marca 06, 2018

4. Niedziela Wielkiego Postu (B) - Zaproszenie do rekolekcji


Ukochani Bracia i Siostry!
Wielki Post to czas rekolekcji. Rekolekcje jest to próba spojrzenia na siebie w świetle Bożym, próba zobaczenia siebie takim, jakim widzi mnie Bóg. Dlatego zaproszenie do rekolekcji budzi zazwyczaj nadzieję, ale może też budzić odruch ucieczki. Z nadzieją czekają na święty czas rekolekcji różni ludzie, którzy poczuli się bliscy synowi marnotrawnemu. Jedni z nich już nie mogą dłużej znieść ciężaru grzechów, jakim czują się przytłoczeni; inni mają dość tego życia jałowego, które nieubłaganie mija, a prowadzi do nikąd – i tęsknią za nowym ży­ciem, za takim życiem, w którym sam Bóg stanie się całym ich skarbem i źródłem sensu.
Ale zaproszenie do rekolekcji, wezwanie do nawrócenia, może w nas ró­wnież budzić odruch ucieczki. Człowiekowi nieraz trudno przyznać się do swoich grzechów, nawet przed sobą samym, nawet przed Panem Bogiem. Już pierwszy grzesznik Adam usiłował się ukryć przed Panem Bogiem. O tej tendencji do ukrywania swoich grzechów przed sobą i przed innymi mówi Pan Jezus w dzisiejszej Ewangelii: „A sąd polega na tym, że światło przyszło na świat, lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność aniżeli światło, bo złe były ich czyny. Każdy bowiem, kto dopuszcza się nieprawości, nie­nawidzi światła i nie zbliża się do światła, aby nie potępiono jego czynów” (J 3,19–20).
Spróbujmy rozpoznać konkretnie tę ciemność, w którą się chronimy, aby ukryć swoje grzechy. Najbardziej banalną jej formą jest przyłączenie się do kursujących opinii, że jakieś zło grzechem nie jest. Na przykład cel­nik Zacheusz przez całe lata podzielał opinie innych celników, że każdy wi­nien się troszczyć o swoją korzyść i nie przejmować się cudzą krzywdą ani społeczną bezpożytecznością swojej pracy, bo takie są jakoby reguły życia. Dopiero kiedy spojrzał na siebie w świetle, jakie płynie od Jezusa, przeko­nał się, jak grubo się mylił i w jakiej wielkiej pogrążony był ciemności.
A przecież pycha, która każe człowiekowi korygować Boże przykazania, nie jest niestety postawą rzadką. Czy nie słyszymy opinii, że przykazania miłości bliźniego nie da się pogodzić z twardymi wymogami życia? Albo że zasady etyki seksualnej należałoby bardziej dostosować do dzisiejszej mentalności? Przecież słyszy się nawet opinie, że w niektórych przypad­kach uzasadnione jest tzw. przerwanie ciąży, czyli zabicie żyjącego już, choć jeszcze nie narodzonego dziecka. Otóż, jeśli wśród nas jest ktoś taki, kto usiłuje poprawić Boże przykazania, takiemu mówią nie ja, ale Pan Je­zus: Człowiecze, zastanów się nad sobą, bo przecież ty bardziej miłujesz ciemność aniżeli światło!
Jest jeszcze inna forma ucieczki w ciemność, ażeby ukryć w niej swoje grzechy. Mianowicie, lubimy niekiedy potępiać zło w innych, ażeby na tej drodze wzmocnić dobre mniemanie o samym sobie. W ten sposób faryze­usz potępiał grzechy celnika, który razem z nim przyszedł do świątyni mo­dlić się. Zresztą on, faryzeusz, naprawdę nie był takimi grzechami obciążo­ny. Ale faryzeusz nie zdawał sobie sprawy z tego, że potępiał celnika po to, aby ukryć swój brak miłości Boga i ludzi. Przecież grzechy celnika, które tak jednoznacznie potępiał, wcale go nie martwiły. Pana Boga zaś ów fary­zeusz nie kochał, tylko usiłował podporządkować Go swoim interesom. Otóż odważmy się postawić sobie surowe pytanie: A może to właśnie ja osądzam innych, ażeby w ten sposób ukryć się ze swoimi własnymi grzecha­mi? Jeżeli tak jest, znaczy to, że bardziej miłuję ciemność aniżeli światło.
Ciemnością, w której usiłujemy ukryć niekiedy swój egozm i jałowość swojego życia, może być również nasza pozorna sprawiedliwość. Wydaje ci się, że jesteś człowiekiem bez zarzutu, bo nie jesteś złodziejem i brzydzisz się cudzą krzywdą. Ale może ty jesteś grobem pobielanym – wprawdzie nie krzywdzisz bliźniego, ale też nie zauważasz potrzebujących, którym właśnie ty powinieneś pomóc; wprawdzie nikogo nie okradniesz, ale też je­steś pełen zawiści w stosunku do sąsiadów, którym powodzi się lepiej niż tobie. Może zwiedziony swoją pozorną sprawiedliwością zapomniałeś już nawet o tym, poco znalazłeś się na tej ziemi – że sam Bóg jest twoim prze­znaczeniem i że to On powinien stać się pierwszym skarbem twojego życia. Gdybyś Boga naprawdę odnalazł, może z większą cierpliwością i mądrością umiałbyś znosić te cierpienia i udręki, jakie cię obecnie spotykają? Gdyby Bóg naprawdę stał się całym skarbem twojego życia, zapewne napełniało­by cię to spontaniczną życzliwością dla każdego człowieka, z którym się spotykasz.
Bracia i siostry! Wielkopostne rekolekcje to nie tylko wspaniała szansa dla syna marnotrawnego, którego powrotu wypatruje Boski Ojciec. To również wielkie wezwanie do tego faryzeusza, który wciąż jeszcze siedzi w każdym z nas, a który bardziej miłuje ciemność, aniżeli światło.
Rekolekcje mają w sobie coś z błogosławionego sądu Bożego nad człowiekiem. Wiemy, że sąd Boży będzie polegał nie tylko na tym, że się w peł­ni ujawni nasze dobro i zło. Sąd Boży będzie potężnym wkroczeniem Boga w sprawy między ludźmi oraz w ludzkie wnętrza. Bóg ukróci wówczas zło i przywróci dobru wszelkie należne mu prawa. Dlatego sądu Bożego się boi­my, a zarazem za nim tęsknimy. Lękamy się sądu Bożego, bo zdajemy sobie sprawę z tego, że zła cząstka mojego ja zostanie wówczas zdemaskowa­na, że zostaną jej wówczas odebrane wszystkie możliwości górowania nad dobrem i udawania czegoś dobrego. Ale jednocześnie tęsknimy za sądem Bożym, bo dobra, Boża cząstka mojego ja otrzyma wówczas pełną obronę, uzyska całą należną jej wolność.
Otóż spróbujmy przeżyć nasze wielkopostne rekolekcje jako uprzedzenie sądu Boże­go na ziemi. Spójrzmy na siebie w świetle Chrystusa. Jeśli zauważamy w so­bie rzeczy niedobre, podziękujmy Bogu za łaskę zobaczenia siebie w praw­dzie, bo lepiej zobaczyć swój grzech teraz, niż gdybyśmy go mieli zobaczyć dopiero na sądzie ostatecznym. Ale światło Chrystusa nie tylko rozjaśni nasze wnętrze. Ono jest potężne. Potęga światła Chrystusowego wzmocni w nas to wszystko, co tęskni w nas za Bogiem. Jeśli zaś otrzymamy od Chrystusa łaskę zobaczenia grzechu, jakiego przedtem w sobie nie dostrzegaliś­my, to łaska ta uzdolni nas zarazem do pokonania tego grzechu. Nie może być inaczej, przecież – jak słyszeliśmy w dzisiejszej ewangelii – „Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat zo­stał przez Niego zbawiony” (J 3,17).
Zatem szukajmy tego zbawczego światła Chrystusa, które jest niszczące dla naszego grzechu, a życiodajne dla człowieka Bożego, jaki w nas miesz­ka. To światło zawiera się w słowie Bożym, jeśli wsłuchujemy się w nie z wiarą. To światło ogarnia człowieka, który stara się cierpliwie i w Duchu Bożym znosić spotykające go utrapienia. To światło zstępuje na człowieka na modlitwie, jeśli staram się tak modlić, ażeby naprawdę zjednoczyć się z Bogiem.
Ale nie przypadkiem łaskę dobrych rekolekcji najszczególniej łączymy z przystąpieniem do sakramentów świętych. Bo w sakramencie pokuty sam Chrystus zstępuje do mojej duszy, ażeby ujawnić mój grzech i go zniszczyć, mnie zaś z moimi dobrymi skłonnościami ażeby wziąć w opiekę i umocnić. Darem zaś komunii św. jest już nie tylko zbawcza moc Chrystusa, ale On sam, który pragnie mnie i nas wszystkich uczynić jedno z sobą. Kiedy człowiek to zrozumie, nie może się nacieszyć tym, że tak bardzo Bóg nas umiło­wał. I robi się człowiekowi przykro, że dotychczas może nie zawsze umiał docenić dar sakramentów świętych. I chciałbym odtąd korzystać z tego daru częściej i rzetelniej. I spełniają się wówczas na mnie słowa Pana Jezu­sa z dzisiejszej Ewangelii: „Kto spełnia wymagania prawdy, zbliża się do światła, aby się okazało, że jego czyny są dokonywane w Bogu” (J 3,21).
Zatem zbliżajmy się z ufnością do tego Światła, któremu na imię Jezus Chrystus. Oby dzisiaj każdy z nas przybliżył się jakoś do Jezusa Chrystusa i odnalazł w Nim swojego Zbawcę. Amen – niech się tak stanie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Homilie i rozważania , Blogger