Liturgia
Bożego słowa tej Mszy św. dzisiejszej ukazuje, jak całe życie
Matki Najświętszej polegało na odniesieniu do Jezusa, do całego
ludu Bożego. Dlatego w to dzisiejsze święto, Święto Narodzenia
Najświętszej Maryi Panny, niejako na pierwszym planie do głosu dochodzi tajemnica
Narodzenia Jezusa Chrystusa.
Ewangelia,
którą wysłuchaliśmy przed chwilą, ukazuje – długą, co prawda
– genealogię Jezusa, genealogię, która zagłębia Jezusa w Jego
korzenie historii całego Narodu Wybranego, cofając się aż do
Abrahama i Dawida. W liście tych sławnych ludzi, i tych ludzi,
których może mniej znamy, tych imion tak wielu, ukrywa się jakaś
wielka myśl, jakaś złota nić, rozwijająca się przez wieki; nić,
która dochodzi aż na koniec do Maryi, Matki Najświętszej. Jest to
wielkie oczekiwanie na spotkanie Boga z człowiekiem; oczekiwanie,
które zostało przygotowane przez obietnice daną Abrahamowi;
oczekiwanie zapoczątkowane w dynastii Dawidowej, przechodzącej w
ciągu tak wielu wieków historii Narodu Wybranego, historii, która
wpisuje w swoje losy również czas narodzin Matki Jezusa. W Niej
właśnie urzeczywistnia się Boże Słowo; w Niej to ziarno Bożego
Słowa staje się Ciałem. I chociaż Maryja jest wpisana w tak
wielką historię Odkupienia, zbawienia świata, to Ona ma też swoją
własną historię; ma własną historię narodzenia, ma historię
swojego cichego życia w Nazarecie u boku swoich rodziców Joachima i
Anny.
Chrześcijanie
w przeciągu dwudziestu już wieków, ciągle swoją myślą
wybiegają do Matki Najświętszej, do tajemnicy Jej pojawienia się
na świecie; wybiegają, bowiem Jej narodzenie, to jak gdyby
zapoczątkowanie dzieła odkupienia świata. Jej pojawienie się na
świecie, to tak, jak to słońce poranne, które wstaje i oświetla
cały świat swoimi promieniami. Ono ukazuje tą pełnię zbawienia,
wskazuje, że wypełniły się czasy, przyszedł czas zbawienia
świata, i to się dokonuje również przez Nią. Gdyby bowiem nie
zaistniała Maryja, w swej najwyższej doskonałości, w swej
świętości, w swym doskonałym posłuszeństwie Bożym planom w
świecie, nie mogłoby nastąpić Wcielenie Bożego Syna, nie byłoby
odkupienia świata.
W naszej Ojczyźnie święto Narodzenia Najświętszej Maryi Panny w szczególny sposób upodobał sobie wiejski lud, nazywając je świętem Matki Boskiej Siewnej. Był bowiem taki dawny zwyczaj, że dopiero po tym święcie i po przygotowaniu pól zaczynano jesienny siew:
W naszej Ojczyźnie święto Narodzenia Najświętszej Maryi Panny w szczególny sposób upodobał sobie wiejski lud, nazywając je świętem Matki Boskiej Siewnej. Był bowiem taki dawny zwyczaj, że dopiero po tym święcie i po przygotowaniu pól zaczynano jesienny siew:
Gdy
o Matce Bożej zasiano,
To ani za późno, ani za rano.
To ani za późno, ani za rano.
To
święto kościelne staje się również tematem dla poetów.
Poświęca mu jeden ze swoich wierszy Józef Skóra. W wierszu: Matka
Boża Siewna pisze:
Idzie
Matka Boska Siewna
po jesiennej roli,
wsiewa ziarno w ziemię czarną
w złotej aureoli.
Rzuca swe płomienne blaski
na pola i sioła,
Miłosierna, pełna łaski
patrzy dookoła…
po jesiennej roli,
wsiewa ziarno w ziemię czarną
w złotej aureoli.
Rzuca swe płomienne blaski
na pola i sioła,
Miłosierna, pełna łaski
patrzy dookoła…
W święto Matki Bożej Siewnej, jak każe dawny zwyczaj, rolnicy przynoszą ziarno przeznaczone na tegoroczny zasiew. Kapłan, poświęcając je, wypowiada następującą modlitwę: „Boże, Ty sprawiasz, że wszelkie nasiona wpadłszy w ziemię obumierają, aby wydać plon (…). Prosimy Cię, pobłogosław te ziarna zbóż i inne nasiona. Zachowaj je przed gradem, powodzią, suszą i wszelką szkodą, a ziemię użyźnij rosą z nieba, aby rośliny z nich wyrosłe wydały obfite plony. Spraw też, abyśmy za przykładem Najświętszej Maryi Panny (…) przynosili plon stokrotny przez naszą wytrwałość w pełnieniu Twojej woli”. I tak zaorane zagony czekają na przyjęcie nowego daru – ziemia wkrótce otrzyma nowe ziarno; ono jeszcze przed nadejściem zimy uraduje nasze oczy zielenią. Na wiosnę ziarno przygarnięte przez ziemię, wraz z całą naturą, wybuchnie bogatym wzrostem. Pod koniec lata znów uraduje nas plonem stokrotnym.
Nic więc dziwnego, że Kościół pragnie 8 września, a więc pod koniec lata i na progu jesieni, uczcić Matkę Bożą, wspominając Jej narodzenie. Jej przyjście na świat tak bardzo przywołuje w wyobraźni obraz jesiennego siewu. W Maryi bowiem Bóg powierzył ziemi drogocenne „ziarno”, które w przyszłości wyda plon. „Błogosławiony jest owoc żywota Twojego…” – modlą się dziś tysiące ludzi wierzących na całej ziemi.
Narodzeniu
Maryi nie towarzyszyło żadne szczególne wydarzenie i Ewangelie nic
nam o nim nie mówią. Urodziła się zapewne w jakimś
miasteczku Galilei, prawdopodobnie w samym Nazarecie, i tego
dnia nic osobliwego na jej temat nie zostało ludziom objawione.
Świat nadal przywiązywał wagę do innych wydarzeń, które potem
zostały całkowicie wymazane z ludzkiej pamięci, nie
pozostawiając po sobie najmniejszego śladu. To, co jest ważne
dla Boga, często przechodzi niepostrzeżenie przed oczyma ludzi,
którzy szukają czegoś nadzwyczajnego, co by ulżyło ich
egzystencji. Jedynie w Niebie przeżywano święto, wielkie
święto.
Maryja
przeżyła potem wiele lat niezauważona przez nikogo. Cały
Izrael oczekiwał tej dziewicy zapowiedzianej przez Pismo (por.
Rdz 3, 15; Iz 7, 14), ale nikt nie wiedział, że Ona
już żyje wśród ludzi. Na pozór prawie nie różniła się od
innych. Odznaczała się silną wolą, pragnęła i kochała z
trudną do zrozumienia siłą, miłością, która we wszystkim
dostosowywała się do miłości Boga. Swoją inteligencję oddała w
służbę tajemnicom, które stopniowo odkrywała, doskonale
rozumiała związek między nimi i proroctwa mówiące o Odkupicielu,
a swoje umiejętności wykorzystywała przy tkaniu, gotowaniu i
innych pracach domowych. Odznaczała się dobrą pamięcią:
zachowywała wiernie wszystkie (…) sprawy w swym sercu (Łk
2, 51) i przechodziła od jednego wspomnienia do drugiego,
posługiwała się konkretnymi faktami. Najświętsza Maryja
Panna posiadała żywą wyobraźnię, dzięki czemu Jej życie było
pełne inicjatyw, służenia innym, przynoszenia ulgi w ich
egzystencji, czasami bolesnej z powodu choroby lub nieszczęścia…
Bóg spoglądał na Nią z miłością, jak wykonywała drobne
obowiązki każdego dnia, a te niepozorne zajęcia przynosiły Jej
wielką radość. Maryja wiedziała, że aby się Bogu przypodobać,
jednego potrzeba, to jest, aby najdrobniejsze rzeczy czynić z
wielkiej miłości – miłość i zawsze miłość.
Gdy
patrzymy na Jej zwyczajne życie, uczmy się wykonywać
codzienne czynności, pamiętając o obecności Bożej. Służmy
innym bez hałasu, bez
ustawicznego
podkreślania swoich praw lub przywilejów, które przecież
zostały nam dane, wykonujmy rozpoczętą pracę do końca. Jeżeli
będziemy naśladować Najświętszą Maryję Pannę, nauczymy
się doceniać drobiazgi monotonnych dni, nadawać nadprzyrodzony
sens uczynkom, których może nikt nie widzi: czyszczeniu mebli,
uaktualnianiu danych w komputerze, ścieleniu łóżka, szukaniu
dokładnych informacji i danych do przygotowywanej lekcji. Te małe
rzeczy, wykonywane z miłością, przyciągają miłosierdzie Boże i
ustawicznie powiększają łaskę uświęcającą w duszy.
Maryja jest doskonałym przykładem takiego codziennego oddania się,
które polega na uczynieniu ze swego życia ofiary dla Pana.
Od
małych rzeczy wiele zależy. Sam Pan Jezus powiedział w
przypowieści o talentach, że kto nie będzie wierny w małych
rzeczach, powoli upadnie w większych.
Moi
drodzy! Na koniec zapytajmy: Czy
pamiętamy o dniu urodzin swojej Matki? – także tej ziemskiej
matki? Jak czcimy ten dzień?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz