marca 12, 2022

2. Niedziela Wielkiego Postu (rok c) - Kim dla ciebie jest Chrystus?

2. Niedziela Wielkiego Postu (rok c) -  Kim dla ciebie jest Chrystus?

Kochani moi! Jest Wielki Post, czas naszego przygotowania do Wielkiejnocy, do uroczystości zmartwychwstania Chrystusa; czas refleksji, rekolekcyjnych zamyśleń, naszych Dróg Krzyżowych, Gorzkich Żali, naszych rachunków sumienia i nawróceń. W tych wszystkich przeżyciach jesteśmy bardzo blisko Chrystusa.

W ostatnią niedzielę byliśmy z Chrystusem na Górze Kuszenia. Po co Ty pościsz przez czterdzieści dni? Przecież możesz tak zro­bić, żeby te kamienie stały się chlebem. Po co Ci ta męka i trud nauczania? Zstąp z krużganka świątyni, tyle ludzi jest na ze­wnątrz, wszyscy zobaczą, żeś zstąpił z nieba i uznają, że jesteś Bogiem. Albo jeszcze prościej; przecież chcesz być królem całego świata, więc oddam Ci te wszystkie królestwa, tylko upadłszy od­daj mi pokłon. Idź precz szatanie! (Mt 4, 10).

Dzisiaj Chrystus wyprowadza nas na Górę Tabor i przemienia się na naszych oczach; i staje wobec nas w światłości chwały jako Syn Boga żywego, o którym Ojciec daje świadectwo: To jest Syn mój umiłowany! (Łk 9, 35). Gdy jesteśmy świadkami tych wydarzeń, właśnie teraz, w Wielkim Poście, czas na pytanie: kim jest Chrystus dla ciebie? Na to pytanie nie można wstrzymać się od odpowiedzi. To Chrystus jest położony na upadek i na powsta­nie wielu, to znaczy jest jak kłoda drzewa zwalona na poprzek drogi mego życia; albo się Oń potknę śmiertelnie, albo się wesprę o Niego i będę żył. Wobec Chrystusa nie można być obojętnym. Życie nasze jest drogą krzyżową, a za Chrystusem chodzą ci, któ­rzy Go kochają i ci, którzy Go śmiertelnie nienawidzą; bo On jest znakiem, któremu sprzeciwiać się będą (Łk 2, 34).

Kim jest dla ciebie Chrystus? W życiu każdego z nas powta­rza się pytanie Chrystusowe postawione niegdyś uczniom w okoli­cy Cezarei Filipowej: powiedzcie, za kogo ludzie mnie uważają? (Mt 16, 13). Na to pytanie umiemy odpowiedzieć, bo to, co mówią ludzie, my powtarzamy bardzo chętnie: mówią że jesteś Eliaszem, że jesteś Janem Chrzcicielem, że jesteś jednym z proroków. Mó­wią, że jesteś pierwszym komunistą. Uczyłeś, że wszyscy są rów­ni. Niczego nie miałeś na własnść; uczniowie Twoi mieli wszyst­ko wspólne; utworzyłeś pierwszą wspólnotę. I to już wszystko, co o mnie mówią? Nie! Mówią, że jesteś humanistą. Jesteś na wskroś człowiekiem. Nawet Piłat powiedział o Tobie: oto człowiek! Nic, co ludzkie nie było Ci obce, tak bardzo po ludzku rozumiałeś, czułeś. Miałeś szacunek dla godności człowieka, zawsze stanąłeś po stro­nie człowieka. I to wszystko, co o mnie mówią? O nie! Mówią, że jesteś wielkim rewolucjonistą, przyniosłeś na ziemię ogień i miecz; wystąpiłeś przeciwko istniejącemu porządkowi, zwalczałeś klasę panujących, stałeś się przywódcą opozycji, zostałeś skazany na śmierć dla idei, umierałeś jak bohater. I to już wszystko? Nie, jeszcze nie! Mówią, że jesteś wspaniałym nauczycielem. O rze­czach trudnych umiałeś mówić bardzo prosto. Każde Twoje wy­stąpienie jest poprawną jednostką dydaktyczną; miałeś swoich uczniów i szkołę na wzór „wędrujących", posługiwałeś się ory­ginalną formą literacką, a co najważniejsze — ucząc, wychowywa­łeś. Byłeś pedagogiem z powołania. I to już wszystko? Nie, jesz­cze nie wszystko. Mówią, że Ciebie w ogóle nie było, że jesteś tylko personifikacją pewnych idei religijno-społecznych. Każda idea musi mieć swego autora, więc jesteś mityczną postacią, któ­rą stworzyła pierwsza gmina chrześcijan, o której dziś się mówi, ale tak naprawdę to nigdy Cię nie było i nie ma.

No dobrze, moje rzymsko-katoliki; w plotkach to wy jesteście bardzo dobrzy, ale powiedzcie za kogo wy Mnie uważacie? Ty je­steś Chrystus, Syn Boga żywego. Błogosławiony jesteś Szymonie, Synu Jony, bo człowiek Ci tego nie powiedział, to objawił ci mój Ojciec (Mt 16, 16—18). Ty jesteś moim Panem i moim Bogiem. Do­brze, Tomaszu, uwierzyłeś, bo Mnie ujrzałeś, ale błogosławieni są, którzy nie widzieli, a uwierzyli (J 20, 29). Tak odpowiedział Piotr — papież. Tak odpowiedział Tomasz — nawrócony Apostoł; ale to pytanie stawia dzisiaj Chrystus każdemu z nas: powiedz mi, kim ja jestem dla Ciebie? Za kogo Ty mnie uważasz? Nie każ mi, Panie, odpowiadać dzisiaj, ja jeszcze za mało Ciebie znam. Chodzę wprawdzie za Tobą już tyle lat, słucham wszystkich Two­ich nauk, patrzę na Twoje cuda; ale coraz częściej przychodzi zwątpienie: burza jest na morzu, łódź Twoja tonie, a Ty śpisz? Miało przyjść Twoje królestwo, myślałem, że usiądę gdzieś blisko Ciebie, po lewej, albo po prawej Twojej stronie, a Ty mówisz, że to nie Twoja sprawa; wybrali więc innych i będą siedzieć. Rozmnożyłeś chleb na pustkowiu, myślałem, że w tym problemie sobie poradzisz? Tymczasem tysiące ludzi umiera z głodu, u nas ceny rosną, ludzie węgla nie mają, i Ty znów nic? Myślałem, że to teraz trzeba uderzyć i zwyciężyć, zaprowadzić nowy ład, bo inaczej to się nawzajem wymordujemy, ziemię zniszczymy, a Ty mówisz: schowaj miecz, bo kto mieczem walczy, od miecza zginie (Mt 26, 52). Chwastów narosło w Twoim Kościele, aż wstyd, za­brudzą wszystką mąkę. Chcieliśmy to powyrywać już na wiosnę, a Ty kazałeś czekać aż do czasu żniwa. A poza tym, to jesteś cza­sem za trudny. Powiedziałeś po rozmnożeniu chleba: Ciało moje jest prawdziwym pokarmem. Nie, no to już jest zupełnie nie do wzięcia. Jak Ty możesz dać nam Ciało swoje do jedzenia? (J 6, 52). Zraziłeś sobie tym prawie wszystkich, wprawdzie nie okła­małeś nas nigdy, ale w tym przesadziłeś. Posłuchamy Cię innym razem.

No tak, więc słuchajcie mnie, moi wielkopostni chrześcijanie: może i wy chcecie ode mnie odejść? Panie, a do kogo my pój­dziemy? Myśmy uwierzyli, że Ty jesteś Chrystus, Syn Boga żywe­go! Ty masz słowa życia wiecznego. Ja tego nie mogę zrozumieć, ale ja wierzę, bo Ty to powiedziałeś, który jesteś prawdą. Tak, kochany Piotrze, ale ty jesteś taki zmienny. Masz czasem takie szlachetne wzloty twojej wiary, że możesz nawet chodzić po mo­rzu i nagle zwątpisz i popsujesz wszystko, i toniesz. Czasem tak pięknie deklarujesz swoją wiarę, a potem przysięgasz przed żoł­dakiem, przed służącą, że Mnie nie znasz, że nie wiesz, kim je­stem. Dobyłeś miecza i chciałeś się bić za Mnie, a potem uciekłeś jak tchórz. O, Panie mój, to tak trudno odpowiedzieć słowami — kim Ty jesteś? Jesteś niepojęty i nieogarniony. Dobrze się Cie­bie widzi tylko sercem. Życia mi braknie, aby Ci odpowiedzieć, kim Ty jesteś dla mnie? Jeszcze za mało Cię kocham. Życia mi braknie, aby przywrzeć do Ciebie i sercem pokochać. Przyjdę, Panie, do Ciebie nocą. Wyspowiadam się przez łzy. Stopy Twoje ucałuję, boś mi wszystko jak Bóg przebaczył. Przyjdę do Ciebie, do mego kościoła, Panie mój dobry jak chleb. Przyjdę do Ciebie na Drogę Krzyżową i twarz Ci chustą obetrę. Krzyż mój i Twój kilka kroków podźwigam i z Matką Twoją będę szedł już do koń­ca, a pod krzyżem z Magdaleną się rozpłaczę „i duch mój przed Tobą klęknie i wtedy serce mi pęknie" (J. Tuwim); i tak już z Tobą zostanę, Panie mój i Boże mój. Amen.

 

 

marca 05, 2022

1. Niedziela Wielkiego Postu (rok c) - Pokusa

1. Niedziela Wielkiego Postu (rok c) - Pokusa


Ukochani Bracia i Siostry!

Przeczytana przed chwilą Ewangelia ukazuje nam Jezusa, który - jak słyszeliśmy - przebywa na pustyni, poszcząc, a potem jest kuszony przez szatana. To wydarzenie zawsze otwiera czas Wielkiego Postu. Jezus na pustyni i, jak mówi św. Paweł, to słowo jest blisko nas, bo to słowo mówi o życiu naszym. Każdy z nas przechodzi konkretną drogę wiary w swoim życiu. Przechodzi różnego rodzaju próby i doświadczenia, tak jak przechodził Izrael.

To jest katecheza zapisana dla wszystkich pokoleń i dla każdego człowieka. Zaczyna się nasze życie, jest ono wędrówką przez ziemię niełatwą, pełną prób jako droga naszego nawrócenia i wiary. Jest określony konkretny cel, kto wezwie imienia Pańskiego będzie zbawiony, tam idziemy. I znowu trzeba powiedzieć jasno, że to nie Pan Bóg przygotowuje na człowieka specjalnie próby. Próby przychodzą stąd, że jesteśmy ludźmi zranionymi przez grzech, że nasza historia jest dotknięta cierpieniem, że wszyscy przemijamy, że jak słyszymy: diabeł ma swoje sposoby kuszenia a Pan Bóg jest tym, który chce nas przeprowadzić przez każde doświadczenie. Nie dać nam zginąć, okazać swoją moc i swoją miłość. Pamiętamy jak tę lekcję przecho­dził Izrael. Kiedy wyszli z Egiptu szli do ziemi obiecanej, przeżywa­li te same pokusy. Najpierw brakowało im chleba i wody i byli prze­rażeni każdego dnia czy będzie, co jeść i bywało, że szemrali prze­ciwko Bogu, buntowali się przeciwko Niemu, przeciwko Mojżeszo­wi. Wielu z nich umierało na pustyni, ale w końcu wołali do Pana i Pan ich wyzwalał. Bywało też tak, że szemrali na swoją historię: Dlaczego tak długo idziemy przez tę pustynię? Przez ziemię pełną skorpionów i jadowitych wężów, przez ziemię bezludną, cichą i nie chcieli za Bogiem iść. Ulepili złotego cielca i mówili: To jest nasz Bóg! Nie ten Bóg, który nam każe iść przez pustynię tak jak on pro­wadzi, ale tak jak my tego swojego bożka poniesiemy. I znowu umierali, bo żaden bożek szczęścia nie daje, żaden idol nie zbawi człowieka. Wracali do Boga i dzięki temu przez te próby przecho­dzili. Jak dzisiaj czytamy w pierwszym czytaniu, jest to najstarszy fragment biblii Starego Testamentu. Jest powiedziane: Ojciec Ara­mejczyk błądzący składa wyznanie wiary. Wcześniej wyszliśmy z Egiptu, byliśmy gnębieni i ciemiężeni, ale doszliśmy do ziemi obiecanej. Pan usłyszał nasze wołanie, wejrzał na naszą niedolę, nie opuścił nas i prowadził. I jest to świadectwo wiary mówiące: Pan Bóg ma miłosierdzie dla człowieka, nie opuszcza człowieka w nie­szczęściu, w utrapieniu przychodzi z pomocą. Obyśmy nie wątpili nigdy w jego miłość i byśmy umieli zawsze wydarzenia trudne od­czytywać jako wezwanie do wiary, do zaufania. I zobaczmy, że Chry­stus przechodzi te same pokusy. Przypatrzmy się im bo na pewno nie jeden z nas w Chrystusie znajdzie dzisiaj umocnienie i pocieszenie. Chrystus jest głodny po czterdziestodniowym poście, czyli ma bar­dzo konkretną potrzebę, zaspokoić głód, żeby nie umrzeć. Szatan przychodzi i mówi: Jeśli jesteś Synem Bożym zamień kamienie w chleb. Czyli mówi: trzeba się szybko ratować. Przecież ty możesz kamienie zamienić w chleb, dlaczego masz być głodny? Posyła kon­kretną pokusę, żeby na własną rękę szukać ocalenia, wyjścia z tej sytuacji. To jest sytuacja w jakiej nie jeden z nas często jest. Gdzie człowiek jest kuszony, łatwym rozwiązaniem, łatwym wyjściem, ucieczką od trudności, żeby natychmiast znaleźć ratunek.

Często szatan też mówi: jest Pan Bóg? Jeżeli jest, to dlaczego tak cierpisz? Dlaczego jesteś głodny, samotny, rozpada się małżeństwo, masz kalekie dziecko, chorujesz, jesteś stary, dlaczego? I człowiek, który poddaje się tej pokusie, ratuje się. Często ucieka w grzech, ucie­ka w szemranie, nieraz niszczy osoby po drodze, żeby znaleźć następ­na, która pocieszy, podtrzyma. Pokusa bardzo częsta, pokusa chleba, gdzie człowiek chce znaleźć szybko zabezpieczenie, pocieszenie, ratunek. I często od Boga odwraca serce. Od jego przykazań od jego prowadzenia. A Chrystus mówi: Przecież człowiek nie żyje samym chlebem. Chrystus w tej pokusie za nas daje odpowiedź. Dla nas po­konuje demona. „No nie uciekaj tak na oślep w grzechy, w byle co, jak taki ptak spłoszony, ucieka w górę nie wie gdzie, nie uciekaj tak!".

Bóg daje życie, Bóg cię zabezpiecza. Bądź Jemu wierny, zwróć się do Niego. Ilu z Was przechodziło takie sytuacje? Zobaczmy dalej tc wspaniałości świata: Oddasz mi pokłon, wszystko ci oddam. Ilu izatan potrafi zwieść ludzi właśnie tego rodzaju idolami: Co tam Pan Bóg!? Trzeba używać życia, kariera, pieniądze, sława, życie tak jak ty byś był Bogiem dla siebie. Nie ma Boga nie ma przykazań.

Często człowiek drwi z Boga. Jest to modne dzisiaj, cyniczne traktowanie Boga. I wydaje nam się, że idole tego świata dają nam życie. Wiemy, że nie dają, bo idol zawsze człowieka wprowadzi w śmierć, bo nie jest Bogiem. Ale szatan mówi: Dam ci to wszystko! I ta pogoń człowieka za rzeczami tego świata. Często zatraca się człowiek w tej pogoni. A Chrystus mówi: Panu Bogu trzeba odda­wać pokłon i Jemu służyć. Bóg jest Panem naszego życia i Jemu trzeba służyć. I zobaczmy trzecia pokusa: rzuć się w dół z krużganka świątyni, aniołowie cię chwycą, wszyscy zobaczą, kim ty jesteś. Tak spektakularna scena: pojawia się Mesjasz, Pismo się wypełnia, aniołowie są przy nim. Czyli ty nierozpoznany, głodny na pustyni Me­sjasz, a twoje życie w perspektywie? Czy ludzie cię poznają? Możesz zrobić, że od początku będziesz poznany. Zobaczmy, że sytu­acja, gdzie człowiek często patrzy na swoje życie nim zdegustowa­ny, niezadowolony ze swojej historii. Chciałby zrobić coś, żeby za­istnieć, żeby jego życie było inne, nosi w sercu szemranie przeciwko Bogu często, dlaczego tak mnie prowadzisz? Ta pokusa niezgody na swoją historię, na swoje problemy, na swoje cierpienia, na swoje życie, jakby Bóg nas opuścił albo przynajmniej nie bardzo był w naszym życiu obecny. A Chrystus mówi: „Nie będziesz wystawiał Pana Boga na próbę". Zobaczmy, że w tych pokusach wszystkich Chrystus pokonuje szatana dla nas i nam daje odniesienie, pouczenie żebyśmy razem z nim pokonywali te wszystkie pułapki, zasadzki. Nie dali się zwieść i umieli odczytać złego, który się zbliża. Poznać jego propozycje, nie podjąć ich! Ale pełnić wolę Boga, to co Bóg chce pokazując nam drogi życia. Zobaczmy dalej: odstąpił od Niego diabeł aż do czasu. Kiedy będzie ten czas? Kiedy Chrystus będzie na krzyżu, znowu pustynia, jest sam, zdradzony, opuszczony, nie ma nikogo przy nim, przegrany po ludzku.

Przychodzi znowu pokusa, szatan ten sam: Jeśli jesteś Synem Bożym zstąp z krzyża a uwierzymy Ci! Chrystus odpowiada: Ojcze tobie powierzam ducha mojego. Tam jest ratunek, tam jest ucieczka, tam jest miłość, tam jest pomoc. Zobaczmy, dlaczego tak trzeba się modlić za ludzi chorych, samotnych? Bo to jest też taki czas dla niejednego wielkiej próby. Gdzie człowiek dobiega do kresu swo­ich dni, albo poważnie cierpi, nieraz jest samotny. To jest czas

wielkiego kuszenia, wielkiego cierpienia i potrzebujemy błagać dla tych ludzi w takim doświadczeniu tej mocy Chrystusa, by umieli dostrzegać w cierpieniu też miłość Boga i nie wątpić w Jego obecność i w Jego prowadzenie.

Oby ten Chrystus, to słowo dzisiejsze nas wszystkich umacnia­ło, szczególnie w chwilach trudnych, w chwilach próby. Byśmy nie zwątpili nigdy w Boga, umieli się do niego zwrócić całym sercem, Jemu zaufać, bo Chrystus dla nas pokonuje demona, by nam dać przykład i też drogę ocalenia, która jest w Nim. Do Niego należy­my i chcemy jak On być wierni Bogu do końca naszych dni. O to w tej Eucharystii błagajmy, aby nas Chrystus prowadził i umacniał każdego dnia. AMEN.


Copyright © 2016 Homilie i rozważania , Blogger