Tydzień
temu, razem ze św. Markiem, przebywaliśmy w Wieczerniku, odkrywając
tajemnicę wielkiego dramatu, jakim jest atak zła na Dobro wypełniające
Serce Chrystusa. Najwspanialszy z ludzi, na podstawie decyzji księcia
tego świata, ma być zniszczony. Pamiętamy odpowiedź Jezusa, który
uprzedza wydanie w ręce złych ludzi, przez dobrowolne wydanie siebie
samego w Eucharystii w ręce swoich przyjaciół.
1. Lęk o życie
Opuściliśmy
Wieczernik, udając się do Ogrodu Oliwnego Św. Marek nadal nam
towarzyszy. On był obecny w Ogrodzie Getsemani i prawdopodobnie
posiadłość, w której Jezus się zatrzymał, była własnością jego rodziny.
On sam przebywał tej nocy w domku ogrodnika i dokładnie przedstawia
scenę pojmania Jezusa Chrystusa. W Getsemani jest obecny św. Piotr,
któremu Marek przez lata towarzyszył, będąc jego sekretarzem. Stąd
relacja Marka jest bardzo wiarygodna.
Marek
pisze: „A kiedy przyszli do ogrodu zwanego Getsemani, rzekł Jezus do
swoich uczniów: ,Usiądźcie tutaj, Ja tymczasem będę się modlił’. Wziął
ze sobą Piotra, Jakuba i Jana i począł drżeć, i odczuwać trwogę. I rzekł
do nich: ,Smutna jest moja dusza aż do śmierci; zostańcie tu i
czuwajcie'. I odszedłszy nieco dalej, upadł na ziemię i modlił się, żeby
- jeśli to możliwe - ominęła Go ta godzina. I mówił: ,Abba, Ojcze, dla
Ciebie wszystko jest możliwe, zabierz ten kielich ode Mnie. Lecz nie
to, co Ja chcę, ale to, co Ty niech się stanie' " (Mk 14, 32-36).
Pan
Jezus wychodzi z Wieczernika otoczony ludźmi dobrymi. Wśród nich nie ma
człowieka złego. Ośmiu Apostołom pozwala odpocząć. Prawdopodobnie
odpoczywają oni razem ze św. Markiem u wejścia do ogrodu. Natomiast
trzech najbliższych bierze ze sobą i wzywa ich do czuwania. Mimo, że
jest w kręgu ludzi dobrych, znając zbliżające się zagrożenie, zaczyna
odczuwać trwogę. Jest człowiekiem, a każdy człowiek w obliczu
zniszczenia, w obliczu zagrażającego zła odczuwa lęk. Jest to naturalny
odruch. Nawet najodważniejszy człowiek może był wypełniony lękiem.
Lęk
wobec nadchodzącego nieszczęścia stwarza pokusę ocalenia. Pojawia się
ono wtedy, kiedy na drodze naszego życia wyrastają poważne trudności,
kiedy trzeba płacić sobą. Im więcej trzeba zapłacić, im wyższa jest
cena, tym większa pokusa, aby nie płacić.
Chrystus
mocuje się z tą właśnie pokusą. Bóg zgodził się na to, aby doczesne
życie Jego Syna zostało zniszczone. Mimo, iż ciało Jezusa Chrystusa jest
święte, na ziemi jest dostępne dla zła, i właśnie w to ciało uderzy
nieprzyjaciel.
Jezus
Chrystus tuż przed spotkaniem ze złem chce jeszcze raz porozmawiać ze
swoim Ojcem. Chce przezwyciężyć pokusę pełnienia swojej własnej woli, a
więc pokusę ocalenia siebie przed zniszczeniem, przed śmiercią. Ojciec
może wszystko. Ojciec kocha Syna, stąd Jego słowa: „Tato, dla Ciebie
wszystko jest możliwe, zabierz ode Mnie ten kielich, ale nie moja, lecz
Twoja wola niech się stanie". Syn doskonale wie, że Ojciec wybiera
najlepsze rozwiązanie i dlatego chce przyjąć to rozwiązanie. Gotowy jest
zrezygnować z wypełnienia swojej własnej woli, odrzucić pokusę
ocalenia, byleby pełnić wolę Ojca.
2. Sens cierpienia
Dlaczego
Bóg zgadza się na tę godzinę męki? Jest to pytanie niezwykle trudne, a
zarazem bardzo istotne. Bez niego nie potrafimy zrozumieć Ogrodu
Oliwnego. Świat jest pod panowaniem zła. Bóg, skoro stworzył istoty
wolne, a one odeszły od Niego, musi się z ich złym działaniem liczyć.
Takie są konsekwencje wolności. Ponieważ Bóg pragnie odnieść zwycięstwo,
postanowił wykorzystać zło dla swoich własnych celów. Zło nigdy nie
jest twórcze, nigdy nie buduje, ono zawsze niszczy, zmierza do
unicestwienia, do burzenia. Jak zatem wykorzystać tę niszczącą energię
zła?
Otóż
Bóg zsyła swojego Syna, który staje się człowiekiem. W Nim jest ukryta
Boska rzeczywistość. Na zewnątrz Chrystus jest podobny do nas
wszystkich. Jak długo żyje życiem doczesnym jest wielki, genialny, ale
tylko jeden z wielkich proroków. Jego życie przypomina życie innych
ludzi. Pan Bóg postanawia wykorzystać zło, które uderzy w Jego Syna, po
to, aby wyzwolić ukrytą w Nim Bożą energię. To jest mniej więcej tak,
jak z atomem, z którym ludzkość miała do czynienia przez długie wieki
nic o jego tajemnicy nie wiedząc. On kryje w sobie potężną energię. Ta
energia ujawnia się dopiero wtedy, kiedy atom zostaje rozbity. Dopiero
zniszczenie atomu powoduje wyzwolenie tkwiącej w nim potężnej energii.
Podobnie jest z całą tajemnicą Wcielenia. Bóg ukrył potężną energię w
Swoim Synu, który stał się człowiekiem, nie rozpoznanym w pełni dotąd,
dopóki zło nie uderzyło w Niego, starając się Go zniszczyć. Zło jednak
nie wiedziało, co wyzwoli. Gdy zło na Golgocie niszczy Syna Bożego, w
tym momencie pojawia się tak potężne źródło zbawczej, twórczej energii
miłości, że ta energia potrafi zbawić cały świat. Oczywiście jest to
połączone z cierpieniem, bo każde zniszczenie jest połączone z
cierpieniem. Bóg w ten sposób wykorzystuje zło istniejące na ziemi, dla
swoich własnych celów. Dlatego w Getsemani Ojciec nie odpowiada na
prośbę Syna. On wie, że Syn rozumie to, że aby wyswobodzić tę wielką
energię miłości i przekonać świat, jak bardzo Bóg kocha ludzi, potrzebne
jest Jego cierpienie. Dopiero wtedy ludzie odkryją, ile w Bogu jest
zbawczej mocy. Ostatecznie Chrystus odpowiada Ojcu pozytywnie,
zgadzając się całkowicie na Jego wolę objawioną w zbawczym planie. To
było treścią rozmowy Ojca z Synem i Syna z Ojcem.
Ale
w Getsemani chodzi jeszcze o coś więcej. Nie tylko o przezwyciężenie
pokusy pełnienia swojej woli, ale również o to, aby Syn miał tę wielką,
najgłębszą pewność, że Ojciec jest z Nim, że On jest podłączony do Ojca,
który jest źródłem wszelkiego dobra. Jeżeli tę pewność będzie posiadał,
to nigdy zło nie potrafi Go zniszczyć. To jest celem Jego modlitwy w
Ogrodzie Oliwnym.
3. Zaniedbanie modlitwy
Na
tym tle można zrozumieć troskę Chrystusa o to, aby Apostołowie przez
modlitwę podłączyli się do Boga, ponieważ atak będzie wymierzony nie
tylko w Niego, ale i w Apostołów. Wezwał ich do modlitwy, a następnie
wrócił, modlił się i po pewnym czasie jeszcze raz podchodzi do swojej
wybranej trójki:
„I
zastał ich śpiących. Rzekł do Piotra: ,Szymonie, śpisz? Jednej godziny
nie mogłeś czuwać? Czuwajcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie;
duch wprawdzie ochoczy, ale ciało słabe*. Odszedł znowu i modlił się,
powtarzając te same słowa. Gdy wrócił, zastał ich śpiących, gdyż oczy
ich były snem zmorzone, i nie wiedzieli, co Mu odpowiedzieć" (Mk 14, 37-40).
Panu
Jezusowi wyraźnie chodzi o to, aby Apostołowie w godzinie ataku na ich
wspólnotę mieli łączność z Bogiem. Kiedy więc przychodzi po raz drugi i
trzeci i widzi, że oni śpią, wie, że zło ich zniszczy. O ile u Niego
zniszczy ciało, a nie tknie ducha, który jest całkowicie podłączony do
Boga, o tyle u nich nie tknie ciała, ale zniszczy ducha, ponieważ duch
nie został przez modlitwę zespolony z Bogiem. Zabrakło modlitwy.
Gdyby
Chrystus wziął do Ogrodu Getsemani swoją Matkę, to na pewno nie
musiałby Jej upominać trzy razy, aby czuwała i modliła się. Zresztą Ona
na pewno tej nocy nie spała. Jest rzeczą niemożliwą, aby kochające
serce Matki nie odebrało tych bardzo głębokich przeżyć, tego zmagania,
które dokonywało się w sercu Jej Syna. Te dwa Serca były tak mocno
połączone ze sobą, że reagowały, mimo iż nie byli blisko siebie. Matka
Najświętsza czuwała natomiast Apostołowie, mimo wcześniejszych
zapewnień, nie czuwali, nie pełnili też woli Ojca Niebieskiego, który
chciał, aby w tym momencie byli z Jego Synem. Apostołowie odpoczywając
pełnili swoją własną wolę. Chrystus musiał boleśnie odebrać to
zachowanie swoich trzech wybranych Apostołów. Nie udało Mu się
dotychczas nauczyć ich modlitwy, nie umieli rozmawiać z Ojcem, nie
potrafili słuchać Boga. Nie pozostali w kontakcie z rzeczywistością
Boga, mimo że tyle miesięcy przebywali razem.
4. Zmęczenie
Co
odegrało decydującą rolę? Słabe ciało. Dobrze wiemy, jak trudno się
modlić, kiedy człowiek jest zmęczony, gdy słabość ciała bierze górę. W
takich momentach usprawiedliwiamy się. Tymczasem Pan Jezus ich nie
usprawiedliwia. Trzeba bardzo kochać, by umieć przezwyciężać słabość
swojego ciała. Tylko prawdziwa miłość jest w stanie w godzinie
zmęczenia zmobilizować słabe siły. Obserwujemy to czasem u matki, która
pada ze zmęczenia, ale w nocy na głos dziecka potrafi wstać i zająć się
nim. U Apostołów zabrakło tej miłości.
Trzykrotnie
przychwyceni na tym, że śpią, na swoim zaniedbaniu, cóż mieli
odpowiedzieć Chrystusowi? Jezus wiedział, że zwycięstwo zła nad Jego
uczniami jest bliskie. Chcieli należeć do świata dobra. Chcieli być
ludźmi dobrej woli, lecz nie stać ich było na przezwyciężenie zmęczenia,
na podjęcie pewnego trudu. Zawiodą Chrystusa, i to zawiodą nie tyle ze
złej woli, ile ze słabości.
Zło
bardzo często odnosi nad nami zwycięstwo przez to, że wcześniej nas
zmęczy. Zmęczonego człowieka można jednym palcem przewrócić. Trzeba o
tym pamiętać. Kiedy człowiek jest wykończony i zmęczony życie religijne
nie będzie się rozwijać. Wtedy nie ma mowy o modlitwie. Samo zmęczenie
człowieka jest częścią taktyki zła zmierzającego do zniszczenia. W
naszym świecie chodzi o to, aby ludzie byli zmęczeni od rana do
wieczora, kładąc się spać i wstając, bo wtedy można ich łatwo przewrócić i pokonać. To trzeba dostrzec w Getsemani. Cóż z tego, że duch ochoczy, ale ciało za słabe. Jeden atak zła i wszyscy pouciekali.
„Gdy
przyszedł po raz trzeci, rzekł do nich: ,Spicie dalej i odpoczywacie?
Dosyć. Przyszła godzina, oto Syn Człowieczy będzie wydany w ręce
grzeszników. Wstańcie, chodźmy, oto zbliża się mój zdrajca" (Mk 14, 41-42).
5. Przyjąć cierpienie
Chrystus
dobrowolnie wychodzi na spotkanie z Judaszem, ze złem. Już nie ma -
„nie moja, ale Twoja wola". Chrystus w czasie modlitwy utożsamił swoją
wolę z wolą Ojca. On już chce czynić to, czego pragnie Ojciec i dlatego
wychodzi taki mocny. Dobrowolnie oddaje się w ręce zła. Zgadza się, aby
tak jak atom był rozbity, by objawiła się w Nim energia Bożej Miłości.
Cierpienie
jest twórcze tylko wówczas, kiedy człowiek dobrowolnie się na nie
zgodzi. Jeżeli jest ono wciągnięte w zbawczy plan przez samego Pana
Boga, to musi być twórcze. Również nasze cierpienie może być twórcze
pod jednym warunkiem - jeśli dobrowolnie się na nie zgodzimy.
Chrystus
się modlił, bo dobrowolne podjęcie cierpienia jest jednym z
najtrudniejszych zadań, jakie istnieje na ziemi. Taka decyzja może być
podjęta tylko na modlitwie. Chrystus w Getsemani uczy nas dobrowolnej
zgody na cierpienie.
Był
tylko jeden Apostoł, który tej nocy nie spał, czuwał - jeden z Dwunastu
- Judasz, bo zło czuwa zawsze. Przyjaciele spali, ale wróg - Judasz
czuwał. Zło jest niezmordowane w niszczeniu. Zło potrafi mobilizować
wszystkie swoje siły w najbardziej nieoczekiwanym momencie. Dzieje się
tak dlatego, że każde
zniszczenie
jest zawsze dla niego połączone z radością odniesienia sukcesu. Zło
prowadzi wielkie polowanie, a myśliwy, jeżeli chce zwierzę upolować,
musi czuwać. Judasz czuwał, on jeden jedyny. Czuwał Mistrz i czuwał Jego
zdrajca.
6.Zdrada
„I
zaraz, gdy On jeszcze mówił, zjawił się Judasz, jeden z Dwunastu, a z
nim zgraja z mieczami i kijami wysłana przez arcykapłanów, uczonych w
Piśmie i starszych. A zdrajca dał im taki znak: ,Ten, którego pocałuję,
to On; chwyćcie Go i prowadźcie ostrożnie’. Skoro tylko przyszedł,
przystąpił do Jezusa i rzekł: ,Rabbi', i pocałował Go. Tamci zaś rzucili
się na Niego i pochwycili Go. A jeden z tych, którzy tam stali, dobył
miecza, uderzył sługę najwyższego kapłana i odciął mu ucho. A Jezus
zwrócił się i rzekł do nich: ,Wyszliście z mieczami i kijami, jak na
zbójcę, żeby Mnie pochwycić. Codziennie nauczałem u was w świątyni, a
nie pojmaliście Mnie. Ale Pisma muszą się wypełnić’" (Mk 14, 43-49).
Dochodzi
do spotkania dwóch światów: świat dobra zgromadzony wokół Jezusa, to
Mistrz z Nazaretu i Jego uczniowie oraz świat zła, któremu w tym
momencie przewodniczy Judasz. Szatan, książę świata zła jest
niewidoczny. Judasz jest tylko tym, którym on się posługuje. Rzecz
znamienna, pojmanie dokonuje się w nocy. Zło lubi ciemności. Judasz
stanowi w tym momencie most między światem zła i światem dobra. Kiedyś
Chrystus wezwał go do swojego świata dobra i Judasz zewnętrznie
opowiedział się po stronie Chrystusa, ale wewnętrznie jego serce zostało
w świecie zła, temu złu ciągle służył. Nadszedł wreszcie moment, w
którym zło wykorzystuje go do zdrady Mistrza. Pocałunek Judasza głębiej
i boleśniej zranił Serce Jezusa, aniżeli włócznia, bowiem ostrze
włóczni kierowane było ręką człowieka, który wykonał rozkaz, natomiast
pocałunek złożył przyjaciel. Można zniszczyć człowieka jednym
pocałunkiem zdrady. Można zniszczyć jednym słowem „Rabbi".
Obserwujemy,
jak zło posługuje się człowiekiem. Judasz jest tylko narzędziem. Zło
potrzebuje współpracowników, którzy zewnętrznie należą do świata dobra.
Ci ludzie czynią najwięcej zła. Może to być zły ojciec, który zawsze
winien być dobrym ojcem; zła matka, która zawsze winna być dobrą matką,
bowiem krzywda wyrządzona dzieciom przez złych rodziców jest jedną z
największych krzywd, jakie można spotkać na ziemi. Może to być zły mąż,
zła żona, zły kapłan, zła zakonnica. Jeśli zło posłuży się takim
człowiekiem, wtedy jego sukcesy są wielkie.
Judasz
działa z wielkim wyrachowaniem. Potrafi nawet powiedzieć „prowadźcie
Go ostrożnie", to znaczy uważnie, abyście Go doprowadzili do
arcykapłana. W tym momencie ostrze zła najgłębiej uderza w Chrystusa.
Rozpada się osłona dobra. Ludzie, którzy byli zgromadzeni wokół
Chrystusa, uciekają, a Mistrz dostaje się w ręce złych ludzi, którzy
odtąd będą Go niszczyć. Judasz jest tym, który pierwszy zniszczył to
Boże Arcydzieło, jakim jest Wcielone Słowo Ojca. Pierwszy również
zostaje porażony tą wielką energią, która została wyswobodzona na
Golgocie. Ponieważ nie odpowiedział miłością, nie stać go było nawet na
prośbę oprzebaczenie. Idzie i popełnia samobójstwo.. Niszczy Chrystusa i niszczy siebie. Takie jest działanie zła.
Chrystus
dostaje się w ręce zła. Jeszcze Piotr próbuje Go bronić, ale ucina
tylko ucho. Rani sługę najwyższego kapłana i musi schować miecz do
pochwy. Chrystus oddaje siebie dobrowolnie w ręce złych ludzi. Jezus
mógł sięgnąć do przemocy, mógł pokonać wroga przy pomocy siły, tak jak
chciał Piotr. Gdyby Piotr wezwał pozostałych Apostołów, doszłoby do
walki, i w tych ciemnościach mogliby ratować Chrystusa. Ale dobroć nigdy
nie walczy przy pomocy siły. Dobroć potrafi przyjąć uderzenie, ale nie
zada ciosu. Piotr schował miecz, chociaż niewiele zrozumiał z postawy
Mistrza. Dopiero następne godziny wyjaśnią mu to dziwne zachowanie
Chrystusa, a w Wielką Niedzielę zrozumie dlaczego dobro nie może
posłużyć się siłą.
Uciekli wszyscy, opuścili Mistrza. Opis pojmania w Getsemani Marek kończy takim zdaniem:
„A
pewien młodzieniec szedł za Nim, odziany prześcieradłem na gołym ciele.
Chcieli go chwycić, lecz on zostawił prześcieradło i nago uciekł od
nich" (Mk 14, 51-52). To jest podpis św. Marka, który był obecny przy
pojmaniu. Nie podaje tu swojego imienia. Szedł za Chrystusem, chciał
towarzyszyć Mu nadal już przy pojmaniu, ale ponieważ go zaatakowano,
wówczas zostawił prześcieradło, w którym spał i uciekł. To jest
dyskretnie zaznaczona obecność Ewangelisty przy aresztowaniu Mistrza.
Kończąc nasze rozważanie chciałbym zwrócić uwagę na następujące elementy:
1.
Tam, gdzie ma miejsce zmaganie między pełnieniem własnej woli, a
pełnieniem woli Boga, potrzebna jest modlitwa. Tak długo bowiem nie ma
właściwego rozwiązania, jak długo nie przyjmiemy woli Bożej za własną.
2.
Cierpienie zostało przez Boga wykorzystane dla Jego zbawczych celów.
Jest ono narzędziem, przez które Bóg wydobywa największą energię, jaka
jest zamknięta w ludzkim sercu - energię prawdziwej miłości.
3.
Słabość ciała i zmęczenie stanowi bardzo poważną przeszkodę w rozwoju
życia religijnego i trzeba uważać, by zawsze zachować tyle sił, by
człowiek mógł się modlić.
4. Zdrada najbardziej boli wówczas, gdy pochodzi od osoby bliskiej. Nasza zdrada tym bardziej boli Boga, im jesteśmy Mu bliżsi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz