Wśród nocnej ciszy nie tylko rozlega się głos: Bóg się Wam rodzi!, ale także słychać echo wołania Boga z raju: Adamie, gdzie jesteś?
Bóg
szuka człowieka i dlatego stał się jednym z nas, abyśmy mogli w Jezusie
Chrystusie odnaleźć prawdziwe szczęście (utracony raj), abyśmy mogli w
Nim odnaleźć odpowiedź na pytania o sens i cel życia. Człowiek od zawsze
poszukiwał odpowiedzi na te pytania i można powiedzieć, że człowiek
zawsze szuka Boga.
Trzej Królowie stali się dla nas wzorem ludzi szczerze poszukujących Boga.
Podążali za dwoma światłami, które wskazywały im drogę.
Podążyli za światłem gwiazdy.
Na pewno chodzi tu o gwiazdę prawdziwą, nie symboliczną. Słyszymy w dzisiejszej Ewangelii, jak Mędrcy powiadają:
Ujrzeliśmy bowiem Jego gwiazdę na Wschodzie, oraz: A oto gwiazda, którą widzieli na Wschodzie, postępowała przed nimi, aż przyszła i zatrzymała się nad miejscem, gdzie było dziecię.
Papież Benedykt XVI powiada, że Mędrcy „byli uczonymi, którzy obserwowali gwiazdy i poznawali historię ludów. Byli ludźmi nauki w szerokim sensie tego słowa, gdyż obserwowali kosmos tak, jakby był on wielką ksiegą pełną boskich znaków i przesłań dla ludzi”. Nie lekceważyli tych znaków, traktowali je poważnie.
Podobnie
jak wtedy, tak i dzisiaj świat nauki jest pełen niesamowitych odkryć,
które dla wielu uczonych stają się znakami wskazującymi na istnienie
Boga.
Ale
ich gwiazdą była też tęsknota serca, wynikająca z wnikliwej znajomości
ludzkiej natury, która jest ograniczona i nie może w pełni zaspokoić
najgłębszych pragnień człowieka. Wiedzieli, że nic, co ziemskie, nie
jest w stanie nasycić ich serca. Nawet udana ludzka miłość, sukcesy,
kariera, władza, bogactwa nie dają prawdziwego szczęścia z prostej
przyczyny – wszystko przemija. Tęsknili zatem za czymś wiecznym, za
czymś pewnym, za nieprzemijającym dobrem i pięknem. Szukali szczęścia
według słów wypowiedzianych później przez św. Augustyna: Chcesz mieć
radość wieczną, złącz się z tym, który jest wieczny.
Podążali za światłem słowa Bożego.
Nie
uważali jednak swej wiedzy za samowystarczalną, lecz brali pod uwagę
jeszcze Boże Objawienie i byli otwarci na tajemniczy Boży głos.
Gubiąc
się na drodze swoich poszukiwań, korzystają ze światła słowa Bożego.
Słyszymy w dzisiejszej Ewangelii, że arcykapłani i uczeni ludu pomagają
Mędrcom odnaleźć miejsce nowo narodzonego Króla żydowskiego, cytując
tekst proroków:
W Betlejem judzkim, bo tak zostało napisane przez Proroka: «a ty, Betlejem, ziemio Judy, nie jesteś zgoła najlichsze spośród głównych miast Judy, albowiem z ciebie wyjdzie władca, który będzie pasterzem ludu mego, Izraela».
Słowo Boże stało się dla nich ważnym drogowskazem.
Byli także otwarci na natchnienia Boże, gdyż po spotkaniu z Dzieciątkiem Jezus w Betlejem, otrzymawszy we śnie nakaz, żeby nie wracali do Heroda, inną drogą udali się z powrotem do swojego kraju. Zmienili plany. Możemy powiedzieć, że byli posłuszni swojemu sumieniu, poprzez które Bóg przemówił do nich.
Trzej
Królowie uczą nas, że kiedy poszukujemy Boga, musi być w nas harmonia
między rozumem i wiarą, między nauką i Objawieniem. Mędrcy po
wysłuchaniu i przyjęciu proroctw, gdy tylko ruszają dalej w drogę do
Betlejem, dostrzegają na nowo gwiazdę. Powiedzielibyśmy – odnaleźli się.
Ten zaś szczegół jest potwierdzeniem pełnej harmonii między
poszukiwaniem ludzkim a Bożą prawdą, harmonii, która napełniła radością
serca.
Bardzo
często współczesny człowiek ulega pokusie, by poszukiwać szczęścia w
oparciu o własne siły, w oparciu tylko o swój rozum. Chce sam sobie
poradzić, ufając w swój geniusz, a wiarę i religię traktując za coś
przestarzałego, a wręcz za coś, co jest przeszkodą, co trzeba odrzucić,
by być wolnym i spełniającym się człowiekiem. A tak naprawdę rozum nigdy
nie wchodzi w rzeczywisty konflikt z wiarą! Benedykt XVI powiada, że:
„Bóg stworzył nasz rozum i daje nam wiarę, proponując, byśmy w wolności przyjęli ją jako cenny dar”.
Poszukiwania Mędrców z pomocą wiary i rozumu zakończyły się sukcesem. Znaleźli dziecię z Matką Jego, Maryją.
Na
pewno byli zaskoczeni tym, co zobaczyli. Szukali przecież króla w
pałacu, a znaleźli bezbronne Dziecię w szopie! Mogli się czuć
rozczarowani i oszukani. Jednak są otwarci na tajemnicę, która
przyjmują. Dają się zaskoczyć.
Następnie padli na twarz i oddali Mu pokłon.
To,
co uczynili Mędrcy, po grecku opisane jest słowem „proskynesis”, zaś po
łacinie słowem „adoratio”. Oba te słowa ukazują nam pełny sens tego, co
się dokonało. „Proskynesis” oznacza podporządkowanie się, uznanie Boga
za prawdziwą miarę i źródło praw, które postanowiają przestrzegać. Zaś
„adoratio” to „ad-oratio”, czyli z ust do ust, pocałunek, uścisk, a
zatem szacunek, miłość. Podporządkowanie staje się zjednoczeniem,
ponieważ Ten, któremu się podporządkowują, jest Miłością. W ten sposób
podporządkowanie zyskuje sens, ponieważ nie narzuca nam niczego z
zewnątrz, lecz wewnętrznie nas wyzwala.
Na koniec otworzywszy swe skarby, ofiarowali Mu dary: złoto, kadzidło i mirrę.
Składając
dary, pokazują, że w Jezusie rozpoznają Króla i Syna Bożego. Złoto,
kadzidło i mirra – to były standardowe dary składane królowi, którego
uznawano za boga. Jednak widząc Jezusa, zrozumieli, że temu Królowi
takie dary nie wystarczają, że jedyny godny dar, który mogą złożyć, to
ofiarowanie samych siebie w służbie Jemu. Zrozumieli, że dar mniejszy
niż ich życie temu Królowi nie wystarczy.
Zewnętrzna
wędrówka Trzech Króli zakończyła się. Lecz w tym momencie rozpoczyna
się dla nich nowa droga, wewnętrzne pielgrzymowanie, które zmienia całe
ich życie.
Mędrcy
ze Wschodu to tylko początek długiego korowodu ludzi, którzy w swoim
życiu nieustannie wypatrywali Bożej gwiazdy, szukali tego Boga, który
jest blisko nas, ludzi, i wskazuje nam drogę. Dołączajmy codziennie do
tego korowodu ludzi poszukujących i odnajdujących Boga.
Nie
spotkaliby Mędrcy Boga, gdyby nie przyjął On ludzkiej postaci. Nie
spotkaliby Mędrcy Boga, gdyby nie podjęli wysiłku poszukiwania.
Idźmy przez życie z Chrystusem i żyjmy, adorując Boga!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz