listopada 30, 2022

Rozważania Adwentowe – Troska Jezusa o człowieka

Rozważania Adwentowe – Troska Jezusa o człowieka
Środa, I Tydzień Adwentu

Jezus ociera łzy i daje cudowny pokarm
Żal mi tego ludu (Mt 15,32).


Sierociniec. Pełne tęsknoty oczy małego dziecka, opartego o drabinki łóżeczka, wpatrzone z nadzieją w drzwi. Gorące pragnienie, aby w nich pojawiła się ukochana matka, która wyrwie je z otchłani pozbawionej ciepła i miłości. Z twarzy dziecka spływają łzy samo­tności, gdyż drzwi wciąż pozostają zamknięte.

Wszyscy smakujemy gorzki smak łez, gdyż one towarzyszą nam przez całe życie od narodzin, aż do śmierci. Porzuceni w świecie wojen, zła i nienawiści oczekujemy z nadzieją Adwentu, czasu przyjścia Zbawiciela, który otrze nasze łzy.

Trudno w dzisiejszym fragmencie Ewangelii nie doszukać się podobieństwa do innych słów Jezusa: ...przyjdźcie do Mnie, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię (Mt 11,28) oraz Starajcie się naprzód o królestwo i Jego sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dodane (Mt 6,33).

Nie ulega wątpliwości, że Jezus Chrystus przyszedł na świat po to, abyśmy życie mieli i obficiej mieli. Sam oświadczył, że przyszedł nie do zdrowych, ale do źle się mających (Mt 9,12), krótko: przyszedł szukać i zbawiać co było zginęło. Potwierdzeniem słuszności tej tezy jest Jego postawa w stosunku do olbrzymiej rzeszy cierpiących, chorych i potrzebujących Jego pomocy. Chrystus nie poklepywał ich po ramieniu, nie wyrażał im swojego drętwego współczucia, nie mówił do nich: „idźcie, niech Bóg was pocieszy, ja niestety nic wam pomóc nie mogę". On błyskawicznie reagował na ich potrzeby. Św. Mateusz tę Jego reakcję wyraził w krótkim, ale jakże wiele mówiącym zdaniu: uzdrowił ich, a tłumy zdumiewały się widząc to... i wielbiły Boga Izraela (15,31).

Jezus Chrystus nie tylko uzdrawiał i przywracał ludziom siły fizyczne. On jeszcze te siły fizyczne wzmacniał i rozwijał. Czynił to wtedy, gdy cudownie karmił ich. Dzisiejsza Ewangelia wiąże cud uzdrowienia chorych z cudem nakarmienia 4000 mężczyzn, oprócz kobiet i dzieci. Nie wiemy, czy to cudowne nakarmienie jest tym samym, o którym mówi tenże Ewangelista w rozdziale 4 w wierszach od 13-21, lub to o którym mówi św. Łukasz w r. 9. W tej chwili mało to jest ważne dla naszej lekcji. Ważne jest jedno, że Jezus uzdrawiający i karmiący w dzisiejszej perykopie mszalnej, to Jezus wyjaśniający w ten sposób sens i cel swojego przyjścia na ziemię. Przyszedł na świat po to, aby się spotkać z człowiekiem. Przede wszystkim z człowiekiem potrzebującym jego pomocy. Przyszedł dlatego, bo żal mu było tego ludu (15,32). Ludu utrudzonego, umęczonego, spalonego żarem południowego słońca, wygłodniałego, cierpiącego często na przewlekłe, nieuleczalne choroby. To prawda, że uzdrawiając ich i karmiąc cudownie, okazał swoją boską moc, ale przecież nie o to Mu chodziło. Gdyby Mu o to chodziło, pozwoliłby się obwołać królem, nosić na rękach, wykorzystałby każdą najmniejszą korzystną dla siebie sytuację. A On nie był obojętny na to wszystko. Choć wielu widziało w Jego działaniu dowody na potęgę i bóstwo, to On bardziej chciał, aby w tym wszystkim dostrzegano Jego troskę o człowieka. Coś podobnego miał w sobie zmarły niedawno papież św. Jan XXIII. Mawiał on często, że człowiek jest największą i najpiękniejszą wartością świata. Dlatego, kiedy się rodzi człowiek, mówił św. Jan XXIII, to tak jakby się rodził jakiś nowy wielki świat, a kiedy człowiek umiera, to tak jakby z nim razem także umierał jego świat. Nie wolno nam nigdy zapominać o człowieku. Świat bez człowieka byłby pustą planetą, dopiero razem z człowiekiem i przez człowieka nabiera właściwego sobie rumieńca życia. W takim ujęciu rozumiemy dziś lepiej postawę Chrystusa wobec każdego z nas.

Boże Narodzenie jest świętem, w którym czcimy pamiątkę przyjścia na ziemię Chrystusa do człowieka. Przyszedł przede wszystkim dla cierpiących i potrzebujących. Od nas będzie w wielkiej mierze zależało, czy pozwolimy Chrystusowi zadziałać w naszych braciach. Czy będziemy umieli dzielić się z nimi kromką chleba, naszymi dobrami materialnymi, naszym sercem i naszą miłością. W świetle prawdy o Bożym Narodzeniu zacznijmy już od dziś inaczej spoglądać na człowieka tak jak spoglądał na niego Chrystus.
W dzisiejszej Ewangelii słyszeliśmy, że On wziął 7 chlebów i podzielił je między potrzebujących i głodnych. Także i my za przykładem Chrystusa dzielmy między naszych bliźnich dobra, będące naszą własnością, a które przecież w jakiś sposób należą do wszystkich ludzi.

Obradująca w listopadzie 1973 r. w Rzymie Komisja Żywnościowa ONZ ogłosiła ciekawy komunikat, że dziś 1/3 ludzkości obfitująca we wszystko, konsumuje 2/3 produktów żywnościowych całego świata. Z czego żyje reszta ludności? Niewątpliwie musi głodować. Boże Narodzenie przypomina nam Chrystusa, który przychodzi, aby zaspokoić głód całego świata. Pomóżmy mu w realizowaniu Jego wielkiego programu życia. Niech naszą dewizą życia będą także Jego słowa: Żal mi tego ludu.

Bracie, Siostro – może nie brakuje Ci codziennego pożywienia, może nie cierpisz niedostatku, może też, z drugiej strony, nie jesteś bogaty, choć może ciągle pragniesz więcej i więcej. Ale czy naprawdę jesteś szczęśliwy i spełniony? Jeśli by tak było, to dlaczego w Polsce jest tak wielu ludzi sfrustrowanych, niezadowolonych, niespełnionych? To wszystko dlatego, że nie idziemy za Jezusem, że nie szukamy u Niego naszego spełnienia, naszego szczęścia... To wcale nie Unia Europejska, nie nasz Parlament, nie nasze samorządy zapewnią nam dobrobyt i dostatek – choć Pan Bóg posługuje się również ludźmi – ale to sam Bóg będzie nam błogosławił, również w sprawach materialnych, jeśli wiara nasza i wiara całego Narodu będzie prawdziwa, a nie tylko deklarowana; głęboka, a nie powierzchowna.
Kiedy w czasie tej Mszy św. zbliżymy się do eucharystycznego stołu, pomyślmy, że dziać się będzie w nas coś podobnego, co działo się kiedyś przed wiekami na pustkowiu, nad brzegami jeziora Genezaret. Stanie wśród nas Chrystus, aby nakarmić nas rozmnożonym i połamanym przez siebie chlebem. Ten chleb, Jego Najświętsze Ciało, ma się stać pokarmem dla wszystkich. Z myślą o tym, tak przygotowujemy się na Boże Narodzenie, aby ono stało się świętem dla wszystkich, świętem w które Chrystus nakarmił całą ludzkość nie tylko swoim Najświętszym Ciałem, ale także i swoją przyniesioną przez siebie z nieba Prawdą i Miłością. Ona jest również pokarmem, a świat jest także jej głodny. Niech podczas świąt Bożego Narodzenia nie będzie wśród nas głodnych. Niech to hasło stanie się dewizą całego naszego doczesnego życia. Amen.


listopada 30, 2022

Rozważania Adwentowe – Ważne zadanie: Wy dajcie im jeść!

Rozważania Adwentowe – Ważne zadanie: Wy dajcie im jeść!
cudowene rozmnożenie chleba

Środa, 1 tydzień Adwentu

Jezus przyszedł nad Jezioro Galilejskie. Wszedł na górę i tam siedział. I przyszły do Niego wielkie tłumy, mając z sobą chromych, ułomnych, niewidomych, niemych i wielu innych, i położyli ich u Jego stóp, a On ich uzdrowił. Tłumy zdumiewały się, widząc, że niemi mówią, ułomni są zdrowi, chromi chodzą, niewidomi widzą. I wielbiły Boga Izraela. Lecz Jezus przywołał swoich uczniów i rzekł: «Żal Mi tego tłumu! Już trzy dni trwają przy Mnie, a nie mają co jeść. Nie chcę ich puścić zgłodniałych, żeby kto nie zasłabł w drodze». Na to rzekli Mu uczniowie: «Skąd tu na pustkowiu weźmiemy tyle chleba, żeby nakarmić tak wielki tłum?» Jezus zapytał ich: «Ile macie chlebów?» Odpowiedzieli: «Siedem i parę rybek». A gdy polecił tłumowi usiąść na ziemi, wziął siedem chlebów i ryby, i odmówiwszy dziękczynienie, połamał, dawał uczniom, uczniowie zaś tłumom. Jedli wszyscy do syta, a pozostałych ułomków zebrano jeszcze siedem pełnych koszów.. (Mt 15,29-37)


Problem, który podczas pobytu nad Jeziorem Galilejskim stanął przed Apostołami, dzisiaj występuje z całą ostrością w wielu regionach świata. Ludzie odpowiedzialni za losy całych narodów zasta­nawiają się nad tym, „jak nakarmić takie mnóstwo”, kiedy produktów żywnościowych jest tak mało – siedem chlebów i parę ry­bek? Chodzi tu nie tylko o zaspokojenie fizycznego głodu, lecz również o zaspokojenie duchowych aspiracji ludzi. Jak zapewnić takiej rzeszy wykształcenie i równy dostęp do dóbr kulturalnych? Jak tylu analfabetów nauczyć czytać i pisać, skoro tak niewielu jest nauczycieli, tak mało szkół i książek? Próby rozwiązania tego problemu mogą zmierzać w różnych kierunkach. Apostołowie radzi­li Jezusowi, aby pozbył się zgłodniałych rzesz: „Każ rozejść się tłumom: niech idą do wsi i zakupią żywności!” Dzisiaj również podejmuje się próby rozwiązania tego problemu w podobny sposób. Skoro nie ma dla wszystkich chleba i wody, to trzeba radykalnie zmniejszyć ten tłum. To rozwiązanie jest nie do przyjęcia dla uczniów Chrystusa, do których Nauczyciel powiedział: „Nie potrze­bują odchodzić, wy dajcie im jeść” (por. Mt 14,15-16).
Tak oto pojawia się nowe zadanie dla uczniów Chrystusa nie tylko na Adwent tego roku, na cały Adwent ludzkości przed powtórnym przyjściem Pana. Jak jednak wypełnić to zadanie, skoro Pan dzisiaj nie rozmnaża chleba i ryb, skoro następcom apostołów nie daje takiej mocy, by niemym przywracali mowę, ułomnym zdro­wie, chorym władzę w nogach, a niewidomym wzrok? Czy współ­cześni chrześcijanie mogą skutecznie stawiać czoła problemom współczesnego świata, skoro dysponują tak niewielkimi możliwościami? Skoro ogromne środki materialne są w ręku nie tych, którzy chcieliby karmić głodnych i dokonywać kulturalnej promocji człowieka, lecz tych, którzy produkują coraz skuteczniejszą broń niszczącą ludzi i dobra tej ziemi?
Wszystko, czego dokonywał dla ludzi Jezus, tego również może dzisiaj dokonać Jego Kościół. Trzeba tylko, aby wiernie naśladował swego Mistrza. Zanim Jezus nasycił głód swoich słuchaczy, zanim cudownie uzdrowił chore ciała, wpierw zaspokoił głód ludzkich serc. „Ludzie zdumiewali się nad Jego nauką”. Być może, że czasowo Kościół nie ma dla wszystkich chleba, lekarstw i łóżek szpitalnych, ale zawsze ma prawdę, która zdumiewa i miłość, która przemienia ludzkie serca. Kościół ma nadzieję, która ociera łzy z każdego oblicza, (por. Iz 15) Tyle mamy do rozdawania ludziom! Jeśli rozmnożymy wśród ludzi prawdę, miłość i nadzieję, to cud rozmnożenia chleba będzie powtarzał się codziennie, bo wszyscy sprawiedliwi zostaną wezwani na Ucztę Mesjańską, którą Bóg przy­gotowuje dla wszystkich ludów na swej świętej górze. (por. Iz 25,6)
W Adwencie należy zobaczyć tych, którzy choć blisko, mogą pozostać w cie­niu wielkich spraw i mocniejszych ludzi: należy ogarnąć wzrokiem i sercem chorych, chromych, słabych, zagubionych, ułomnych... te tłumy, które przyszły do Jezusa, aby otrzymać dar łaski, i tych, którzy przyjść powinni, i tych, którzy zostali powierzeni naszej trosce i my mamy być ich przewod­nikami do źródeł poprawy losu. Zobaczyć ich od nowa, zrozumieć ich życie.
Zachęćmy się do wzmożonej uwagi. Zagraża nam bowiem to, co jest udzia­łem ludzi codziennego obcowania z biedami świata. Odświeżyć spojrzenie, które patrząc, rzeczywiście widzi, i odnowić słuchanie, które słyszy, i słowa, które wyznając miłość, rzeczywiście miłują. „Żal mi tego tłumu” (Mt 15,31) – podpowiada Jezus. Przemyślmy z wielką troską wielkie pustkowie formacji religijnej, gdzie braki i przeoczenia rodzą w miarę lat coraz głębsze rozterki w formowaniu wizji życia, jego sensu, celu.
Budzą .bolesne pytania w chwilach cierpień, choroby, szczególnie złych doświadczeń losowych.
Czyż nie żal owych gęstniejących szeregów słabych, zbyt słabych psychicz­nie, wobec zdarzeń życia. Zjawisko zalęknienia, wśród społeczności rozpę­dzonej, bezdusznej, która tworzy mgłę pędzącą przez ulice, biura, dom mie­szkalny... Może podejść troskliwie do tych, którzy się odsunęli w cień życia domowego, nawet w naszych wspólnotach i „zabijają czas” niczym, leni­stwem, nałogami, bezmyślnym czekaniem na jutro. Podobni chorym ptakom, które czasem zrywają się w popłochu i siadają niedaleko znowu bezsilne i apatyczne. Osłaniają chorą duszę, która ciąży i przeraża strachem. Oto dzisiaj Jezus chce nas na nowo rozesłać – jak posłał Andrzeja, patrona dnia dzisiejszego – posłać z chlebem, aby rozdać dar Jego miłości. Obudźmy zatroskanie o słabych i głodnych. Chciejmy za­ufać nawet ułomkom chleba, które w Jego rękach mają moc ożywiania.


listopada 30, 2022

Rozważania Adwentowe - Zostawiwszy sieci, poszli za Nim

Rozważania Adwentowe - Zostawiwszy sieci, poszli za Nim


Środa, I Tydzień Adwentu

Przechodząc obok Jeziora Galilejskiego, Jezus ujrzał dwóch braci: Szymona, zwanego Piotrem, i brata jego, Andrzeja, jak zarzucali sieć w jezioro; byli bowiem rybakami. I rzekł do nich: «Pójdźcie za Mną, a uczynię was rybakami ludzi». Oni natychmiast, zostawiwszy sieci, poszli za Nim. A idąc stamtąd dalej, ujrzał innych dwóch braci: Jakuba, syna Zebedeusza, i brata jego, Jana, jak z ojcem swym Zebedeuszem naprawiali w łodzi swe sieci. Ich też powołał. A oni natychmiast zostawili łódź i ojca i poszli za Nim. / Mt 4,18-22/

W kolejnym dniu adwentowych rozważań karmi nas Jezus bogactwem swego Słowa. Oczyma wiary przenieśmy się nad Jezioro Genezaret. Co widzimy? 

Widzimy Jezusa, który przechodząc obok jeziora dostrzegł zajętych swoją pracą rybaków. Nie byli to przypadkowi mężczyźni. Znali już Jezusa i zafascynowali się Nim. „Najprawdopodobniej znalazłszy się w Kafarnaum po wędrówce przez Samarię, wrócili do swoich domów i zajęć, choć możemy sądzić, że dotrzymywali Mu towarzystwa w niektórych wyprawach i spędzali niezapomniane chwile na rozmowach, które przygotowywały ich dusze do całkowitego poświęcenia się Jezusowi. Nadszedł czas, by pozostawili wszystko dla Niego” (F. Fernández-Carvajal).

Jezus „ujrzał Szymona i brata Szymonowego, Andrzeja” (Mk 1,16) a także synów Zebedeusza. „Użyty tutaj w formie greckiego aorystu termin «ujrzeć» nasuwa skojarzenie ze strzałą, która wnika w głąb. Chodzi o jeden konkretny moment. Grecki czas aoryst odnosi się do ściśle określonego punktu w czasie, jest jak błyskawica. Jezus widzi tych ludzi zanurzonych w swoją historię, widzi ich przywiązanych rękami i nogami do morza, i przenika do głębi swoim spojrzeniem. Nie potrzeba słów. Wystarczy ten błysk światła, a Szymon i Andrzej zostają trafieni w samo serce, w miejsce, gdzie kryją się ich najgłębsze pragnienia” (I. Gargano). Poprzez to spojrzenie, bardzo głębokie, wnikające w głębię duszy Jezus mówi, jak spotkane osoby są dla Niego ważne i że pragnie się z nimi zjednoczyć głębiej poprzez przyjaźń i miłość.

„I rzekł do nich Jezus: Pójdźcie za Mną, a sprawię, że się staniecie rybakami ludzi” (Mk 1,17). Jezus nie tylko wniknął w głębie serc rybaków, ale również życzliwie do nich przemówił. „Spojrzenie zostaje wzmocnione przez doświadczenie słowa. Czasownik «rzekł» użyty przez Marka, zdradza klimat bliskości i zażyłości, z jaką Jezus zwraca się do rybaków. Padają słowa, które, jak się za chwilę okaże, kryją w sobie tajemniczą moc” (K. Wons). Jezus zaprasza wybranych mężczyzn, aby odtąd związali się z Nim jeszcze mocniej, towarzyszyli Mu nie tylko kilka godzin dziennie, ale całą dobę. „Dotąd chodzili oni obciążeni własnymi troskami, pracą i obowiązkami. Jezus chce zająć miejsce tego wszystkiego. Zaproponować, aby przestali polegać na sobie, skupiać się na łowieniu ryb, aby wyszli poza swój świat. Chce, aby «zanurzyli się» w jego pragnieniach, w Jego życiu, tak jak do tej pory «zanurzali się» w jeziorze” (K. Wons).

Wezwanie Jezusa skierowane do uczniów i obietnica uczynienia z nich rybaków ludzi „przywołuje na myśl proroctwo Jeremiasza, według którego Bóg obiecał wysłać «wielu rybaków», by zebrali oni Izraelitów rozproszonych pomiędzy innymi narodami (Jr 16,14-16; zob. Mk 13,27). Pierwsi uczniowie Jezusa mogli  przypomnieć sobie to proroctwo z narastającym podekscytowaniem, zaczynając uświadamiać sobie doniosłość powołania, które na siebie przyjęli” (M. Healy).

Jezus oczekuje od tych prostych ludzi całkowitego zawierzenia, zaufania. Nie tłumaczy im, czego chce ani dokąd ich zaprowadzi. Wyjaśnienia przyjdą później. Gdy będą z Nim, dzień po dniu. Teraz oczekuje wiary, która pokona lęki, ludzkie kalkulacje i roztropność. Nie przymusza ich jednak. Przechodzi jakby mimochodem obok i zaprasza w wolności. Uczniowie, chociaż wybrani, sami mają wybór. Mogą odpowiedzieć na Jego propozycję, ale mogą również pozwolić Mu iść dalej.

W słowach Jezusa uderza jeszcze pewien zamysł. Powołuje każdego z mężczyzn indywidulanie, „po imieniu” (J 10,3), jako osobę niepowtarzalną a równocześnie powołuje parami, wspólnotowo. Nie mówi: Pójdź. Mówi: Pójdźcie. „Widzi pojedyncze osoby (Szymon, Andrzej…), ale wzywa do życia we wspólnocie. Powołanie chrześcijańskie jest w swej istocie wezwaniem do braterstwa. To braterstwo zatacza coraz szersze kręgi, a jego podstawą jest wspólna misja – poszukiwanie i wzywanie innych braci. Mistrz woła uczniów, by poszli za Nim i stali się «rybakami ludzi»” (E. Bosetti).

Odpowiedź uczniów jest bezzwłoczna, natychmiastowa. „A natychmiast, porzuciwszy sieci, poszli za Nim. (…) oni zostawiwszy ojca swego, Zebedeusza, razem z najemnikami w łodzi, poszli za Nim” (Mk 1,17.19). Uczniowie pozostawili sieci, symbol swego dotychczasowego życia, by rozpocząć nowy etap z Jezusem. Zrozumieli, że wreszcie znaleźli sens życia, który wcześniej próbowali odkryć w łowieniu ryb. Zaufali nowemu Mistrzowi. Nie kalkulowali. Uczniowie „są modelem par excellence dla tego, kto odstawia na bok wszelkie ludzkie rozumowanie i zakotwicza się wyłącznie w słowie Chrystusa. (…) W rzeczywistości tylko intuicja miłości, intuicja właściwa zakochanym może doprowadzić do gestu tak bulwersującego z punktu widzenia czysto racjonalnego” (I. Gargano).

Nie była to jednak decyzja łatwa. Powołani przez Jezusa uczniowie nie byli biedni. Piotr i Andrzej, jak wspomnieliśmy, prowadzili małą firmę rybacką. Również synowie Zebedeusza należeli do średniej warstwy społecznej. Mieli robotników najemnych, na których stać było tylko zamożnych. Posiadali więc intratną pracę. Opuścili ją dla Jezusa.

Jeszcze większym wyrzeczeniem było opuszczenie rodziny. W czasach patriarchalnych najważniejszą osobą i symbolem spójności rodziny był ojciec. „Wielu żydowskich nauczycieli sądziło, że największym przykazaniem było okazywanie czci rodzicom. Niespodziewane porzucenie rodziny i rodzinnego interesu stanowiło wielką ofiarę, która była sprzeczna ze wszystkim, co głosiły ówczesne obyczaje” (C. Keener). Powołani pozostawili wszystko, co wiązało się z domem ojca: relacje, uczucia i więzi rodzinne, tradycje, miejsca, które zapewniały poczucie bezpieczeństwa… Byli także świadomi bólu, jaki zadali swoim bliskim. Nawet się z nimi nie pożegnali, jak to uczynił Elizeusz powołany na ucznia przez Eliasza (por 1 Krl 19,19-21).

Wolność, radykalne i głębokie oddzielenie od rodziny i porzucenie dóbr materialnych to wyrzeczenie, które podjęli prości rybacy znad Jeziora Galilejskiego.  Jezus wymaga od ucznia pozostawienia wszystkiego (trybu życia, wartości, mentalności, przyzwyczajeń), by mógł w wolności żyć jak On. W miejsce dotychczasowego stylu życia, zyskuje nowy, wynikający z podążania za Jezusem, naśladowania Go, życia Jego hierarchią wartości, Ewangelią. Nowy styl życia uczniów wynika także z nowej misji. Odtąd będą łowić ludzi, nie ryby. Będą głosić słowo Boże, współpracować z Jezusem w zdobywaniu ludzi dla Boga. Mała pięcioosobowa grupka wyruszy wkrótce, by zapalać i podbijać świat… „Nie każdy jest powołany dosłownie do opuszczenia swej pracy czy rodziny, lecz każdy jest wezwany do tego, by wszystko postawić na drugim miejscu po Jezusie. Odpowiedzenie «tak» na to wezwanie jest pierwszym krokiem do trwającej całe życie przygody” (M. Healy).

Pytania do refleksji:

  • Czy doświadczyłeś w swoim życiu miłosnego spojrzenia Jezusa?
  • W jakim stopniu pozwoliłeś Jezusowi „zdobyć” siebie?
  • Jakie masz wspomnienia związane z własnym powołaniem?
  • Czy jesteś w stanie przedłożyć zaufanie Jezusowi nad własne kalkulacje i mądrość?
  • Co w twoim życiu może oznaczać przejście od bycia „rybakiem” w kierunku misji „łowienia ludzi”?
  • Jak była najtrudniejsza decyzja twojego życia?
  • Co z twojego dotychczasowego życia byłoby ci najtrudniej pozostawić, by podążać w sposób radykalny za Jezusem?
  • Na jakie wyrzeczenia z miłości byłbyś w stanie się zdobyć?
  • Jakie więzi łączą cię z rodziną? Czy potrafisz stawiać ponad nie Jezusa, Boga?
  • Jaka jest dziś twoja hierarchia wartości?

listopada 29, 2022

Rozważania Adwentowe - Wysławiam Cię, Ojcze

Rozważania Adwentowe - Wysławiam Cię, Ojcze

 Wtorek, I tydzień Adwentu




W tej właśnie chwili Jezus rozradował się w Duchu Świętym i rzekł: Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie. Ojciec mój przekazał Mi wszystko. Nikt też nie wie, kim jest Syn, tylko Ojciec; ani kim jest Ojciec, tylko Syn i ten, komu Syn zechce objawić. Potem zwrócił się do samych uczniów i rzekł: Szczęśliwe oczy, które widzą to, co wy widzicie. Bo powiadam wam: Wielu proroków i królów pragnęło ujrzeć to, co wy widzicie, a nie ujrzeli, i usłyszeć, co słyszycie, a nie usłyszeli.
  (Łk 10,21-24)

Jezus wysławia Ojca, że "te rzeczy" - czyli sprawy Królestwa Niebieskiego - objawił prostaczkom.
Ludziom prostym....Prostaczek to nie prostak. Prostaczek to ktoś, kto ufa Bogu, jak dziecko.
(w tekście oryginalnym pada słowo nepios - czyli niepełnoletni, niedojrzały, dziecko)
Wszystkie te sprawy zostały jednak zakryte przed "mądrymi i roztropnymi".
Można się zastanawiać dlaczego?
Czyż ci wszyscy "mądrzy i roztropni" nie wykorzystaliby lepiej całej mądrości Ewangelii?
Myślę, że nie...bo spójrzmy na grono apostołów. Wśród nich większość stanowili "prostaczkowie".
Byli zwykłymi robotnikami. Nie należeli do szkół rabinackich. Poza jednym z apostołów...
Tradycja przekazuje, że Tomasz był faryzeuszem...Posiadał wykształcenie teologiczne.
I to właśnie on jest tym, który nie uwierzył w zmartwychwstanie.
Jego wielka wiedza teologiczna...jego "mądrość i roztropność" były tak duże, że nie dostrzegł największego z cudów...Widzimy zatem dlaczego Jezus rozradował się nad Bożą Mądrością, która objawiła sprawy Królestwa Niebieskiego właśnie ludziom prostym....Którzy z entuzjazmem przyjęli je.

Jezus mówi też: Nikt też nie wie, kim jest Syn, tylko Ojciec; ani kim jest Ojciec, tylko Syn i ten, komu Syn zechce objawić. Tu mamy mocne podkreślenie faktu, że relacja Ojciec - Syn jest w pewnym sensie intymna, prywatna. Tylko Ojciec zna dobrze Syna...A Syn Ojca. Tu jednak Jezus dodaje...Ojca może poznać także ten, komu Syn zechce objawić. Tylko przez Jezusa jesteśmy w stanie poznać Ojca....
Tylko przez głęboką relację z Jezusem, mamy przystęp do Ojca. Owszem możemy próbować poznać Ojca "na własną rękę"...ale po co tak się męczyć :) Skoro możemy poznać Go poprzez naszą relację z Jezusem.

I ostatnia myśl:  Szczęśliwe oczy, które widzą to, co wy widzicie. Bo powiadam wam: Wielu proroków i królów pragnęło ujrzeć to, co wy widzicie, a nie ujrzeli, i usłyszeć, co słyszycie,
 a nie usłyszeli. Każdy z nas żyje w "błogosławionych czasach". Te słowa Jezusa są i do nas...
Wielu proroków i królów pragnęło ujrzeć to, co widzimy my....
Powinniśmy się cieszyć, że Bóg jest tak blisko nas...Że mamy taką bliskość Jezusa....
Nikt nigdy wcześniej nie miał takiej bliskości. Żaden z proroków ani królów...Miejmy tego świadomość.
 
 

listopada 29, 2022

Rozważania Adwentowe - Szczęśliwe oczy, które widzą to, co wy

Rozważania Adwentowe - Szczęśliwe oczy, które widzą to, co wy
  Wtorek, I tydzień Adwentu
 Łk 10, 21-24
 
Jezus rozradował się w Duchu Świętym i rzekł: «Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie.
Ojciec mój przekazał Mi wszystko. Nikt też nie wie, kim jest Syn, tylko Ojciec; ani kim jest Ojciec, tylko Syn i ten, komu Syn zechce objawić».
Potem zwrócił się do samych uczniów i rzekł: «Szczęśliwe oczy, które widzą to, co wy widzicie. Bo powiadam wam: Wielu proroków i królów pragnęło ujrzeć to, co wy widzicie, a nie ujrzeli, i usłyszeć, co słyszycie, a nie usłyszeli».
 
 ROZWAŻANIE
 

Spotykamy dzisiaj Pana Jezusa w bardzo dobrym nastroju. Słowo Boże podaje, że Jezus rozradował się w Duchu Świętym. Myślę, że warto w związku z tym spotkaniem pomyśleć trochę o radości.

Po pierwsze Jezus dzisiaj raduje się ze spotkania swoich uczniów. Uczniowie, których rozesłał wcześniej (o czym przeczytamy we wcześniejszych wersach 10 rozdziału Ewangelii wg. św. Łukasza) wracają i przynoszą dobre wieści. Co więcej — znów wszyscy są razem. Razem ze sobą i z Jezusem. Udało się im wykonać kawał dobrej roboty, a teraz wspólnie odpoczywają.

Choć całe to wydarzenie nacechowane jest głęboką symboliką, ważnymi słowami i doniosłością… to jest w nim też niesamowicie dużo zwyczajności. Tak po prostu Jezus spotyka kolegów, współpracowników, uczniów… i razem się cieszą.

Warto postawić sobie dzisiaj pytanie — czy ja się jeszcze umiem cieszyć zwykłymi sprawami? Tak po prostu? Czy umiem rozradować się w Duchu, bo widzę drugiego człowieka i zarazem Boga w tym człowieku? Pewnie wielu z nas pomyśli — co za trywialne pytanie, przecież radość jest prosta. Cóż to za sztuka się ucieszyć. A jednak… czy nie brakuje wokół nas ludzi smutnych i nieszczęśliwych? Czym więcej o tym myślę i czym więcej spotykam osób, tym bardziej jestem przekonany, że radowanie się, szczególnie tymi zwykłymi spotkaniami i zwykłymi sprawami wcale nie jest łatwe. Ale to nie wszystko.

Gdy spojrzymy na to rozradowanie się Jezusa dzisiaj, to dostrzeżemy, że On rozradował się w Duchu Świętym. Nie rozradował się sam w sobie. Nie uśmiechnął się szeroko, nie wybuchnął śmiechem. To było coś głębszego! To było coś więcej! Dlaczego? Bo był w tym obecny Bóg.

Bliskość Boga i relacja z nim może nam pozwolić głębiej i pełniej się cieszyć. Między innymi po to jest mi potrzebny Adwent, aby wrócić do tej relacji z Bogiem i popracować z nim nad swoją radością. Mówi się nieraz, że Adwent to radosne oczekiwanie. Warto spojrzeć na to szerzej i pomyśleć o Adwencie jako o czasie oczekiwania, które ma nas na nowo nauczyć się radować!

Gdzie jest moja radość? Jezu, pomóż mi radować się z tego co mam, z tego co mnie spotyka, z tego co jest dzisiaj. Z tego co widzę i słyszę. Bo również w kontekście mojego życia w pełni prawdziwe jest zdanie:

Wielu proroków i królów pragnęło ujrzeć to, co wy widzicie, a nie ujrzeli, i usłyszeć, co słyszycie, a nie usłyszeli.

Dzisiejsze spotkanie z Panem to lekcja Jego radości. Radości, która wcale nie jest łatwa i wcale nie przychodzi sama z siebie. Radości, która przychodzi do nas z Duchem Świętym i która jest możliwa i dostępna dla mnie. Dzisiaj! Czy skorzystam?

Szczęśliwe oczy, które widzą to, co wy widzicie. 
 
Oczy nasze mogą być nieszczęśliwe lub szczęśliwe.

Kiedy są nieszczęśliwie?
Wówczas, gdy przytłacza nas rzeczywistość,
kiedy nie wiemy co uczynić z własnym życiem,
kiedy jesteśmy chorzy czy poranieni,
kiedy nie widzimy dla siebie żadnych perspektyw,
kiedy spotkała nas krzywda, której nie potrafimy wybaczyć,
kiedy nasze życie staje się jedną wielką przegraną i nie mamy nadziei na lepsze jutro.

Nieszczęśliwe oczy nie dostrzegają dobra i piękna w otaczającej rzeczywistości, gdyż nie widzą nadziei na lepszą przyszłość. Spojrzenie na świat takimi oczami zniekształca obraz świata. Bo w takich oczach jest mnóstwo bólu i łez, które sprawiają, że postrzegane rzeczy widzimy już tylko zniekształcone, krzywdzące, niesprawiedliwe, złe. Bo w takich oczach jest mnóstwo buntu, chęci zemsty, albo rozczulania się nad sobą i chęci ucieczki przed życiem.

A oczy szczęśliwe? Czy mają je tylko ci, którzy nie doświadczyli żadnego cierpienia, krzywdy, niesprawiedliwości? Nic podobnego!

Oczy szczęśliwe to te, które zostały otarte z łez, bo wybaczyły wszystkim krzywdzicielom.
To oczy, które dostrzegły w drugim człowieku dobro, pomimo jego złych zachowań.
To oczy, które zgodziły się oglądać świat takim, jakim jest naprawdę, bez chęci idealizowania go.
To oczy, które zobaczyły w świecie piękno Bożego oblicza i to piękno wyzwoliło ich od trwogi i przygnębienia.
To oczy, które przeczytały Biblię i znalazły w niej receptę na życie wieczne.
Takie oczy dostrzegają Pana Boga w każdej sytuacji.
W takich oczach odbija się niebo.

Kiedy Pan Jezus chodził po świecie ludzie spoglądali na Niego i wyciągali wnioski.
Wiele oczu widziało obnażonego z szat Jezusa.
Kogo zobaczyły w Nim te oczy?...
Ilu zobaczyło w Nim Boga?

Ty także masz oczy zdolne oglądać świat.
Ty także masz okazję dostrzec dzieła Boga.
Ty także masz okazję zobaczyć obnażonego z szat Jezusa.
Co widzisz? Warto stanąć w prawdzie i zobaczyć jak Twoje spojrzenie wpływa na kondycję Twojego ducha.

Zbadaj swoje serce i odpowiedz przed Panem na pytania:

- Co widzisz w otaczającym Cię świecie, co widzisz w Twoich bliźnich?

- Czy Twoje spojrzenie jest zgodne z prawdą?

- Czy Twoje oczy dostrzegają działanie Pana Boga we współczesnym świecie?

Otwórz się Panem i mów do Niego. W modlitwie pomoże Ci Psalm.


Pan jest łaskawy i sprawiedliwy
i Bóg nasz jest miłosierny.
Pan strzeże ludzi pełnych prostoty:
byłem bezsilny, a On mię wybawił.
Wróć, moja duszo, do swego spokoju,
bo Pan ci dobrze uczynił.
Uchronił bowiem moje życie od śmierci,
moje oczy - od łez, moje nogi - od upadku.
Ufałem, nawet gdy mówiłem: Jestem w wielkim ucisku.
Cóż oddam Panu za wszystko, co mi wyświadczył?


 

 

 

listopada 29, 2022

Rozważania Adwentowe – Prostota wiary i radość z powołania

Rozważania Adwentowe – Prostota wiary i radość z powołania
Prostota wiary i radość z powołania
Wtorek I tydzień Adwentu


"Wielu proroków i królów pragnęło ujrzeć to, co wy widzicie, a nie ujrzeli i usłyszeć to, co wy słyszycie, a nie słyszeli". (Łk 10,24)

Prostota wiary
Nie każdy Adwent musi być uwieńczony sukcesem. Nie wszys­cy, którzy czekali – doczekali się, chociaż jest powiedziane, że każdy kto szuka znajduje, to przecież nie każde poszukiwanie kończy się odkryciem, czy nową zdobyczą. Wszelkie poszukiwania mogą pro­wadzić do odkryć i zdobyczy, jeśli są

listopada 28, 2022

Rozważania Adwentowe – Przybądź Panie Jezu

Rozważania Adwentowe – Przybądź Panie Jezu
Poniedziałek I tygodnia Adwentu

"Przyjdę i uzdrowię go". (Mt 8,6)
Treść adwentowych modlitw zamyka się w jednym słowie: PRZYBĄDŹ. Od tego słowa wywodzi się nazwa tego okre­su, a modlitwa w nim zawarta była wypowiadana przez wszystkie pokolenia chrześcijan, począwszy od pierwszego. Tej modlitwy chrześcijanie uczą się od samego Chrystusa, który wśród Modlitwy Pańskiej umieścił i tę: "Adveniat regnum tuum - przyjdź królestwo

listopada 28, 2022

Rozważania Adwentowe - Bliskość Ojca

Rozważania Adwentowe - Bliskość Ojca
Poniedziałek, I Tydzień Adwentu



Rozważania Adwentowe - Bliskość Ojca
Przyjdę i uzdrowię go" Mt 8,7

Kochani Bracia i Siostry!
W mroku nocy sąsiedzi dostrzegli niespodziewanie płonącą postać, która biegła przez las wydając okrzyki pełne bólu. Po chwili nieludzki krzyk zupełnie zamarł. Odszedł z ziemi, która była dla niego zimną, pozbawioną miłości planetą. W pożegnalnym liście tłumaczył swój akt samospalenia całkowitym brakiem sensu życia. Oskarżał samego siebie, iż nie rozwinął w sobie szczególnych uzdolnień artystycznych. Rodzicom zarzucał całkowity brak ciepła rodzinnego, wspólnej rozmowy, a przede wszystkim brak świadectwa życia religijnego. Szkołę uważał za wielki, anonimowy kombinat, który stopniowo niszczył jego indywidualność i potrzebę tworzenia rzeczy nowych w ramach wspólnoty. Przerażał go brak osoby, która ukazywałaby właściwy kierunek w jego życiu.
Moi drodzy, tak często brakuje nam idei wiodącej, która byłaby w stanie ożywić duchowo całe narody, jak również poszcze­gólne osoby. Ustawiczna wegetacja cywilizacji w konsumpcyjnym stylu życia powoduje narastanie lęku przed przyszłością, prowadzi do braku sensu życia. W skostniałym społeczeństwie ujawnia się często pozbawione duchowej energii życie chrześcijan, które nie jest w stanie uzdrowić schorowanego duchowo człowieka, żyjącego na przełomie tysiącleci. Życie ludzkie przypomina samotność dziecka, które już nie pamięta twarzy ojca, jego promieniowania miłości, która rodzi pokój i bezpieczeństwo.
Rozpoczynający się Adwent roku 2022, to kolejna próba odnalezienia w naszym życiu codziennym duchowego oblicza Boga Ojca w Chry­stusie. W narastającym lęku, samotności, duchowym paraliżu słyszymy słowa Chrystusa: „Przyjdę i uzdrowię go”, "Przyjdę i uzdrowię Cię....".
Kochani moi, rozważmy dziś spotkanie Jezusa z setnikiem w kontekście adwentowego oczekiwania na nasze spotkanie z Panem.
Spotkanie Jezusa z setnikiem przypomina bardzo spotkanie Pana z Syrofenicjanką, gdy ta prosiła o uzdrowienie dziecka. W tamtej sytuacji Jezus daje do zrozumienia, że posłany jest wpierw do owiec, które poginęły z domu Izraela.
Podobnie w dzisiejszym fragmencie w oryginale czytamy o pytaniu Jezusa, a nie stwierdzeniu, że ma przyjść i uzdrowić sługę setnika. Setnik, który był poganinem, prawdopodobnie Syryjczykiem, nie daje za wygraną. Mówi, że tak samo jak jego żołnierze i słudzy wykonują to, co im każe, tak samo on wierzy w słowa Jezusa. W postawie setnika widzimy nie tylko wielką wiarę, ale i pokorę.
Chrystus przychodzi do nas w różnych wydarzeniach, które stanowią wielobarwną paletę Jego obecności. Otwórzmy oczy! Rozpoznajmy barwy Jego obecności! Syn Boży, który przyjął nasze opuszczenie stając się naszym bratem, pełną miłości obecnością Ducha Świętego, usuwa nasz grzech, słabość, niewystarczalność i pozwala się nam przytulić do Boga ojca pełnego miłosierdzia. Powiedzmy sobie jasno – to On przychodzi do nas, aby nas uzdrowić. Nasze uzdrowienie to nic innego, jak przywrócenie w nas obrazu dziecka Bożego, abyśmy byli żywą ikoną Jego obecności pośród ludzi, którzy wciąż znajdują się na drodze poszukiwań zagubionego domu swojego Ojca.
Przez głęboką wiarę, nawrócenie, stan łaski uświęcającej i modlitwę, odkrywamy w sobie i w naszych bliźnich zapomniane oblicze Boga Ojca, który nas nigdy nie opuścił i zawsze czuwa nad każdym naszym krokiem.

Czy daję Bogu prawo do kształtowania mojego życia według Jego miary, Jego woli?
Czy jestem cierpliwy w modlitwie i proszeniu Go w sprawie, z którą do Niego przychodzę, z którą przed Nim staję?
Czy staję przed Bogiem, uznając, że jest Panem i że Jego plan dla mnie jest najlepszy, lepszy od mojego?

Z wiarą i pokorą setnika z Kafarnaum wołam: Panie nie jestem godzien…, ale przyjdź i zamieszkaj w moim sercu!


 

listopada 27, 2022

Rozważania Adwentowe – Czuwaj i bądź gotowy!

Rozważania Adwentowe – Czuwaj i bądź gotowy!

Niedziela 1 tygodnia Adwentu



Jestem tak blisko...
"Dlatego i wy bądźcie gotowi, bo Syn Człowieczy przyjdzie w takiej godzinie, w jakiej się Go nie spodziewacie...”

W Adwencie dzieci przyniosą światło lampionów, rozjaśnią delikatnie mszą świętą roratnią i będą świadczyć przed Bogiem o pamięci, o czuwaniu, o gotowości wiary.
Kościół przypomni o umykaniu czasu, którego znowu mniej zostało w życiu każdego z nas.
Bo oto kolejny Adwent w naszym życiu. W tym Adwencie mamy się duchowo przygotować na zbliżające się Święta, ale także na ostateczne spotkanie z

listopada 26, 2022

1. Niedziela Adwentu - Czuwać to myśleć o Bogu

1. Niedziela Adwentu - Czuwać to myśleć o Bogu


Ukochani Bracia i Siostry!

Pojęcie czujności w Starym Testamencie ma dwa wymiary. Po pierwsze chodzi o to, aby już sam człowiek czuwał i siebie pilnował. Każdy z nas musi wykazywać się troską o samego siebie. Nikt o nas nie zadba, jeśli my tego sami nie uczynimy. Drugi wymiar czujności znajduje swoje odzwierciedlenie w ot­wartości na Boże wołanie, w słuchaniu Jego Słowa.

Z kolei w Nowym Testamencie czujność występuje prze­de wszystkim w kontekście eschatologicznym, czyli oczekiwa­nia końca czasów. Czujność charakteryzuje życiową postawę chrześcijan, ich nastawienie do życia. Oznacza ona właściwe postępowanie moralne. Każdy będzie musiał zdać sprawę ze swojego życia wobec chwalebnego Pana. Nikt nie wie, kiedy ten czas na niego przyjdzie. A przyjście Sędziego to absolutny pewnik. Mimo znaków zapowiadających powtórne przyjście Syna Człowieczego, nie znamy dokładnego czasu Jego Paruzji. Dlatego postawa uczniów Jezusowych winna charakteryzować się czujnością i gotowością na Jego przyjście. Mądrze wyraża to tekst Apokalipsy 3, 20-21. „Oto stoję u drzwi i kołaczę: jeśli kto posłyszy mój głos i drzwi otworzy, wejdę do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze Mną. Zwycięzcy dam zasiąść ze Mną na moim tronie, jak i Ja zwyciężyłem i zasiadłem z mym Ojcem na Jego tronie”.

Niemiecki pastor luterański, Martin Niemóller, więziony w Sachsenhausen i Dachau za sprzeciw wobec nazizmu, tak wyznał w więzieniu:

„Najpierw przyszli po komunistów, ale nie protestowałem, bo nie byłem komunistą.

Potem przyszli po związkowców, ale nie protestowałem, bo nie byłem związkowcem.

Potem przyszli po Żydów, ale nie protestowałem, bo nie by­łem Żydem.

Potem przyszli po katolików, ale nie protestowałem, bo nie byłem katolikiem.

Potem przyszli po mnie, ale... już nie było nikogo, kto by zaprotestował”.

Nie łudźmy się. Każdy z nas zostanie wezwany, aby zdać sprawę ze swojego postępowania, dlatego czuwajmy! Miejmy w sobie moc nawet do protestu, do głosów krytycznych wobec tych, co chcą zniszczyć nasze myślenie o Bogu! Nie poddawajmy się obojętności i przeświadczeniu, że nas to nie dotyczy! Żyjmy tak, jakby Pan miał się zjawić właśnie teraz, w tym ułamku sekundy.

Sam Jezus prosi nas, abyśmy byli gotowi na ten moment, dlatego musimy czuwać, być w stanie ciągłej gotowości. W wy­rażeniu: „jedli i pili, żenili się i za mąż wychodzili" ukazana jest ludzka egzystencja. Te naturalne czynności (jedzenie, pi­cie, zawieranie małżeństw) właściwe są wszystkim ludziom.

Wykonywane są zarówno przez ludzi nieprawych, którzy nie odnoszą swego życia do Boga i do wartości duchowych, jak i przez ludzi świadomych, wierzących Bogu. Nieoczekiwane przyjście Syna Człowieczego nastąpi w chwili wykonywania codziennych, prostych zajęć: mężczyźni będą pracować w polu, kobiety będą w trakcie przygotowania posiłku. Podział na zbawionych i potępionych nie będzie wynikiem wykonywanej pra­cy, lecz skutkiem wewnętrznej postawy. Czuwanie to analizo­wanie, rozmyślanie o Bogu; to tęsknota za Nim. Psalmista woła: „Boże, Ty Boże mój, Ciebie szukam; Ciebie pragnie moja dusza, za Tobą tęskni moje ciało, jak ziemia zeschła, spragniona, bez wody” (Psalm 63, 2).

Ta Ewangelia, zaproponowana na I Niedzielę Adwentu, prag­nie ożywić w nas postawę czujności i wrażliwości, a szczególnie wyczulenia na Bożą wolę w życiu człowieka. Postawa ta wymaga pokory i zgody na działanie Boga w naszym życiu. Czuwanie oznacza gotowość wypełniania woli Boga przez odrzucenie zła i praktykowanie dobra. Planując nasze życie, mamy kry tycznie rewidować oferty otoczenia. Znany rosyjski pisarz, Lew Toł­stoj, pisząc swoje wielkie epickie powieści, przygotował sobie w 1906 r. cykl lektur. Wybrał teksty niezbędne, do których w pierwszym rzędzie zaliczył Ewangelie, krytycznie odrzucając rzeczy nawet ważne i dobre. Zdecydował się na lektury najlep­sze; dobre go nie interesowały. Napisał: „Lepiej znać niewiele spraw, ale pięknych i niezbędnych, niż wiele o małej wadze : nieużytecznych”.

Chrześcijańskie czuwanie musi nas prowadzić do rozróżnia­nia dobra i zła w tym, co nam świat oferuje. Dzisiaj otoczenie podaje nam ogromny kosz wszelkich dóbr, nowinek, informacji, pokus; od najgorszych odpadów, aż po perły. Rodzi to w nas relatywizm, dezorientację i apatię. Popadamy w uśpienie i obo­jętność. Konieczne jest ćwiczenie umysłu, przesiewanie, se­lekcjonowanie, wyodrębnianie niewielu spraw, ale pięknych i nieodzownych. Czuwać oznacza mieć się na baczności. Krytyczny umysł, ale nie krytykancki, rodzi się z właściwego du­cha. Trzeba więcej modlitwy i zasłuchania. Za rzadko sięgamy w naszym życiu po Biblię. A właśnie lektura i medytacja Słowa Bożego ożywia w nas pragnienie Boga. Trzeba więcej czasu na myślenie o Bogu. Czuwanie to trudna posługa myślenia, pro­wadząca do pragnienia Boga. „Pragnienie Boga jest wpisane w serce człowieka, ponieważ został on stworzony przez Boga i dla Boga. Bóg nie przestaje przyciągać człowieka do siebie i tylko w Bogu człowiek znajdzie prawdę i szczęście, których nieustannie szuka” (KKK 27). Nasze oczekiwanie Boga wynika z tego, że to Bóg najpierw zapragnął człowieka.

Być czujnym, to wołać o Ducha Bożego dla naszego umysłu, dla naszego ducha. Tak często bowiem wydaje się nam, że Bóg milczy. Mamy wrażenie, jakby zniknął z naszego życia. Z czu­waniem łączy się otwartość na dary Bożego Ducha. Niech zatem Duch Święty napełnia nas swoimi darami i charyzmatami!

 

 

listopada 26, 2022

1. Niedziela Adwentu (A) - Czas powstania ze snu

1. Niedziela Adwentu (A) -  Czas powstania ze snu
Moi drodzy! Dziś zaczyna się nowy rok liturgiczny. Pan nie mógł nam dać bardziej pocieszającego słowa, aniżeli to. które usłyszeliśmy. Poczynając od wspaniałego obra­zu, w którym prorok Izajasz zapowiada, że wszystkie narody uznają Pana i nasta­nie czas powszechnego pokoju, poprzez wskazówki Pawia o czuwaniu, aż do przepowiedni ewangelisty Mateusza o bliskim przyjściu Pana – ogarnia nas żywa nadzieja i pewność, że Pan przyjdzie nam z pomocą, co więcej, że On już teraz działa, a nam potrzeba tylko odrobiny uwagi, by namacalnie stwierdzić Jego żywą obecność.

listopada 26, 2022

1. Niedziela Adwentu (A) – Godzina powstania ze snu

1. Niedziela Adwentu (A) – Godzina powstania ze snu
Ukochani bracia i siostry! Kościół, który tydzień temu doprowadził nas do rozważania o potędze Chrystusa – Króla Wszechświata, pragnie wszystkich ludzi poddać temu królowaniu – mocnemu, a zarazem łagodne­mu. Bo królestwo Boże, jak mówił niezapomnianej pamięci słu­ga Kościoła, Prymas Stefan Kardynał Wyszyński, „to jest Kró­lestwo, które »trzyma ręce przy sobie«, a jeżeli wyciąga do kogoś dłoń, to tylko jako przejaw wewnętrznej przyjaźni, życzliwości, miłości braterskiej i oddania”. Takiego „uładzeni” rzeczywistości, o którą potyka się człowiek, chce Chrystus, a za Nim Jego Ko­ściół. Takiej uczy harmonii, która w imię Boga otwiera człowie­ka przed człowiekiem – i w imię dobra człowieka każe człowiekowi otworzyć serce przed Bogiem.
Moi drodzy! Znamy dobrze sens tej nauki o ostatecznym przeznaczeniu człowieka, znamy też wysiłki Kościoła, który nam Chrystus przybli­ża i głosi, ale znamy również swoją niekonsekwencję, słabość i grzech. To, co ma być tak bliskie nas – Królestwo sprawie­dliwości, świętości, prawdy i pokoju – przez nas samych jest spychane na potem, na jutro. Zagubi się nam czasem w pielgrzy­mim ziemskim trudzie sens życia, osłabnie wiara i siły, zabłądzi gdzieś miłość. Dobrze wtedy przypomnieć sobie, że jest możliwość rozpoczęcia wszystkiego od początku.
Człowiek, jak dobry gospodarz, musi znać porę żniw i czas zasiewu. W tym nieustannym cyklu Bożego siania w sercu i du­szy człowieka, w wytężonym trudzie człowieczym, jest czas doj­rzewania do Królestwa obiecanego nam przy chrzcie św. Wezwany do świętości człowiek pozostanie w pewnym sensie zawsze spę­kaną, zeschłą ziemią, łaknącą Bożego zmiłowania, jak wody. Dla­tego Kościół wszystkim obwieszcza dziś na nowo czas Adwentu. Jeszcze raz można zacząć od początku; jeszcze raz usłyszeć czy­tane dziś słowa: „Teraz nadeszła dla was godzina powstania ze snu” (Rz 13, 11).
Kościół, jak matka znająca zbyt dobrze swoje dzieci, zawsze w czasie Adwentu wołał mocno głosem proroków Starego Testa­mentu, głosem Jana Chrzciciela i wreszcie głosem samego Bożego Syna – Chrystusa. Tegoroczny Adwent woła do nas – drodzy bracia i siostry - wyjątkowo mocnym głosem: Idźcie i głoście. Co to oznacza? Oznacza to wezwanie do działania, do mówienia swoim życiem o wielkich dziełach Bożych, o tym co Bóg w Jezusie Chrystusie dokonał i wciąż dokonuje. Idźcie i głoście. Przyjrzyjmy się temu wołaniu Kościoła w dzisiejszych czytaniach mszalnych pierwszej niedzieli Adwentu.
Najpierw Ewangelia. Stawia nam za wzór Noego – człowieka wielkiej czujności. Nikt z jego otoczenia nie przewidywał ta­kiego rozwoju wydarzeń, nikt nie przeczuwał najmniejszego nawet niebezpieczeństwa. Wszyscy postronni obserwatorzy byli go skłon­ni posądzić raczej o szaleństwo – morza nie ma, wody nie ma – a on buduje arkę. Jednakże przyszedł potop i wygubił wszystkich. Ocalał Noe, ten pozornie szalony człowiek, płynący w arce ze swoją rodziną i dobytkiem. Odległy to dla nas w czasie przy­kład, ale ważny, bo stawia go nam wyraźnie i przybliża sam Chry­stus Pan mówiąc, że z Jego przyjściem będzie podobnie. Dla wie­lu przybędzie zbyt szybko, jak wody potopu. Dziś może dokład­niej niż kiedykolwiek widzimy, że potrzeba ludzi tak mocnych i czujnych, jak Noe. Moi drodzy - w tym szalejącym świecie zbudować arkę – to jest zadanie najpierwsze. Jak Noe, być czujnym i uwierzyć Bogu, że może jeszcze ocalić wszystko, co jest konieczne do życia człowieka. W tym miejscu Kościół musi wołać głośno, jak czyni­li to prorocy. Musi wołać wtedy, gdy krzywda się dzieje czło­wiekowi; gdy człowiek działa sam wbrew sobie przez podeptanie praw moralnych lub gdy poniewierany jest przez drugich. Musi wołać, gdy krzywda się dzieje najbardziej bezbronnym, bo jeszcze nienarodzonym; woła i wtedy, gdy gwałt jest zadawany przez nieludzkie warunki małżeństwu i rodzinie. Nade wszystko zaś musi wołać, gdy w zatraceniu i szaleństwie, w pogoni za ziem­ską wyłącznie stroną życia, człowiek nie chce słuchać głosu Boga. Czym trudniejsze są czasy dla pełnego rozwoju człowieka – jako wolnego dziecka Bożego i to pod każdą szerokością geograficzną, tym natarczywsze jest i będzie wołanie Kościoła, który musi speł­nić swoje zadanie do końca. Stąd się bierze w całej rozciągłości obrona uciśnionych, prześladowanych, głodnych, pozbawionych wol­ności, cierpiących z powodu łamania sumień i kupowania duszy za marne srebrniki. Stąd dzisiejsze wołanie liturgii Kościoła: „Te­raz nadeszła dla was godzina powstania ze snu” (Rz 13, 11).
Tak też niech będzie i u nas, w naszym polskim domu, który chcemy ocalić, jak arkę, na wzburzonych falach losu.
Tu, u nas, wtedy silnym był człowiek, gdy silna i zdrowa by­ła rodzina. Matka zasłaniająca troskliwym sercem i ojciec o moc­nych dłoniach do pracy i obrony. Rodzina Bogiem silna, ze­spolona modlitwą. Tylko dzięki takiej rodzinie ostaliśmy się w la­tach niewoli i okupacji, tylko w takim domu można uratować czło­wieka. Jeśli więc pod taki dom podchodzi złodziej, by kraść, to czuwaj i nie pozwól włamać się do twego domu! Taki jest język Ewangelii i Kościoła stającego w pierwszej linii obrony ludzkich wartości. To jest adwentowe wołanie, wyjęte z Ewangelii dzisiej­szej.
Takim samym torem idzie prorok Izajasz i apostoł Paweł, któ­ry do rozważań zostawił nam pełne treści zdanie: „Teraz nade­szła dla was godzina powstania ze snu" (Rz 13, 11). Apostoł dalej podaje katalog występków takich jak: pijaństwo, rozwiązłość, kłót­nia, zazdrość, wskazując wyraźnie, że w tych sprawach już nie tylko poszczególnym ludziom, ale całym społeczeństwom trzeba przebudzenia. Cóż więcej w tym miejscu do dodania, nad to co zachowało się w Didache – Nauce Dwunastu Apostołów z przeło­mu I i II w.: „Na nic się zda cały czas waszej wiary, jeśli nie będziecie doskonali w ostatniej godzinie”.
Drogi bracie i siostro! Niech nas ten Adwent przebudzi i pobudzi cię do ewangelizacji, i pozwoli wymazać z reje­stru grzechów choćby jeden. Lekcją powstania ze snu są np. na­bożeństwa, podczas których składane są masowo zobowiązania okresowego albo całkowitego wyrzeczenia się alkoholu. Człowiek trzeźwy, przebudzony, nie będzie się chwytał tego, co nietrwałe. Będzie widział daleko i szeroko, jak Izajasz w pierwszym czytaniu, górę świątyni Jahwe – Pana, to znaczy dostrzeże znak zbawienia – Chrystusa. I dopiero wtedy nastanie to, co opi­suje dziś prorok: Naród przeciw narodowi nie podniesie miecza, nie będą się więcej zaprawiać do wojny ... przekują miecze na lemiesze, włócznie na sierpy (Iz 2, 4). Jeśli tylko dostrzegą Chrystusa i przychodzący w Nim ratunek.
Moi drodzy! Nie dajmy się zastraszyć wieściami o przewrotach, wojnach i zbrojeniach z tej, czy tamtej strony, których tak wiele... Nie bądźmy podobni do ludzi siedzących już na ruinach, którzy niczego z wydarzeń nau­czyć się nie mogą. Chrystus przyszedł naprawdę i jedynie w Nim jest ocalenie! Wierzysz w to?



Copyright © 2016 Homilie i rozważania , Blogger