stycznia 14, 2023

2. Niedziela Zwykła (A) – Człowiek ochrzczony jest chwałą Boga

2. Niedziela Zwykła (A) – Człowiek ochrzczony jest chwałą Boga


Przekraczając próg Bazyliki św. Piotra w Rzymie, każdy piel­grzym, jakby instynktownie, kieruje swój wzrok ku słynnej
Glorii Berniniego. Dzieło to stanowi swoistą nastawę ołtarzową skomponowaną z okna – witrażu przedstawiającego Ducha Świę­tego w tradycyjnej postaci gołębicy oraz pozłacanych ludzkich i anielskich figur – mieszkańców nieba. Jeszcze do niedawna to właśnie "okno" było miejscem, gdzie umieszczano podczas kano­nizacji wizerunek nowego świętego, czyli człowieka wyniesionego do chwały ołtarzy. "Chwała" w języku łacińskim znaczy "gloria".

W ubiegłą niedzielę przeżywaliśmy Święto Chrztu Pańskiego. Wydarzenie to było początkiem publicznej działalności Zbawiciela. Dziś, u początku nowego okresu liturgicznego, słowo Boże propo­nuje nam, byśmy jeszcze raz wrócili myślą do początków naszej osobistej historii zbawienia, rozważając w oparciu o teksty bib­lijne, podstawowe zadania wypływające z przyjętego przez nas sakramentu Chrztu.

Pierwszym zadaniem człowieka ochrzczonego jest walka z grzechem i ojcem grzechu, czyli Szatanem. Św. Jan Chrzciciel, wskazując w dzisiejszej Ewangelii na Chrystusa, jako zapowiedzianego Zbawiciela, nazywa Go najpierw „Barankiem Bożym, który gładzi grzech świata” (J 1,29). Jest to prawda, która w sposób szczególny realizuje się w sakramencie Chrztu. Chrys­tus bowiem poprzez łaskę Chrztu gładzi grzech pierworodny, a jeśli jest on przyjmowany przez człowieka dorosłego, również jego grzechy osobiste przed Chrztem popełnione. Jest to jednak tylko początek walki, dokonany mocą samego sakramentu, bez naszej zasługi. Podobnie jak Chrystus, mimo iż był bez grzechu, do końca swoich dni walczył z Szatanem, tak samo każdy ochrzczony musi toczyć bój z wrogami światłości przez całe swoje życie, nie wyłą­czając decydującego momentu śmierci.

Postawmy pytanie. Dzięki czemu uczeń Chrystusa, czyli chrześcijanin, może walczyć i odnieść ostateczne zwycięstwo nad grzechem? Odpowiedź znajdziemy w dzisiejszej Ewangelii. Jan Chrzciciel, dając świadectwo o zstąpieniu na osobę Mesjasza Ducha Świętego, mówi, iż Chrystus jest Tym, „który chrzci Du­chem Świętym” (J 1,33). Moc Ducha Świętego, którego otrzymu­jemy na Chrzcie świętym, jest Darem uzdalniającym nas do walki ze złem. Zadanie, jakie wypływa z tego Daru, to ciągła współpraca z Nim, czyli, innymi słowy, życie w świetle i mocy Ducha Świę­tego. Wielu współczesnych ludzi, zwłaszcza młodych, odkrywa i przeżywa na nowo prawdę o stałej obecności i działaniu Ducha Świętego w życiu chrześcijanina. Znajduje to wyraz w wielu no­wych ruchach religijnych. Nie trzeba jednak koniecznie należeć do jednego z nich, aby obecność Trzeciej Osoby Trójcy Świętej jaśnia­ła w naszym życiu, podobnie jak witraż Berniniego prześwietlony promieniami słońca w Bazylice św. Piotra. Będzie tak wówczas, gdy nie zatrzymamy się tylko na walce ze złem, ale zechcemy, w sposób aktywny, pomagać Duchowi Świętemu w Jego głównym zadaniu, jakim jest uświęcanie człowieka, Kościoła i świata.

Zadanie osobistego uświęcania się, więcej, osiągnięcia oso­bistej świętości, wypływa bezpośrednio z przyjętego przez nas sakramentu Chrztu. Gdyby ktoś nie mógł przyjąć żadnego innego sakramentu, już poprzez sakrament Chrztu otrzymałby wszystko, co jest konieczne i wystarczające do świętości. Nie dziwi nas więc, iż św. Dominik Savio, pisząc w swojej dziecięcej prostocie, rzec by można, naiwności: „Muszę, mogę i chcę, absolutnie stać się świę­tym”, nie popełnił najmniejszego błędu i nie okazał braku pokory i roztropności w formułowaniu myśli. Wyraził jedynie tę prawdę, którą św. Paweł zawarł w pozdrowieniu, z dzisiejszego drugiego czytania, skierowanym do chrześcijan korynckich, „którzy zostali uświęceni w Jezusie Chrystusie i są powołani do świętości wespół ze wszystkimi, którzy na każdym miejscu wzywają imienia Pana” (1 Kor 1,2). "Muszę i mogę", ponieważ zostałem ochrzczony i otrzymałem dar Ducha Świętego Uświęciciela. Czy jednak naprawdę chcę? Czy chcę absolutnie, to znaczy bezwarunkowo?

Wielu chrześcijan, nie wyłączając kapłanów i osoby zakonne, miało za "złe" św. Janowi Pawłowi II, że dokonał tylu beatyfikacji i kanonizacji, iż nie wystarcza już Glorii Berniniego, aby pomieścić wizerunki osób wynoszonych do chwały ołtarzy podczas jednej, wspólnej uroczystości. Wielu stawiało sobie pytanie, czy nie było to przesadą i brakiem roztropności? Kiedyś, tak zwana "świętość oficjalna" zarezerwowana była dla wąskiej grupy ludzi, wywodzących się zazwyczaj z duchowieństwa, arystokracji czy wręcz monarchów Kościoła i świata. Dziś na ołtarzach obok królewicza Kazimierza czcimy ubogą Karolinę Kózkównę z podtarnowskiej wsi. Obok wielkiego teologa, Tomasza z Akwinu, młodego studenta polite­chniki w Turynie, Piotra Jerzego Frassatiego. Obok Papieża Piusa X, ubogiego mnicha z krakowskiej ogrzewalni, brata Alberta Chmielowskiego. Obok wielkiej Katarzyny ze Sieny, Dziewicy i Doktora Kościoła, zwyczajną matkę rodziny, Giannę, która wolała umrzeć, aniżeli stracić swoje kolejne, nienarodzone jeszcze dziec­ko. Dlaczego jest ich tylu, tak różnorodnych, jakże często nam współczesnych? Aby pokazać, że chcąc, można stać się świętym, nawet w tym świecie, który świętość, świętych, ich relikwie i kult najchętniej odstawiłby do lamusa historii Kościoła.

Świętość bowiem nigdy nie przestanie być podstawowym zadaniem człowieka ochrzczonego, choć z drugiej strony zawsze pozostanie niezgłębionym darem Boga. Boga, który objawia swoją chwałę, jak mówi św. Ireneusz, w każdym człowieku żyjącym, ale przede wszystkim w człowieku ochrzczonym, który powinien, może i chce stać się świętym. I dlatego...

To zbyt mało być człowiekiem ochrzczonym!

To zbyt mało być ojcem, matką, siostrą zakonną, kapłanem a nawet biskupem!

To zbyt mało!

Trzeba być świętym. Trzeba chcieć być świętym!

 

stycznia 07, 2023

Święto Chrztu Pańskiego (A) - Ten jest mój Syn umiłowany

Święto Chrztu Pańskiego (A)  - Ten jest mój Syn umiłowany


Liturgia dzisiejszej niedzieli zaprasza nas do tego, abyśmy w postawie wiary rozważyli wydarzenie Chrztu Jezusa, które opi­suje Ewangelista Mateusz, podobnie jak to czynią inni dwaj syno­ptycy: Marek i Łukasz. Kościół dzisiaj uroczyście celebruje to święto, obficie zastawiając stół Słowa Bożego, abyśmy głębiej wni­knęli w znaczenie owego wydarzenia.

Chrzest Jezusa, w swoim głębokim znaczeniu, jest kontynu­acją Uroczystości Objawienia Pańskiego. Jest chwilą rozpoczęcia publicznej działalności Mesjasza. Jest on decydującym etapem objawienia się Jezusa Chrystusa światu jako Syna Bożego. Wyda­rzenia związane z Jego narodzeniem są już odległe, zachowywane tylko w sercach nielicznych bohaterów tamtych dni. Trzydzieści lat ciszy i ukrytego życia pozwoliły Jezusowi wzrastać w łasce u

Pana Boga i u ludzi. Okres życia przed chrztem, jak mówi staro­żytny autor, ukazuje nam Jego człowieczeństwo, we wszystkim podobne do naszego (Meliton z Sardes). Chrzest więc zamyka okres ukrytego życia Jezusa, Jego stawanie się podobnym do lu­dzi, i otwiera nowy, w którym ukaże się On światu jako Zbawiciel posłany przez Boga.

"Na początku publicznego życia Jezus przyjmuje chrzest od Jana w Jordanie. Jan głosił chrzest nawrócenia dla odpuszczenia grzechów. Tłum grzeszników - celnicy i żołnierze, faryzeusze i saduceusze oraz nierządnice - przychodzi, aby być ochrzczonym przez niego. Wtedy przyszedł Jezus. Jan Chrzciciel waha się, Jezus nalega: przyjmuje chrzest. Wówczas Duch Święty w postaci gołębicy zstępuje na Jezusa, a głos z nieba ogłasza: Ten jest mój Syn umiłowany. Jest to objawienie się, «Epifania» Jezusa jako Mesjasza Izraela i Syna Bożego" (Katechizm Kościoła Katoli­ckiego, 535).

Wydarzenie Chrztu Jezusa inauguruje nowy etap Jego życia. Zostaje oficjalnie przedstawiony światu przez Ojca jako Mesjasz, który mówi i działa w Jego Imieniu, objawiając przy tym szcze­gólny autorytet. Jest to początek publicznej misji oraz głoszenia Dobrej Nowiny z mocą, która będzie zadziwiać uczonych w Piśmie i faryzeuszy. Rozpoczyna się więc czas Jezusa jako czas szcze­gólnej laski Bożej, jako czas wypełnienia się obietnic oraz Bożego planu zbawienia. Razem z Janem Chrzcicielem odchodzi czas proroków. Rozpoczyna się czas Chrystusa i Jego Kościoła.

Skąd tak wielkie znaczenie tego wydarzenia? Ważność Chrztu Jezusa, poza objawieniem Ducha Świętego, złączona jest z uroczystą proklamacją Ojca: "Ten jest mój Syn umiłowany" (Mt 3,17). Ten, który stał się Sługą, jest ogłaszany Synem (por. Iz 40,2). "Dlatego też Bóg Go nad wszystko wywyższył i darował Mu imię ponad wszelkie imię" (Flp 2,9). Jezus z Nazaretu - Chrystus jest pełnią Objawienia: nie ma już blasku gwiazdy, ale sam głos Ojca, który ogłasza ludziom, kim On jest: umiłowanym Synem Ojca. Jezus wyrażał sens tej deklaracji, zwracając się nieustannie do Ojca słowami: Abba, Ojcze! Ewangelia ukazuje nam ten nieprzerwany dialog z Ojcem w łonie Trójcy Przenajświętszej. Cała nasza wiara jest zakotwiczona w tej świadomości Jezusa. On nas zbawia, ponieważ jest Synem Bożym. Czyni nas przybranymi dziećmi Boga, ponieważ stał się naszym bratem.

Konsekwencją tego wydarzenia są słowa Ojca: "Jego słu­chajcie!" (Mk 9,7). Z tymi sami słowami Bóg Ojciec zwróci się do uczniów Chrystusa na Górze Tabor. Mamy słuchać Jezusa, do którego każdy z nas przez chrzest zostaje sakramentalnie upodo­bniony. Powinniśmy wejść w tę tajemnicę pokornego uniżenia się i skruchy, zstąpić do wody z Jezusem, aby wyjść z niej razem z Nim, odrodzić się z wody i Ducha, aby w Synu stać się umiło­wanymi dziećmi Ojca i wkroczyć w nowe życie (por. Katechizm Kościoła Katolickiego, 537).

Mamy słuchać Jezusa, który także dzisiaj mówi do nas w swojej Ewangelii, ponieważ mówi do nas w imieniu Ojca. A słu­chać Go nie oznacza tylko uważać na Jego słowa, ale przede wszystkim uwierzyć w Niego i przyjąć Go jako Pana i Zbawiciela. Osoba Jezusa Chrystusa jest dla każdego człowieka ciągle pona­wianym zaproszeniem do nowego życia.

Ten Jezus, który przyszedł do Jana w pokorze i ukryciu, jest tym samym, który przedziwnie w znakach chleba i wina przy­chodzi do nas w tym zgromadzeniu. Przyjmijmy Go dzisiaj z tymi samymi słowami, z którymi przyjął Go wtedy Jan Chrzciciel nad Jordanem: "Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata" (J 1,29).

 

stycznia 05, 2023

Uroczystość Objawienia Pańskiego (A) - Pokłon mędrców ze Wschodu

Uroczystość Objawienia Pańskiego (A) - Pokłon mędrców ze Wschodu



Uroczystość Objawienia Pańskiego przynosi ze sobą wiele treści. Mamy temat rozumienia zbawienia u Żydów, jednocześnie jest pokazana powszechność zbawienia - oto zbawienie nie jest zare­zerwowane tylko dla Narodu Wybranego, ale również obejmuje pogan. Święto to chce także nam pokazać inny sposób poznania Boga, że Boga możemy poznać także poprzez porządek natural­ny, nie tylko poprzez wiarę. Sam intelekt, zdrowy, niezwichrowany jest także w stanie dojść do pierwszej przyczyny całego kos­mosu. Mamy również dość ważny temat: obrazu samego Boga.

Pod te wszystkie elementy naczelnego tematu, jakim jest objawienie Boga poganom, czyli nam wszystkim, którzy nie jesteśmy Żydami, podprowadzają nas trzej Magowie. I chciał­bym razem z Wami wspólnie im poświęcić trochę uwagi, bo naprawdę zasługują na to. Kim byli ci tajemniczy trzej Mędrcy? Otóż trzeba powiedzieć, że nie dużo o nich wiemy, pobożność chrześcijańska nadała im imiona: Kacper, Melchior i Baltazar. Ale tak naprawdę wiemy o nich tylko tyle, że przybyli ze Wscho­du. Najprawdopodobniej z Persji. Bez wątpienia byli to mądrzy .udzie, oni z samych znaków naturalnych, z układów konstelacji gwiezdnych doszli do przekonania, że wydarzy się coś niezwy­kłego. Udali się w drogę swojego życia, bo to była podróż długa : niepewna. Przyszli do Żydów, jako do swoistych ekspertów od zbawienia. Zadali Herodowi, królowi żydowskiemu, nastę­pujące pytania: „Gdzie się narodził Bóg? Gdzie i kiedy?".

Herod zwołał wszystkich znawców Tory i otrzymał właści­wą odpowiedź. Żydzi bowiem wiedzieli, gdzie i kiedy narodził się Mesjasz. I podają Magom ze Wschodu termin i miejsce. W tym momencie odkrywamy niezwykłe napięcie, ponieważ Żydzi mają inne wyobrażenie Mesjasza, którego oczekują. Ten Mesjasz, który rodzi się w Betlejem nie odpowiada ich oczeki­waniom. Oni czekają na Mesjasza, który ich wyzwoli, albo z ów­czesnej okupacji rzymskiej, albo babilońskiej, albo egipskiej. Może mieli nadzieję, że staną się jakimś super mocarstwem, militarnym czy ekonomicznym? Takiego chcieli Boga, takiego chcieli wyzwoliciela.

Trzej Mędrcy, kiedy otrzymują odpowiedź na pytanie, gdzie się Bóg rodzi, udają się do Betlejem. „Weszli do domu i zobaczyli Dziecię z Matką Jego, Maryją" - czytamy w zapisie Mateu­sza. „Upadli na twarz i oddali Mu pokłon". W kulturze noma­dów oddać komuś pokłon, oznaczało uznać go za Boga. Trzej Mędrcy uznają Boga w tym Jezusie narodzonym w Betlejem, w pasterskiej grocie, w ubóstwie, wśród zwierząt. Rzecz niezwy­kła, naprawdę godna podziwu, bo oni dochodzą do tego przez poznanie naturalne. Bóg objawia się poganom, to znaczy nie trzeba już przynależeć do Narodu Wybranego. Nie są ważne elementy przynależności grupowej, czy etnicznej, ale zaczyna liczyć się inny wymiar.

Oni poprzez poznanie naturalne dochodzą do odkrycia, że Jezus jest Bogiem. W tym miejscu, dla tych trzech Mędrców z Persji, zaczyna się wewnętrzna pielgrzymka. Bo to, że poko­nali taką drogę, że wystawili się na taką niepewność, to jest mało w stosunku do tego, co zastają w Betlejem. Oto przed ich oczyma jest Bóg, ale nie taki, jakiego spodziewali się uj­rzeć. Owa inna droga pokazuje nam, że oni rzeczywiście uznali w Jezusie Boga i rzeczywiście Go spotkali, nie słuchają bowiem już nikczemnego Heroda, który też miał właściwą wiedzę, lecz nie potrafił z niej skorzystać. W drodze powrotnej omijają go i inną drogą udają się do swojej ojczyzny.

Uroczystość Objawienia Pańskiego w tradycji chrześcijań­skiej to święto starsze i kiedyś nawet bardziej celebrowane niż samo Boże Narodzenie. Ono upamiętnia wejście narodów po­gańskich do Kościoła, pokazuje, że Kościół, ta nowa Synagoga, nie jest już tylko sprawą Narodu Wybranego, ale wspólnota Kościoła jest uniwersalna i powszechna. Święty Paweł napi­sze: „odtąd już nie ma Żyda, ani Greka, nie ma niewolnika, ani człowieka wolnego, ani kobiety, ani mężczyzny". Nie liczy się rasa, płeć, ani edukacja.

Wolno zauważyć, że nigdzie nie jest powiedziane, że Mędrcy byli dobrze wyedukowani, że byli uczeni. Jednakże okazali się mądrzy! A kto według Biblii jest mądry? Mądry to taki czło­wiek, który ponad wszystko szuka Boga. I oni byli rzeczywiście szczęśliwi, bo być szczęśliwym, to znaczy mieć w sobie głód Boga. Dlatego, drodzy Bracia i drogie Siostry, życzę Wam prze­de wszystkim dzisiaj, abyście zawsze mieli w sobie głód Boga. Poszukiwanie Boga wskazuje (tak jak u Mędrców), że musimy nieustannie zmieniać obraz Boga, który nosimy w swojej jaźni czy w swoim sercu. To nie jest ten Bóg, którego sobie wyob­rażamy, to nie jest ten prawdziwy Bóg, który nam się dzisiaj objawia. Pomyślmy tylko o szoku, jakiego doznali trzej Mędrcy, kiedy przyszli do Betlejem i w jakiejś ubożuchnej grocie znaleźli niemowlę. Ale uznali w Nim Boga.

Na naszych drogach życia często zjawiają się różni królowie, różni Herodowie, którzy chcą nas omamić i zabić w nas głód Boga. Święty Paweł słusznie pisze, że to w Nim żyjemy, porusza­my się i jesteśmy. Jak ważne jest, abyśmy dzisiaj, w Uroczystość Objawienia Pańskiego radowali się, że Bóg nam się objawia, że nie musimy słuchać wróżek, jakichś fałszywych przepowiedni, różnych naprawiaczy tego świata, tylko mamy rzeczywiście prawdę, która nam się odsłania.

Święty Ambroży pisze tak: „Bóg nie zwraca uwagi na to, co mu dajemy, lecz raczej na to, co zachowujemy jeszcze dla siebie". Trzej Mędrcy dali Bogu to, co mieli: dali Mu złoto, ka­dzidło i mirrę. Złoto to symbol bogactwa widzialnego, pewna posiadłość, majętność. Kadzidło to symbol Boga, to modlitwa wznosząca się do nieba. Mirra to maść, to lekarstwo na rany naszego życia, na nasz ból. W ten sposób ludzkość składa Bogu w darze w zasadzie wszystko to, co stanowi jej egzystencję, co jest owocem naszej pracy, naszych pragnień, naszych cierpień.

Idźmy i my razem z Mędrcami do żłóbka betlejemskiego i odkryjmy tego Boga, który nam się objawia. Nie tego, które­go może chcielibyśmy, aby nam się objawił, ale miejmy w sobie tę moc i odwagę, żeby i uradować się Tym, który chce nas uszczęśliwić.

 

 

Copyright © 2016 Homilie i rozważania , Blogger