grudnia 28, 2017

Święto Świętej Rodziny Jezusa, Maryi i Józefa – Bóg przyszedł do nas w rodzinie

Ponad dwa tysiące lat temu syn Syracha, Syracydes ogłosił zasady miłoś­ci synowskiej, wzajemnej odpowiedzialności rodziców za dzieci i dzieci za rodziców. Paradoksem współcześnie żyjącego w rodzinie człowieka jest to, iż uważa te zasady za przestarzałe i nie mieszczące się w ramach „raju na ziemi”, który chce sobie stworzyć.
Kto szanuje ojca... wspomaga go w starości, kto nie pogardza ojcem, który stracił rozum... Kto jest posłuszny Bogu, czci rodziców (Syr 3,3n). Szczególnie dziś powinien się człowiek zastanowić nad tymi zasadami współżycia w rodzinie. Szczególnie dziś powinni ludzie, znający zasady współży­cia, publikujący je w różnych formach literackich – przestać na co dzień stosować kwasy. Na co dzień, a nie tylko w wigilię. Ten dziwny dzień, któ­ry zaczyna się wieczorem, przeżyliśmy dwa dni temu i jeszcze echem łama­nego opłatka tkwi on w naszej pamięci. Ten dziwny dzień powinien być dla nas szkołą. Przy wspólnym stole: dzieci, rodzice, dziadkowie; starzy i młodzi, zdrowi i chorzy. Po prostu ludzie zasiadający do stołu wigilijnego jako jedna wielka rodzina dzieci Bożych. Małżonkowie, którzy jeszcze przed kilkoma dniami kłócili się ze sobą, podają sobie rękę. Odwiedzamy z opłatkiem zapomnianych starych rodziców. Zanosimy opłatek chorym, do któ­rych uśmiechamy się wypowiedzianym – wesołych świąt! Ludzie ludziom głoszą miłość, pokój, radość, dobroć...
To wszystko wiemy, przeżyliśmy ową radość, w niejednym oku zakręciła się łza. Dlaczego powtarzam to, co jest znane? Dlaczego mówię o tym, o czym wiemy? Dlatego, że już powoli kończą się święta. Jeszcze Uroczystość świętej Bożej Rodzicielki - Nowy Rok, a potem...  - normal­ny dzień pracy. Kolejny dzień jesieni życia dla wielu starszych, ojców i ma­tek. Kolejny dzień cierpienia chorego, opuszczonego w jego domu. Powrót do szpitali tych, którym dano przepustkę świąteczną. Po prostu ko­lejny szary dzień prozy życia. A ludzie, mimo iż znają zasadę współżycia w rodzinie w miłości, o czym przekonali się kolejny raz w wigilię i święta – znów mogą zacząć stosować kwasy. Chodzi o to, żeby trwać w tej świado­mości, dobroci Boga, który w Rodzinie Nazaretańskiej wniósł na ziemię zasadę wzajemnej miłości dzieci i rodziców, starych i młodych, zdrowych i chorych. Żeby każdego dnia była wigilia - i pojutrze, i za miesiąc. Żeby w na­szej rodzinie dzieci Bożych, której na imię Polska – wciąż była wigilia, – cicha, święta noc i pokój ludziom Bożego upodobania. Żeby przez współ­życie w miłości ludzi między sobą – oddawana była Bogu chwała na wyso­kościach.
W szkole Bożego Narodzenia, w nazaretańskim domku Świętej Rodziny musimy się ubrać, jak nam to mówi św. Paweł, w miłosierdzie, dobroć, pokorę, cichość i cierpliwość. Musimy, wybaczywszy sobie w wigilię, nie czekać do Wielkiego Piątku, lecz codziennie wybaczać sobie i znosić się nawzajem. Musimy przyoblec się w miłość, która jest więzią doskonałości. Sercami zaś naszymi musi rządzić nie egoizm, nie chęć zysku, nie zarozumiałość, nienawiść, pesymizm i zwątpienie, ale pokój Chrystusowy. Wtedy Bóg będzie z nami, bo będzie w nas. Wtedy urośnie w nas wszystko, co jest najważniejsze – moc i mądrość oraz łaska Boża. „Gdy upłynęły dni” – czyli gdy rozpoczęły się zwykłe dni codziennego życia Rodziny Nazaretańskiej i skończyły się hołdy anielskich chórów i pokłonów pasterskich. Gdy Rodzina Nazaretańska w szarej codzienności żyjąc i pracując nie zapom­niała o Bogu, lecz wypełniała to, co było prawem Boga, „Dziecię rosło i na­bierało mocy, napełniając się mądrością, a łaska Boża spoczywała na Nim” (Łk2,40).
Czcij ojca i matkę swoją, a będzie ci się dobrze powodziło i będziesz dłu­go żył na ziemi (Wj 20,12). To przykazanie jest naszym prawem Boga. Szkoda, że druga część czwartego przykazania została zapoznana w nau­czaniu katechetycznym. To przykazanie ujmuje zwięźle zasadę miłości wzajemnej w rodzinie i dotyczy nie tylko miłości dzieci względem rodzi­ców, lecz również rodziców względem dzieci, małżonków względem siebie oraz rodzeństwa. Odkąd jednak ludzie zaczęli szukać własnych, samodzie­lnych domów szczęścia, młodzi opuścili rodziców, a rodzice przestali rozu­mieć swoje dzieci. Od kiedy cierpienie, choroba i ból zamieszkały w rodzi­nach oraz w narodach, ludzie zaczęli czcić nie siebie nawzajem, lecz trony i panowania, stanowiska i pieniądze, tytuły i dyplomy, proporce, sztandary, odznaczenia i przywódców, zjazdy i sympozja, wiece i układy. I dlatego nieszczęśliwe są młode i stare małżeństwa. Piętnasto i trzynastoletnie dzie­ci, zdrowi i chorzy, rodzice i dzieci.
Pomimo ludzkich apeli i podpisywanych umów oraz obowiązujących międzynarodowych praw na całym świecie i w Polsce również rodziny cier­pią. Są dzieci głodne i są mieszkańcy domów dziecka. Są rodzice bezdomni i ci w domach starców. A w całym świecie miliony cierpiących głód i setki tysięcy bezdomnych, chorych, trędowatych fizycznie i duchowo. Cierpiące, dziecięce serca. Głodne, spragnione usta. Wciąż wyciągają się do ludzi tego świata, do Papieża i do wodzów państw, do robotnikowi do nauczycieli, za­konnic i zakonników. Do ciebie drogi chory bracie i siostro, który słuchasz teraz mych słów; do ciebie, mamo, która nie pozwoliłaś urodzić się twemu dziecku; do ciebie tato, który pamiętasz o kolegach przy wódce, a zapominasz o dzieciach w domu. Do ciebie młody, zdrowy i silny stojący na rozdrożu swego życia, bo wszystko się w tobie załamało – do nas woła człowiek: daj mi Jezusa – bo Jezus jest drogą, prawdą i życiem, bo Bóg jest miłością.
Pytamy jak? W jaki sposób ty i ja, nasze rodziny, my wszyscy mamy dać Jezusa czyli miłość ludziom. Św. Teresa od Dzieciątka Jezus – patronka misji robiła to w ten sposób: układała kiedyś kwiatki przed Jezusem w Najświętszym Sakramencie – i powiedziała mu w swoim sercu, że ofiaruje to za misje i misjonarza, który ma Mu złożyć najpiękniejszy bukiet z dziecię­cych ochrzczonych dusz. A św. Matka Teresa z Kalkuty uśmiechała się do tych, którzy umierali i do wszystkich, których spotykała na swym misyjnym szla­ku. My zaś pracujemy, liczymy pieniądze, w rodzinach spotykamy się na herbatce i przed telewizorem. Budujemy bloki i samoloty i dalej jesteśmy smu­tni, bo jest nam źle. I nie mamy nic takiego, czym moglibyśmy się podzielić z innymi, co moglibyśmy drugim dać w prezencie. Maryja z Józefem oddali Bogu to, co było ich skarbem – Jezusa, a Bóg im błogosławił i obdarzył mocą i szczęściem.
Bóg dał nam radość nie tylko w wigilię i na pasterce. Bóg daje radość w każdej chwili. W każdej Eucharystii daje Bóg każdemu miłość i pokój – Siebie. Wracamy z kościoła z pokojem Chrystusa. Dziś wrócimy ze szkoły Nazaretańskiego Domku pełnego miłości. Dalej będziemy musieli cier­pieć, chorować, mozolić się codzienną pracą. W naszych rodzinach dalej będziemy się zastanawiać, co kupić najpierw, jaką wybrać szkołę. I ludzie nadal zastanawiać się będą nad tym, jak dać światu pokój. My musimy, oprócz tego wszystkiego, nie czyniąc nic nadzwyczajnego, dzielić się z inny­mi Bogiem, który urodził się w nas i dla nas. Możemy to zrobić poprzez uś­miech, jak św. Matka Teresa, lub układając kwiaty – jak Mała św. Teresa. Możemy, jako misjonarz czy misjonarka, rozdawać Jezusa słowem i czy­nem. Ale możemy to również czynić przy piecu hutniczym i domowym, przy garnkach, w szkole i w teatrze, na ulicy i biurze. Możemy dawać Jezusa leżąc w szpitalnym łóżku, będąc uwięzionym w wózku inwalidzkim czy szu­kając drogi białą laską. Obojętnie jak, obojętnie gdzie, ale musimy ofiaro­wać jak Maryja z Józefem Jezusa – dając miłość braciom.
Bóg przyszedł do wszystkich w rodzinie i przez rodzinę i przez rodziny zakonne, domowe czy rodziny chorych ma dotrzeć do wszystkich. Chora od wielu lat obłożnie pani Łucja w swoim wierszu mówi:
Bracie i siostro!
Nie usiłuj zbawić się sam,
w pojedynkę,
bo nie zbawisz się wcale.
Zbawiać trzeba się we wspólnocie,
w poczuciu odpowiedzialności
za zbawienie wszystkich ludzi.
A jaka będzie radość,
gdy wchodząc do wieczności
otoczą nas gromadnie dusze,
którym pomogliśmy wejść do nieba,
poznać Boga.
Czyż może być większe szczęście,
większa nagroda od Pana?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Homilie i rozważania , Blogger