O
poranku pierwszego dnia tygodnia kobiety poszły do grobu Pana.
Wyruszyły, aby dopełnić obrzędów pogrzebowych. Był to gest
litości wobec umarłego. Tyle tylko mogły zrobić dla
ukrzyżowanego Mistrza z Nazaretu. Tyle tylko ofiarować temu,
który za życia uważał się za Syna Bożego i za obiecanego
Mesjasza. Tyle tylko mogły zrobić dla tego, który mówił o sobie:
"Ja
jestem zmartwychwstaniem i życiem" (J
11,25), a który teraz spoczywa w grobie. Jego śmierć z pewnością
zachwiała ich wiarą w to wszystko, co przepowiadał. Któż
mógłby dać wiarę temu wszystkiemu, co głosił, słowom
Nauczyciela przypieczętowanym klęską? Czyj aż nadzieja byłaby
tak mocna, aby nie ustąpić wobec oczywistości faktów? Szły więc
pogrążone we wspomnieniach i smutne, jak dzieci, którym uczyniono
wiele obietnic, a nie dotrzymano żadnej.
"I
oto Jezus stanął przed nimi i rzekł: «Witajcie!»" (Mt
28,9). Jakże musiały być zdumione a zarazem przestraszone, skoro
Zmartwychwstały zaraz dodał: "Nie
lękajcie się!" (Mt
28,10).
Wczoraj
i dzisiaj wielu idzie do Kościoła jak kobiety do grobu. Aby
przekonać się, że On nie żyje! Idą, aby spełnić swój doroczny
obowiązek, aby dokonać formalności, dzięki której można
zapewnić sobie dobre samopoczucie. Kobiety jednak zostały w
sposób niespodziewany wyrwane ze świata własnych myśli.
Olśnił je Pan żywy. Okazało się, że na próżno dźwigały
wonne, pogrzebowe olejki. Spotkały Pana żywego. "One
podeszły do Niego, objęły Go za nogi i oddały Mu pokłon"
(Mt
28,9). Usłyszały Jego głos, dźwięczny, stanowczy, żywy.
Słuchając
Ewangelii, mamy wrażenie, że Mateusz opowiada o tym spotkaniu
Jezusa z kobietami o świcie, jak o rzeczy najnormalniejszej w
świecie. Opowiada spokojnie, jak kronikarz, który niczemu się nie
dziwi, a jedynie się stara, aby nie pominąć istotnych
szczegółów. Tymczasem jest to świadectwo czegoś niezwykłego,
jedynego w swoim rodzaju! Mówi o nieoczekiwanym spotkaniu
Zmartwychwstałego z kobietami. Kiedy mówimy o Jezusie, nie mówimy
o Nim jak o bohaterze literackim, postaci z kart powieści
szpiegowskiej czy gwieździe tasiemcowego serialu telewizyjnego.
Mówimy o kimś, kto prawdziwie żył, którego nauczanie
dotarło do nas, którego czyny zostały uchronione przed
zapomnieniem i wiernie nam przekazane. Nikt dzisiaj nie zaprzecza
temu, że Jezus z Nazaretu nauczał na palestyńskich placach, że
był prorokiem i cudotwórcą. Nikt nie neguje świadectwa o
ukrzyżowaniu na Golgocie. Kiedy więc słyszymy, że
zmartwychwstał, nie jest to tylko figura retoryczna!
Pójdźmy
i my wraz z kobietami do tego grobu. Nie lękajmy się przyjąć
prawdy o Zmartwychwstałym Chrystusie. To wydarzenie mówi nam o tym,
że Bóg nas kocha. Dał nam swojego Syna, "aby
każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne"
(J
3,16). Nie jest więc tak bardzo ważne, z jakich powodów
przyszliśmy dzisiaj do kościoła. Ważne jest to, abyśmy
pozwolili Chrystusowi odwalić kamienie, które zamykają nasze serce
przed Nim. Abyśmy pozwolili, aby On mógł w nas zmartwychwstać
żywy i prawdziwy! Oto On chce nas obdarzyć wolnością od grzechu,
radością z odnalezionej nadziei, ozdobić swoją łaską. Dzisiaj
Zmartwychwstały mówi: "Nie lękajcie się! Jesteście wszyscy
dziećmi Bożymi! Bóg, w swojej ojcowskiej miłości, nigdy o
was nie zapomniał - i nawet wtedy, gdy wydawało się wam, że
jest daleko od was - On nie przekreślił swojej miłości".
Chrystus
prawdziwie zmartwychwstał! Przychodzi, aby uwolnić nas od
wszystkiego, co nas zniewala, poniża, depcze. Wyzwala nas ze
wszystkich zwątpień. On sam jest naszym życiem!
To
prawda, trudno jest uwierzyć w zmartwychwstanie! Jakby lękamy się
wziąć dosłownie to, o czym mówi treść tego święta. Dlatego
właśnie słyszymy skierowane do nas słowa otuchy: "Nie
lękajcie się!" (Mt
28,10). Od tego momentu śmierć nie jest już jedynym słowem
napisanym na ostatniej stronie naszego ziemskiego życia. Bóg
jest Bogiem żywych! Chrystus zmartwychwstał! Jest znakiem, który
Bóg sam zostawił nam, aby nas sprowokować do rozszerzenia naszych
horyzontów, do wyzwolenia nas z naszych oczekiwań. Jest On
cudownie i nieskończenie większy od naszych oczekiwań. Nie mieści
się w narzuconych Mu przez naszą skończoność schematach. Staje
ponad naszymi lękami, niepewnością, niezdecydowaniem, ponad
wszystkimi naszymi "tak, ale" i "może kiedyś...".
Ewangelia
przekazuje relacje o spotkaniach z Chrystusem żywym, nad którym
"śmierć
nie ma już władzy".
Widzimy, jak trudno było Chrystusowi przebić się przez skorupę
niedowiarstwa samych uczniów. Jak trudno było Mu wyzwolić
Apostołów z lęku. To nie oni, ale On musiał walczyć o to, aby
prawda o zwycięstwie życia nad śmiercią dotarła do ich serc i
umysłów.
Papież
Jan Paweł II na początku swego pontyfikatu, zwracając się do
wszystkich ludzi, wierzących i niewierzących, skierował ten
sam apel: "Nie lękajcie się! Otwórzcie drzwi Chrystusowi!"
Zapytajmy się dzisiaj siebie: co rodzi w nas lęk przed przyjęciem
prawdy o zmartwychwstaniu? Co nie pozwala nam uwierzyć w
nieskończoną potęgę Pana Boga? Dlaczego nie idziemy do końca we
wierze? Jakie skały zagradzają drogę Zmartwychwstałemu do
naszego serca?
Nie
lękajmy się, że Zmartwychwstały odbierze nam naszą wolność -
On, który wyzwala nas z największego i upadlającego zniewolenia,
jakim jest grzech. On, który wyzwolił nas "ku
wolności" (Gal
5,1).
Nie
lękajmy się, że wierząc w Niego, utracimy jakiekolwiek dobro. On,
który jest dobrem nieprzemijającym i wiecznym, pragnie
podzielić się z nami tym wszystkim, co jest autentyczną wartością
i pięknem. Jak mówi Apostoł: "ani
oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie
zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy
Go miłują" (1
Kor 2,9).
Nie
lękajmy się uwierzyć Temu, którego "jarzmo
jest słodkie, a brzemię lekkie" (Mt
11,30). Świat nakłada na nas daleko większe ciężary i
brzemiona.
Nie
lękajmy się Odkupiciela, tego, że "poprowadzi
nas tam, dokąd pójść nie chcemy" (por.
J 21,18). On wie, czego nam potrzeba, jest Dobrym Pasterzem,
który troszczy się o każdego z nas.
Darem
żyjącego na wieki Pana jest wyzwolenie od lęku. Prośmy
dzisiaj o ten dar dla nas samych i dla wszystkich chrześcijan.
Jeśli
uwierzymy w Ewangelię, jeśli przyjmiemy świadectwo tych kobiet i
Apostołów, którzy potwierdzili je własnym męczeństwem,
prawdziwie ten dzień stanie się dla nas świętem radości i
zwycięstwa życia nad śmiercią, łaski nad grzechem, Boga nad
szatanem. Ten "pierwszy
dzień tygodnia" (Mt
28,1) stanie się pierwszym dniem naszego nowego życia.
Prośmy
o to, abyśmy, sami wolni od lęku i niewiary, pełni radości,
poszli za wezwaniem Chrystusa: "Idźcie
i oznajmijcie moim braciom" (Mt
28,10). Zanieśmy więc do naszych domów blask i pokój tego
wielkanocnego poranka, który rodzi się w nas wraz ze świadomością,
że Chrystus prawdziwie zmartwychwstał. Złóżmy wszystkim
życzenia: Wesołych Świąt!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz