kwietnia 19, 2019

Wielka Sobota - Prawda o Zmartwychwstaniu

Cisza Wielkiej Soboty, w której jak gdyby wyraża się zdumie­nie natury nad spoczywającym w grobie Zbawicielem, przygoto­wuje nas na wybuch radości paschalnej, która osiąga szczyt w dzi­siejszej liturgii. Jest ona streszczeniem istoty chrześcijaństwa. Wydarzenia, które dokonały się w Jerozolimie prawie dwa tysiące lat temu, tej właśnie Nocy, dały podstawę do określenia jej mianem Wielkiej. Czterdzieści dni przygotowania paschalnego prowadziło do przeżycia tego właśnie święta. Misja Jezusa Chrystusa ukazuje się w pełni w perspektywie zdarzenia Wielkiej Nocy. Nasza życiowa pielgrzymka, jej radości i trudy nabierają właściwego znaczenia tylko wtedy, gdy spoglądamy na nie w świetle Zmartwychwstania Chrystusa.
Starożytna tradycja chrześcijańska Noc tę określała mianem Wigilii, czyli czuwaniem. Aby podkreślić taki charakter spotkania, wierni przynosili świece, które zapalane od paschału wyrażały postawę oczekiwania na Pana, który zapowiedział powrót w chwa­le. Liturgia światła stanowi pierwszą część obrzędów Wigilii Pas­chalnej. Po niej następuje liturgia Słowa, w tym dniu szczególnie bogata, ukazująca wypełnienie się obietnic Boga w historii Jego spotkań ze swoim ludem: od stworzenia świata, poprzez dzieje Narodu Wybranego aż po Nowe Przymierze z Kościołem założo­nym przez Jezusa Chrystusa. Starożytne wspólnoty chrześcijan wykorzystywały czterdzieści dni czuwania paschalnego jako czas intensywnego przygotowania kandydatów do chrztu świętego. Noc Paschalna była momentem uroczystego sprawowania tego sakra­mentu. Ta część liturgii uświadamia nam, że to właśnie dzięki ofierze Chrystusa możemy zaliczyć się do rodziny Bożej, gdzie poprzez chrzest święty stajemy się dziećmi Boga. Radość ze zjed­noczenia z Ojcem wyraża się udziałem w liturgii eucharystycznej stanowiącej ostatnią część dzisiejszych obrzędów. Chrystus po­przez śmierć i Zmartwychwstanie pokonał największego wroga człowieka - szatana, a wraz z nim grzech. Karmiąc się Ciałem Pańskim, mamy już tu, na ziemi, udział w Jego zwycięstwie i rękojmię pełnego zjednoczenia po tym życiu w Królestwie Jezusa Chrystusa.
Cud Zmartwychwstania dokonał się pod osłoną nocy. Dlatego dzisiejsze święto nosi tę właśnie nazwę. Nikt z ludzi nie był świadkiem faktu Zmartwychwstania. Dla najbliższych i przyjaciół Mistrza z Nazaretu świadectwem cudu był otwarty i pusty grób. Kobiety, które przyszły oddać "ostatnią posługę" Ciału Jezusa stały się pierwszymi świadkami cudu. Zmartwychwstanie Jezusa, które może być wyjaśnione tylko faktem bezpośredniej interwencji Boga, Stwórcy i Pana natury, zadziwia również sposobem jego proklamacji. Z ludzkiej perspektywy najmocniejszym argumentem na potwierdzenie prawdziwości misji ze strony Jezusa byłoby pokazanie się Piłatowi i Sanhedrynowi w Swoim Zmartwychwsta­łym Ciele. Bóg jednak daleki jest od takiego sposobu pos­tępowania. Do współpracy w dziele Objawienia zaprasza człowie­ka. Grono najbliższych uczniów, tych, których przygotował w czasie działalności publicznej w swojej "szkole", ma być świadkami największego cudu w dziejach ludzkości. Jeszcze raz okazuje się, że Bóg działa w ciszy, z łagodnością i cierpliwością. Pozwala się znaleźć tym, którzy z wytrwałością podążają Jego śladami.
"Pan naprawdę zmartwychwstał, Alleluja!" Chrystus umęczo­ny i ukrzyżowany zmartwychwstał po trzech dniach i zatrium­fował nad śmiercią, nad siłami ciemności, nad lękiem i cier­pieniem... Jest to święto naszego zbawienia, fundamentalna praw­da naszej wiary, z której czerpiemy moc, odwagę i radość w naszej codziennej chrześcijańskiej misji głoszenia światu tej najważ­niejszej prawdy, że Chrystus żyje i zbawia!
Ukochani Bracia i Siostry! Dzielimy więc między sobą radość płynąca z tego święta, pró­bując mozolnie i konsekwentnie - dzień po dniu - pokonywać każdą pokusę osłabienia w nas owej radości i mocy; pokusę, która zrodzić się może w sercu człowieka pod wpływem konfrontacji ze złem obecnym w świecie. Jako chrześcijanie jesteśmy również świadomi, że prawda Zmartwychwstania Jezusa pozostaje do dzisiaj, z różnych powodów, nieczytelna bądź niedostępna. Dla wielu ludzi, niestety, pusty grób Jezusa nie oznacza jeszcze praw­dy Zmartwychwstania. Dotkliwie odczuwając dramat swego życia, stają na progu jego beznadziei, przekonani o nieobecności Boga w świecie. Może się nawet niekiedy wydawać, że niektórym jakby odpowiada to kontemplowanie pustego grobu. Nie przypadkowo o twórczości najpopularniejszego dramaturga naszych czasów - Becketta, powiedziano, że ukazał w swojej twórczości człowieka uwię­zionego pomiędzy Wielkim Czwartkiem a Wielkim Piątkiem. Mo­żemy śmiało dopowiedzieć: człowieka, który nie usłyszał jeszcze brzmienia dzwonów w Niedzielę Zmartwychwstania. Zresztą, w poważnej części twórczości literackiej naszych czasów obecne jest owo Beckettowskie «misterium rozczarowania» - poczynając od pamiętnych fraz Eliota: "I tak kończy się świat, nie hukiem, ale skomleniem", a skończywszy na posępnym Skowycie Ginsberga, będącym jeszcze nie tak dawno hymnem kontestującej młodzieży.
Tak, jak gdyby nie było nigdy owego poranka, o którym piszą i świadczą swoim życiem naoczni świadkowie tamtego wydarze­nia, którzy do końca swoich dni nie mogli zapomnieć szalonego biegu Magdaleny z okrzykiem na ustach: "Widziałam Pana!" (J 20,18). Tak jak gdyby nie było nigdy nieoczekiwanego powrotu uczniów z drogi prowadzącej do Emaus, relacjonujących z przeję­ciem, jak Go rozpoznali przy łamaniu chleba. Tak jak gdyby nie było tych, którzy nie mogli zapomnieć Jego przybycia pomimo zaryglowanych drzwi...
Spróbujmy spojrzeć w świetle Ewangelii na przyczynę tej dominującej obecnie perspektywy "pustego grobu". Za pomocą relacji z wydarzenia pod Emaus, Ewangelia podpowiada nam, iż nie dostrzeżemy Zmartwychwstałego Jezusa, jeśli nasze oczy pozo­staną "niejako na uwięzi" (Łk 24, 13). Prawdę tę potwierdza w odczytanym dziś fragmencie św. Jan, zwracając naszą uwagę na sposób, w jaki się "patrzy" na pusty grób Jezusa.
Maria Magdalena, patrząc po raz pierwszy na pusty grób, zdolna jest dostrzec jedynie odwalony kamień. Gdy przerażona powraca z cmentarza, wypowiada dokładnie takie samo zdanie, które później w formie plotki, będzie rozpowszechniane przez wro­gów Jezusa: "Zabrano Pana z grobu i nie wiemy, gdzie go położo­no" (J 20,2). Sensacja, jaką wzbudziła relacja Magdaleny, powo­duje, że do pustego grobu przybywają kolejno, "drugi uczeń" i Szymon Piotr, ale i oni przy pierwszej konfrontacji z rzeczywistoś­cią nieobecności ciała Jezusa w grobie, "patrzą na płótna i chustę, zamknięci, jak później uczniowie idący do Emaus, w swoim uwię­zionym patrzeniu". Św. Jan podkreśla ten fakt poprzez użycie tego znaczenia wyrazu "zobaczyć", które wskazuje w języku greckim na "materialne" widzenie świata. Dopiero, za kolejnym razem ów drugi uczeń "ujrzał i uwierzył" (J 20,8), bo, jak wyjaśnia ewan­gelista, dotąd nie rozumiał Pisma.
Widzimy więc, Moi Drodzy, że nasz świat, jeżeli już tak często koncentruje się na beznadziei pustego grobu, a nawet, choć brzmi to niepraw­dopodobnie, "gustuje" w jego mrocznej pustce, to tylko dlatego, że "patrzy" na prawdę pustego grobu oczami niewiary, nie wsłuchu­jąc się w to, co mówią Pisma.
Z dalszej części czytanego dzisiaj fragmentu Ewangelii dowia­dujemy się, jak to Magdalena "ujrzała" Zmartwychwstałego Jezu­sa, a On nakazał jej: "udaj się do moich braci i powiedz im" (J 20, 17). Także i my, którzy spotkaliśmy w naszym życiu Chrystusa zmartwychwstałego, mamy jak Maria Magdalena głosić w świecie, że Pan zmartwychwstał i my zmartwychwstaniemy. Mamy to czynić tym bardziej, że nasz czas - co podkreślił Ojciec św. na spotkaniu młodzieży w Denver - "to nie jest czas wstydzenia się Ewangelii" (Rz 1,16), ale czas głoszenia jej na dachach!
Ukochania Bracia i Siostry! Pan rzeczywiście zmartwychwstał i pozostał ze swymi ucznia­mi, którzy wyczuwali Jego bliskość, chociaż nie potrafili Go uchwycić ani opisać dokładnie Jego obecności. Chrystus Zmar­twychwstały wykracza poza granice świata, który można bezpoś­rednio ująć zmysłami. Stąd niedokładności i pozorne sprzeczności w opowiadaniach ewangelijnych o spotkaniach Zmartwychwstałe­go ze swymi uczniami, w czasie których Jezus wydaje się jedno­cześnie "być i nie być". Ten dyskretny sposób opisu zdaje się także przemawiać za prawdziwością Zmartwychwstania Chrystusa.
Pan rzeczywiście zmartwychwstał i jest obecny w historii jako pierwszy jej autor. Dzięki Jego mocy i światłu mógł narodzić się Kościół. Zaiste, jeżeli zaneguje się historyczny charakter Zmar­twychwstania, odbierze mu walor realnego wydarzenia, narodziny Kościoła i wiary stają się tajemnicą bardziej niewytłumaczalną niż samo Zmartwychwstanie.
"Idea, że imponująca budowla historii chrześcijaństwa jest niczym ogromna piramida wspierająca się niepewnie na fakcie bez znaczenia, jest mniej wiarygodna niż stwierdzenie, że Zmartwych­wstanie miało faktycznie miejsce w historii, porównywalne do tego, które mu przyznaje Nowy Testament" (C.H. Dodd).
Pan rzeczywiście zmartwychwstał!
Kochani moi! Módlmy się i życzmy sobie dzisiaj, aby Chrystus obdarzył nas wiarą w Jego Zmartwychwstanie i pozwolił doświadczyć Jego obecności. W ten sposób będziemy mogli przezwyciężyć każdą roz­pacz i smutek i być zwiastunami nadziei i budowniczymi cywiliza­cji życia. Amen.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Homilie i rozważania , Blogger