Uroczystość dzisiejsza jest obchodzona z wielkim splendorem. Wychodzimy bowiem z procesją na nasze udekorowane ulice. Czynimy to, aby wyznać naszą wiarę i uwielbić Pana Jezusa obecnego w Eucharystii. I mimo, że wychodzimy na zewnątrz to jednak nasze Święto musi być przeżywane przede wszystkim wewnątrz. Chodzi przecież o intymną ucztę, i podobną do tej, którą Pan Jezus spożył ze swoimi uczniami. My jesteśmy tymi uczniami, w tym samym pokoju, razem z Jezusem. Z jego ust padają słowa: „To jest Ciało Moje; to jest Krew Moja” (J 6,51-58).
Te słowa zostały wypowiedziane przez samego Chrystusa w czasie Ostatniej Wieczerzy. Te same słowa Jego mocą powtarzają tysiące ust chrześcijańskich od wieków i powtarzać będą aż do skończenia świata. Na ich oczach dokonuje się jedyna w swoim rodzaju przemiana. Pod skromną postacią chleba znajduje się Chrystus Pan z całym swoim majestatem i Człowieczeństwem. Dokonuje się Przeistoczenie tj. całkowita przemiana, polegająca na przejściu jednego w drugie - a zatem chleb i wino zostają przemienione w Najświętsze Ciało i Krew Jezusa.
Tylko substancja ulega zmianie, natomiast przypadłości zostają te same, a mianowicie; kształt, kolor i zapach. Wszystko to Chrystus Pan uczynił z miłości do ludzi - do nas! I dlatego trzeba, abyśmy nieustannie wielbili miłość Bożą za ten cudowny dar.
Pan Jezus przeszedł przez tę ziemię dobrze czyniąc: jednał grzeszników z Bogiem, leczył chorych, wskrzeszał umarłych, pocieszał strapionych i karmił zgłodniałych.
Chrystus Pan chciał jednak uczynić dla człowieka jeszcze więcej.
On chciał nam na zawsze dać samego siebie: „To jest Ciało Moje – bierzcie i jedzcie; to jest Krew Moja – bierzcie i pijcie”.
Chrystus Pan zapewniał nas, że nie zostawi nas sierotami, bo przecież jest z nami przez wszystkie dni aż do skończenia świata. I ta obecność Chrystusa m.in. jest w Ewangelii, w Najświętszym Sakramencie – gdzie jest obecny Bóg żywy i Prawdziwy.
Ludzka miłość jest przemijająca, krótkotrwała i zmienna. Umierającą matkę najbardziej boli to, że musi zostawić swoje dzieci, które tak bardzo kocha. Doskonale wie, że pozostawi po sobie wspomnienie, testament, jakieś drobiazgi, fotografię; właściwie nic więcej. A i to po latach pójdzie w zapomnienie, bo to jest naszą wspólną ludzką wadą.
Inaczej jest z miłością Bożą. Może zapomnielibyśmy o Chrystusie, gdybyśmy nie mieli Go w Ewangelii Św., bo przecież ten sam Jezus, który żył na ziemi 2000 lat temu, który nauczał przez 3 lata, który cierpiał na krzyżu i zmartwychwstał - przebywa pośród nas ukryty pod postacią chleba i wina.
Co więcej chce być każdemu człowiekowi bliski, potrzebny – jak potrzebny jest chleb powszedni. Pan Jezus poprzez Eucharystię staje i dziś pośrodku ludzi dosłownych i autentycznych mieszkańców ziemi Staje pośrodku ludzi bardzo różnych, z których jedni śmieją się, a drudzy płaczą; jedni są naukowcami, a drudzy wygami od interesów; jedni ofiarnymi idealistami, a drudzy sprytnymi oszustami; jedni optymistami, a drudzy zgaszonymi pesymistami.
Chrystus w Eucharystii przyzywa wszystkich i ustanawia jedną rodzinę. Każdy z nas jest inny - ale w Chrystusie i przez Chrystusa stanowimy jedność.
Zauważmy także, że w Chlebie Najświętszym, który możemy spożywać, zatraca się wszelki dystans między człowiekiem a Bogiem. A skoro tak jest, to musi być zniwelowany dystans i przepaść między samymi ludźmi. Człowiek dzisiejszy cierpi niejeden głód - a mianowicie głód piękna, miłości, prawdy. Czasem te głody są trudniejsze do zaspokojenia niż głód fizyczny chleba. Z całą pewnością dzielą one ludzi. Chrystus czeka na naszą pomoc!
Tymczasem jakże często myślimy tylko o sobie i swoim zbawieniu. Nie jesteśmy w stanie zaradzić tym wielkim problemom. A jednak Chrystus czeka na naszą pomoc. Nie lękajmy się.
Apostołowie też byli przerażeni i niejednokrotnie zastanawiali się jak zaradzić różnym biedom ludzkim. Skąd wziąć tyle chleba, żeby starczyło dla wszystkich ludzi zarówno bliskich jak i dalekich, zarówno na dzisiaj jak i na jutro?
Dojrzały chrześcijanin musi dzielić razem z Chrystusem troskę o cały Lud Boży. Musi być silny na tyle, aby pomagać innym i czuć się odpowiedzialnym za drugiego człowieka.
Dojrzały chrześcijanin dostrzega wszelki głód. Ponadto rozumienie, że zbawienie świata jest uzależnione od starań i miłości ludzkiej. To nic nie szkodzi, że możemy ofiarować czasem tak niewiele w to wspólne nasze dzieło zbawienia. Oby to jednak było wszystko na co nas stać! Przecież Panu Jezusowi starczyło 5 chlebów i 2 rybki. Zostawmy więc i teraz Panu Jezusowi sprawę cudownego rozmnożenia naszych sił i naszej miłości. Uwierzymy, że w EUCHARYSTII jest nasza siła!
Próbujmy - tylko często - stawiać sobie pytanie: Czym jest Eucharystia? Tak jak Izraelici pytali na pustyni po zesłaniu manny; Man hu? Co to jest? Czy naprawdę wierzę, że jest to chleb z nieba, dający życie wieczne? Czy wierzę, że jest to żywy i prawdziwy Chrystus?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz