lipca 13, 2018

15. Niedziela Zwykła (B) - Wybrał nas

Lato, wakacje, urlopy, wyjazdy w nowe okolice, do nowych miejscowości, spotkania z nowymi ludźmi, znajomymi i nieznajomymi; rozmowy i odpoczynek, pobyt w górach, nad morzem, czy we własnym mieszkaniu – ale bez lęku, że jutro czeka nas ciężka praca; więcej czasu wolnego – to wszystko pozwala nam dziś spokojnie pomyśleć o sobie, o bliskich, o naszych sprawach ukrytych w sercu, zaniedbanych podczas miesięcy ciężkiej pracy czy nauki, odsuniętych na dalszy plan zajęć.
A myśląc o sobie, myśląc o innych, może staniemy również wobec tych fundamentalnych pytań: Dokąd zmierzam? Czy idę właściwą drogą? Co trzeba zmienić na tej mojej drodze? Czy realizuję swoje powołanie życiowe?
Tym pytaniom, tym naszym doświadczeniom dzisiejszym wychodzi naprzeciw Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa i przypomina nam, że przecież wybrał nas jeszcze przed założeniem świata, abyśmy byli święci i nieskalani przed Jego obliczem (Ef 1, 4). Przypomina nam też, że z miłości przeznaczył nas dla siebie jako przybranych synów, przybrane córki. W Nim też mamy odkupienie i darowanie grzechów. W Nim także usłyszeliśmy słowo prawdy, Dobrą Nowinę o zbawieniu (Ef 1, 7).
Takie jest powołanie człowieka, powołanie twoje i moje, powołanie, które przeczuwamy w sobie i które Kościół ustami św. Pawła dziś mi przypomina.
Ale czy zawsze zdajemy sobie sprawę z tego wielkiego wybrania, powołania, wyniesienia do godności dziecka Bożego. Nierzadko przecież przeciwstawiamy się swemu powołaniu, zapominamy o naszym wybraniu.
Oto jedno ze świadectw, tak bliskie naszej rzeczywistości, choć tak odległe w czasie: W połowie VIII w. przed narodzeniem Chrystusa, Bóg posyła proroka Amosa, aby przypomniał narodowi wybranemu o jego powołaniu i wybraniu. Mówił Bóg do Amosa: „Idź, prorokuj do narodu mego” (Am 7, 15). Nie chcieli go słuchać i polecili mu opuścić granice państwa: Wołali: „Widzący”, człowieku znający prawdę, obdarowany przez Boga własną oceną rzeczywistości – idź, uciekaj sobie, u nas więcej nie prorokuj (Am 7, 12).
Amos jest świadomy tego, że nie jest prorokiem zawodowym, doradcą królewskim, nie jest też uczniem proroka. On jest zwykłym pasterzem i hodowcą sykomory, ale jest także świadomy tego, że właśnie jego Bóg wybrał i posłał głosić prawdę, o Bogu i ludzkich sprawach.
Mijały lata, nastała wreszcie pełnia czasów, Bóg posyła już nie proroka, ale Syna swego Jezusa Chrystusa. Przychodzi Chrystus, aby wszystko odnowić i odnowionego człowieka doprowadzić do Ojca. Pracy misyjnej nie podejmuje sam. Wybiera 12 apostołów. Tych wybranych i pouczonych wysyła po dwóch, a oni poszli posłuszni rozkazom swego Mistrza.
Do czego Jezus zobowiązał dwunastu apostołów? Przede wszystkim do tego, żeby więcej zaufali Bogu aniżeli sobie. By raczej liczyli na Bożą pomoc niż na własne siły. Stąd też otrzymali rozkaz: Niczego z sobą na drogę nie zabierajcie (Łk 9, 3). Bądźcie wolni od wszelkiego zewnętrznego obciążenia. Tylko wtedy możecie, w sensie ścisłym, być misjonarzami. Apostoł musi głosić nie siebie, ale Jezusa Chrystusa i to ukrzyżowanego. Jeżeli będzie Chrystusa przepowiadał, będzie zawsze mówił skutecznie i ciekawie. Takimi byli pierwsi apostołowie. Takimi powinni być dziś ci wszyscy, którzy podejmują się na co dzień apostolskiej pracy.
Chrystus zobowiązał apostołów, żeby wyszli i wzywali ludzi do nawrócenia, oraz żeby ludziom czynili dobrze, a w szczególności, żeby pamiętali o chorych. Tak jak Chrystusa poznawali ludzie po tym szerokim geście miłości i miłosierdzia, po tym, że czynił wszystkim dobrze, jak również po nauce prostej i chwytającej wszystkich za serca, tak życie i nauczanie apostołów ma być jednoznaczne i proste, ma być świadectwem.
Kto bowiem nie ma miłości do bliźniego, nigdy nie powinien się podejmować głoszenia słowa Bożego (św. Grzegorz Wielki).
Chrystus rozsyła apostołów i zdaje sobie sprawę z tego, że nie wszyscy ich przyjmą, że nie wszyscy będą ich słuchać, nie zraża się tym, lecz mówi: „Idźcie i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu” (Mk 16, 15).
Chrystus swoje wołanie: „Idźcie i głoście ...” kieruje dziś do nas, bo przecież nas także wybrał i z miłości przeznaczył nas dla siebie. Jesteśmy więc posłani, musimy się tym do głębi przejąć – przejąć wielką Bożą sprawą ewangelizacji świata, naszego kraju, naszego otoczenia, naszej rodziny. Chrześcijanin nie może i nie powinien milczeć, ponieważ otrzymał nakaz: „Idźcie i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu” (Mk 16, 15). Czy zrozumiałeś? Wszelkiemu! A ponieważ nie wszyscy chodzą do kościoła, trzeba głosić naukę także i poza nim. Chrystus nie powiedział: Głoście moją Ewangelię wszystkim, którzy do was przyjdą, ale powiedział: Idźcie i głoście wszelkiemu stworzeniu, aż po krańce ziemi. Nie można więc głoszenia nauki Bożej zamknąć granicami kościoła, mieszkania, rodziny, narodu, państwa. Bożemu słowu nie można wyznaczać granic.
Masz rację, kiedy mówisz: najlepszym kazaniem jest przykład życia chrześcijańskiego. Ale nie masz racji, kiedy mówisz, że wystarczy tylko przykład. Bo jeśli ograniczysz się tylko do przykładu, nie przedstawisz swojego Boga i nie pomożesz go poznać i nie pocieszysz niewiedzących. Trzeba więc czynić jedno i drugie.
Masz rację, kiedy twierdzisz, że wiara to wolna decyzja, ale nie masz racji, kiedy mówisz, że ukazywanie wiary słowem i rzucanie na nią światła jest naruszeniem wolności. Masz rację, kiedy mówisz, że Kościół katolicki nie jest ugrupowaniem ani sektą, ale nie masz racji, kiedy stoisz bezczynnie i nie przykładasz się do dzieła ewangelizacji twego otoczenia.
Posłuchaj na koniec kilku słów zmarłego Kardynała Prymasa o naszym posłaniu z Ewangelią do ludzi: „Sługa Ewangelii jest świadom, że dzieła oświecenia dokonał Chrystus przez krzyż. Samo słowo nie jest wszechmocne. Nawet Słowo Przedwieczne dokonało zbawienia przez krzyż i przez śmierć krwawą. To jest najmocniejszy argument Zbawiciela świata. Szczęśliwy, komu dane jest przypieczętować swoje posłannictwo cierpieniem. Śmierć z wysiłku apostolskiego tak bardzo upodabnia nas do Chrystusa umierającego na krzyżu. Apostolstwo to prosta droga do nieba, bo Chrystus nas zapewnił: »Do każdego więc, kto się przyzna do mnie przed ludźmi, przyznam się i ja przed moim Ojcem, który jest w niebie«” (Mt 10, 32).
Niech więc Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa przeniknie nasze serca swoim światłem, abyśmy wiedzieli, czym jest nadzieja naszego powołania. Amen.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Homilie i rozważania , Blogger