Środa, IV tydzień wielkanocny
kwietnia 24, 2024
Rozważania Wielkanocne - Przyszedłem, aby świat zbawić!
kwietnia 24, 2024
Środa, IV tydzień wielkanocny
kwietnia 23, 2024
Rozważania Wielkanocne - Ziarno, które obumrze, przynosi plon obfity!
kwietnia 23, 2024
Wtorek, IV tydzień wielkanocny
kwietnia 22, 2024
Rozważania Wielkanocne - Jezus jest bramą owiec!
kwietnia 22, 2024
Poniedziałek, IV tydzień wielkanocny
kwietnia 20, 2024
4. Niedziela Wielkanocna (B) - Dobry-Pasterz i powołanie.
kwietnia 20, 2024
Bracia i Siostry! Kiedy budzi się dzień, biją dzwony, przyzywają na Mszę Świętą. Oto Bóg staje pośród swojego ludu. Przychodzi przez ręce kapłana. Codzienne Betlejem, codzienna Kalwaria, codzienny Wieczernik - wielka tajemnica wiary, a dzieje się to w takiej zwykłej scenerii. Wiejski kościół, biskupia katedra, bazylika w Watykanie a On ten sam, teraz i na wieki.
Aby ta codzienność ludzka stawała się Bożą codziennością, ustanowił Jezus kapłaństwo. Codziennie gromadźcie mój lud, codziennie głoście mu słowa życia. Codziennie bierzcie chleb i wino, przyzywajcie nad nim Ducha Świętego. Codziennie dawajcie im jeść. I tak kropla po kropli, dzień po dniu ludzka codzienność staje się Bożą codziennością.
„Odejdź ode mnie, bo jestem człowiek grzeszny" - prosił Mistrza Piotr, gdy usłyszał słowa powołania. Trzykrotnie prosiłem Pana, aby odszedł ode mnie - wspomina św. Paweł. Lecz Pan mi powiedział - ,,wystarczy ci mojej łaski".
Od dwudziestu wieków Pan powołuje słabych ludzi, a oni jak Piotr i Paweł boją się, wzbraniają i tłumaczą się przed Mistrzem. A On każdemu cierpliwie powtarza uspokajające słowa: „Ja jestem z wami", „wystarczy ci mojej łaski". Świat głosi, nam inną katechezę. Nie dasz rady. Nie ma sensu marnować życia. Wszyscy są tak samo zepsuci. A jeśli używają wielkich słów – to sami w nie wierzą.
Kapłan - dla większości mediów bohater negatywny. Zauważą każde potknięcie, nie zauważą codziennej pracy. Odnotują z satysfakcją każdego, który nie wytrwał, szybko zapominają o świętych. Zainteresowani sensacją, znudzeni tym co jest misterium, tym co najważniejsze. Więc prawdziwe kapłaństwo wymyka się współczesnym mediom. Wydaje się im, że widzą wszystko, a oni nie potrafią dostrzec tajemnicy. Kapłaństwo odarte z nadprzyrodzoności. Takie kapłaństwo nie ma sensu. Takie kapłaństwo nie pociaga. Gdyby młodzi ludzie słuchali tylko mediów, to już dawno wszystkie seminaria duchowne i klasztory byłyby puste. Ale to nie media powołują. I ostatecznie nie ludzie. To Jezus powołuje.
Był rok 1965. Do Warszawskiego Seminarium wstępuje młody chłopak z Suchowoli Jurek Popiełuszko. Atmosfera wokół kościoła i jego kapłanów była wówczas bardzo zła. Mediami nie rządził wtedy pieniądz, lecz ideologia. Gazety codzienne, radio i telewizja pełne były zjadliwych słów pod adresem Kościoła przeżywającego Millenium Chrztu Polski. Niemal w każdym przemówieniu ludzie rządzący Polską pluli nienawiścią na polskich biskupów, którzy ośmielili się na gest chrześcijańskiego pojednania z Niemcami. Ale to nie media powoływały, ani rządzący. Powołał młodego Jurka Pan Jezus. Zwykły człowiek, słaby człowiek, ale postawił wszystko na jedną kartę. Postanowił zmarnować życie dla Jezusa. I nie zmarnował życia. Wygrał je. Wierny w posłudze, wierny i w śmierci.
W każdym czasie Pan powołuje młodych ludzi do pójścia za sobą. I w każdym czasie nie jest im łatwo. Boją się zaryzykować, boją się zaufać, boją się zmarnować życie. Ale przecież życie marnuje się dzień po dniu. Z tego, co każdy otrzymał przychodząc na świat, godzina po godzinie tracimy. Zycie przecieka nam przez palce. Życie się marnuje. Chyba, że ... stanie się ofiarą.
Kilkanaście temu zmarł w Paryżu kardynał Jean-Marie Lustiger. Był z pochodzenia Żydem. Dlatego ceremonię pogrzebową podzie- lono na dwie części. Przed katedrą Notre-Dame Żydzi odprawiali swoje nabożeństwo. W pewnym momencie do trumny kardynała zbliżyła się jego żydowska rodzina. Jego siostrzeniec podszedł do niej i położył na trumnie torebkę z ziemią, którą przywiózł ze sobą z Jerozolimy. Zbliżył się do mikrofonu i powiedział mniej więcej takie słowa: „To było moje ostatnie spotkanie z Wujem. Był w szpitalu. Czuł się bardzo źle. Siedziałem przy łóżku. W pewnej chwili Wujek zapytał mnie: „co ja mogę dla Ciebie zrobić?". Wzruszyło mnie to bardzo głęboko. Schorowany człowiek, zbliżająca się śmierć a On pyta: „co ja mogę dla Ciebie zrobić?". Posiedziałem jeszcze trochę, pożegnałem się i wyszedłem. Zmierzając do wyjścia, powróciło we mnie pytanie: co ja mogę dla Ciebie zrobić? Pomyślałem, że przecież ja nie zapytałem: Wujku, co ja mogę dla Ciebie zrobić? Zawstydzony wróciłem do sali - podszedłem do niego, wziąłem go za rękę i mówię: Przepraszam, Wujku, a co ja mogę dla Ciebie zrobić?
Bracia i Siostry. Tak często przychodzimy do Kościoła z sercem pełnym próśb. Pociesz, pomóż, ulecz, wzmocnij... A na ołtarzu kona Jezus. Może przyszedł czas, by zbliżyć się do Niego i zapytać: „Jezu, co ja mogę dla Ciebie zrobić? Czy mógłbym Ci jakoś pomóc?". Po trzęsieniu ziemi we Włoszech, polska telewizja pokazała rozmiar dramatów mieszkańców miasta Aguila. Pokazała też leżący częściowo w gruzach kościół, w którym posługuje polski ksiądz. I krótki z nim wywiad. Ksiądz przez łzy mówi: rodzice dzwonili do mnie z Polski, abym wracał. I co im ksiądz powiedział - zapytał dziennikarz. Powiedziałem - moje miejsce jest tutaj. A przecież już nie ma kościoła dodaje dziennikarz. Kościołem jesteśmy my więc moje miejsce jest tutaj. Wieczernik w gruzach i wieczernik żywy. Kapłan pośród cierpiących, zbolałych ludzi. Nie ma kościoła i Kościół jest, Msza Święta i kapłan. Pasterz pośród swojego ludu.
Kapłaństwo, to szczęście, to dar. Dar od Boga, dla ludzi i dla samych kapłanów.
Świat wmawia nam, że wiele się nam od życia należy. Zamienia nas w maszynki do konsumowania coraz to nowych wrażeń, rzeczy a nie rzadko i osób. A Jezus mówi - więcej szczęścia w dawaniu, niż w braniu. Nie bój się - więc zapytaj Jezusa - może bym Ci mógł w czymś pomóc - co ja mogę dla Ciebie zrobić?
Drodzy Bracia i Siostry! Jest wśród was wielu starszych, chorych i samotnych. Macie czasem wrażenie, że nie tylko nie jesteście kochani, ale i nie potrzebni. Wydaje się wam, ze usychacie jak piękne stare drzewa. Nie jesteście niepotrzebni. Bardzo jesteście potrzebni. Jaką wartość miałaby biblioteka, gdyby wyrzuciło się z niej wszystkie stare księgi? W biegu ludzkiego życia Bóg przewidział młodość, wiek dojrzały i starość. Przewidział Bóg-Stwórca zdrowie i chorobę. Wszystko jest potrzebne. Młodzi starym a starzy młodym. Zdrowi chorym a chorzy zdrowym. Wszyscy jesteśmy sobie potrzebni. Spróbujcie częściej na modlitwie pytać - Boże jak mogę Ci pomóc? Może Ci się przyda moja samotność, moje łzy i bezradność. Może Ci się przyda to, choćby jako ofiara za tych młodych, którzy dopiero szukają drogi. Wasza mądrość życia, mądrość wyrastająca z wieku, bądź cierpienia jest tak bardzo potrzebna młodym, którzy szukają drogi życia. Wydaje się nam, że młodzi nie chcą nas słuchać, że chcą żyć szybko, dynamicznie...
To nie prawda - wielu młodych szuka mądrości i piękna. Jest przecież piękno starości - piękno zachodzącego słońca. Na zachód słońca wychodzimy popatrzeć, by cieszyć się jego pięknem. Jest też piękno jesiennych liści. Zbieramy je na pamiątkę dla siebie, albo dla ukochanej osoby. Podobnie czyni dziś Kościół. Patrzy na was doświadczonych, pięknych starszych ludzi. Patrzy jak na piękno zachodzącego słońca. I zbiera też dar waszego cierpienia, osamotnienia i łez, jak jesienne złote liście dla tych młodych ludzi, którzy noszą w sobie dar powołania, aby się odważyli dać serce Jezusowi i aby w nich wzeszło słońce - Jezus. Nikt nie zna kresu swoich dni. Nie mów jestem stary, chory, nic już przede mną. Jest pewne, póki żyję mogę czynić dobro. Więc czyńcie, pomóżcie młodym wybrać pięknie. Mówcie im, dlaczego warto żyć? I co zostaje w życiu, gdy już nic nie zostaje? I mówcie do Boga - daj młodym odważne serca. Daj im odwagę marnowania życia dla spraw najważniejszych. Spraw, aby nigdy nie brakło tych, którzy będą powtarzać uspokajające słowa: Oto Baranek Boży, oto nadzieja na życie i śmierć i na wieczność. AMEN.
kwietnia 20, 2024
4. Niedziela Wielkanocna (B) - Jezus jest moim Pasterzem!
kwietnia 20, 2024
Drodzy Bracia i Siostry! Obchodzimy dziś Niedzielę Dobrego Pasterza. Na tę szczególną niedzielę Kościół wybrał przepiękny fragment Ewangelii wg św. Jana, w którym Jezus nazywa siebie Dobrym Pasterzem: „Ja jestem Dobrym. Pasterzem. Dobry Pasterz daje życie swoje za owce" (J 10, 11-18). Co to znaczy, że Jezus jest Dobrym Pasterzem? Jezus nie pochodził z rodziny pasterskiej, a porównywał się do pasterza. Pasterz jednak to nie skromny, ubogi, beztroski pastuszek o figlarnym spojrzeniu z fujarką przy boku ani nie prosty, nieokrzesany, ciemny, niestały pastuch, który dziś jest, a jutro go nie będzie. Pasterz to ktoś poważnie oddany swojemu stadu, odpowiedzialny, pilnujący je, strzegący je.
KRÓL KRÓLÓW STAŁ SIĘ PASTERZEM PASTERZY
Ojciec Augustyn Pelanowski zauważa, że słowo hebrajskie RAAH" oznacza co prawda pasterza oraz wypasanie, ale też strzeżenie kogoś, chronienie, nawet bycie towarzyszem w sensie bycia przyjacielem. Słowo to zostało użyte na przykład w księdze Izajasza (Iz 11,7), gdzie mowa o mesjańskich znakach: krowa i niedźwiedzica będą paść się razem, co znaczy, że przestawać będą w przyjaźni, choć z natury nie ma jej między nimi. Starożytny pasterz, który nie był najemnikiem, spędzał cały czas ze swoją trzodą, przesiąkał jej zapachem, nawet spał z nią, kładąc się na ziemi obok kudłatych ciał. Prowadził też do najlepszych pastwisk. Zwierzęta znały jego głos, charakterystyczne dźwięki, którymi dawał im sygnały do wyruszenia czy snu albo do zachowania ostrożności. Pasterz więc to ktoś gatunkowo różny od swego stada. Przebywając ze swoją trzodą, zniżał się jednak do niej: jest to niewątpliwie obraz zbliżenia się Syna Bożego do poziomu ludzi, a spośród nich do najniżej usytuowanych celników, grzeszników i cudzołożnic! Czyli do nas, bez wyjątku. Chrystus dokonał zatem aktu kenozy (uniżenia się), aby być blisko każdego człowieka. On, Król królów, stał się Pasterzem pasterzy.
WSPÓŁCZUCIE PROWADZI GO DO DZIAŁANIA
W byciu pasterzem jest jeszcze jeden ważny aspekt. Otóż pasterz prowadzi swe owce na najlepsze łąki, gdzie jest obfitość dobrej, zielonej, sycącej trawy. Pasterz wyprowadza z pastwisk, które już nie dają pożywienia, już nie mogą zaspokoić głodu owiec, są wypalone, nie urodzajne, suche, nagie, wyjałowione.
Jezus jako Dobry Pasterz także zachęca, aby porzucić swoje różnorakie pastwiska, często już nieożywcze, niezielone, niepiękne, niedające radości, do których jednak przywykliśmy i na których zostalibyśmy, gdyby nie Jego głos. Głos, który wyprowadza z sfery wątpliwego komfortu, zła, uwikłań, złudnych rażeń, chorych pragnień, pożądań władzy za wszelką cenę, zatracenia w nienawiści, gniewie, złości, Każdy ma swoje inne i zużyte, zdewastowane, brudne pastwiska, na których może nawet nie chce się dłużej paść, bo widzi ich obmierzłość, ale uparcie tkwi na nich, bo stare wydają mu się znane, swojskie i przewidywalne i jako tako ogarnięte. Chrystus jednak mówi: opuść w końcu ten teren, bo on grozi wieloma niebezpieczeństwami. Teraz tego nie widzisz, ale skoro cię wołam, to zostaw go, bo możesz na nim się zagubić, zniszczyć się, do cna wyjałowić. Możesz stracić wszystko lub niczego nie uzyskać z tego, o czym marzysz bo wszystko, co jest na tym świecie, może cię zatrzymać, oderwać od wieczności. Chrystus więc, ponieważ cię kocha, czasami sam, nie wysłuchując twoich modlitw, wydobywa cię od wszystkiego z tego świata, co może ci zagrażać, aby dać ci jeszcze lepszą paszę. Czasami jednak bywa tak, że owca baranek są tak uparci, tak niesforni, tak chcą się wciąż oddalać od swojego Pasterza, że Jezus musi wziąć je nawet na swoje ramiona, aby wyprowadzić je na inne lepsze pastwisko, choć owca lub baranek na początku tego nie rozumieją lub nie widzą w tym sensu.
Jezus zaś chce, w swej nieskończonej hojności, odsłaniać najpiękniejsze sekrety boskiego istnienia, chce zabierać na obfite łąki raju, chce ci pokazać, że on jest najlepszym Pasterzem i niczego ci już nie będzie brak, że da ci "leżeć na zielonych pastwiskach, poprowadzi cię nad wody, gdzie będziesz mógł odpocząć, orzeźwi twoją duszę".
Ale ty wciąż nic, zero reakcji. Jakbyś był owcą, która nie chce słyszeć i rozumieć głosu swego pasterza, i co więcej, zamierza oddalić się na niebezpieczną odległość, choć przecież to sam Bóg chce cię „wieść po właściwych ścieżkach" przez wzgląd na swoje imię. Nie żałujmy więc tych zużytych pastwisk naszego życia. Słuchajmy Jego głosu, bo On nas zna najlepiej, On da nam życie wieczne i nigdy nie zginiemy, i nikt nas nie wyrwie z Jego ręki (J 10, 27-28).
Jakaż cudowna bliskość i bezpieczeństwo kryją się za tą relacją, którą zapewnia nam Jezus Dobry Pasterz. Czyż nie dlatego święty Piotr nazwał Jezusa „Pasterzem i Stróżem dusz waszych", co odnosi się do troski Chrystusa o swoje owce oraz o ich duchowe bezpieczeństwo (1 List św. Piotra 2,25)?
Jezus jako Pasterz okazuje też wielkie współczucie wobec swoich owiec. On rozumie ich cierpienia, ból i słabości, ponieważ sam doświadczył ludzkiego życia i jego trudności. Jego współczucie prowadzi Go do działania, aby przynieść ulgę, uzdrowienie i pocieszenie swoim owcom, pokazując, że nie jest obojętny na ich los.
IDŹMY ZA JEGO GŁOSEM
W Chrystusie jako Dobrym Pasterzu odkrywamy również nie tylko troskliwe prowadzenie, ale także bezwarunkową miłość i opiekę. On chce się troszczyć o nas i chce dać nam najlepszy pokarm, którym jest Jego Słowo zawarte na kartach Biblii oraz Stół Eucharystyczny z chlebem i winem, czyli Jego Przenajświętszym Ciałem i Jego Krwią. Czy może być lepszy pasterz, który ofiaruje sam siebie, który oddaje swoje życie za owce? Jezus nie umarł tak po prostu. On oddał Swe życie za nas. Jezus Chrystus jako Dobry Pasterz wyraża swoje największe oddanie poprzez złożenie życia za swoje owce.
To niezwykłe poświęcenie pokazuje głębię Jego miłości i zobowiązanie do zbawienia każdego z nas bez wyjątku. Jego śmierć na krzyżu stanowi najwyższy akt miłosierdzia i ofiary, który daje owcom życie wieczne i zbawienie. Czy ktoś zna takiego pasterza? To właśnie Jego miłosierdzie prowadzi zagubionego baranka czy krnąbrną owieczkę z powrotem do owczarni (Łk 15, 1-7). Jego pasterstwo objawia się więc w poszukiwaniu, leczeniu i ochronie nas, którzy jesteśmy słabi, potrzebujący i zagubieni. Ewangelia według Łukasza (12, 32) przypomina, że Jezus mówi do swoich uczniów: „Nie bój się, mała trzódko, bo Ojciec wasz upodobał sobie dać wam królestwo". Nie zapominajmy o tym, dajmy się prowadzić i nieustannie idźmy za Jego głosem.
ON NIE ZOSTAWIŁ NAS SAMYMI
Jezus, w swej bezgranicznej miłości, nie pozostawił nas samymi. Dał nam sakramenty, przez które doświadczamy cudów Jego miłości, aby mieć wszystko, co jest nam potrzebne, aby mieć życie wieczne.
Jako największy sakrament, czyli znak widzialny działania łaski Bożej, dał nam Kościół, a w nim siedem sakramentów świętych, które towarzyszą nam od naszego przyjścia na świat, a kończąc na namaszczeniu przed śmiercią. Pierwszy sakrament, jakim jest chrzest, uwalnia nas od grzechu pierworodnego i wprowadza nas w życie Boże w Kościele. Eucharystia daje nam możliwość umacniania się Ciałem Chrystusa na co dzień, aby mieć siły tak żyć, aby mieć życie wieczne. Kiedy zbłądzimy, mamy szansę ponownego pojednania z Panem Bogiem, Kościołem i samym sobą w sakramencie pokuty i pojednania. W chorobie Pan nas podźwignie i umocni lub nawet uzdrowi poprzez sakrament chorych. Na nowej drodze życia błogosławi nam w sakramencie małżeństwa lub kapłaństwa. Życie Boże w nas umacnia i ożywia Duch Święty, który obdarza nas siedmioma darami w sakramencie bierzmowania.
W ten sposób całe nasze życie, od początku do końca, prze biega umacniane łaską Boga w Kościele. Aby jednak ten cud łaski Bożej mógł mieć miejsce, wszędzie i w każdym czasie, trzeba szafarzy tych łask, a więc wielu dobrych i świętych powołań kapłańskich i zakonnych, aby wszyscy ludzie mogli poznać Pana Boga i korzystać z łask płynących z sakramentów.
Bardzo ważne jest, abyśmy prosili Boga, który najpierw powołał Piotra na pasterza, aby i w tych czasach powołał do pracy w swojej owczarni, którą jest Kościół, wielu młodych ludzi, gotowych z miłości poświęcić swoje życie na służbę Bogu i ludziom. I taka jest istota Niedzieli Dobrego Pasterza. Dlatego proszę Was, kochani bracia i siostry, abyśmy oto się dziś, i nie tylko dziś, bardzo, ale to bardzo modlili. Amen.
w sposób szczególny módlmy
kwietnia 20, 2024
4. Niedziela Wielkanocna (B) - Pasterz, owce i... Ja.
kwietnia 20, 2024
Przed wieloma laty w katakumbach rzymskich odnaleziono przedziwny zabytek. Była to kamienna rzeźba mężczyzny przyodzianego w krótką tunikę, na ramionach którego spoczywała niesiona z całą pieczołowitością owieczka. Ten odnaleziony posążek - to jedno z wielu istniejących w chrześcijańskiej starożytności przedstawień Chrystusa Dobrego Pasterza. Ulubiony temat malarzy.
Wysłuchane przed chwilą Boże Słowo kieruje myśl naszą również ku Chrystusowi, który powiedział - tak jak nikt dotąd powiedzieć nie potrafił: "Ja jestem Dobrym Pasterzem".
Pozostaje zawsze nadzieja pokładana w prawdziwym Pasterzu, który szuka zagubionej owcy, znajduje ją, opatruje rany, karmi i z wielką miłością znowu przyjmuje do owczarni. Świadomość, że właśnie taki jest Bóg, niezgłębiony w swym miłosierdziu i przebaczeniu, pozwala znowu poczuć się w pełni wolnym i szczęśliwym. Dobry Pasterz nie waha się oddać nawet swego życia za owce - jak to uczynił Jezus Chrystus.
W obrazie Dobrego Pasterza kryje się obraz pasterzy dusz powołanych przez Chrystusa. Sam moment powołania wygląda bardzo różnie i w bardzo różny sposób wołany przez Pana: "Pójdź za Mną". Na to zaproszenie odpowiada kapłan - duszpasterz. Ma być dobrym pasterzem dusz. Parafia, czy inna wspólnota religijna może żyć duchem Ewangelii tylko wówczas, gdy jest zgromadzona wokół duszpasterza.
I rodzi się pytanie - czy my, ludzie wierzący, mamy w sobie zapotrzebowanie na te pasterskie funkcje, jakie sprawuje Chrystus wobec nas? Czy czujemy konieczność, żeby ktoś nas prowadził przez życie, odsłaniając po drodze prawdy Boże...
Niejednokrotnie zdarza się, że gubimy wrażliwość na głos Boży, wydaje nam się, że nie potrzebujemy Chrystusowego pasterzowania. Wielu ludzi nie czuje potrzeby, aby Bóg włączył się w nasze ludzkie życie. Czy za takim Dobrym Pasterzem tęsknimy.
Wielu łudzi się, że sami sobie wystarczą, sami dadzą sobie radę. Niepotrzebny im Bóg, któremu można zawierzyć ciernie i przepaści życia. Istnieje taka obawa, że nasze pokolenie obezwładnia pokusa samowystarczalności.
Uważamy, że wiedza, technika, powodzenie pieniądza, pozwoli samemu decydować o losie i kształcie swojego życia. Nie potrzebuję Pasterza, a tym bardziej duszpasterza. Jeżeli - to najwyżej Bóg - Tak!, Ale Kościół - duszpasterz - Nie! Tak ulegamy złudzeniu bezpiecznego życia. To złudzenie podmywane jest różnymi zagrożeniami, które często niszczą rdzeń naszego człowieczeństwa. Sytuacja jak w labiryncie.
Owszem, w sytuacjach doczesnych możemy sobie radzić. Bóg nam pozostawia wolność i nie będzie nikogo zmuszał. Ale my wezwani jesteśmy do Bożej wieczności. A na tym terenie jesteśmy całkowicie zdani na słowo pasterskie objawiającego i nauczającego Chrystusa, na Jego pasterską, prowadzącą rękę. Pasterska troska Chrystusa jest przecież jedyną nadzieją ludzi zagubionych. I wtedy się tęskni za tym, żeby ktoś człowieka odnalazł. Szczególnie kiedy życie nas doświadczy, choroba powali i zostawi nas w sytuacji bezradności, kiedy widzimy, że sami sobie nic nie możemy poradzić - zostaje tylko Bóg, który ma władzę nad wszystkim co istnieje. Dobry jest taki Bóg, który na własnych rękach wyniesie nas spośrodka zagrożeń i niebezpieczeństw - jak Dobry Pasterz zagubioną owieczkę...
Tylko, że Bóg - jako Dobry Pasterz nie będzie nas brał na swoje ręce przemocą, wbrew naszej woli. W grę wchodzi tutaj tajemnica naszej wolności. Bez drgnienia naszej woli, bez naszej chęci - Bóg - choć zawsze przy nas obecny - nie będzie mógł nam pomóc.
Dobry Pasterz - zna swoje owce i woła je po imieniu, czyli osobiście. Nie stanowi to anonimowego tłumu, ale każdy jest indywidualnie poznany, umiłowany i wezwany.
"Pasterz woła owce po imieniu i wprowadza je" (J. 10,3) Jezus idzie na czele, prowadząc nas do celu. Postępujemy za Nim, bo znamy Jego głos. Poznawaliśmy Go na katechizacji, przez lekturę książki religijnej, przy "łamaniu chleba", poznaliśmy Go przez doświadczenie obecności Jezusa we własnym życiu, w Sakramentach św.
Usłyszeć głos swego pasterza i rozpoznać Go - to wielka łaska. Czasem jest to głos zawarty w wołaniu biedaka, dziecka, kolegi z pracy, włóczęgi, który sypia pod mostem, bezrobotnego. Razem przecież należymy do jednej owczarni. I Bóg każdemu z nas wytycza swój szlak. Jest jednak wiele dróg, którymi możesz iść, tak jak na szczyt góry prowadzi wiele ścieżek. Ale tylko jedna z nich jest twoja. Jest wyznaczona przez Boga. Chrystus zna wszystkie swoje owce, ale nie wszystkie owce znają Chrystusa, nie wszystkie słuchają Jego głosu i nie wszystkie idą za Nim. Owszem idą do I Komunii św. - gdy droga jest łatwa i przyjemna. Do uroczystości - znają Chrystusa. Ale gdy Pasterz - stawia wymagania jako dobry - wtedy gdy się zlekceważy Słowo Boże - wtedy łatwo jest znaleźć się poza granicami owczarni.
Bywa i tak, że wilk wdziera się do owczarni. Może bywa tak, jak w tym opowiadaniu Miasto.
"To było w takim małym miasteczku. Ksiądz umierał zimą 1975 r. Kazał sobie przynieść bochen chleba pszennego, pokroić na lnianej chuście na skibki. I konsekrował. Powiada: to ja już idę, czas na mnie, zostańcie z Bogiem, chleb chowajcie, bo nie wiadomo, kiedy ksiądz będzie i jedzcie, jeżeli sumienie pozwoli.
No i dobrze: przyszła Wielkanoc (...) Księdza nie ma, ołtarz sam, spowiedzi nie ma, a brać komunię duszą nieumytą - straszno. A stał przy ołtarzu taki nieduży krzyż. Patrzę ja: wychodzi z nawy chłop w walonkach, bierze ten krzyż, wstawia do konfesjonału. gdy krzyż był wstawiony ludzie spowiadali się krzyżowi i każdy sobie pokutę naznaczał niemałą, wedle sumienia, a potem chustę odwinęli i brali komunię. I tak cicho było w kościele, tak cicho Panie...".
"W Tobie jest źródło życia". Podziw i zdumienie dla wartości Słowa Ewangelii, prowadzą do entuzjazmu i optymizmu - mimo poranionych owiec przez wilki drapieżne, rozbójników i złodziei, którzy wkradają się do owczarni Pańskiej.
"Ja jestem Dobrym Pasterzem" - mówi Chrystus o sobie i te słowa są niejako programem i zadaniem dla wszystkich, których On powołuje do uczestnictwa w swoim kapłaństwie. A kapłan, który idzie w ślady Swego Mistrza ma strzec trzodę przed "wilkami", stać zawsze na jej czele i w razie potrzeby oddać za nią nawet życie.
Kapłan-pasterz powinien otoczyć opieką duchową całą wspólnotę przekazując Chrystusa w słowie Bożym i sakramentach. Przez jego posługę Bóg przekazuje zdroje łaski. On staje się narzędziem pojednania, przyjmowania na nowo do wspólnoty z Bogiem "marnotrawnych" braci. Z ludu wzięty, temu ludowi przeznaczony na służbę, z tym ludem solidarny, zwłaszcza w jego cierpieniu, a jednocześnie przez samego Boga postawiony na czele wspólnoty aby prowadził, troszczył się o właściwy pokarm, bronił przed wrogiem - taka jest jego misja i zadanie.
Nie jest łatwo podjąć to zadanie, a jeszcze trudniej je zrealizować. Nie wszyscy, którym Pan powiedział: "Pójdź za Mną", odpowiedzieli pozytywnie. Niektórzy jak ewangeliczny młodzieniec odeszli "zasmuceni, bo mieli...". Są też najemnicy - jako krzywe zwierciadło Boga.
Królestwo szatana nie przestało istnieć zło nadal promieniuje, - a szatan ciągle ma swoich zwolenników, którzy wdzierają się do owczarni Chrystusowej, by kraść, zabijać i niszczyć kościoły i pasterzy. Szatan w ludzkim ciele jest karykaturą Boga - ma swoje obrzędy i uroczystości, swoich męczenników, swój kult, sztukę, swe pozdrowienia, swe święta, ma również swoich proroków i bohaterów. Ma też swoje nauki, potrafi zsyłać sny i widzenia. Całe zaś szatańskie misterium grzechu polega na tym, aby pokazać ludziom raj, ale jest to zawsze raj fałszywy. Autorem tego raju jest słabość: pycha i chciwość.
Nie brakuje i dzisiaj chrześcijan, którzy dają się wciągnąć w tę matnię pychy. Smutne jest to, że najbardziej narażeni na ataki szatana są ci najmniejsi w "owczarni Chrystusowej" - dzieci - bezbronne istnienia ludzkie. Jeśli szatan zdoła posiać w duszy tych niewinnych istot ziarno pychy, to w przyszłości, już jako dorośli, odrzucą Boga tylko dlatego, że sami nie są bogami.
Nasza historia, dalsza i bliższa, ukazuje wiele przykładów kapłanów, którzy zrealizowali w swoim życiu nakreślony przez Chrystusa i zaktualizowany konkretną sytuacją wiernych obraz dobrego pasterza.
Patron Polski, męczennik św. Wojciech, którego ciało przeszyto włóczniami w obronie wiary głoszonej na ziemi polskiej, bł. Bp Michał Kozal, św. Maksymilian, bł. Prymas Tysiąclecia Kard. Stefan Wyszyński i bł. ks. Jerzy, który został bestialsko zamordowany. Wszyscy oni razem bronili "owiec" powierzonych im przez Pana.
Polacy mają zaufania do swoich pasterzy mimo ataków (często niezrozumiałych), mają zaufanie, bo oni razem ze swoimi wiernymi i w radości i w cierpieniu - są razem. Szczególnie w trudnych sytuacjach rodzinnych, społecznych czy narodowych - dobry pasterz jest umocnieniem dla zabłąkanych, oszukanych, pokrzywdzonych...
Jest kapłan potrzebny współczesnemu światu, aby głosić słowa prawdy, aby dźwigać kiedy upadnie, nieść radość i nadzieję, a kiedy przyjdzie potrzeba, stanąć w obronie jego godności, bo chce być dobrym pasterzem.
Jest też potrzeba wielkiej modlitwy za kapłanów i o nowe powołania kapłańskie. Dlatego proszę was, kochani Bracia i Siostry, módlcie się za waszych kapłanów, aby wytrwali na tej, niejednokrotnie trudnej, drodze swego powołania. Proszę was, módlcie się o nowe i liczne powołania, aby nie zabrakło kapłanów, którzy - na wzór Chrystusa Dobrego Pasterza - będą mogli nam służyć, wszak "żniwo wielkie, ale robotników mało. Proście zatem Pana żniwa, aby wyprawił robotników na swoje żniwo"... I, proszę Was, w tej modlitwie nie ustawajcie. Amen.
kwietnia 20, 2024
Rozważania Wielkanocne - Panie, do kogo pójdziemy?
kwietnia 20, 2024
Sobota, III tydzień okresu wielkanocnego
kwietnia 19, 2024
Rozważania Wielkanocne - Ciało moje jest prawdziwym pokarmem!
kwietnia 19, 2024