Refleksja nad Słowem Bożym
W
dzisiejszej Ewangelii czytamy o tym, jak Jezus przyszedł do domu
pewnego przywódcy faryzeuszów, aby w szabat spożyć posiłek. Jako zapewne
wiemy z różnych fragmentów Ewangelii, faryzeusze nie jadali z byle kim.
Ludzi, których uważali za nieczystych, nie tylko, że nie zapraszali,
ale nawet nie przystawali z nimi. Zatem zaproszenie Jezusa na wspólny
posiłek świadczy o tym, iż mimo, że wciąż Go śledzili i wciąż im coś
zarzucał, był dla nich niewygodny, to jednak nie uważali Go za
nieczystego. Pamiętamy również, że faryzeusze lubili robić wiele rzeczy
na pokaz. W jednej z Ewangelii możemy przeczytać, że nosili długie
frędzle u płaszczy, modlili się głośno na rogach ulic, na rynku, żeby
ich widziano, pościli na pokaz i zajmowali pierwsze miejsca w
synagogach. Na różnych przyjęciach, gdzie bardzo ważnym miejscem był
suto zastawiony stół, miejsca przy stole były związane Zgodnością lub
bliskością osoby względem gospodarza, lubili zajmować pierwsze miejsca.
Zatem nic dziwnego, że Jezus, będąc właśnie w takiej sytuacji,
wykorzystał okazję, aby zganić ich pychę.
Powiedział
do nich wyraźnie: Jeśli cię kto zaprosi na ucztę nie zajmuj pierwszego
miejsca, by czasem ktoś znakomitszy od ciebie nie był zaproszony przez
niego. I musiałbyś ze wstydem zająć ostatnie miejsce. Jezus mówił też,
że jeśli usiądziesz na ostatnim miejscu, to wtedy ten, co cię zaprosił,
każe ci się przesiąść i spotka cię zaszczyt wobec wszystkich.
Z
tych prostych słów Jezusa widać wyraźnie, że pycha się nie opłaca, a
pokora przynosi pozytywne efekty i tu wcale nie chodzi tylko o miejsca
przy stole, ale o zachowanie ludzi w ogóle. Tu trzeba właściwej
samooceny, trzeba też zauważyć innych ludzi wokół siebie. W życiu jest
trochę podobnie jak w sporcie. Wielu sportowców z całego świata
przygotowuje się do olimpiady z jakiejś konkretnej dyscypliny, ale na
pierwszym stopniu podium może stanąć tylko jeden. Reszta musi się
zadowolić kolejnymi miejscami. Proszę więc sobie wyobrazić, co by było,
gdyby wszyscy zawodnicy byli pewni, że są najlepsi, więc muszą być
pierwszymi. Zapewne po przegranej nie wiedzieliby, co z sobą zrobić.
Zdrowi zawodnicy jednak nie załamują się, ale już przygotowują się do
kolejnej olimpiady. Niestety, ta faryzejska cecha, aby pokazać się
lepszym od innych, aby wywyższać się ponad innych, nie wiedząc nawet,
kim oni są lub zwalać winę na innych, aby samemu uniknąć
nieprzyjemności, była i jest zauważalna przez wieki i prowadzi do wielu
niepotrzebnych cierpień. Jezus zaś przed ostatnią wieczerzą umywał nogi
swoim uczniom i polecił apostołom, aby czynili podobnie. Jezus był ich
Mistrzem, Nauczycielem, a zajął miejsce sługi.
Tę
samą postawę zajmował wciąż wobec Boga Ojca, mówiąc, że po to przyszedł
na świat, aby pełnić Jego wolę. Był też posłuszny Ojcu aż do śmierci
krzyżowej. Ojcu, a nie komukolwiek z ludzi, jeśli ktoś wymagał od Niego
czegoś, co nie było zgodne z prawdą. Postawę służby wykazywał również
przez uzdrowienia, nauczanie, w którym nikt nie może dopatrzyć się
choćby odrobiny pychy.
Dobrze
by było raz jeszcze wczytać się w Ewangelię, aby w stosunkach
międzyludzkich móc naśladować naszego Mistrza Jezusa Chrystusa.
Mamy
przez pokorę, przez rezygnację z przyznawania samemu sobie pierwszego
miejsca, zwłaszcza na rzecz innych naśladować swego Mistrza. Nie oznacza
to poniżania się, ale uniżenie - na wzór Jezusa, który nie przyszedł,
aby Mu służono, lecz aby służyć.
Prośmy
dzisiaj - przez wstawiennictwo św. Karola Boromeusza - o dar prawdziwej
pokory, która jest wyznaniem prawdy o Bogu i nas samych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz