listopada 29, 2018

1. Niedziela Adwentu (C) – Czuwać znaczy kochać

Czas i okoliczności, w których żyjemy, postawiły nas wobec wielu pytań. Niekiedy przychodzą one z zewnątrz i są wynikiem manipulacji człowiekiem. Dobrze, gdy wówczas przebudzi się człowiek i dojdzie do wniosku, że nie wszystko wolno zakwestionować, nie przy wszystkim wolno postawić znak zapytania. Bogu niech będą dzięki, gdy w porę obudzi się człowiek, obudzi naród, gdy w porę spostrzeże, że niektóre pytania, choćby te z początku dziejów człowieka, z raju, mają iście diabelski podtekst i wydźwięk. Poeta opisując to rajskie wydarzenie i pytanie trafnie napisał: „Pierwsza mowa szatana do rodu ludzkiego zaczęła się najskromniej od słowa: dlaczego?” (A. Mickiewicz).
Upłynęły wieki. Czasy, w których żyjemy trudno nazwać rajskimi, ale podtekst i pytania są takie same. Potrafiły one zaprowadzić wielu ludzi i niejeden naród na manowce ateizmu czy negacji wszelkich zasad moralnych. Ale dziś wydaje się najbardziej niebezpieczne sprowadzenie wszystkich życiowych problemów do tego jednego, natarczywego pytania: co będziemy jedli, co będziemy pili, czym się przyodziejemy? W tym ślepym zaułku człowiek stwierdza, że życiowa konieczność tych pytań o byt materialny wyjaławia i paraliżuje ludzkie dążenia. To krok dalej niż ateizm jako program, o którym mówił Jan Paweł II na placu Defilad.
Dzisiejsza liturgia pierwszej niedzieli Adwentu prowokuje nas do stawiania sobie zupełnie innych pytań. Są to pytania o wnętrze, o istotę naszego życia i działania. O nasze chrześcijańskie wnętrze wystawione wciąż na próbę i niebezpieczeństwo spłycenia. Pozwólmy sobie w tym miejscu na nieco inne odczytanie dzisiejszego urywka Pierwszego Listu do Koryntian. Uczyńmy go pytaniem: Czy w Nim, w Chrystusie zostaliście wzbogaceni we wszystko, we wszelkie słowo i poznanie? Czy świadectwo Chrystusowe utrwaliło się w was tak, iż nie doznajecie braku żadnej łaski? Czy oczekujecie objawienia się Pana naszego Jezusa Chrystusa? Czy okażecie się bez zarzutu w dniu przyjścia naszego Pana? Tak postawione pytania bardziej podkreślają wymowę przypowieści ewangelicznej, którą usłyszeliśmy przed chwilą.
Pan Jezus mówi o potrzebie czujności, gdyż królestwo Boże powierzone Jego wyznawcom ma wartość nieocenioną. Trzeba pilnować go jak skarbu. Chrystus Pan w przypowieści utożsamia się z gospodarzem, który udał się w podróż. Zostawił swój dom, powierzył swoim sługom staranie o wszystko, każdemu wyznaczył zajęcie, a odźwiernemu przykazał, żeby czuwał. Czy można lepiej zobrazować wartości najdroższe sercu człowieka? Obraz domu, powierzonego pieczy mieszkańców, przemawia do wszystkich. Nad dom rodzinny nie ma nic bliższego i droższego. Pojęcie domu przekazuje najwyższe i ponadczasowe wartości. Domem jest Kościół, domem ojczyzna. Domem Boga jest człowiek. Domem ludzi po wszystkie wieki, na zawsze jest królestwo Boże. Pan zostawił nam swój dom, a do czasu swego powrotu wyznaczył nam domowe zajęcia. Każdy w tym domu ma do spełnienia wyjątkowe zadanie. Nad domem tym na wieki będzie powtarzane to, co słyszeliśmy dzisiaj w Liście do Koryntian: „Chrystus będzie umacniał was aż do końca, abyście byli bez zarzutu w dniu Jego przyjścia” (1 Kor 1,8). Będzie umacniał, bo nieustannie jest z nami w domu swego Królestwa. Umacnia nas trwających w Jego domu, bo miłuje nas do końca. Miłość jest spoiwem tego domu. Gdy jej zabraknie — uboższy jest Kościół, uboższa ojczyzna, uboższy i smutny jest człowiek. Może właśnie teraz, w tym czasie i okolicznościach pytać o nią trzeba będzie częściej niż kiedykolwiek. Z pewnością będzie więcej wśród nas potrzebujących, dla których wzajemna miłość musi otworzyć czule serca i mocne ręce.
Ojciec św Jan Paweł II mówił o tym, że nasza ojczyzna wciąż potrzebuje nowej ewangelizacji; chyba w dziedzinie wzajemnej miłości najbardziej. Poddając się nowej ewangelizacji musimy zdać sobie sprawę z mocy, która w nas jest. Odwołajmy się jeszcze raz do tekstu św. Pawła: „W Nim zostaliśmy wzbogaceni we wszystko: we wszelkie słowo i wszelkie poznanie, bo świadectwo Chrystusowe utrwaliło się w was, tak iż nie doznajecie braku żadnej łaski” (1 Kor 1,5-7). Trzeba więc sięgnąć na nowo do tego źródła mocy i na nowo uwierzyć, że czerpiemy od wieków z wartości trwalszych niż przelotne hasła i trzepot transparentów. O Kardynale Wyszyńskim opowiadają, że jako kapelan oddziałów powstańczych w 1944 r. patrzył pewnego razu z podwarszawskich Lasek na łunę nad dogorywającą stolicą. Wiatr niósł swąd spopielałego dobytku i resztki nadpalonych śmieci i papierów. Wśród nich późniejszy Prymas znalazł kartkę, na której ogień ocalił tylko dwa słowa: „Będziesz miłował…” Mówił o tym, że to był testament ginącej Warszawy, która nic droższego nie mogła mu przysłać.
Nowa ewangelizacja niech nam pomoże ocalić miłość, bo jedynie miłość ocala. Niech wzmocni wiarę w Chrystusa, który umacnia nas aż do końca. Niech obudzi nadzieję nowego życia w Bogu. Tak ocala się dom, który nam Pan zostawił. Tak umacnia się wśród nas królestwo Boże, bo jedynie miłość ocala.
Ukochani bracia i siostry! Dzisiejsza Ewangelia pierwszej niedzieli Adwentu mówi o czuwaniu. Jak więc żyć, by być przygotowanym na przyjście Pana? Myślę, że z wielu znaczeń słowa „czuwać” Jest jedno najpiękniejsze - „kochać”. Czuwa ten, kto nieustannie kocha; kto pragnie wypełnić wolę Bożą; kto nieustannie wychodzi ze swego egoizmu; kto pragnie dobra drugiego bardziej niż swego; kto ćwiczy się w postawie podobnej do Jezusa, kiedy umywał nogi Apostołom. Nie da się tak kochać: bez wiary, bez modlitwy, bez życia w Bogu.
I właśnie tak, czuwając w miłości, najlepiej przygotowujemy się na przyjście Pana, to znaczy: na naszą śmierć, na wieczne życie w Bogu. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Homilie i rozważania , Blogger