W swojej Ewangelii św. Łukasz umieszcza przypowieść o bogaczu i żebraku Łazarzu wśród przypowieści mówiących o niebezpieczeństwie płynącym z posiadania bogactw tego świata. Bogacz, używający wszystkich rozkoszy życia, przypomina ludzi beztroskich i krzykliwych pijaków z Księgi Amosa, do których prorok adresuje swoje „biada". Biedak żyje w skrajnej nędzy i cierpieniu. Bogacz zamknięty w swoim świecie komfortu, nie dostrzega Łazarza. To są dwa odrębne światy, które na co dzień nie stykają się ze sobą. Imię biedaka jest znamienne - Łazarz po hebrajsku znaczy „Bóg wspomaga". Po śmierci cieszy się on szczęściem, a bogacz cierpi w Otchłani. Chrystus przestrzega swoich słuchaczy, by przez nieumiarkowane korzystanie z dóbr materialnych nie stali się niewolnikami posiadanych bogactw. Tę myśl pięknie rozwinął św. Grzegorz Wielki. W jednej ze swych homilii powiedział: „Jeżeli nie możecie opuścić wszystkich spraw tego świata, zatrzymajcie je tak, aby one was na świecie nie zatrzymywały, abyście dobra ziemskie posiadali, a nie byli przez nie posiadani".
W tej przypowieści Panu Jezusowi bardzo zależy na człowieku, który stał się niewolnikiem bogactwa. Zamknięty w swoim świecie dobrobytu nie widzi Boga, nie widzi bliźniego i nie jest w stanie przekroczyć tego bardzo zmaterializowanego wymiaru swojego życia. „Biedny bogacz" - na nic mu się zda poszukiwanie cudowności, religijnych sensacji, nadzwyczajnych objawień. „Mają Mojżesza i Proroków, niechże ich słuchają". Odmowa, której udziela w imieniu Boga Abraham, jest jednak potężnym orędziem nadziei. My mamy nie tylko Mojżesza, Proroków, ale Jezusa Chrystusa przychodzącego do nas z Ewangelią. Skoro otrzymaliśmy Słowo Boże, które jest mocą Bożą prowadzącą nas przez życie do zbawienia, nie jesteśmy zdani na własne, ograniczone ludzkie siły.
W tym tygodniu rozpoczynamy październik, miesiąc szczególnie związany z nabożeństwem różańcowym. Zakon dominikanów czci dzisiaj Matkę Bożą Królową Różańca Świętego. To nabożeństwo posiada ścisły związek z Pismem Świętym, z niego wyrasta. Nie na darmo nazywano Różaniec „Psałterzem Maryi". O. Joachim Badeni, zaczął kiedyś kazanie różańcowe od pytania: „Dlaczego Ojciec Święty stale daje ludziom na pamiątkę różaniec?" „Dlatego, że jest to przemodlona Ewangelia". Ta nieustanna troska Chrystusa o człowieka, to wielkie orędzie nadziei, o którym przed chwilą mówiłem, jest obecne w przeżywanych i przemodlonych tajemnicach różańcowych.
Jest to modlitwa autentycznie biblijna, zakorzeniona w Słowie Bożym. Wchodzimy tu w szkołę pokornej i prostej modlitwy, jaką Jezus otwiera nam przez swą Matkę. Ta „modlitwa Maryjna" nie tyle jest słowem, które kierujemy do Maryi, co modlitwą z Matką Jezusa, w samym sercu Kościoła. To Słowo Boże skierowane jest do człowieka i przychodzi w milczeniu. Wskutek powtarzania, że modlitwa jest naszą rozmową z Bogiem, zapominamy często o tym, że wszelka inicjatywa należy do Niego, że to On pierwszy wychodzi na spotkanie z człowiekiem. Modlić się, to przede wszystkim słuchać Boga, który wielokrotnie i na różne sposoby przemawiał do ludzi, a teraz przemówił do nas przez Syna (por. Hbr 1,1). Słowo Boże jest darem. Przypominamy sobie, gdy w gorący dzień Jezus zmęczony usiadł przy studni Jakuba i poprosił Samarytankę o wodę. Powiedział: „O, gdybyś znała dar Boży i wiedziała, kim jest Ten, kto ci mówi: «daj mi się napić» - prosiłabyś Go wówczas, a dałby ci wody żywej?" (J 4,10). Jeśli pragniemy tego Daru, to za pośrednictwem Słowa Bożego zostajemy pochwyceni przez Ducha Świętego i wprowadzeni w modlitwę, którą On sam nieustannie wzbudza w naszym sercu.
To Duch Święty pozwala nam wówczas pojąć, że Bóg nie jest tylko Stwórcą, Panem Zastępów mieszkającym w niedostępnej światłości, lecz po prostu Ojcem, którego zdumiewająca bliskość została nam ofiarowana w Jezusie. A Jezus Chrystus modlił się jak nikt na świecie, wyrażając niewysłowione doświadczenie bliskości z Ojcem, doświadczenie najgłębszej ufności i całkowitego oddania. Modlitwa ta była wyrazem istoty Tego, który nieustannie jest zwrócony ku Ojcu.
Św. Łukasz łączy modlitwę Jezusa z najważniejszymi wydarzeniami Jego życia: chrzest w Jordanie, wybór Dwunastu, Kazanie na Górze, ustanowienie prymatu Piotra, Przemienienie, agonia na Górze Oliwnej, wreszcie modlitwa a krzyżu. Modlitwa Jezusa jest ściśle zespolona z dziełem zbawienia, z Jego godziną, dla której przyszedł na świat, aby wszystkich przyciągnąć do siebie.
Św. Augustyn mówi: „Słyszysz, jak Nauczyciel się modli? - Ucz się modlitwy; po to bowiem się modlić, abyś ty się nauczył modlić". Nasza modlitwa, a zwłaszcza rozważanie tajemnic Różańca, powinna iść śladem Jezusowej modlitwy. Medytacja ta ma nam przybliżyć Chrystusa w Jego tajemnicy paschalnej, w Jego przejściu przez cierpienie i krzyż do chwały zmartwychwstania. Zmartwychwstały Pan, który żył życiem ziemskim podobnym do innych ludzi, jest Przedwiecznym Synem Boga. Pana Wszechświata. Jego prawdziwa osobowość była już obecna i doskonała, gdy szedł drogami Judei i Galilei, gdy oświecał swych słuchaczy, gdy pochylał się nad ludzkim cierpieniem, gdy sam cierpiał i umierał. Tajemnica paschalna zachęca do ponownego odczytania wszystkich wydarzeń z ziemskiego życia Jezusa, tak jak czynili to uczniowie po Zmartwychwstaniu. Wielka moc i pewność przebija z ich świadectwa o Słowie życia. Św. Piotr, Pierwszy z Apostołów, nawróconym z pogaństwa zwiastuje zbawczą obecność Zmartwychwstałego Pana. Słowa te docierają również do nas, są światłem w cierpieniu człowieka, w naszych trudnych doświadczeniach i lękach: „Jego to miłujecie, chociaż nie widzieliście Go, a i teraz nie widząc - wierzycie w Niego, a wierząc - cieszyć się będziecie radością niewymowną i pełną chwały, gdy osiągniecie cel waszej wiary - zbawienie dusz!" (1 P 1,8-9).
Tertulian nazwał Różaniec „streszczeniem całej Ewangelii". W niej odnajdujemy Matkę Chrystusa, pokorną Służebnicę Pańską, która swoje życie przeżywała w Jego obecności i była pierwszą słuchaczką Dobrej Nowiny. „Jej życie jest życiem w milczącej adoracji Słowa Przedwiecznego" (kard. de Berulle). Modlitwa Maryjna jest tajemnicą Jej komunii z Synem. Kontemplacja tajemnic w Różańcu jest po prostu spoglądaniem na Chrystusa w komunii z Maryją. Różaniec, w swej zewnętrznej formie polegający na powtarzaniu tych samych słów, może stać się modlitwą mechaniczną, rutynową, przypominającą czczą gadaninę. Milczenie Maryi, Jej ukrycie w tajemnicy Jezusa jest wyrazem Jej ewangelicznego ubóstwa. Za każdym razem, gdy stajemy przed Bogiem w oczekiwaniu Jego Daru, jesteśmy wszystkiego pozbawieni, ogołoceni jak najubożsi. Stajemy się wówczas gotowi na przyjęcie niedościgłych Bożych bogactw.
Różaniec jest modlitwą apostolską. Tak go rozumieli i rozpowszechniali synowie św. Dominika, który według świadectw pierwszych biografów wołał: „Panie, co się stanie z grzesznikami". Ta troska o zbawienie ludzi towarzyszy nam dzisiaj. Modlitwa apostolska jest modlitwą samego Jezusa w chwili Męki. My wszyscy stajemy się jej uczestnikami. Rozumiał to dobrze pastor ewangelicki, Dietrich Bonhoeffer. zamordowany przez hitlerowców, który pisał:
„Człowiek powołany jest do cierpienia wraz z Bogiem. Tym cierpieniem, jakie świat bez Boga zadaje Bogu... Oto metanoia: nie myśleć przede wszystkim o swych własnych nieszczęściach i lękach, lecz dać się porwać w drogę Jezusa Chrystusa, w wydarzenie mesjańskie".
Są to słowa nadziei i umocnienia dla wszystkich, którzy niosą krzyż cierpienia z Chrystusem. Wtedy wiemy, co to znaczy, że nas „Bóg wspomaga".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz