grudnia 17, 2021

4. Niedziela Adwentu (C) – Betlejemska droga

Ukochani Bracia i Siostry!
Słowa „ścieżka", „droga" są używane kilkaset razy w Piśmie Św., niekiedy w zwykłym znaczeniu, np. w określeniu „droga sza­batu" lub w przestrodze: „Na drogi pogan nie chodźcie". Ale już w Starym Testamencie słowo „droga" oznacza cudowny sposób, w jaki Bóg prowadził lud wybrany w historii od czasów Abraha­ma. Często również „drogi Boże" oznaczają postępowanie ludzi, zgodne z wyznaczonymi przez Boga wskazaniami. „Droga" więc w tych ostatnich przypadkach jest symbolem zbawczego działania Boga, a ze strony człowieka współpracy z boskimi zamiarami względem nas; zgodność życia człowieka z powołaniem, jakie mu Jezus wyznaczył. On sam jest naszą „drogą", dzięki której osiągamy przestawanie z Ojcem.
W Ewangelii uderza nas przekaz o naszych możliwościach prze­miany grzesznych, przepastnych dróg na proste, aby Chrystus mógł do nas przyjść i poprowadzić za sobą drogami zbawienia.
Ukochani!
Żyjemy w czasach mesjańskich i trzeba nam prostować drogi Zbawicielowi, wyjść naprzeciw, witać Go i zaprosić Go do naszych serc. Bóg ofiarowuje nam zbawienie, ale jeśli chcemy być zbawieni, win­niśmy ze swej strony wszystko uczynić, aby drogi, którymi do nas przychodzi, były przez nas z Jego daru przygotowane, by nic nie stało na przeszkodzie Jego przyjściu, żadne grzeszne uwarun­kowania.
Jezus idzie z naprzeciwka i zabiera nas z sobą do Be­tlejem, aby urzeczywistnić z nami program wyśpiewany przez aniołów: „Chwała na wysokości Bogu, a na ziemi pokój ludziom dobrej woli".
Moi drodzy!
Betlejem, w którym narodził się Zbawi­ciel, miasteczko oddalone osiem kilometrów na południe od Je­rozolimy, dzisiaj jest w Warszawie, Płocku, Krakowie, i gdziekolwiek indziej, w ludz­kich sercach.
W przygotowaniu się do godnego przeżycia świąt Bożego Narodzenia zapytajmy siebie samych, czy nasze Betlejem ust, serca, dłoni - podobne do groty koło Betlejem judzkiego, gdzie narodził się Chrystus? Gdyby zabrakło w naszych sercach Jezusa, a zostałaby tylko stajenka i żłóbek, nie byłoby to Betlejem Jezuso­we. Bądźmy szczerzy, stajnia i żłób bez Jezusa nie są symbolami zbawienia, a więc musimy iść z Jezusem do Betlejem serca. Prostowanie dróg jest symbolicznym ujęciem tych samych zadań, które św. Jan przekazywał w Ewangelii czytanej w ubiegłą nie­dzielę. Pouczał on tych, którzy do niego przyszli, poucza nas, jak ma wyglądać nasze życie, żebyśmy byli blisko Zbawiciela. Trzeba się dzielić z biedniejszymi od nas ubraniem i jedzeniem. Nie mo­żemy posługiwać się przemocą fizyczną czy moralną, by uzyskać przez to nieco więcej wartości materialnych.
Musimy jednak zapy­tać św. Jana w czasie adwentowym, jak konkretnie mamy postę­pować w naszych uwarunkowaniach, w zasięgu powierzonych nam zadań. Z całą pewnością św. Jan zalecałby niektórym z nas, co są chorzy, cierpliwe znoszenie dolegliwości w domu czy w szpi­talu, bo inni są nawet w ciężkich chorobach nad wyraz zrówno­ważeni i spokojni. Może jednemu, drugiemu człowiekowi, usłu­gującemu chorym przykazałby większą delikatność. Może św. Jan przynagliłby kogoś z wykładowców czy studentów do jeszcze poważniejszego traktowania studiów; może kogoś chciałby pouczyć, jak należy sumienniej pracować, jak spędzać mądrze czas wolny. Wszyscy weźmy od św. Jana pouczenia, jakich nam potrzeba. Bę­dziemy wówczas krzywe drogi czynić prostymi.
Ukochani Bracia i Siostry!
W ostatnich dniach Adwentu przygotowania do Świąt winny objąć odnowę religijną we wszystkich wymiarach, a więc nawet odnowę zwyczajów związanych z Bożym Narodzeniem.
„Jest w moim kraju zwyczaj — pisał C. K. Norwid — że w dzień wigilijny.
Przy wejściu pierwszej gwiazdy wieczornej na niebie,
Ludzie gniazda wspólnego łamią chleb biblijny,
Najtkliwsze przekazując uczucia w tym chlebie".
Ten chleb opłatka stoi w ścisłym związku z Betlejem w któ­rego nazwie niektórzy dopatrują się znaczenia: Dom chleba. Opła­tek przypomni nam starochrześcijańskie agapy, symbol wzajemnej życzliwości i miłości. A może wieczerza wigilijna rozszerzy naszą miłość również poza krąg najbliższej rodziny? Nasze mieszkania mogą się zamienić dla jednej chociażby tzw. obcej osoby — na jej dom.
Pewnemu człowiekowi, we wspomnieniach dawnych lat, wraca scena z 1944 roku.
„Była ostra zima, wszyscy w Wilnie żyliśmy bardzo ubogo. Ubogo również żyła pewna wdowa ze swym dorastającym synem. Zdzi­wiła ją prośba skierowana przez niego, aby wieczerzę wigilijną przygotowała na trzy osoby, bo on musi zaprosić na nią pewnego gościa. I na dwie godziny przed wieczerzą przyprowadził okropnie zaniedbanego żebraka, wykąpał go, podzielił się z nim swoją bie­lizną, oddał mu swoje drugie ubranie i drugie buty. Ależ to była wieczerza wigilijna, najpiękniejsza pewnie w całym świecie!”
Moi drodzy, nie potrzeba szukać dzisiaj żebraków, bo ludzi od nas biedniejszych, osamotnionych jest wielu. Czy umiemy się cieszyć z przyjścia do nas krewnych, jak radowała się św. Elżbieta z odwiedzin Naj­świętszej Maryi Panny? Czy nie masz możliwości podzielenia się z kimś sercem i opłatkiem, a może również czymś po opłatku? Pomyśl!
Ze świętami Bożego Narodzenia łączy się również pradawny obyczaj polski: rodzinny śpiew kolęd. Z kolęd możemy się nauczyć najbardziej zasadniczych prawd chrześcijańskich, przypomnieć so­bie, jak powinien wyglądać styl katolickiego życia w zakresie ety­ki i kultu. Myśli zawarte w kolędach posłużą nam do przezwycię­żenia najbardziej nagminnych chorób duchowych: zagubienia zmy­słu sakralności własnej osoby i świata oraz pomogą zniszczyć zarazę konsumpcjonizmu. Pierwszą z tych chorób wyklucza prze­życie spotkania się ze Zbawicielem, bo dla nas Betlejem nie jest zamarłą przeszłością sprzed prawie dwudziestu wieków, lecz rzeczywistością żywą, dzisiejszą i jutrzejszą. Konsumpcjonizm we wszelkich swych formach zaniknie w zetknięciu się z ubogą sta­jenką, z ubogim żłóbkiem. One nasuną nam nieodparcie myśl o ośmiu błogosławieństwach, na których czele stoi zapewnienie Zba­wiciela: „Błogosławieni ubodzy duchem, albowiem ich jest kró­lestwo niebieskie" (Mt 5, 3).
Melodie kolęd, zasłyszane w wieku dziecięcym, przezwyciężają ponadto każdy zgiełk wydarzeń nawet lat najdłuższych i wywo­łują odzew wdzięczności względem Pana Jezusa, który opuścił śliczne niebo a obrał barłogi. Wyrazisty tego przykład mamy we wspomnieniach Ignacego Domeyki, przyjaciela Mickiewicza. Domeyko w późnej starości, miał bowiem wówczas osiemdziesiąt cztery lata, przybył z Chile do Ziemi Świętej i tak opisał swe wrażenia z Betlejem: „Nie jest to — pisze — sen, marzenie, że w osiemdziesiąt lat od tamtych dni, kiedy po raz pierwszy o tym mówiła mi matka, a na obrazkach to widziałem i w kościele radośnie śpiewał lud «Anioł pasterzom mówił, Chrystus się nam narodził w Betlejem», dziś świat tak jak jest szeroki ... Bóg mi daje obaczyć to miejsce ... Jakież to miłe wspomnienia owych lat dziecinnych, kiedy wiara była prosta, wiara wcielona w życie domowe, rodzinne..., wszakżem to już był na drugiej stronie ziemi i tam wiek przetyrał między ludźmi obcej mowy i innego szczepu, a te rodzinne pieśni «Przybieżeli pastuszkowie», «Bóg się rodzi, moc truchleje», «Anioł pasterzom mówił» ... nie przestawały nigdy obudzać się w uszach, jak gdyby Anioł Stróż śpiewał je mnie niegodnemu do zachowania wiary" (Jan St. Bystroń, Polacy w Zie­mi Świętej,Kraków 1930 s. 259).
Ukochani!
Przygotowania przedświąteczne obejmą oczywiście również naj­zwyklejsze sprawy życiowe, ale musimy pamiętać, że narodziny Jezusa w nas, czy pogłębienie z Nim naszej przyjaźni, jest najważ­niejsze, konieczne, aby nasze drogi były naprawdę proste i by nasze Betlejem było podobne do betlejemskiej groty, w której narodził się Chrystus — Emanuel, Bóg z nami!
Tak jak św. Elżbieta, prowadźmy teraz — uczciwiej niż kiedykolwiek -— dialog z Matką Najświętszą a naszą Panią, Królową i Matką; a „Błogosławiona między niewiastami", najlepiej nas przy­gotuje do uroczystości Bożego Narodzenia, dzieląc się z nami ra­dością w Bogu Jej i naszym Zbawcy; ucząc nas swoją wizytą, o której czytaliśmy w dzisiejszej Ewangelii, że życie winno być drogą z Jezusem, ujmowane w perspektywie „Zdarzenia", pisanego z wielkiej litery, że Syn Boży dla nas zstąpił z nieba.

Wierzysz, że się Bóg zrodził w betlejemskim żłobie,
lecz biada ci, jeżeli nie zrodził się w tobie. (A. Mickiewicz)
A zatem: Czy już twoje życie jest jak droga do Betlejem? Czy już twoje serce jest gotowe stać się miejscem dla Jezusa? Jeśli tak, to Bogu niech będą dzięki - w twoim sercu, w twoim życiu będzie Boże Narodzenie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Homilie i rozważania , Blogger