marca 18, 2023

4. Niedziela Wielkiego Postu (A) – Aby światłość Boża rozświetlała nas

Bracia i Siostry! Święty pustelnik Antoni kiedyś bardzo mądrze pocieszył niewidomego chłopca. Powiedział mu tak: „Mój drogi, ty wprawdzie nie masz takich oczu, jakie mają również kury i gęsi, a nawet muchy i komary. Ale za to masz takie oczy, jakie mają aniołowie – oczy, którymi można oglądać samego Boga i Jego światłość”. Chłopiec ten przeszedł później do historii jako jeden z wielkich myślicieli katolickich IV wieku. Dydym Niewidomy po dziś dzień jest wymieniany we wszystkich podręcznikach patrologii oraz w teologicznych encyklopediach.
I z całą pewnością również dzisiaj wielu jest takich niewidomych, których przepełnia jakieś nadziemskie, duchowe światło. Ale zauważmy, że możliwa jest również sytuacja odwrotna: ktoś może mieć wzrok świetny, wzrok na miarę pilota samolotu odrzutowego, a zarazem być pogrążony w ciemno­ściach, być ślepym duchowo.
Otóż istnieje wielka różnica między człowiekiem, który jest pozbawiony wzroku cielesnego, a człowiekiem zaślepionym, człowiekiem, któremu szwankuje wzrok duszy. Człowiek, któremu nie funkcjonują oczy cielesne, wie, że nie widzi. Czasem nawet potrafi to swoje nieszczęście przemienić w swoją szansę i tym więcej otwiera się na światło duchowe. Natomiast zaślepienie duchowe jest nieszczęściem tak głębokim, że nie da się go przemienić w szansę. Co gorsza, człowiek zaślepiony duchowo nie zdaje sobie sprawy z tego, że jest zaślepiony.
Jeśli tak się rzeczy mają, to każdy z nas może być ofiarą jakiegoś zaślepienia i o tym nawet nie wiedzieć. Toteż staje przed nami niezmiernie ważne pytanie: W jaki sposób szuka się u Chrystusa ratunku od tego strasznego duchowego nieszczęścia, jakim jest zaślepienie? Ale przedtem warto się zastanowić, na czym konkretnie może polegać zaślepienie.
Na przykład mogę nie zauważać mojego bliźniego. Czasem człowiek jest tak zaaferowany różnymi swoimi sprawami, że nie zorientuje się nawet, iż jego własny współmałżonek czuje się bardzo samotny, albo że narasta w nim jakieś rozgoryczenie i poczucie krzywdy. Czasem człowiek bardzo się troszczy o różne potrzeby swojego dziecka, a nie zauważy, że dziecko jest zgłodniałe odrobiny rodzicielskiego ciepła i rodzicielskiej aprobaty.
Nie tylko mogę nie zauważyć potrzeb drugiego człowieka. Mogę rów­nież nie zauważyć i nie docenić darów, jakimi on mnie obdarza. I w ten sposób narasta obcość między ludźmi, czasem nawet między mężem i żoną, między rodzicami i dziećmi. A jeszcze łatwiej nam nie zauważać ludzi innych, ludzi spoza naszej rodziny. Źródłem tego zaślepienia, które czyni człowieka niewrażliwym na potrzeby i dary drugiego człowieka, jest egocentryzm.
Jak widzimy, nie tylko namiętności zaślepiają człowieka. Zaślepia człowie­ka nie tylko nienawiść, nie tylko chciwość, nie tylko niezdrowa ambicja, nie tylko rozpustna pożądliwość. Człowieka zaślepia również egoizm i lenistwo. To nie jest nawet tak. że człowiek zaślepiony uważa się za bezgrzesznego. Zauważył kiedyś z przekąsem La Rochefoucauld, że my nawet chętnie przyznajemy się do małych wad. bo chcemy w ten sposób przekonać samych siebie, że nie mamy wielkich. Tak, największe nieszczęście zaślepienia polega na tym. że człowiek swojego grzechu nie widzi. Jak czytamy w Psalmie 36: „Zaślepiony sam sobie schlebia i nie widzi swej winy. by ją mógł zniena­widzić”.
Często zaślepienie przybiera postać aktywną. Wówczas nie jest tak, że człowiek czegoś nie widzi. Owszem, widzi, ale widzi fałszywie, a jest święcie przekonany, że widzi prawidłowo. Człowiekowi czasem wydaje się wówczas, że jest mądrzejszy od Pana Boga. Wie. jakie jest Boże przykazanie, ale wydaje mu się. że znalazł drogę lepszą od tej. którą wskazuje Pan Bóg. Zarówno całe narody jak poszczególni ludzie już bardzo dużo ucierpieli od takich większych i mniejszych zbawicieli, co to lepiej od Pana Boga wiedzą, gdzie leży dobro i na czym polega szczęście.
Zatem jest nad czym rekolekcyjnie się zastanowić, jeśli w duchu wiary zechcemy wgłębić się w ewangeliczny opis uzdrowienia niewidomego. Zawsze kiedy czytamy o cudach Pana Jezusa, wiara nam mówi, że takie same cuda Pan Jezus chce dzisiaj czynić w nas, we mnie i w tobie. Chce nas uzdrowić również z naszych różnych zaślepień. Bo tutaj sama tylko nasza dobra wola. żeby wyzwolić się z naszych zaślepień, nie wystarczy. Owszem, ona jest niezbędna, bez niej Pan Jezus nie dokona w nas cudu. Ale dopiero cud może sprawić, że w naszych wnętrzach zajaśnieje światłość Boża i że będziemy umieli patrzeć na świat oraz na różne wydarzenia naszego życia naprawdę Bożymi oczyma.
Bracia i Siostry! Spróbujmy wziąć sobie do serca cztery wielkopostne sugestie, jakie wynikają z dzisiejszej Ewangelii. Po pierwsze, spróbujmy więcej zauważać obecność Boga w naszym życiu. Kiedyś świętego Teofila, biskupa Antiochii, ktoś zaczepił: „Pokaż mi tego twojego Boga, boja Go nie widzę”. Na to święty Teofil odpowiedział: Spróbuj pokazać, że ty naprawdę jesteś człowiekiem, a zobaczysz mojego Boga! Spróbuj zachować czystość i czynić sprawiedliwość, a całe twoje życie będzie przepełnione obecnością Boga. I przekonasz się wtedy, że cały świat jest wypełniony światłem obecności Bożej. Bo otworzą ci się wtedy oczy i uszy twojej duszy. Kochani Chorzy! Jak by to dobrze było. gdyby ciężkie doświadczenie waszej choroby pomogło każdemu w Was otworzyć się więcej na obecność Bożą w naszym codziennym życiu!
Drugie wielkopostne postanowienie niech dotyczy naszych bliźnich. Otwórzmy szerzej oczy na drugiego człowieka, bądźmy bardziej uważni. Starajmy się zauważyć radość bliźniego oraz jego lęki i oczekiwania, jego zapracowanie i jego kłopoty. Nie zapominajmy o tym. że moim bliźnim jest również mój własny współmałżonek, mój własny ojciec i matka oraz moje własne dzieci.
Wśród naszych wielkopostnych postanowień niech się znajdzie również serdeczne pragnienie, ażebyśmy na wszystko, co dotyczy dobra i zła, na sens naszego życia oraz na nasze powinności, umieli patrzeć oczyma Pana Jezusa. Ilekroć w naszych poglądach odbiegamy od nauki Pana Jezusa, ulegamy złudzeniu. Ale nie wystarczy uznać to teoretycznie. Trzeba pozytywnie pragnąć tego, ażeby światło Jezusa rozjaśniało wszystkie sprawy mojego życia oraz wszystkie moje poglądy. Tak właśnie było u Matki Najświętszej. Wszystko w Jej życiu było prześwietlone światłem Jezusa Chrystusa.
Czwarte postanowienie, jakie wynika z dzisiejszej Ewangelii, będzie najważniejsze. Mianowicie, niech nam serdecznie zależy na tym, ażeby światłość Boża rozświetlała nas samych. Pamiętajmy jednak, iż żadnym postanowieniem tej światłości w swoje wnętrza nie sprowadzimy. Tą światłością Bóg rozświetla tych wszystkich, którzy oddają swoje wnętrza na świątynię dla Niego.
Nie możemy tej światłości Bożej sprowadzić w swoje wnętrza, ale możemy się o nią ubiegać. Zatem sprawdźmy samych siebie, jak przystępujemy do źródeł laski Bożej: Jaka jest nasza coniedzielna Msza Święta? Czy nie zaniedbujemy Sakramentu Pojednania? Czy nie należałoby czegoś pogłębić w naszym przystępowaniu do Komunii Świętej? Jak ożywić i pogłębić naszą modlitwę? Jak zachowywać w swoim sercu słowo Boże, aby ono w nas trwało i wydawało swoje owoce?
To są bardzo ważne pytania. Jeśli naprawdę chcę prosić Pana mojego Jezusa Chrystusa o wyzwolenie z moich ciemności, pytania te muszę potraktować poważnie. Wówczas On, Zbawiciel mój, z pewnością obdarzy mnie swoim światłem. Co daj Boże nam wszystkim. Amen.

1 komentarz:

Copyright © 2016 Homilie i rozważania , Blogger