Z
Ewangelii według świętego Łukasza
Spośród
swoich uczniów wyznaczył Pan jeszcze innych, siedemdziesięciu
dwóch, i wysłał ich po dwóch przed sobą do każdego miasta i
miejscowości, dokąd sam przyjść zamierzał. Powiedział też do
nich: «Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało; proście
więc Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo.
Idźcie, oto was posyłam jak owce między wilki. Nie noście ze sobą
trzosa ani torby, ani sandałów, i nikogo w drodze nie
pozdrawiajcie. Gdy do jakiegoś domu wejdziecie, najpierw mówcie:
„Pokój temu domowi!” Jeśli tam mieszka człowiek godny pokoju,
wasz pokój spocznie na nim; jeśli nie, powróci do was. W tym samym
domu zostańcie, jedząc i pijąc, co mają: bo zasługuje robotnik
na swoją zapłatę. Nie przechodźcie z domu do domu. Jeśli do
jakiegoś miasta wejdziecie i przyjmą was, jedzcie, co wam podadzą;
uzdrawiajcie chorych, którzy tam są, i mówcie im: „Przybliżyło
się do was królestwo Boże”».(Łk
10,1-9)
Refleksja nad Słowem
Bożym
„Żniwo
wprawdzie wielkie, ale robotników mało; proście więc Pana żniwa,
żeby wyprawił robotników na swoje żniwo”. (Łk 10,2)
Żniwo
tegoroczne było u nas wielkie i ciężkie. Warunki atmosferyczne nie
sprzyjały na pracy w polu, a robotników było stanowczo za mało. Stąd zmobilizowano wszystkich robotników, sąsiadów, by zebrać każdy kłos, by na polu nic się nie zmarnowało. Znamy ten alarm, może znamy z własnego życia, wtedy, gdy plon jest wielki, gdy zboże jest urodzajne, a warunki atmosferyczne poganiają, a robotników jest za mało. Sam, gdy wychowywałem się na wsi, jako dziecko, i gdy dziś jeżdżę tam, w rodzinne strony, widziałem, gdy zbliżał się czas żniw, moja rodzina, mój ojciec mobilizował wszystkich sąsiadów, pomagano sobie nawzajem, wołano, by pomagać sobie wzajemnie, by zdążyć przed deszczem, przed gradobiciem, by żadne ziarno nie zostało zmarnowane. I słusznie, takie wołanie robotników, taka ekonomia, nasza ludzka, zdaje egzamin: chleb się nie zmarnował, ziarno się nie zmarnowało, wszystko zostało zebrane.
sprzyjały na pracy w polu, a robotników było stanowczo za mało. Stąd zmobilizowano wszystkich robotników, sąsiadów, by zebrać każdy kłos, by na polu nic się nie zmarnowało. Znamy ten alarm, może znamy z własnego życia, wtedy, gdy plon jest wielki, gdy zboże jest urodzajne, a warunki atmosferyczne poganiają, a robotników jest za mało. Sam, gdy wychowywałem się na wsi, jako dziecko, i gdy dziś jeżdżę tam, w rodzinne strony, widziałem, gdy zbliżał się czas żniw, moja rodzina, mój ojciec mobilizował wszystkich sąsiadów, pomagano sobie nawzajem, wołano, by pomagać sobie wzajemnie, by zdążyć przed deszczem, przed gradobiciem, by żadne ziarno nie zostało zmarnowane. I słusznie, takie wołanie robotników, taka ekonomia, nasza ludzka, zdaje egzamin: chleb się nie zmarnował, ziarno się nie zmarnowało, wszystko zostało zebrane.
Dzisiejsza Ewangelia
bardzo wyraźnie zachęca nas do głoszenia Dobrej Nowiny o
królestwie Bożym. Bardzo charakterystyczne jest to, że właściwie
tylko św. Łukasz zapisał to wydarzenie rozesłania
siedemdziesięciu dwóch uczniów, tak jakby chciał podkreślić, że
głoszenie Ewangelii nie jest tylko zarezerwowane dla Apostołów,
dla tych Dwunastu, których powołał Jezus Chrystus, ale że jest
ono powinnością wszystkich uczniów Jezusa Chrystusa. Jezus bowiem
pragnął, by tajemnica królestwa Bożego została objawiona całemu
światu: „aż po krańce ziemi”.
Właściwie,
całe życie Jezusa było głoszeniem tej Dobrej Nowiny o królestwie
Bożym. To On ukazał światu tę nową wizję życia, to nowe
szczęście. To On objawił królestwo, które jest otwarte dla
wszystkich. I to królestwo nie ma granic geograficznych. To
królestwo polega na nowym sposobie bycia ludzi między sobą. To
nowy styl życia, które może dzisiaj dla świata jest śmieszne,
niemodne, może zbyt wymagające, a ludzie, którzy próbują żyć
takim stylem, wcale nie są popularni – głupimi są nazywani.
Tej
nowej rzeczywistości, którą głosił Jezus Chrystus, z pewnością
musieli doświadczyć ci uczniowie, którzy zostali wysłani przez
Jezusa Chrystusa. I tę rzeczywistość mieli objawić światu. Jakoś
bardzo chętnie pośród nich dopatrujemy się Łukasza, bohatera
dzisiejszej liturgii, z zawodu lekarza, autora trzeciej Ewangelii i
Dziejów Apostolskich, który swoimi dziełami głosi do dzisiaj
przez wieki, jak kiedyś zwiastował ustami: „Przybliżyło się do
was królestwo Boże”. To właśnie św. Łukasz zwiastuje
królestwo Bożego miłosierdzia, królestwo pokoju, królestwo
pochylania się nad grzesznymi i słabymi ludźmi, szacunku dla
kobiet i dzieci, powszechnego zbawienia. Zwiastował – jak wiemy –
nie tylko piórem, bowiem był wiernym towarzyszem św. Pawła, był
z nim do końca, tak, że św. Paweł w zapiskach więziennych
później napisze: „Tylko Łukasz jest ze mną”.
Jezus również
powiedział: „Proście więc Pana żniwa, żeby wyprawił
robotników na swoje żniwo”. Zauważmy, że wobec tak wielkiego
zapotrzebowania na żniwiarzy, Chrystus wcale nie nakazuje biegać,
szukać robotników, lecz każe po prostu prosić. Na pierwszym
miejscu nie stawia ludzkiej krzątaniny, lecz modlitwę, prośbę.
Taka jest już ekonomia Bożego zbawienia, sprawdzona w długiej
historii – najpierw, na pierwszym miejscu modlitwa. Zresztą
Chrystus, w ujęciu św. Łukasza, zawsze przed powołaniem uczniów
i ich rozesłaniem modlił się. Dlaczego tak jest? Dlatego, ponieważ
Tym, który wysyła robotników na swoje żniwo jest sam Chrystus, a
żniwo królestwa jest Jego żniwem. Powołanie zatem na żniwo,
czyli na misję, jest łaską, a łaskę dla siebie i dla innych
można jedynie wymodlić na kolanach. Boża ekonomia, Boży rachunek
jest inny. Nie wyklucza on starań i zabiegów, i wołań o
robotników, ale na pierwszym miejscu Bóg stawia modlitwę, na
pierwszym miejscu Bóg stawia prośbę, by modlić się, by prosić
robotników na Bożych żniwach. I słyszymy, że i dziś, w naszej
codziennej sytuacji, „żniwo jest wielkie”, bo tym żniwem jest
cały nasz świat, tym żniwem jest królestwo Boże, a przecież
królestwo Boże już jest tutaj na ziemi. Bo tam, gdzie panuje
miłość, tam gdzie panuje dobroć i nasza wzajemna życzliwość,
tam już realizuje się królestwo Boże. Więc, to żniwo, to pole,
obejmuje cały świat i jest ogromne. Ale słyszymy też tą drugą
część zdania, gdy Jezus mówi do nas, że „robotników jest
mało”, za mało jest tych żeńców, żniwiarzy, pracowników.
Wobec takiej sytuacji, Chrystus nie każe nam biegać, wołać
sąsiadów, by wyprawił żniwiarzy, by wyprawił kapłanów,
misjonarzy, siostry zakonne, osoby świeckie, które będą głosić
miłość i dobro, że będą głosić to królestwo Boże, ale Jezus
mówi nam, byśmy prosili, każe nam prosić: „Proście więc Pana
żniwa, aby wyprawił robotników na swoje żniwo”. Jezus na
pierwszym miejscu nie stawia ludzkiej krzątaniny, lecz modlitwę i
prośbę. Taka bowiem jest ekonomia Boża i ta ekonomia jest
sprawdzona przez wielki, w całej historii zbawienia. Na pierwszym
miejscu modlitwa.
Dzisiaj,
na różnego rodzaju Kongresach powołaniowych, Kongresach misyjnych,
wszyscy zgodnie stwierdzają, że przyczyną spadku powołań, braku
powołań jest laicyzacja życia. A jednym z objawów laicyzacji jest
brak modlitwy. Jeżeli brakuje owego „Proście Pana żniwa”,
jeżeli zabraknie modlitwy, to jakże Pan wyprawi robotników na
swoje żniwo? A zatem, niech ta dzisiejsza Ewangelia uświadomi nam
po raz kolejny, że królestwo Boże jest tutaj, pośród nas, nie
gdzieś poza nami, daleko; owszem, jest jak drogocenna perła, jak
skarb, który zdobyć trzeba, ale jest jednocześnie do skosztowanie
już tu na ziemi, tu, gdzie żyjemy. A nam trzeba co dnia zginać
kolana do modlitwy i prosić, by nie brakło tych, którzy żniwo
królestwa Bożego obwieszczać będą aż po krańce ziemi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz