Dziwny
jest Bóg w świętych swoich – tak rzekł król prorok Dawid, rozważając
dobra i łaski, jakich użycza Bóg tym, którzy Go miłują. Wszystko, co Bóg
czyni, dziwnym jest; wszystko nam głosi Boga, który nieskończony jest w
mądrości, potędze, miłosierdziu i miłości. Powiedzieć można, że w
swoich świętych jakby zajaśniał tymi cnotami, które przyniósł na ziemię
Chrystus i według nich żył.
Dziś
przed nami staje Jan Chrzciciel. Ten wielki święty był jakby gwiazdą
poranną, która zwiastuje wschód słońca ogrzewającego ziemię i
ożywiającego naturę. Niebo uczciło świętego Jana, bo jego przyjście
oznajmił Anioł. Jan począł się z matki świętej, a jego narodzenie było
więcej chyba działaniem łaski niż natury, gdyż rodzice byli w podeszłym
już wieku. Święty Augustyn pyta: „Dlaczego czcimy narodzenie św. Jana,
gdy u innych obchodzimy dzień śmierci? Bo inni przez życie stali się
doskonałymi; on nim światło dzienne zobaczył był wybranym prorokiem.
Jego narodzenie podobne do zorzy porannej, która przynosi światu radość i
wesele”. Rzeczywiście, gdy na świat przyszedł, wszyscy pytali: „Kim
będzie to dziecię?”.
Był
wielkim, wielkim przez imię. Imię u Żydów odpowiadało ściśle
charakterowi tego, który je nosił, a oznacza: łaskę, błogosławieństwo i
nadzwyczajne przywileje.
Jan
jest wielkim przez łaskę. Święty Ambroży mówi, że „Bóg umiłował go
zanim otrzymał życie, że go już w niebie umieścił, choć jego nogi nie
dotknęły jeszcze ziemi; dał mu ducha Bożego przed używaniem rozumu, i
obdarzył łaską, zanim natura jego ciało udoskonaliła”. Maryja z Jezusem
idzie przez góry judzkie i szuka Jana. Maryja brała to dziecię na ręce.
Ileż musiała mu udzielić i wyprosić łaski?
Jest
wielkim przez posłannictwo: zwiastuje przyjście Zbawiciela, jest głosem
mówiącym, że „przybliżyło się królestwo Boże”, że Zbawiciel zstąpił na
ziemię. Jana podnosi do nieskończoności chrzest Bożego Syna – to korona
jego zaszczytnego posłannictwa. „Mój Boże – woła św. Augustyn – czyż
może być większy zaszczyt dla sługi nad to, że chrzci swego Zbawiciela i
Mistrza? Jakiż zaszczyt dla stworzenia, że widzi Stwórcę u stóp
swoich?”.
Jest
wielkim przez swe wzniosłe cnoty: pokutę, niezmordowaną gorliwość,
męstwo, zaparcie się – przecież domem stała mu się pustynia – mówił z
ogniem i zapałem, wprawiał w zdumienie, zwalcza występek, gromi
grzeszników, grozi gniewem Bożym: „Czyńcie pokutę... siekiera
przyłożona..., drzewo będzie wycięte..”. W zapale gorliwości idzie na
dwór króla, jakby słyszymy echo adwentu.
Jest
wielkim przez wyrzeczenie się dóbr ziemskich, i pogardę życia; przez
pokorę. Przecież chwali go sam Chrystus. Chrystus wiele wydał pochwał,
ale o Janie szczególnie: „Coście przyszli widzieć?” – pytał.
Jest
także wielkim przed ludźmi. Izajasz przedstawił go jako „głos wołający
na pustyni”, a Jeremiasz porównuje go do muru spiżowego i strzały
gorejącej. Lud przecież szedł za nim, i go słuchał. Św. Augustyn nazywa
go „szkołą cnoty, wzorem świętości, miarą sprawiedliwości, męczennikiem
dziewictwa, przykładem czystości, kaznodzieją pokuty, głosem Apostoła,
światłem świata i świadkiem Boga samego”.
I
wreszcie, jest wielkim przy śmierci. Chrystus wskazał drogę do nieba, a
Janowi kazał iść przed sobą. Przed Nim szedł, jako niepokojący głos
nawrócenia.
„Kim
będzie to dziecię?”. Tym, co raz na zawsze zdecydował za co dać głowę.
Miał jednaką i tą samą dla wszystkich; dla wszystkich taką samą prawdę.
Pozostał wiernym swoim przekonaniom i swemu powołaniu. Nie ugiął się i
nie zadrżał przed Herodem; wygarnął gorzką prawdę człowiekowi, który
miał przecież władzę i mógł odebrać mu życie. Nie strapiło go też
nienawistne spojrzenie Herodiady, która zaprzysięgła zemstę.
Tak
więc módl się święty Janie za nas, gdy nie mamy zasad za które
gotowiśmy oddać życie, i także wtedy, gdy brak odwagi stanąć w obronie
prawdy, bo jakiś „Herod” może nam nie odciąć głowę, a premię; bo jakaś
„Herodiada” może nas obnieść na języku; bo komuś się to nie podoba; bo
możemy stracić zwolenników; bo wreszcie wątpimy: na cóż może się przydać
pojedynczy głos człowieka Bogu, który jest wszechmocny, i sam potrafi
sobie ze wszystkim poradzić. Ratuj święty Janie, gdy człowiek zapomina:
która z jego twarzy jest prawdziwym obliczem; bo wobec groźnego Heroda
stroi się w skórę potulnego zająca, wobec Herodiady jest układnym
liskiem, a wobec silniejszego – łagodnym barankiem. Prosimy także,
Janie, abyśmy my, głosząc prawdy Boże, nie ulegli pokusie: przyprawić je
do smaku, złagodzić ich czasem drastyczną otwartość, upiększyć i
osłodzić, zapominając, że mamy być solą. Módl się za ludzi „w miękkie
szaty odzianych”, abyśmy zrozumieli, że Bóg nasz jest Bogiem
wymagającym, że wiara wymaga konsekwencji, a konsekwencja nawrócenia,
zaś nawrócenie – pokory i miłości. Spraw, Panie, abyśmy chcieli dołączyć
swój pojedynczy głos do „głosu wołającego na pustyni”, wierząc gorąco,
że w ten sposób przygotujemy drogę do przychodzącego Boga; wierząc, że
przez naszą wierność prawdzie możemy sprawić, że drogi kręte staną się
prostymi, a „wszyscy ludzie ujrzą zbawienie Boga”. AMEN.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz