Z
Ewangelii według Świętego Mateusza
Jezus
przemówił do tłumów i do swych uczniów tymi słowami: «Na
katedrze Mojżesza zasiedli uczeni w Piśmie i faryzeusze. Czyńcie
więc i zachowujcie wszystko, co wam polecą, lecz uczynków ich nie
naśladujcie. Mówią bowiem, ale sami nie czynią. Wiążą ciężary
wielkie i nie do uniesienia i kładą je ludziom na ramiona, lecz
sami palcem ruszyć ich nie chcą. Wszystkie swe uczynki spełniają
w tym celu, żeby się ludziom pokazać. Rozszerzają swoje
filakterie i wydłużają frędzle u płaszczów. Lubią zaszczytne
miejsca na ucztach i pierwsze krzesła w synagogach. Chcą, by ich
pozdrawiano na rynkach i żeby ludzie nazywali ich Rabbi.A
wy nie pozwalajcie nazywać się Rabbi, albowiem jeden jest wasz
Nauczyciel, a wy wszyscy jesteście braćmi. Nikogo też na ziemi nie
nazywajcie waszym ojcem; jeden bowiem jest Ojciec wasz, Ten w niebie.
Nie chciejcie również, żeby was nazywano mistrzami, bo jeden jest
tylko wasz Mistrz, Chrystus. Największy z was niech będzie waszym
sługą. Kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża,
będzie wywyższony». (Mt 23,1-12)
Refleksja nad Słowem Bożym
Niektóre
zdania dzisiejszej Ewangelii wskazują na to, jak bardzo od
czasów Pana Jezusa zmieniły się czasy; a inne znowu mówią o
tym,
że wśród ludzi wszystko dzieje się po staremu. Boski Nauczyciel
krytykuje uczonych w Piśmie i faryzeuszy - nauczycieli narodu
wybranego - za fałsz i obłudę. Stawiali oni ludziom wielkie
wymagania w sprawach tego, co dzisiaj nazwalibyśmy "kulturą
bycia", czy też w sprawach rytualnych, sami natomiast nie
czuli się zobowiązani najważniejszymi zasadami moralnymi. Dzisiaj,
nauczyciele narodów - w tym również narodu polskiego -
postępują odwrotnie. Sami rzekomo są w porządku, ale ludziom
są gotowi pozwolić na wszystko. Cała ta nauka streszcza się
w sławnym "róbta co' chceta". Niedawno spotkał się z
młodzieżą podczas audycji telewizyjnej pewien znany polityk. Solennie się zarzekał, że on sam jest przeciwko aborcji,
bo to jest wielkie zło, kiedy jednak młodzi zapytali go, jak
głosował podczas debaty nad dopuszczalnością przerywania
ciąży, odparł, że tak jak jego towarzysze, bo kobiety przecież
mają prawo dokonywać wyboru... nawet jeśli wynikiem tego
wyboru jest zabójstwo. Jakaż to wielka zmiana! Faryzeusze
sprzed dwóch tysiącleci wymagali od innych a sami nie czynili,
natomiast faryzeusze współcześni od siebie podobno wymagają, ale
dla innych są bardzo łagodni i łaskawi.
Tak
naprawdę jednak nic się nie zmieniło. I jedni i drudzy robią
to dla tego samego celu: "aby się ludziom podobać".
Jednym i drugim zależy na popularności, na poparciu i na głosach. Dlatego
mówią nie to, co ludziom jest potrzebne, tylko to, co się ludziom
podoba.
I
tak ostatnie zdanie dzisiejszej Ewangelii znajduje zaskakujące
zastosowanie. Ci, którzy chcą się ludziom przypodobać, zdobyć
głosy, zdobyć władzę, a przez to wywyższyć, głoszą
ludziom nauki, które prowadzą do upodlenia i poniżenia. Wierni
Bogu, głoszący ludziom wymagania prawa natury i prawa Boga,
wyśmiewani i poniżani, dokonują prawdziwej promocji moralnej
człowieka. Dzięki ich poniżeniu ludzie będą wywyższeni.
Św.
Bernard, patron dnia dzisiejszego, pokazuje nam na czym polega prawdziwa pokora, duch uniżenia, a więc to, o
czym słyszymy dzisiaj w Ewangelii. Owo uniżenie przed Bogiem polega na tym,
że jedynym moim i twoim skarbem będzie Jezus. Uniżenie, pokora to świadomość, że wszystko, co mamy, otrzymaliśmy od
Niego: dom, rodzinę, powołanie, wiarę, siłę do przetrwania
trudnych chwil, pokój ducha w cierpieniu i nadzieję wtedy, kiedy
wszystko wydaje się stracone. Uniżenie, pokora polega na naszym
przekonaniu, że sami z siebie niczego nie jesteśmy w stanie
dokonać, że całe dobro, które się w nas i przez nas dokonuje
jest darem samego Boga.
Takie
wezwanie do uniżenia, pokory dla nas oznacza wezwanie do większej miłości,
bo ta miłość jest naszym skarbem w niebie. Owo uniżenie polega na całkowitym zdaniu się a Jezusa; na nieustannym
zawierzeniu Mu naszych zmartwień, słabości, kłopotów. Jest to postawa bezgranicznego oddania się w ręce Pana Boga.
My, poprzez tę liturgię, chcemy się zbliżyć do Jezusa –
chcemy tego uniżenia przed Bogiem, jeszcze więcej w swoich sercach. I
dlatego, z nadzieją i wiarą, że te ręce Jezusa podniosą nas z
nawet największej rozpaczy i z najgłębszego upadku – tak, jak
ręce Pana Boga podnosiły Izraelitów, którzy popadali w coraz to
nowe i większe grzechy, którzy odchodzili od wiary w Jedynego Boga.
Prośmy teraz, by Pan Bóg był dla nas, jak dla św. Bernarda,
jedynym i największym Skarbem i Szczęściem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz