Drodzy Bracia i Siostry!
Obchodzimy dziś w naszym kraju święto Matki Bożej Częstochowskiej. Czczona jest ona przez wielu Polaków. Jasna Góra to miejsce szczególne dla wszystkich wierzących. Poprzez stulecia pielgrzymowali tutaj nasi ojcowie i praojcowie przynosząc przed oblicze Jasnogórskiej Pani swoje osobiste i narodowe problemy. Przychodzili z dziękczynieniem za Jej matczyną opiekę, ale najczęściej z wołaniem o pomoc, o ratunek w największych zagrożeniach dziejowych naszego narodu. I wracali z tego miejsca mocniejsi nadzieją. Pewni, że Ona, Matka, będzie im towarzyszyć we wszystkich chwilach ich życia.
Tak jak dawniej i dzisiaj zmierzają na Jasną Górę pielgrzymi z różnych stron Polski. Obraz Jasnogórskiej Pani obmodliły miliony pielgrzymów. Pewnie i wśród Was, drodzy Siostry i Bracia niejedna osoba prosi o zdrowie, o rozwiązanie problemów rodzinnych, społecznych, nawrodowych. Jest to wpisane w nasz kruchy los, że zwracamy się poprzez Maryję do naszego Boga o pomoc w sprawach, w których nie dajemy sobie sami rady, wobec których czujemy się bezsilni. Czynimy to z zaufaniem, że On nasz Stwórca i Zbawiciel swą boską mocą może zmienić bieg rzeczy.
Warto jest przypomnieć sobie, że Maryja na obrazach przedstawiana jest w taki sposób, że trzyma Jezusa, pokazując Go nam. Wskazuje na Jezusa jako Tego, którego należy czcić i naśladować, który jest ostatecznym wypełnieniem naszych próśb.
Dzisiejsze czytania świąteczne wyrażają te właśnie treści. Pierwsze czytanie zaczerpnięte z Księgi Przysłów przypomina Boga Stwórcę. Czytany dzisiaj fragment tekstu o mądrości odnoszony jest w naszej tradycji do Maryi. Opisywana jest Ona jako arcydzieło Boga. Nasza myśl biegnie dalej, bo jeśli Ona jest takim arcydziełem, to jak wspaniały musi Ten, który ją stworzył? A potem mieliśmy czytany List do Galatów św. Pawła. A w nim Maryja wymieniona już jako niewiasta dzięki, której dokonało się przyjście na świat Jezusa. Zdarzenie to stało się początkiem wyzwolenia ludzi z ducha poddaństwa i wprowadzenia w ducha synostwa. Jezus przywrócił naszą relację z Bogiem. Możemy do Niego zwracać się z ufnością jak dzieci do Ojca.
Warto głębiej wsłuchać się w opis dzisiejszej Ewangelii, aby zrozumieć Jezusa i Maryję, aby uczyć się od Maryi prawdziwej modlitwy. Maryja swoim czujnym okiem zauważa brak wina. Nie wysuwa żadnej prośby, Ona tylko mówi: „Nie mają wina". Z jednej strony widzimy Maryję pełną miłości i troski o ludzi. Widzimy Jej matczyną czujność z jaką przyjmuje niedole innych, widzimy Jej serdeczną dobroć i gotowość przyjścia z pomocą. Z drugiej strony Maryja pozostawia wszystko woli swego Syna. Zwraca się z prośbą do sług by uczynili wszystko cokolwiek powie im Syn.
To wszystko staje się punktem wyjścia do rzeczy najważniejszej. Oto Jezus wkracza ze swoją mocą. To On dokonuje cudu, to On przemienia wodę w wino. W tym niezwykłym wydarzeniu widzimy także jak Bóg zaprasza do współdziałania człowieka. Na koniec widzimy, że to nie Jezus zanosi wino na weselne stoły, ale posyła z tym winem swoich uczniów.
Czasami mamy wątpliwości, czy jest sens kierować nasze prośby do Boga, jak to mówimy - za pośrednictwem Maryi. Jest oczywiste, że Bóg zna nasze wszystkie potrzeby zaním o cokolwiek poprosimy. Nasze prośby nie mają mieć charakteru załatwienia sobie czegoś, choćby nawet najlepszego u Pana Boga. Żadna nasza prośba nie może mieć w naszym zamiarze naginania Pana Boga do naszych spraw. Bóg jest całkowicie wolny w swoich działaniach i spełnienie się Jego woli i Jego planu wobec nas jest najlepszym scenariuszem, jaki może się nam przydarzyć. Taka postawa powinna towarzyszyć wszystkim naszym prośbom.
Powstać może pytanie, czy w takim razie warto o cokolwiek prosić. Sam Jezus przekonuje nas wielokrotnie, że tak, że warto. „Proście, a otrzymacie", „Proście a wam się spełni" - to są Jego słowa. Dlaczego warto? Bo nasze prośby wyrażają naszą miłość do innych, układając prośby porządkujemy życie w stosunku do innych, nasze prośby wyrażają wiarę w moc Boga.
Pozostaje jeszcze pytanie, czy w naszych prośbach potrzebujemy pośredników. Wiele osób ma wątpliwości. Opis wesela w Kanie ukazuje nam obraz, który pozwala lepiej wniknąć w rozumienie sensu tego, co nazywamy pośrednictwem. Oto bez wątpienia główną osobą tego, co się tam stało był sam Jezus, On był sprawcą cudu nikt inny. Zobaczmy jednak, że działania ludzi wokół Niego są nie- zwykle ważne i potrzebne. Ważna jest prośba Maryi, potrzebni są słudzy, którzy tylko nalali wodę do stągwi a potem zanieśli wino do gospodarza. To wszystko tworzy otoczkę tego zdarzenia. Co więcej, do cudu potrzebne był także brak wina. Cud Jezusa opiera się również na tym braku, bo Bóg potrafi ludzkie niedociągnięcia obrócić na korzyść człowieka.
Dostrzeżmy, że żadne z towarzyszących cudowi zdarzeń nie stanowi warunku dla mocy Boga. Bóg zechciał, aby tak właśnie objawiła się Jego moc, żeby człowiek miał w tym swój współudział. Cud w Kanie odbył się dzięki współczuciu Maryi, która zauważyła brak wina i się tym zmartwiła, dzięki współpracy sług. Tak samo w naszych prośbach niech będzie obecne współczucie dla innych i gotowość współdziałania z Bogiem.
Maryja nie powiedziała Jezusowi, co ma zrobić. Ona objawiła Mu tylko swoje współczucie. Chociaż może to być trudne dla nas, to w naszych modlitwach powinniśmy brać z Niej wzór i mniej dyktować Panu Bogu gotowe rozwiązania, recepty na nasze sytuacje. Tak jak Maryja powinniśmy okazać Bogu nasze współczucie i zainteresowanie drugim człowiekiem, o którego prosimy. Bóg lepiej od nas wie, co dalej ma z tym zrobić.
Trzeba nam prosić Maryję, aby uczyła nas ciągle na nowo wypełniania jej polecenia: „Czyńcie cokolwiek powie wam mój Syn". A co nam każe Syn Boży, Syn Maryi? Jakże ciągle aktualne są słowa Prymasa Tysiąclecia: „Każe przede wszystkim to, co wynika z naszego człowieczeństwa, z wysokiej godności osoby ludzkiej, z dostojeństwa dzieci Bożych. Jest to godność tak wielka, że chociaż byśmy odczuwali naszą słabość, aż do dna upadku, to jeszcze jesteśmy dziećmi Bożymi, dziećmi największej Miłości, która nie umiera. Jest to godność tak nieskończona, że człowiek nigdy nie ustaje, nigdy się nie kończy, trwa dalej".
Scena z dzisiejszej Ewangelii otwiera nowy rozdział w historii naszego zbawienia. Przemienienie wody w wino podczas wesela w Kanie jest pierwszym spośród cudów Jezusa, które zostały opisane w Ewangelii św. Jana. Cud w Kanie to wstęp do późniejszych cudów, rozmnożenia chleba. Ukazanie ludziom drogi do „życiodajnej uczty", do głodu „boskiego chleba". Tylko Bóg jest w stanie zaspokoić ten głód. Jest to więc pierwsze zaproszenie ludzi przez Jezusa do przystąpienia do niekończącej się uczty. Ostatecznie to On jest gospodarzem i w Kanie i w naszym życiu.
Scena ta również odsłania przed nami delikatność i dyskrecję Boga, który wchodzi w nasze życie często niepostrzeżenie. Nie natrętnie. Uczniowie tylko byli świadkami cudu. Goście weselni nie wiedzieli skąd wino się wzięło, chociaż się nim raczyli.
Tak więc nie miejmy wątpliwości czy prosić Boga. Prośmy Go. Kilka słów Maryi wypowiedzianych zatroskanym tonem دو Wina nie mają" - stoi u początku objawienia się mocy Boga. Miłość odpowiada miłością na nią. Prośmy więc Boga poruszeni miłością do naszych bliskich i dalekich. Prośmy a Bóg dokona z nami cudów. Tak jak czynił je w dziejach naszej Ojczyzny w ciągu wieków. Dlatego łącząc się duchowo z Jasną Górą módlmy się słowami ks. Piotra Skargi w intencjach naszej Ojczyzny:
„Boże, Rządco i Panie narodów, z ręki i karności Twojej racz nas nie wypuszczać, a za przyczyną Najświętszej Maryi Panny, Królowej naszej, błogosław Ojczyźnie naszej, by - Tobie zawsze wierna - chwałę przynosiła imieniowi Twemu, a syny swe wiodła ku szczęśliwości.
Wszechmogący, wieczny Boże, wzbudź w nas szeroką i głęboką miłość ku braciom i najmilszej matce, Ojczyźnie naszej, byśmy jej i ludowi Twemu, swoich pożytków zapomniawszy, mogli służyć uczciwie. Ześlij Ducha Świętego na sługi Twoje, rządy naszego kraju sprawujące, by wedle woli Twojej, ludem sobie powierzonym, mądrze i sprawiedliwie zdołali kierować. Przez Chrystusa, Pana naszego. Amen".