kwietnia 20, 2024

4. Niedziela Wielkanocna (B) - Pasterz, owce i... Ja.


Przed wieloma laty w katakumbach rzymskich odnaleziono przedziwny zabytek. Była to kamienna rzeźba mężczyzny przyodzianego w krótką tunikę, na ramionach którego spoczywała niesiona z całą pieczołowitością owieczka. Ten odnaleziony posążek - to jedno z wielu istniejących w chrześcijańskiej starożytności przedstawień Chrystusa Dobrego Pasterza. Ulubiony temat malarzy.

Wysłuchane przed chwilą Boże Słowo kieruje myśl naszą również ku Chrystusowi, który powiedział - tak jak nikt dotąd powiedzieć nie potrafił: "Ja jestem Dobrym Pasterzem".

Pozostaje zawsze nadzieja pokładana w prawdziwym Pasterzu, który szuka zagubionej owcy, znajduje ją, opatruje rany, karmi i z wielką miłością znowu przyjmuje do owczarni. Świadomość, że właśnie taki jest Bóg, niezgłębiony w swym miłosierdziu i przebaczeniu, pozwala znowu poczuć się w pełni wolnym i szczęśliwym. Dobry Pasterz nie waha się oddać nawet swego życia za owce - jak to uczynił Jezus Chrystus.

W obrazie Dobrego Pasterza kryje się obraz pasterzy dusz powołanych przez Chrystusa. Sam moment powołania wygląda bardzo różnie i w bardzo różny sposób wołany przez Pana: "Pójdź za Mną". Na to zaproszenie odpowiada kapłan - duszpasterz. Ma być dobrym pasterzem dusz. Parafia, czy inna wspólnota religijna może żyć duchem Ewangelii tylko wówczas, gdy jest zgromadzona wokół duszpasterza.

I rodzi się pytanie - czy my, ludzie wierzący, mamy w sobie zapotrzebowanie na te pasterskie funkcje, jakie sprawuje Chrystus wobec nas? Czy czujemy konieczność, żeby ktoś nas prowadził przez życie, odsłaniając po drodze prawdy Boże...

Niejednokrotnie zdarza się, że gubimy wrażliwość na głos Boży, wydaje nam się, że nie potrzebujemy Chrystusowego pasterzowania. Wielu ludzi nie czuje potrzeby, aby Bóg włączył się w nasze ludzkie życie. Czy za takim Dobrym Pasterzem tęsknimy.

Wielu łudzi się, że sami sobie wystarczą, sami dadzą sobie radę. Niepotrzebny im Bóg, któremu można zawierzyć ciernie i przepaści życia. Istnieje taka obawa, że nasze pokolenie obezwładnia pokusa samowystarczalności.

Uważamy, że wiedza, technika, powodzenie pieniądza, pozwoli samemu decydować o losie i kształcie swojego życia. Nie potrzebuję Pasterza, a tym bardziej duszpasterza. Jeżeli - to najwyżej Bóg - Tak!, Ale Kościół - duszpasterz - Nie! Tak ulegamy złudzeniu bezpiecznego życia. To złudzenie podmywane jest różnymi zagrożeniami, które często niszczą rdzeń naszego człowieczeństwa. Sytuacja jak w labiryncie.

Owszem, w sytuacjach doczesnych możemy sobie radzić. Bóg nam pozostawia wolność i nie będzie nikogo zmuszał. Ale my wezwani jesteśmy do Bożej wieczności. A na tym terenie jesteśmy całkowicie zdani na słowo pasterskie objawiającego i nauczającego Chrystusa, na Jego pasterską, prowadzącą rękę. Pasterska troska Chrystusa jest przecież jedyną nadzieją ludzi zagubionych. I wtedy się tęskni za tym, żeby ktoś człowieka odnalazł. Szczególnie kiedy życie nas doświadczy, choroba powali i zostawi nas w sytuacji bezradności, kiedy widzimy, że sami sobie nic nie możemy poradzić - zostaje tylko Bóg, który ma władzę nad wszystkim co istnieje. Dobry jest taki Bóg, który na własnych rękach wyniesie nas spośrodka zagrożeń i niebezpieczeństw - jak Dobry Pasterz zagubioną owieczkę...

Tylko, że Bóg - jako Dobry Pasterz nie będzie nas brał na swoje ręce przemocą, wbrew naszej woli. W grę wchodzi tutaj tajemnica naszej wolności. Bez drgnienia naszej woli, bez naszej chęci - Bóg - choć zawsze przy nas obecny - nie będzie mógł nam pomóc.

Dobry Pasterz - zna swoje owce i woła je po imieniu, czyli osobiście. Nie stanowi to anonimowego tłumu, ale każdy jest indywidualnie poznany, umiłowany i wezwany.

"Pasterz woła owce po imieniu i wprowadza je" (J. 10,3) Jezus idzie na czele, prowadząc nas do celu. Postępujemy za Nim, bo znamy Jego głos. Poznawaliśmy Go na katechizacji, przez lekturę książki religijnej, przy "łamaniu chleba", poznaliśmy Go przez doświadczenie obecności Jezusa we własnym życiu, w Sakramentach św.

Usłyszeć głos swego pasterza i rozpoznać Go - to wielka łaska. Czasem jest to głos zawarty w wołaniu biedaka, dziecka, kolegi z pracy, włóczęgi, który sypia pod mostem, bezrobotnego. Razem przecież należymy do jednej owczarni. I Bóg każdemu z nas wytycza swój szlak. Jest jednak wiele dróg, którymi możesz iść, tak jak na szczyt góry prowadzi wiele ścieżek. Ale tylko jedna z nich jest twoja. Jest wyznaczona przez Boga. Chrystus zna wszystkie swoje owce, ale nie wszystkie owce znają Chrystusa, nie wszystkie słuchają Jego głosu i nie wszystkie idą za Nim. Owszem idą do I Komunii św. - gdy droga jest łatwa i przyjemna. Do uroczystości - znają Chrystusa. Ale gdy Pasterz - stawia wymagania jako dobry - wtedy gdy się zlekceważy Słowo Boże - wtedy łatwo jest znaleźć się poza granicami owczarni.

Bywa i tak, że wilk wdziera się do owczarni. Może bywa tak, jak w tym opowiadaniu Miasto.
"To było w takim małym miasteczku. Ksiądz umierał zimą 1975 r. Kazał sobie przynieść bochen chleba pszennego, pokroić na lnianej chuście na skibki. I konsekrował. Powiada: to ja już idę, czas na mnie, zostańcie z Bogiem, chleb chowajcie, bo nie wiadomo, kiedy ksiądz będzie i jedzcie, jeżeli sumienie pozwoli.
No i dobrze: przyszła Wielkanoc (...) Księdza nie ma, ołtarz sam, spowiedzi nie ma, a brać komunię duszą nieumytą - straszno. A stał przy ołtarzu taki nieduży krzyż. Patrzę ja: wychodzi z nawy chłop w walonkach, bierze ten krzyż, wstawia do konfesjonału. gdy krzyż był wstawiony ludzie spowiadali się krzyżowi i każdy sobie pokutę naznaczał niemałą, wedle sumienia, a potem chustę odwinęli i brali komunię. I tak cicho było w kościele, tak cicho Panie...".

"W Tobie jest źródło życia". Podziw i zdumienie dla wartości Słowa Ewangelii, prowadzą do entuzjazmu i optymizmu - mimo poranionych owiec przez wilki drapieżne, rozbójników i złodziei, którzy wkradają się do owczarni Pańskiej.

"Ja jestem Dobrym Pasterzem" - mówi Chrystus o sobie i te słowa są niejako programem i zadaniem dla wszystkich, których On powołuje do uczestnictwa w swoim kapłaństwie. A kapłan, który idzie w ślady Swego Mistrza ma strzec trzodę przed "wilkami", stać zawsze na jej czele i w razie potrzeby oddać za nią nawet życie.

Kapłan-pasterz powinien otoczyć opieką duchową całą wspólnotę przekazując Chrystusa w słowie Bożym i sakramentach. Przez jego posługę Bóg przekazuje zdroje łaski. On staje się narzędziem pojednania, przyjmowania na nowo do wspólnoty z Bogiem "marnotrawnych" braci. Z ludu wzięty, temu ludowi przeznaczony na służbę, z tym ludem solidarny, zwłaszcza w jego cierpieniu, a jednocześnie przez samego Boga postawiony na czele wspólnoty aby prowadził, troszczył się o właściwy pokarm, bronił przed wrogiem - taka jest jego misja i zadanie.

Nie jest łatwo podjąć to zadanie, a jeszcze trudniej je zrealizować. Nie wszyscy, którym Pan powiedział: "Pójdź za Mną", odpowiedzieli pozytywnie. Niektórzy jak ewangeliczny młodzieniec odeszli "zasmuceni, bo mieli...". Są też najemnicy - jako krzywe zwierciadło Boga.

Królestwo szatana nie przestało istnieć zło nadal promieniuje, - a szatan ciągle ma swoich zwolenników, którzy wdzierają się do owczarni Chrystusowej, by kraść, zabijać i niszczyć kościoły i pasterzy. Szatan w ludzkim ciele jest karykaturą Boga - ma swoje obrzędy i uroczystości, swoich męczenników, swój kult, sztukę, swe pozdrowienia, swe święta, ma również swoich proroków i bohaterów. Ma też swoje nauki, potrafi zsyłać sny i widzenia. Całe zaś szatańskie misterium grzechu polega na tym, aby pokazać ludziom raj, ale jest to zawsze raj fałszywy. Autorem tego raju jest słabość: pycha i chciwość.

Nie brakuje i dzisiaj chrześcijan, którzy dają się wciągnąć w tę matnię pychy. Smutne jest to, że najbardziej narażeni na ataki szatana są ci najmniejsi w "owczarni Chrystusowej" - dzieci - bezbronne istnienia ludzkie. Jeśli szatan zdoła posiać w duszy tych niewinnych istot ziarno pychy, to w przyszłości, już jako dorośli, odrzucą Boga tylko dlatego, że sami nie są bogami.

Nasza historia, dalsza i bliższa, ukazuje wiele przykładów kapłanów, którzy zrealizowali w swoim życiu nakreślony przez Chrystusa i zaktualizowany konkretną sytuacją wiernych obraz dobrego pasterza.

Patron Polski, męczennik św. Wojciech, którego ciało przeszyto włóczniami w obronie wiary głoszonej na ziemi polskiej, bł. Bp Michał Kozal, św. Maksymilian, bł. Prymas Tysiąclecia Kard. Stefan Wyszyński i bł. ks. Jerzy, który został bestialsko zamordowany. Wszyscy oni razem bronili "owiec" powierzonych im przez Pana.

Polacy mają zaufania do swoich pasterzy mimo ataków (często niezrozumiałych), mają zaufanie, bo oni razem ze swoimi wiernymi i w radości i w cierpieniu - są razem. Szczególnie w trudnych sytuacjach rodzinnych, społecznych czy narodowych - dobry pasterz jest umocnieniem dla zabłąkanych, oszukanych, pokrzywdzonych...

Jest kapłan potrzebny współczesnemu światu, aby głosić słowa prawdy, aby dźwigać kiedy upadnie, nieść radość i nadzieję, a kiedy przyjdzie potrzeba, stanąć w obronie jego godności, bo chce być dobrym pasterzem.

Jest też potrzeba wielkiej modlitwy za kapłanów i o nowe powołania kapłańskie. Dlatego proszę was, kochani Bracia i Siostry, módlcie się za waszych kapłanów, aby wytrwali na tej, niejednokrotnie trudnej, drodze swego powołania. Proszę was, módlcie się o nowe i liczne powołania, aby nie zabrakło kapłanów, którzy - na wzór Chrystusa Dobrego Pasterza - będą mogli nam służyć, wszak "żniwo wielkie, ale robotników mało. Proście zatem Pana żniwa, aby wyprawił robotników na swoje żniwo"... I, proszę Was, w tej modlitwie nie ustawajcie. Amen.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Homilie i rozważania , Blogger