listopada 30, 2022
Rozważania Adwentowe – Troska Jezusa o człowieka
listopada 30, 2022
Rozważania Adwentowe – Ważne zadanie: Wy dajcie im jeść!
listopada 30, 2022
Rozważania Adwentowe - Zostawiwszy sieci, poszli za Nim
Środa, I Tydzień Adwentu
W kolejnym dniu adwentowych rozważań karmi nas Jezus bogactwem swego Słowa. Oczyma wiary przenieśmy się nad Jezioro Genezaret. Co widzimy?
Widzimy Jezusa, który przechodząc obok jeziora dostrzegł zajętych swoją pracą rybaków. Nie byli to przypadkowi mężczyźni. Znali już Jezusa i zafascynowali się Nim. „Najprawdopodobniej znalazłszy się w Kafarnaum po wędrówce przez Samarię, wrócili do swoich domów i zajęć, choć możemy sądzić, że dotrzymywali Mu towarzystwa w niektórych wyprawach i spędzali niezapomniane chwile na rozmowach, które przygotowywały ich dusze do całkowitego poświęcenia się Jezusowi. Nadszedł czas, by pozostawili wszystko dla Niego” (F. Fernández-Carvajal).
Jezus „ujrzał Szymona i brata Szymonowego, Andrzeja” (Mk 1,16) a także synów Zebedeusza. „Użyty tutaj w formie greckiego aorystu termin «ujrzeć» nasuwa skojarzenie ze strzałą, która wnika w głąb. Chodzi o jeden konkretny moment. Grecki czas aoryst odnosi się do ściśle określonego punktu w czasie, jest jak błyskawica. Jezus widzi tych ludzi zanurzonych w swoją historię, widzi ich przywiązanych rękami i nogami do morza, i przenika do głębi swoim spojrzeniem. Nie potrzeba słów. Wystarczy ten błysk światła, a Szymon i Andrzej zostają trafieni w samo serce, w miejsce, gdzie kryją się ich najgłębsze pragnienia” (I. Gargano). Poprzez to spojrzenie, bardzo głębokie, wnikające w głębię duszy Jezus mówi, jak spotkane osoby są dla Niego ważne i że pragnie się z nimi zjednoczyć głębiej poprzez przyjaźń i miłość.
„I rzekł do nich Jezus: Pójdźcie za Mną, a sprawię, że się staniecie rybakami ludzi” (Mk 1,17). Jezus nie tylko wniknął w głębie serc rybaków, ale również życzliwie do nich przemówił. „Spojrzenie zostaje wzmocnione przez doświadczenie słowa. Czasownik «rzekł» użyty przez Marka, zdradza klimat bliskości i zażyłości, z jaką Jezus zwraca się do rybaków. Padają słowa, które, jak się za chwilę okaże, kryją w sobie tajemniczą moc” (K. Wons). Jezus zaprasza wybranych mężczyzn, aby odtąd związali się z Nim jeszcze mocniej, towarzyszyli Mu nie tylko kilka godzin dziennie, ale całą dobę. „Dotąd chodzili oni obciążeni własnymi troskami, pracą i obowiązkami. Jezus chce zająć miejsce tego wszystkiego. Zaproponować, aby przestali polegać na sobie, skupiać się na łowieniu ryb, aby wyszli poza swój świat. Chce, aby «zanurzyli się» w jego pragnieniach, w Jego życiu, tak jak do tej pory «zanurzali się» w jeziorze” (K. Wons).
Wezwanie Jezusa skierowane do uczniów i obietnica uczynienia z nich rybaków ludzi „przywołuje na myśl proroctwo Jeremiasza, według którego Bóg obiecał wysłać «wielu rybaków», by zebrali oni Izraelitów rozproszonych pomiędzy innymi narodami (Jr 16,14-16; zob. Mk 13,27). Pierwsi uczniowie Jezusa mogli przypomnieć sobie to proroctwo z narastającym podekscytowaniem, zaczynając uświadamiać sobie doniosłość powołania, które na siebie przyjęli” (M. Healy).
Jezus oczekuje od tych prostych ludzi całkowitego zawierzenia, zaufania. Nie tłumaczy im, czego chce ani dokąd ich zaprowadzi. Wyjaśnienia przyjdą później. Gdy będą z Nim, dzień po dniu. Teraz oczekuje wiary, która pokona lęki, ludzkie kalkulacje i roztropność. Nie przymusza ich jednak. Przechodzi jakby mimochodem obok i zaprasza w wolności. Uczniowie, chociaż wybrani, sami mają wybór. Mogą odpowiedzieć na Jego propozycję, ale mogą również pozwolić Mu iść dalej.
W słowach Jezusa uderza jeszcze pewien zamysł. Powołuje każdego z mężczyzn indywidulanie, „po imieniu” (J 10,3), jako osobę niepowtarzalną a równocześnie powołuje parami, wspólnotowo. Nie mówi: Pójdź. Mówi: Pójdźcie. „Widzi pojedyncze osoby (Szymon, Andrzej…), ale wzywa do życia we wspólnocie. Powołanie chrześcijańskie jest w swej istocie wezwaniem do braterstwa. To braterstwo zatacza coraz szersze kręgi, a jego podstawą jest wspólna misja – poszukiwanie i wzywanie innych braci. Mistrz woła uczniów, by poszli za Nim i stali się «rybakami ludzi»” (E. Bosetti).
Odpowiedź uczniów jest bezzwłoczna, natychmiastowa. „A natychmiast, porzuciwszy sieci, poszli za Nim. (…) oni zostawiwszy ojca swego, Zebedeusza, razem z najemnikami w łodzi, poszli za Nim” (Mk 1,17.19). Uczniowie pozostawili sieci, symbol swego dotychczasowego życia, by rozpocząć nowy etap z Jezusem. Zrozumieli, że wreszcie znaleźli sens życia, który wcześniej próbowali odkryć w łowieniu ryb. Zaufali nowemu Mistrzowi. Nie kalkulowali. Uczniowie „są modelem par excellence dla tego, kto odstawia na bok wszelkie ludzkie rozumowanie i zakotwicza się wyłącznie w słowie Chrystusa. (…) W rzeczywistości tylko intuicja miłości, intuicja właściwa zakochanym może doprowadzić do gestu tak bulwersującego z punktu widzenia czysto racjonalnego” (I. Gargano).
Nie była to jednak decyzja łatwa. Powołani przez Jezusa uczniowie nie byli biedni. Piotr i Andrzej, jak wspomnieliśmy, prowadzili małą firmę rybacką. Również synowie Zebedeusza należeli do średniej warstwy społecznej. Mieli robotników najemnych, na których stać było tylko zamożnych. Posiadali więc intratną pracę. Opuścili ją dla Jezusa.
Jeszcze większym wyrzeczeniem było opuszczenie rodziny. W czasach patriarchalnych najważniejszą osobą i symbolem spójności rodziny był ojciec. „Wielu żydowskich nauczycieli sądziło, że największym przykazaniem było okazywanie czci rodzicom. Niespodziewane porzucenie rodziny i rodzinnego interesu stanowiło wielką ofiarę, która była sprzeczna ze wszystkim, co głosiły ówczesne obyczaje” (C. Keener). Powołani pozostawili wszystko, co wiązało się z domem ojca: relacje, uczucia i więzi rodzinne, tradycje, miejsca, które zapewniały poczucie bezpieczeństwa… Byli także świadomi bólu, jaki zadali swoim bliskim. Nawet się z nimi nie pożegnali, jak to uczynił Elizeusz powołany na ucznia przez Eliasza (por 1 Krl 19,19-21).
Wolność, radykalne i głębokie oddzielenie od rodziny i porzucenie dóbr materialnych to wyrzeczenie, które podjęli prości rybacy znad Jeziora Galilejskiego. Jezus wymaga od ucznia pozostawienia wszystkiego (trybu życia, wartości, mentalności, przyzwyczajeń), by mógł w wolności żyć jak On. W miejsce dotychczasowego stylu życia, zyskuje nowy, wynikający z podążania za Jezusem, naśladowania Go, życia Jego hierarchią wartości, Ewangelią. Nowy styl życia uczniów wynika także z nowej misji. Odtąd będą łowić ludzi, nie ryby. Będą głosić słowo Boże, współpracować z Jezusem w zdobywaniu ludzi dla Boga. Mała pięcioosobowa grupka wyruszy wkrótce, by zapalać i podbijać świat… „Nie każdy jest powołany dosłownie do opuszczenia swej pracy czy rodziny, lecz każdy jest wezwany do tego, by wszystko postawić na drugim miejscu po Jezusie. Odpowiedzenie «tak» na to wezwanie jest pierwszym krokiem do trwającej całe życie przygody” (M. Healy).
Pytania do refleksji:
- Czy doświadczyłeś w swoim życiu miłosnego spojrzenia Jezusa?
- W jakim stopniu pozwoliłeś Jezusowi „zdobyć” siebie?
- Jakie masz wspomnienia związane z własnym powołaniem?
- Czy jesteś w stanie przedłożyć zaufanie Jezusowi nad własne kalkulacje i mądrość?
- Co w twoim życiu może oznaczać przejście od bycia „rybakiem” w kierunku misji „łowienia ludzi”?
- Jak była najtrudniejsza decyzja twojego życia?
- Co z twojego dotychczasowego życia byłoby ci najtrudniej pozostawić, by podążać w sposób radykalny za Jezusem?
- Na jakie wyrzeczenia z miłości byłbyś w stanie się zdobyć?
- Jakie więzi łączą cię z rodziną? Czy potrafisz stawiać ponad nie Jezusa, Boga?
- Jaka jest dziś twoja hierarchia wartości?
listopada 29, 2022
Rozważania Adwentowe - Wysławiam Cię, Ojcze
Wtorek, I tydzień Adwentu
W tej właśnie chwili Jezus rozradował się w Duchu Świętym i rzekł: Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie. Ojciec mój przekazał Mi wszystko. Nikt też nie wie, kim jest Syn, tylko Ojciec; ani kim jest Ojciec, tylko Syn i ten, komu Syn zechce objawić. Potem zwrócił się do samych uczniów i rzekł: Szczęśliwe oczy, które widzą to, co wy widzicie. Bo powiadam wam: Wielu proroków i królów pragnęło ujrzeć to, co wy widzicie, a nie ujrzeli, i usłyszeć, co słyszycie, a nie usłyszeli. (Łk 10,21-24)
listopada 29, 2022
Rozważania Adwentowe - Szczęśliwe oczy, które widzą to, co wy
Spotykamy dzisiaj Pana Jezusa w bardzo dobrym nastroju. Słowo Boże podaje, że Jezus rozradował się w Duchu Świętym. Myślę, że warto w związku z tym spotkaniem pomyśleć trochę o radości.
Po pierwsze Jezus dzisiaj raduje się ze spotkania swoich uczniów. Uczniowie, których rozesłał wcześniej (o czym przeczytamy we wcześniejszych wersach 10 rozdziału Ewangelii wg. św. Łukasza) wracają i przynoszą dobre wieści. Co więcej — znów wszyscy są razem. Razem ze sobą i z Jezusem. Udało się im wykonać kawał dobrej roboty, a teraz wspólnie odpoczywają.
Choć całe to wydarzenie nacechowane jest głęboką symboliką, ważnymi słowami i doniosłością… to jest w nim też niesamowicie dużo zwyczajności. Tak po prostu Jezus spotyka kolegów, współpracowników, uczniów… i razem się cieszą.
Warto postawić sobie dzisiaj pytanie — czy ja się jeszcze umiem cieszyć zwykłymi sprawami? Tak po prostu? Czy umiem rozradować się w Duchu, bo widzę drugiego człowieka i zarazem Boga w tym człowieku? Pewnie wielu z nas pomyśli — co za trywialne pytanie, przecież radość jest prosta. Cóż to za sztuka się ucieszyć. A jednak… czy nie brakuje wokół nas ludzi smutnych i nieszczęśliwych? Czym więcej o tym myślę i czym więcej spotykam osób, tym bardziej jestem przekonany, że radowanie się, szczególnie tymi zwykłymi spotkaniami i zwykłymi sprawami wcale nie jest łatwe. Ale to nie wszystko.
Gdy spojrzymy na to rozradowanie się Jezusa dzisiaj, to dostrzeżemy, że On rozradował się w Duchu Świętym. Nie rozradował się sam w sobie. Nie uśmiechnął się szeroko, nie wybuchnął śmiechem. To było coś głębszego! To było coś więcej! Dlaczego? Bo był w tym obecny Bóg.
Bliskość Boga i relacja z nim może nam pozwolić głębiej i pełniej się cieszyć. Między innymi po to jest mi potrzebny Adwent, aby wrócić do tej relacji z Bogiem i popracować z nim nad swoją radością. Mówi się nieraz, że Adwent to radosne oczekiwanie. Warto spojrzeć na to szerzej i pomyśleć o Adwencie jako o czasie oczekiwania, które ma nas na nowo nauczyć się radować!
Gdzie jest moja radość? Jezu, pomóż mi radować się z tego co mam, z tego co mnie spotyka, z tego co jest dzisiaj. Z tego co widzę i słyszę. Bo również w kontekście mojego życia w pełni prawdziwe jest zdanie:
Wielu proroków i królów pragnęło ujrzeć to, co wy widzicie, a nie ujrzeli, i usłyszeć, co słyszycie, a nie usłyszeli.
Dzisiejsze spotkanie z Panem to lekcja Jego radości. Radości, która wcale nie jest łatwa i wcale nie przychodzi sama z siebie. Radości, która przychodzi do nas z Duchem Świętym i która jest możliwa i dostępna dla mnie. Dzisiaj! Czy skorzystam?
Oczy nasze mogą być nieszczęśliwe lub szczęśliwe.
Kiedy są nieszczęśliwie?
Wówczas, gdy przytłacza nas rzeczywistość,
kiedy nie wiemy co uczynić z własnym życiem,
kiedy jesteśmy chorzy czy poranieni,
kiedy nie widzimy dla siebie żadnych perspektyw,
kiedy spotkała nas krzywda, której nie potrafimy wybaczyć,
kiedy nasze życie staje się jedną wielką przegraną i nie mamy nadziei na lepsze jutro.
Nieszczęśliwe oczy nie dostrzegają dobra i piękna w otaczającej rzeczywistości, gdyż nie widzą nadziei na lepszą przyszłość. Spojrzenie na świat takimi oczami zniekształca obraz świata. Bo w takich oczach jest mnóstwo bólu i łez, które sprawiają, że postrzegane rzeczy widzimy już tylko zniekształcone, krzywdzące, niesprawiedliwe, złe. Bo w takich oczach jest mnóstwo buntu, chęci zemsty, albo rozczulania się nad sobą i chęci ucieczki przed życiem.
A oczy szczęśliwe? Czy mają je tylko ci, którzy nie doświadczyli żadnego cierpienia, krzywdy, niesprawiedliwości? Nic podobnego!
Oczy szczęśliwe to te, które zostały otarte z łez, bo wybaczyły wszystkim krzywdzicielom.
To oczy, które dostrzegły w drugim człowieku dobro, pomimo jego złych zachowań.
To oczy, które zgodziły się oglądać świat takim, jakim jest naprawdę, bez chęci idealizowania go.
To oczy, które zobaczyły w świecie piękno Bożego oblicza i to piękno wyzwoliło ich od trwogi i przygnębienia.
To oczy, które przeczytały Biblię i znalazły w niej receptę na życie wieczne.
Takie oczy dostrzegają Pana Boga w każdej sytuacji.
W takich oczach odbija się niebo.
Kiedy Pan Jezus chodził po świecie ludzie spoglądali na Niego i wyciągali wnioski.
Wiele oczu widziało obnażonego z szat Jezusa.
Kogo zobaczyły w Nim te oczy?...
Ilu zobaczyło w Nim Boga?
Ty także masz oczy zdolne oglądać świat.
Ty także masz okazję dostrzec dzieła Boga.
Ty także masz okazję zobaczyć obnażonego z szat Jezusa.
Co widzisz? Warto stanąć w prawdzie i zobaczyć jak Twoje spojrzenie wpływa na kondycję Twojego ducha.
Zbadaj swoje serce i odpowiedz przed Panem na pytania:
- Co widzisz w otaczającym Cię świecie, co widzisz w Twoich bliźnich?
- Czy Twoje spojrzenie jest zgodne z prawdą?
- Czy Twoje oczy dostrzegają działanie Pana Boga we współczesnym świecie?
Otwórz się Panem i mów do Niego. W modlitwie pomoże Ci Psalm.
Pan jest łaskawy i sprawiedliwy
i Bóg nasz jest miłosierny.
Pan strzeże ludzi pełnych prostoty:
byłem bezsilny, a On mię wybawił.
Wróć, moja duszo, do swego spokoju,
bo Pan ci dobrze uczynił.
Uchronił bowiem moje życie od śmierci,
moje oczy - od łez, moje nogi - od upadku.
Ufałem, nawet gdy mówiłem: Jestem w wielkim ucisku.
Cóż oddam Panu za wszystko, co mi wyświadczył?
listopada 29, 2022
Rozważania Adwentowe – Prostota wiary i radość z powołania
listopada 28, 2022
Rozważania Adwentowe – Przybądź Panie Jezu
"Przyjdę i uzdrowię go". (Mt 8,6)
listopada 28, 2022
Rozważania Adwentowe - Bliskość Ojca
listopada 27, 2022
Rozważania Adwentowe – Czuwaj i bądź gotowy!
Niedziela 1 tygodnia Adwentu
listopada 26, 2022
1. Niedziela Adwentu - Czuwać to myśleć o Bogu
Ukochani Bracia i Siostry!
Pojęcie czujności w Starym Testamencie ma dwa wymiary. Po pierwsze chodzi o to, aby już sam człowiek czuwał i siebie pilnował. Każdy z nas musi wykazywać się troską o samego siebie. Nikt o nas nie zadba, jeśli my tego sami nie uczynimy. Drugi wymiar czujności znajduje swoje odzwierciedlenie w otwartości na Boże wołanie, w słuchaniu Jego Słowa.
Z kolei w Nowym Testamencie czujność występuje przede wszystkim w kontekście eschatologicznym, czyli oczekiwania końca czasów. Czujność charakteryzuje życiową postawę chrześcijan, ich nastawienie do życia. Oznacza ona właściwe postępowanie moralne. Każdy będzie musiał zdać sprawę ze swojego życia wobec chwalebnego Pana. Nikt nie wie, kiedy ten czas na niego przyjdzie. A przyjście Sędziego to absolutny pewnik. Mimo znaków zapowiadających powtórne przyjście Syna Człowieczego, nie znamy dokładnego czasu Jego Paruzji. Dlatego postawa uczniów Jezusowych winna charakteryzować się czujnością i gotowością na Jego przyjście. Mądrze wyraża to tekst Apokalipsy 3, 20-21. „Oto stoję u drzwi i kołaczę: jeśli kto posłyszy mój głos i drzwi otworzy, wejdę do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze Mną. Zwycięzcy dam zasiąść ze Mną na moim tronie, jak i Ja zwyciężyłem i zasiadłem z mym Ojcem na Jego tronie”.
Niemiecki pastor luterański, Martin Niemóller, więziony w Sachsenhausen i Dachau za sprzeciw wobec nazizmu, tak wyznał w więzieniu:
„Najpierw przyszli po komunistów, ale nie protestowałem, bo nie byłem komunistą.
Potem przyszli po związkowców, ale nie protestowałem, bo nie byłem związkowcem.
Potem przyszli po Żydów, ale nie protestowałem, bo nie byłem Żydem.
Potem przyszli po katolików, ale nie protestowałem, bo nie byłem katolikiem.
Potem przyszli po mnie, ale... już nie było nikogo, kto by zaprotestował”.
Nie łudźmy się. Każdy z nas zostanie wezwany, aby zdać sprawę ze swojego postępowania, dlatego czuwajmy! Miejmy w sobie moc nawet do protestu, do głosów krytycznych wobec tych, co chcą zniszczyć nasze myślenie o Bogu! Nie poddawajmy się obojętności i przeświadczeniu, że nas to nie dotyczy! Żyjmy tak, jakby Pan miał się zjawić właśnie teraz, w tym ułamku sekundy.
Sam Jezus prosi nas, abyśmy byli gotowi na ten moment, dlatego musimy czuwać, być w stanie ciągłej gotowości. W wyrażeniu: „jedli i pili, żenili się i za mąż wychodzili" ukazana jest ludzka egzystencja. Te naturalne czynności (jedzenie, picie, zawieranie małżeństw) właściwe są wszystkim ludziom.
Wykonywane są zarówno przez ludzi nieprawych, którzy nie odnoszą swego życia do Boga i do wartości duchowych, jak i przez ludzi świadomych, wierzących Bogu. Nieoczekiwane przyjście Syna Człowieczego nastąpi w chwili wykonywania codziennych, prostych zajęć: mężczyźni będą pracować w polu, kobiety będą w trakcie przygotowania posiłku. Podział na zbawionych i potępionych nie będzie wynikiem wykonywanej pracy, lecz skutkiem wewnętrznej postawy. Czuwanie to analizowanie, rozmyślanie o Bogu; to tęsknota za Nim. Psalmista woła: „Boże, Ty Boże mój, Ciebie szukam; Ciebie pragnie moja dusza, za Tobą tęskni moje ciało, jak ziemia zeschła, spragniona, bez wody” (Psalm 63, 2).
Ta Ewangelia, zaproponowana na I Niedzielę Adwentu, pragnie ożywić w nas postawę czujności i wrażliwości, a szczególnie wyczulenia na Bożą wolę w życiu człowieka. Postawa ta wymaga pokory i zgody na działanie Boga w naszym życiu. Czuwanie oznacza gotowość wypełniania woli Boga przez odrzucenie zła i praktykowanie dobra. Planując nasze życie, mamy kry tycznie rewidować oferty otoczenia. Znany rosyjski pisarz, Lew Tołstoj, pisząc swoje wielkie epickie powieści, przygotował sobie w 1906 r. cykl lektur. Wybrał teksty niezbędne, do których w pierwszym rzędzie zaliczył Ewangelie, krytycznie odrzucając rzeczy nawet ważne i dobre. Zdecydował się na lektury najlepsze; dobre go nie interesowały. Napisał: „Lepiej znać niewiele spraw, ale pięknych i niezbędnych, niż wiele o małej wadze : nieużytecznych”.
Chrześcijańskie czuwanie musi nas prowadzić do rozróżniania dobra i zła w tym, co nam świat oferuje. Dzisiaj otoczenie podaje nam ogromny kosz wszelkich dóbr, nowinek, informacji, pokus; od najgorszych odpadów, aż po perły. Rodzi to w nas relatywizm, dezorientację i apatię. Popadamy w uśpienie i obojętność. Konieczne jest ćwiczenie umysłu, przesiewanie, selekcjonowanie, wyodrębnianie niewielu spraw, ale pięknych i nieodzownych. Czuwać oznacza mieć się na baczności. Krytyczny umysł, ale nie krytykancki, rodzi się z właściwego ducha. Trzeba więcej modlitwy i zasłuchania. Za rzadko sięgamy w naszym życiu po Biblię. A właśnie lektura i medytacja Słowa Bożego ożywia w nas pragnienie Boga. Trzeba więcej czasu na myślenie o Bogu. Czuwanie to trudna posługa myślenia, prowadząca do pragnienia Boga. „Pragnienie Boga jest wpisane w serce człowieka, ponieważ został on stworzony przez Boga i dla Boga. Bóg nie przestaje przyciągać człowieka do siebie i tylko w Bogu człowiek znajdzie prawdę i szczęście, których nieustannie szuka” (KKK 27). Nasze oczekiwanie Boga wynika z tego, że to Bóg najpierw zapragnął człowieka.
Być czujnym, to wołać o Ducha Bożego dla naszego umysłu, dla naszego ducha. Tak często bowiem wydaje się nam, że Bóg milczy. Mamy wrażenie, jakby zniknął z naszego życia. Z czuwaniem łączy się otwartość na dary Bożego Ducha. Niech zatem Duch Święty napełnia nas swoimi darami i charyzmatami!