sierpnia 28, 2022

22. Niedziela Zwykła (Rok C) – Ostatni będą pierwszymi

22. Niedziela Zwykła (Rok C) –  Ostatni będą pierwszymi
Umiłowani bracia i siostry! Kościół św. w dniu dzisiejszym chce nas nauczyć cnoty pokory. W pierwszym czytaniu mądrość Boża wskazuje nam drogę do prawdziwej wielkości, zasługującej na uznanie w oczach Boga i ludzi. A droga, która prowadzi do Boga, według św. Pawła, prowadzi przez Jezusa Chrystusa. Jest ona pewna, pod warunkiem, że będziemy Go naśladować we wszystkim.
W dzisiejszej Ewangelii Chrystus Pan nawiązuje do pewnego zdarzenia, które zaobserwował w swoim otoczeniu. „Wybierali so­bie pierwsze miejsca" (Łk 14, 7), a czynili to zapewne tak ener­gicznie, że nie uszło to uwagi Zbawiciela, i dlatego Jego nauka: bądź pokorny, zajmuj ostatnie miejsce, a ten który cię zaprosił będzie pamiętał o tobie i posadzi cię wyżej. „Każdy kto się wy­wyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony" (Łk 14, 11). Dochodzimy więc do sedna zagadnienia, które zostało przed nami postawione. Jest nim problem pokory. Pokora bowiem decyduje o wielkości człowieka. Już św. Franciszek z Asyżu, ten pokorny naśladowca Chrystusa powiedział: „Człowiek jest tym kim jest, i niczym więcej". Pokora bowiem nie urąga pragnieniu wielkości, poprzez którą człowiek chce utrwalić samego siebie, ale jest ona równowagą rozumu, który zna swoje miejsce, oraz ser­ca, które nie pragnie ponad miarę. To Bóg wyznaczył człowie­kowi miarę. Nie może on jej przekroczyć, bo wtedy zajmie cu­dze miejsce i może usłyszeć: Przyjacielu, przesiądź się niżej! (Łk 14, 9). Pycha jest przejawem głupoty. Burzy ona porządek, którego nie można burzyć bezkarnie. Na przełomie sierpnia i września, kiedy stajemy przed kolejną rocznicą straszliwej za­wieruchy wojennej, rozpętanej przez „nadludzi", owładniętych szatańską pychą panowania nad całym światem, wiemy do cze­go prowadzi zburzony porządek dany przez Boga! Człowiek, człowiekowi gotuje tak straszliwy los wówczas, kiedy obali porzą­dek wartości, zakodowany w jego sercu. Ileż krzywd wyrządziła bliźnim niepohamowana pogoń za bogactwem, za zdobywaniem w niegodziwy sposób zaszczytów i godności? Porządek oparty na subiektywnym prawie, bez liczenia się z prawem innych ludzi, a zwłaszcza z Bożym prawem, prowadzi nieuchronnie do groźnych konfliktów. Dlatego, boimy się ludzi, którym brak pokory! A lu­dzi naprawdę wielkich podziwamy za ich pokorę. To chyba dlatego wyrocznia delficka nazwała Sokratesa najmędrszym. Je­mu to przypisuje się słynne powiedzenie: „Wiem, że nic nie wiem..." To dlatego urzeka nas pokora, prawdziwa kultura bycia u ludzi naprawdę wielkich. Im więcej wiedzą, głębiej są prze­świadczeni, że wiele jeszcze im brakuje, stąd ta skromność i po­kora.
Drodzy bracia i siostry! Wróćmy do dzisiejszej Ewangelii. Chry­stus Pan nie tylko mówił o wartości pokory, ale całym swoim życiem dawał przykład jak ją praktykować. Dlatego zwraca się do nas wszystkich: „Uczcie się ode Mnie, że jestem cichy i po­kornego serca" (Mt 11, 29). To wskazanie będzie miało zawsze wielu zwolenników. Nie można stać się świętym, dobrym czło­wiekiem, nie będąc pokornym. Porywającym przykładem wiel­kości i pokory jest Najświętsza Maryja Panna, pokorna Słu­żebnica Pańska. Włączyła się w zbawczy plan Ojca Niebieskiego z całą świadomością i pokorą. W domu Elżbiety wyśpiewa prze­piękny hymn „Magnificat" – „Wielbi dusza moja Pana", w któ­rym odda chwałę Panu ale też stwierdzi, że „odtąd błogosławić mnie będą wszystkie pokolenia, gdyż Pan wejrzał na uniżenie swojej Służebnicy". Pyszniących się zamysłami serc swoich Bóg rozproszy, władców strąci z tronu, a bogatych z niczym od­prawi. Bóg, bowiem – mówi dalej Maryja – okaże moc swego ramienia tym, którzy się Go boją. Pokornych wywyższy i głod­nych nakarmi, bo Jego miłosierdzie z pokolenia na pokolenie (Łk 1, 46–55). Wielkość niedościgła, ale zarazem pokora godna Matki Zbawiciela.
Tak będzie zawsze. Kiedy Matka Boża objawi się w La Salette dwojgu biednym dzieciom w dniu dziewiętnastym wrześ­nia 1846 r. – to całą swoją postawą i ubiorem, przypomni nam o tej zapomnianej cnocie, jaką jest skromność i pokora. Gdy stajemy na miejscu zjawienia w La Salette, 1800 metrów npm., w tej wspaniałej scenerii szczytów alpejskich, widzimy potęgę Stwórcy, a zarazem naszą małość. Wtedy przeżywa się prawdę wyznania poety: „Czymże jestem Panie, przed Twoim Obliczem – prochem i niczem" (A. Mickiewicz). W La Salette, w otoczeniu cudownej przyrody, padają ważkie słowa nawołujące ludzi do przestrzegania porządku wartości. Orędzie Matki Bożej z La Salette – powie później znany francuski pisarz Leon Bloy – jest wołaniem o powrót człowieka do ładu moralnego ustanowionego przez Boga!
Idąc za przykładem pokornej Służebnicy Pańskiej, wielu Polaków zdobyło szczyty świętości. Wspomnieć tu nam trzeba, choć­by św. Maksymiliana, męczennika z Oświęcimia, który w szkole Niepokalanej nauczył się, jak zwyciężać zło – dobrem i poko­rą. Na pewno spotkaliśmy ludzi szlachetnych, dobrych, którzy bezinteresownie świadczyli drugim dobro. Dobrych jak chleb, który wszystkim smakuje. Tak mówiono o św. Bracie Albercie, apostole dobroci. Spotkanie takich ludzi uważajmy za wielki dar Boży. Oni to czynią nasze życie bardziej znośnym i ludzkim. „Ostatni będą pierwszymi, a pierwsi ostatnimi" (Mt 30, 16). Jest w tym stwierdzeniu zawarta wielka mądrość Boża. Sprawiedliwy Ojciec Niebieski zadba, aby wszystkie krzywdy były naprawione, aby wszystkie nierówności były wyrównane, a wszystkie długi zwró­cone.
Drodzy bracia i siostry, zwłaszcza wy, którzy uważacie, że jesteście przez życie pokrzywdzeni, że nikt się Wami nie inte­resuje, że jesteście opuszczeni, słuchajcie co mówi nam Pan: „Ostatni będą pierwszymi". O nikim Pan nie zapomni! Błogosła­wieni jesteście, którzy dobrze czynicie, a wy – smutni, cierpią­cy, płaczący – będziecie pocieszeni.
Drodzy bracia i siostry! Za chwilę stanie wśród nas Chry­stus w Eucharystii. On niedościgły wzór miłości prosi nas, byś­my uczyli się od Niego, jak mamy być cisi i pokorni, by stać się wielkimi w oczach Bożych. Niech Najświętsza Maryja Panna, pokorna Służebnica Pańska dopomaga nam do zdobycia tych wiel­kich cnót: pokory, skromności i szlachetności, które sprawią, że życie w ojczyźnie naszej będzie pełne szczęścia i pokoju. Amen.


sierpnia 20, 2022

Strzeżcie się pychy i obłudy

Strzeżcie się pychy i obłudy

Słowo Boże na dziś


Z Ewangelii według Świętego Mateusza
Jezus przemówił do tłumów i do swych uczniów tymi słowami: «Na katedrze Mojżesza zasiedli uczeni w Piśmie i faryzeusze. Czyńcie więc i zachowujcie wszystko, co wam polecą, lecz uczynków ich nie naśladujcie. Mówią bowiem, ale sami nie czynią. Wiążą ciężary wielkie i nie do uniesienia i kładą je ludziom na ramiona, lecz sami palcem ruszyć ich nie chcą. Wszystkie swe uczynki spełniają w tym celu, żeby się ludziom pokazać. Rozszerzają swoje filakterie i wydłużają frędzle u płaszczów. Lubią zaszczytne miejsca na ucztach i pierwsze krzesła w synagogach. Chcą, by ich pozdrawiano na rynkach i żeby ludzie nazywali ich Rabbi.A wy nie pozwalajcie nazywać się Rabbi, albowiem jeden jest wasz Nauczyciel, a wy wszyscy jesteście braćmi. Nikogo też na ziemi nie nazywajcie waszym ojcem; jeden bowiem jest Ojciec wasz, Ten w niebie. Nie chciejcie również, żeby was nazywano mistrzami, bo jeden jest tylko wasz Mistrz, Chrystus. Największy z was niech będzie waszym sługą. Kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony». (Mt 23,1-12)


Refleksja nad Słowem Bożym


Niektóre zdania dzisiejszej Ewangelii wskazują na to, jak bar­dzo od czasów Pana Jezusa zmieniły się czasy; a inne znowu mówią o tym, że wśród ludzi wszystko dzieje się po staremu. Boski Nauczyciel krytykuje uczonych w Piśmie i faryzeuszy - nauczycieli narodu wybranego - za fałsz i obłudę. Stawiali oni ludziom wielkie wymagania w sprawach tego, co dzisiaj nazwalibyśmy "kulturą by­cia", czy też w sprawach rytualnych, sami natomiast nie czuli się zobowiązani najważniejszymi zasadami moralnymi. Dzisiaj, nauczy­ciele narodów - w tym również narodu polskiego - postępują od­wrotnie. Sami rzekomo są w porządku, ale ludziom są gotowi po­zwolić na wszystko. Cała ta nauka streszcza się w sławnym "róbta co' chceta". Niedawno spotkał się z młodzieżą podczas audycji telewizyjnej pewien znany polityk. Solennie się zarzekał, że on sam jest przeciwko aborcji, bo to jest wielkie zło, kiedy jednak młodzi zapytali go, jak głosował podczas debaty nad dopusz­czalnością przerywania ciąży, odparł, że tak jak jego towarzysze, bo kobiety przecież mają prawo dokonywać wyboru... nawet jeśli wyni­kiem tego wyboru jest zabójstwo. Jakaż to wielka zmiana! Faryzeu­sze sprzed dwóch tysiącleci wymagali od innych a sami nie czynili, natomiast faryzeusze współcześni od siebie podobno wymagają, ale dla innych są bardzo łagodni i łaskawi.
Tak naprawdę jednak nic się nie zmieniło. I jedni i drudzy ro­bią to dla tego samego celu: "aby się ludziom podobać". Jednym i drugim zależy na popularności, na poparciu i na głosach. Dlatego mówią nie to, co ludziom jest potrzebne, tylko to, co się ludziom podoba.
I tak ostatnie zdanie dzisiejszej Ewangelii znajduje zaskakujące zastosowanie. Ci, którzy chcą się ludziom przypodobać, zdobyć gło­sy, zdobyć władzę, a przez to wywyższyć, głoszą ludziom nauki, które prowadzą do upodlenia i poniżenia. Wierni Bogu, głoszący ludziom wymagania prawa natury i prawa Boga, wyśmiewani i poni­żani, dokonują prawdziwej promocji moralnej człowieka. Dzięki ich poniżeniu ludzie będą wywyższeni.
Św. Bernard, patron dnia dzisiejszego, pokazuje nam na czym polega prawdziwa pokora, duch uniżenia, a więc to, o czym słyszymy dzisiaj w Ewangelii. Owo uniżenie przed Bogiem polega na tym, że jedynym moim i twoim skarbem będzie Jezus. Uniżenie, pokora to świadomość, że wszystko, co mamy, otrzymaliśmy od Niego: dom, rodzinę, powołanie, wiarę, siłę do przetrwania trudnych chwil, pokój ducha w cierpieniu i nadzieję wtedy, kiedy wszystko wydaje się stracone. Uniżenie, pokora polega na naszym przekonaniu, że sami z siebie niczego nie jesteśmy w stanie dokonać, że całe dobro, które się w nas i przez nas dokonuje jest darem samego Boga.  
Takie wezwanie do uniżenia, pokory dla nas oznacza wezwanie do większej miłości, bo ta miłość jest naszym skarbem w niebie. Owo uniżenie polega na całkowitym zdaniu się a Jezusa; na nieustannym zawierzeniu Mu naszych zmartwień, słabości, kłopotów. Jest to postawa bezgranicznego oddania się w ręce Pana Boga. My, poprzez tę liturgię, chcemy się zbliżyć do Jezusa – chcemy tego uniżenia przed Bogiem, jeszcze więcej w swoich sercach. I dlatego, z nadzieją i wiarą, że te ręce Jezusa podniosą nas z nawet największej rozpaczy i z najgłębszego upadku – tak, jak ręce Pana Boga podnosiły Izraelitów, którzy popadali w coraz to nowe i większe grzechy, którzy odchodzili od wiary w Jedynego Boga. Prośmy teraz, by Pan Bóg był dla nas, jak dla św. Bernarda, jedynym i największym Skarbem i Szczęściem.  
 


sierpnia 19, 2022

Które przykazanie jest najważniejsze?

Które przykazanie jest najważniejsze?

Słowo Boże na dziś



Z Ewangelii według Świętego Mateusza

Gdy faryzeusze posłyszeli, że zamknął usta saduceuszom, zebrali się razem, a jeden z nich, uczony w Prawie, wystawiając Go na próbę, zapytał: «Nauczycielu, które przykazanie w Prawie jest największe?» On mu odpowiedział: «„Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem”. To jest największe i pierwsze przykazanie. Drugie podobne jest do niego: „Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego”. Na tych dwóch przykazaniach zawisło całe Prawo i Prorocy».

Refleksja nad Słowem Bożym

 

Jeden z uczonych żydowskich, jak słyszeliśmy w Ewangelii, postawił Jezusowi bardzo ważne pytanie: “Nauczycielu, które przykazanie w Prawie jest najważniejsze?” Mimo, że jego intencja nie była czysta, bo Ewangelista zaznacza, że tym pytaniem wystawił Jezusa na próbę, to jednak chodziło o sprawę bardzo ważną, bo tzw. Tora, czyli żydowskie Prawo, zawierała aż 613 nakazów i zakazów. Prosty człowiek gubił się w tym wszystkim.

Pytanie uczonego było uzasadnione. Toteż Jezus bierze rzecz poważnie, i spokojnie odpowiada. Jego odpowiedź jest skierowana nie tylko do uczonego w Prawie i otaczających go faryzeuszy, lecz do wszystkich ludzi dobrej woli, a więc i do nas.

Odpowiedź Chrystusa jest krotka. Wskazuje w niej nie na jedno, lecz dwa przykazania. Oba jednak dotyczą tego samego – miłości. Można sprowadzić je do jednego: należy miłować Boga ponad wszystko, a bliźnich tak, jak siebie samego.

Co znaczy miłować Boga ponad wszystko?

Miłować Boga ponad wszystko, to znaczy uwielbiać Go całym swoim życiem, zapatrzyć się w Niego z wiarą i miłością; to znaczy wielbić Go we wszystkich przejawach Jego obecności w świecie, kontemplować Go w śladach jego miłości i piękna; dostrzegać Boga w całym świecie i w przyrodzie tak, jak Go kochali i odkrywali święci, np. św. Franciszek z Asyżu zachwycony wspaniałością świata i pięknem stworzenia. Z tego zachwycenia Bogiem i pięknem stworzenia przez św. Franciszka zrodził się wspaniały Hymn Stworzenia, w którym powtarza się jak refren: “Bądź pochwalony Panie mój przez ogień, przez siostrę ziemię, która nas żywi, chowa i wydaje owoc”. W całym świecie św. Franciszek dostrzegał ślady Boga, i wręcz przeżywał obecność Boga w przyrodzie. Przyroda była dla niego świątynią żyjącego Boga. Dlatego przedstawiają go obrazy, na których za nim biegnie owieczka, że ptaki słuchały jego kazań, że konik polny modlił się wraz z nim. Św. Franciszek swoim spojrzeniem zawsze odkrywał Boga w przyrodzie. Wszystkie rzeczy stworzone były dla niego obrazem piękna Stwórcy.

Ukochać Boga ponad wszystko, to znaczy uwierzyć w Jego nieskończoną miłość do mnie, do każdego człowieka, to uwierzyć, że Bóg mnie kocha, że pragnie mojego szczęścia, a moja miłość ma być darem dla dobrego Boga. Karol de Facould (Fuko) pisał: “Gdy przyjąłem i uwierzyłem, że Bóg istnieje, zrozumiałem, że nie mogę żyć inaczej, jak tylko dla Niego samego”. Miłować Boga ponad wszystko, to starać się by ta miłość ogarnęła całą naszą istotę, to starać się, by ta miłość była totalna, tzn. by angażowała wszystkie nasze władze: nasze uczucia, nasze serce, nasz rozum.

Miłować Boga ponad wszystko, to znaczy być wiernym Bogu zawsze i wszędzie, w każdej okoliczności życia, w radości i smutku, w zdrowiu i chorobie, w ubóstwie i bogactwie; to umieć złączyć swoją wolę z Wolą Bożą, i przyjąć to, co Bóg daje dla większego mojego duchowego dobra; to przyjąć również od Boga to, co przychodzi w życiu jako trudne i bolesne, a więc choroby, cierpienia, niepowodzenia. Kto tak kocha Boga, to nie będzie takich okoliczności czy sytuacji życiowych, w których to przykazanie miłości Boga byłoby nie do zrealizowania.

Ta miłość Boga ponad wszystko może być realizowana w pięknych dziełach zewnętrznych: poprzez wznoszenie kościołów, poprzez piękno sztuki, rzeźb, malarstwa, poprzez wierne realizowanie przyrzeczeń chrzcielnych, przyrzeczeń małżeńskich; poprzez całkowite oddanie swojego życia Bogu w kapłaństwie czy w życiu zakonnym.

Ale ta miłość Boga może być też realizowana wtedy, gdy jej znaki są niezauważalne, gdy cierpienie uniemożliwi działanie. Kto jest wierny Bogu, ten potrafi wszystko dla miłości Boga przetrwać, nawet największe cierpienie i nieszczęścia, bo wie Komu zawierzył. A te cierpienia jeszcze bardziej pogłębiają te miłość i oddanie. Każde bowiem cierpienie uczestniczy w krzyżu Chrystusa i w Jego chwalebnym zmartwychwstaniu. Trzeba nam tylko przyjąć Chrystusa do naszego życia i serca, trzeba nam otworzyć się duchowo, z pełnym zaufaniem, na przyjęcie prawdy Jego św. Ewangelii.

Przyjmijmy Chrystusa gorącym sercem i miłujmy Go ponad wszystko, to znaczy złączmy się z Nim na zawsze przez modlitwę, przez pełnienie Jego świętej Woli, przez ofiarną służbę naszym bliźnim. A to będzie realizowanie największego przykazania: miłości Boga i bliźniego. AMEN.

 

 

sierpnia 06, 2022

19. Niedziela Zwykła (C) – Nie bój się...

19. Niedziela Zwykła (C) – Nie bój się...


 „Nie bój się, mała trzódko!" (Łk 12, 32) To pierwsze zdanie Pana Jezusa, dziś do nas skierowane, tchnie ciepłem. Gdziekolwiek się teraz znajdujesz, czujesz się ogarnięty troską Zbawiciela. „Nie bój się, mała trzódko...”. Nie są to słowa skierowane do całej ludzkości. Jest to wezwanie skierowane indywidualnie do ciebie. Nie mów, że Bóg kocha wszystkich, bo mógłbyś łatwo przejść do stwierdzenia, że nie kocha nikogo. Pamiętaj, że On kocha każdego indywidualnie, a wtedy zrozumiesz, że znajdujesz się w tej przez Niego umiłowanej trzódce! „Nie nazywam was sługami, ale przyja­ciółmi" - mówił Chrystus. Miłość przyjacielska rozgrywa się w relacji: Ty - Ja. Do tej właśnie miłości możesz się odwołać, gdy słyszysz słowa: „Nie bój się trzódko mała, gdyż spodobało się Ojcu waszemu dać wam Królestwo". Bóg nie kocha „wszystkich”, ale każdego z osobna, a więc ty jesteś dla Niego tą jedyną osobą, wartą Jego miłości. Jak łatwo o tym zapomnieć, gdy żyje się w ciągłym poczuciu zagrożenia przez tłum. Czujesz się zagrożonym przez innych, gdy stoisz w kolejce przed sklepem. Odczuwasz to zagrożenie, gdy zajmujesz miejsce w szpitalu, na które - jak mówią - wielu czeka w kolejce. Czujesz się tak często lekceważony. Nikt ważny nie ujął się za tobą. Nie miałeś możnego protektora. Twoją sprawę rozpatrzono niesprawiedliwie. Zdeptali cię inni; oni umieli głośniej wołać, oni wiedzieli komu i kiedy i co dać! Dlatego tak czekasz na słowa podobne do tych: Nie bój się... spodobało się Ojcu... dać tobie Królestwo! Kto może się powołać na takiego Ojca? Kto może się poczuć bezpieczny tak - jak ty, mając za sobą miłość Wszechmocnego? Kto ma w perspektywie życiowej Królestwo? To jedno zdanie Chrystusa wlewa tyle nadziei do twego serca. To jedno zdanie Chrystusa przypomina ci, choćbyś się czuł zapomniany przez wszystkich, jak wielka jest twa godność! Jesteś dziedzicem Królestwa. Chociaż inni tego nie wiedzą, ty jesteś jedynym spadkobiercą Nowego Testamentu Jezusa Chrys­tusa! Jedyny - każdy z nas z osobna. Dla Ojca nie ma tłumu. Jest człowiek - jesteś ty!

Drogi Bracie, droga Siostro, twoja wiara jest odpowiedzią na wezwanie Ojca. Jak ta wiara ma wyglądać na co dzień? Ona nie jest uczuciem, ona ma być postawą! Jezus uczy ciebie dziś, że jest to postawa czuwania. Szczęśliwy jest ten człowiek, którego Pan zastanie czuwającym. O tej postawie czuwania uczył nas Ojciec św. Jan Paweł II podczas swojej drugiej pielgrzymki do Ojczyzny. Mówił wtedy, że czuwanie jest wyznaniem miłości, „którą pragniemy odpowiedzieć na miłość jaką jesteśmy od wieków umiłowani" (por. Apel Jasnogórski z młodzieżą). Czuwać to znaczy mieć postawę odpowiedzialności za swoje postępowanie. Nie wolno uśpić sumienia. Pan powraca w każdej chwili, przed Nim zdajesz sprawę ze swego życia. On zna każdą twą myśl. Ojciec św. tak mówił: „Co to znaczy czuwam? To znaczy, że staram się być człowiekiem sumienia. Że tego sumienia nie zagłuszam, nie zniekształcam. Nazywam po imieniu dobro i zło, a nie zamazuję. Wypracowuję w sobie dobro, a ze zła staram się poprawiać przezwyciężając je w sobie. To taka bardzo podstawowa sprawa... Jest zaś tym ważniejsza, im więcej okoliczności zdaje się sprzyjać temu, abyśmy tolerowali zło, abyśmy się łatwo z niego rozgrzeszali. Zwłaszcza jeżeli tak postępują inni" (por. tamże).

Trzeba więc, abyś dziś jeszcze raz zdobył się na wysiłek i połączył tęsknotę za ciepłem Bożej miłości z trudem czuwania, które jest odpowiedzią na tę miłość. Wiara jest przecież nie tylko bezpiecznym schronieniem dla upoko­rzonego człowieka, ale jest kształtowaniem jego postawy. „Czy o drugiej, czy trzeciej straży nocnej Pan przyjdzie, błogosławieni są ci, którzy czuwają."

„Czuwam - uczy nas św. Jan Paweł II, to znaczy dalej: dostrzegam drugiego. Nie zamykam się w sobie, w ciasnym podwórku własnych interesów... Czuwam, to znaczy: miłość bliźniego - to znaczy: podstawowa międzyludzka solidarność." „Jeżeli sługa powie w duszy: Mój pan się ociąga... zacznie krzywdzić swoich współtowarzyszy, zacznie upijać się... to nadejdzie pan w dniu, gdy on się nie spodziewa... Skąd się dziś bierze tak gwałtowny skurcz serc? Pytasz z niepokojem. Ten skurcz jest wynikiem braku poczucia bezpieczeństwa. Twój brat nie wie, co go jutro czeka, czuje się niepewny. Dlatego myśli tylko o sobie. A tobie dziś przypomniano: Nie bój się, jesteś dziedzicem Królestwa. Ono jest twoją przyszłością, której żaden kryzys nie podważy. Sam Pan się przepasze i będzie tobie usługiwał. Taka jest twoja wartość. „Panie - pytamy zaskoczeni razem ze św. Piotrem - czy do nas mówisz tę przypowieść, czy do wszystkich". Te słowa są skierowane do każdego. Te słowa są dla ciebie!

Przypomniał nam dziś autor Listu do Hebrajczyków wspaniały przykład postawy wiary. Abraham! On przyjął słowo. Usłuchał wezwania, które było skierowane do niego. Był zawsze gotowy pełnić to, co mu zlecił Bóg. Sługa, który zawsze czuwał.

Drogi Bracie, droga Siostro! Starałem się dzisiejszą homilię mówić tylko do ciebie. Nie chciałem, aby była słowem do wszystkich, słowem, obok którego można przejść obojętnie, słowem, które jest skierowane do kogoś innego. Słowo Jezusa Chrystusa, które starałem się tobie przybliżyć jest skierowane do ciebie. Jest wezwaniem, na które ty masz dać odpowiedź.

Jeżeli przeciwności życia, którymi jest najeżona twoja droga odebrały ci nadzieję - to niech pełne miłości słowo Jezusa podniesie cię na duchu. Pamiętaj kim jesteś, choćby cię zepchnięto i skrzywdzono! Ojciec Wszech­mogący obiecał ci Królestwo! Jesteś dziedzicem Królestwa. Oznajmiono ci to, abyś nabrał otuchy, wiedząc niechybnie jakim zawierzyłeś obietnicom i komu zawierzyłeś.

Pamiętaj teraz, że to „szlachectwo zobowiązuje". Kształtuj w sobie postawę wiary. Czyń to tak, jak Abraham, to znaczy na przekór innym, nawet na przekór tak zwanemu zdrowemu rozsądkowi, który dyktuje ci zło!

Jezus oczekuje od ciebie tego, co nazwał czuwanie. Bądź człowiekiem sumienia! Nie zamykaj się nigdy w ciasnym kręgu swoich spraw! Nie jest to łatwe. Dlatego jeszcze raz powtórz słowa modlitwy z dzisiejszej niedzieli. „Ośmielamy się Ciebie nazywać Ojcem! Boże Wszechmogący! Umocnij w nas ducha przybranych dzieci, dziedziców Królestwa, abyśmy mogli to dziedzictwo osiągnąć" AMEN.

 

 

Copyright © 2016 Homilie i rozważania , Blogger