sierpnia 21, 2021

21. Niedziela Zwykła (B) – Trudna jest ta mowa


Drogie Siostry, drodzy Bracia!

"Trudna jest ta nasza mowa, któż jej może słuchać". Tak skwitowali w dzisiejszej Ewangelii uczniowie Jezusa Jego mowę na temat Eucharystii, której słuchaliśmy przez ostatnich kilka niedziel. Ta przejmująca mowa Jezusa, w której mówi On o wielkiej ofierze jaką pragnie złożyć z siebie za zbawienie ludzi kończy się smutno. Zarówno postronni słuchacze jak też i sami uczniowie Jezusa, którzy od dłuższego czasu chodzili z Nim, stwierdzają prawie jednogłośnie "Trudna jest ta mowa".

Eucharystia zawsze wiąże się z krzyżem. Na Kalwarii była ona ofiarą życia Jezusa złożoną za wszystkich ludzi. Dla nas z kolei sprawowanie Eucharystii, a więc przyjmowanie Ciała i Krwi Jezusa, również wiąże się z krzyżem, również wiąże się z ofiarą. Eucharystia wymaga bowiem od nas czystego serca, a to z kolei oznacza wyrzeczenie się grzechu, często przyjemnego i wygodnego. Z pewnością wielu z nas w takich okolicznościach powtarza "Trudna jest ta mowa".

Trudno jest wytrwać chociażby w postanowieniach małżeńskich, o których mówi dzisiaj św. Paweł w II czytaniu. Wierność małżeńska w pewnych sytuacjach wydaje się niemożliwa do zachowania. Ona była taka piękna, on był taki przystojny - usprawiedliwiamy się często. Nie jest łatwo być uczciwym wobec swojego małżonka kiedy kłamstwo jawi się o wiele wygodniejsze. Trudno jest oderwać się od gazety czy zrezygnować ze spotkania z kolegami aby pomóc współmałżonce w robieniu porządków czy pilnowaniu dziecka. Nie jest łatwo wytrwać we wzajemnej miłości aż do końca życia, kiedy z czasem współmałżonek przestał był atrakcyjny a z biegiem lat staje się coraz bardziej uciążliwy. Ci, którzy są już przynajmniej kilkanaście lat po ślubie z pewnością mogą potwierdzić, że małżeńskie wymagania o jakich mówi dzisiaj św. Paweł to rzeczywiście... "trudna mowa".

To samo dotyczy także innych wymagań życia chrześcijańskiego. Nie jest łatwo wybaczyć komuś, kto wyrządził nam wiele zła. Trudno jest prosić o przebaczenie kogoś, komu wyrządziło się wiele zła. Przykładem tego jest obchodzona ostatnio 77 rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego. Nie wszyscy z tych, którzy zadawali nam śmierć umieli nas za to przynajmniej przeprosić.

Trudno jest opowiadać się po stronie życia, już od jego poczęcia, kiedy wokoło, pod pretekstem respektowania praw człowieka, szaleje przytłaczająca propaganda śmierci. Nie jest łatwo wyświadczyć komuś bezinteresowną pomoc widząc rozpowszechnioną postawę rachunku ekonomicznego i buissnesu nastawionego na zysk w każdej sytuacji. Trudno jest wykonywać uczciwie swoją pracę, wiedząc,że ewentualne niedociągnięcia i tak nie zostaną dostrzeżone. Nie jest łatwo zakończyć spotkania towarzyskiego jedynie po dwóch czy trzech kieliszkach ...

Trudno jest zaakceptować własną chorobę widząc wokoło tylu ludzi zdrowych, cieszących się życiem. Nie jest łatwo wybrać się do kościoła zarówno w słoneczną niedzielę, kiedy o wiele przyjemniej jest nad wodą, jak też w słotę, kiedy domowe pielesze wydają się takie przytulne. Trudno jest opowiadać się po stronie Chrystusa, po stronie nauki Kościoła, kiedy wielu uważa to za średniowieczny relikt nieprzystający w ogóle do dzisiejszej rzeczywistości. Trudna jest ta mowa...

Drogie Siostry i drodzy Bracia.

Nikomu z nas nie jest łatwo w dzisiejszej rzeczywistości trwać przy Bogu. Nie było to łatwe także dla Narodu Wybranego. Jego 40-letnia wędrówka po pustyni do Ziemi Obiecanej nie była wolna od szemrań, po-wątpiewań czy też otwartych zdrad Boga Jahwe, na rzecz chociażby złotego cielca. Również i oni w pewnym momencie stwierdzili: "Trudna jest ta mowa".

Nieustanna opieka Boga Jahwe sprawiła jednak, że w krytycznej sytuacji nawet woda wytrysnęła ze skały, a na pustynnym piasku pojawiła się manna, która dała siły do dalszej wędrówki. Bóg okazał się wierny przymierzu jakie zawarł przed wiekami z Abrahamem i po 40-tu latach uciążliwej wędrówki naród izraelski stanął na Ziemi Obiecanej. Piękna jest postawa Narodu Wybranego po osiągnięciu celu swojej wędrówki, opisana w dzisiejszym pierwszym czytaniu. Naród jest świadomy, komu zawdzięcza zrealizowanie tego, wydawać by się mogło niemożliwego, przedsięwzięcia. "Chcemy służyć Panu, bo i On jest naszym Bogiem" - odpowiada Jozue na pytanie o bóstwo, któremu pragnie teraz służyć. Podobnie było z Apostołami. Również i oni po początkowym opuszczeniu wszystkiego i pójściu za Chrystusem, z czasem zaczęli szemrać, narzekać, nie rozumiejąc w wielu przypadkach działań swojego Mistrza. Wielu z uczniów odeszło. "Trudna jest ta mowa" - stwierdzili.

Została dwunastka najwierniejszych, aczkolwiek i wśród nich znalazł się zdrajca. Ci, którzy wytrwali, nie pożałowali. Pomimo, że krzyż ich nie ominął, Chrystus dał im moc świadczenia do końca Ewangelii i w sposób wprost niewiarygodny pomnożył ich dzieło. Czy przypuszczali oni wtedy, że z ich tak małej grupki, powstanie kiedyś tak potężny Kościół?

Włoski kapłan Jakub Alberione, Założyciel Towarzystwa św. Pawła, Sióstr Uczennic Boskiego Mistrza, Sióstr Córek św. Pawła oraz siedmiu innych zgromadzeń zakonnych i instytutów świeckich tworzących dziś Rodzinę Paulińską otrzymał od Boga, na początku naszego wieku misję ewangelizowania poprzez środki społecznego przekazu.

Po początkowym okresie entuzjazmu, zaczęły pojawiać się poważne trudności stawiające pod znakiem zapytania istnienie całego dzieła. Coraz bardziej dokuczliwa gruźlica, trudności ekonomiczne, wrogość ze strony faszyzyjącego wtedy społeczeństwa włoskiego, niezrozumienie ze strony Kościoła dla duszpasterstwa prowadzonego przez środki społecznego przekazu sprawiły, że także ks. Alberione w pewnym momencie stwierdził: "Trudna jest ta mowa".

Jednak i tym razem Pan Bóg nie pozostał obojętny na trudności swojego wiernego sługi. W jednym ze snów ks. Alberione ujrzał Boskiego Mistrza, który wypowiedział 4 krótkie zdania: "Nie bójcie się. Ja jestem z Wami. Stąd chcę oświecać. Miejcie żal za grzechy". Wspomina ks. Alberione: "Słowo 'stąd' wychodziło z tabernakulum, w sposób bardzo wyraźny, tak aby uświadomić, że od Niego - Jezusa otrzymamy potrzebne nam światło".

Za radą spowiednika ks. Alberione uczynił z usłyszanych zdań program życia zarówno swojego jak też wszystkich swoich duchowych synów i córek. Okazał się on niezwykle skuteczny. Założył Zgromadzenie Paulistów i Paulistek, ktorych przedstawiciele obecni są w 45 krajach i na wszystkich kontynentach świata. Cieszymy się też wspólnie licznymi owocami ewangelizacji poprzez środki masowego komunikowania, która jest naszym głównym charyzmatem. Jeszcze raz Pan Bóg dotrzymał swoich obietnic i, mimo trudności, kontynuuje swoje dzieło.

Pauliści i Paulistki przez swoje apostolstwo pragną przetłumaczyć trudną mowę Chrystusa na język jakim posługuje się współczesny człowiek żyjący w cywilizacji obrazu i dźwięku. Językiem mass - mediów mówią o Bogu starając się, aby Jego głos nie został w nich stłumiony. Stale są bowiem świadomi słów ich Założyciela: "do jest dzisiaj dobrze zorganizowane, używa potężnych środków, posługuje się prasą, radiem, kinem i telewizją. Dobre słowo natomiast często nie jest słuchane; a jeśli już jest słuchane zostaje zaraz przykryte potężnymi głosami zła. Należy przeciwstawić prasę - prasie, radio - radiu, kino - kinu, telewizję -telewizji. Wszystko dla Ewangelii, wszyscy dla Ewangelii".

Drogie Siostry i drodzy Bracia, również i nas dzisiaj, tak jak Naród Wybrany w czasie wędrówki przez pustynię, tak jak Apostołów którzy pierwsi zawierzyli Jezusowi, tak jak księdza Alberione wytrwale realizującego zamiar Boży, Pan Bóg wzywa do pewnego wyboru wobec Jego trudnych wymagań. Być może nie wszystko rozumiemy z tego co dzieje się w naszym życiu, być może trudno jest nam w nim odnaleźć Boga.

Każdego ranka stajemy wobec jakiegoś wyboru. Będziemy służyli takiemu Bogu, którego wybierzemy. Tylko jeden jest prawdziwy: "brzemię Jego jest słodkie a ciężar lekki".

Każdy bożek wymaga zawsze ofiar. Bóg pieniądz, bóg władza, bóg interes, bóg polityka zbierają dzisiaj swoje obfite żniwo. Z hołdowania tym właśnie bożkom wnika tragedia setek tysięcy ludzi jaka dokonuje się dziś w Ruandzie, Somalii, byłej Jugosławii i innych częściach świata. Jaki jest nasz wybór? Jak ma na imię nasz Bóg, któremu na codzień służymy, któremu hołdujemy w naszym postępowaniu?

Pan Jezus wymaga od swoich wyznawców, aby byli zdolni oddać Mu się całkowicie, aby byli zdolni podpisać in blanco dokument o losach swojego życia i nie bali się Mu go wręczyć. Czy stać nas na taką odwagę, na taką determinację wiary?

Człowiek myślący jedynie po ludzku jest posłuszny tylko wtedy, kiedy rozumie; uczeń Chrystusa jest posłuszny nie rozumiejąc do końca wszystkiego, ufając Bożemu Słowu. Jest on tym "maluczkim", który ufa. "Panie do kogóż pójdziemy". Ten, kto wie dokąd ma iść, nie znajdzie nigdy Boga. Syty, ciekawski, egoista, myślący tylko o sobie nie może zrozumieć Jezusa, nie może zrozumieć Eucharystii.

Drogie Siostry i drodzy Bracia!

Dla każdego pokolenia Słowo Boże było trudną mową. Ci jednak, w ciągu historii, którzy mimo wszystko chcieli jej słuchać, otrzymali Bożą moc i doszli do swojej Ziemi Obiecanej. Do każdej Ziemi Obiecanej droga jest długa i pełna cierni. Właśnie dlatego Pan Jezus tak wiele mówi o Eucharystii jako o jedynym skutecznym pokarmie na tej drodze, zapewniającym dotarcie do celu: "Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym".

Jeśli i my zdobędziemy się na wysiłek i zechcemy posłuchać trudnej mowy Jezusa, a Eucharystia stanie się naszym pokarmem wtedy i my staniemy się uczestnikami tej Jego obietnicy.

Nam Polakom również udało się, dzięki zawierzeniu Jezusowi i Jego Matce, dojść do naszej Ziemi Obiecanej, do wolności. Droga nie była łatwa. Wielu często powtarzało "trudna jest ta mowa".

Dzisiaj, kiedy cel został osiągnięty również i my, tak jak Izraelici po wejściu do Ziemi Obiecanej jesteśmy pytani: "Komu chcecie służyć?". Nie wszyscy pamiętają, że u podstaw naszej kultury narodowej stoi chrześcijaństwo, nie wszyscy pamiętają Boże dzieła dokonane w historii naszej Ojczyzny.

Ilu pozostało wśród nas takich, którzy mogliby odpowiedzieć razem z wdzięcznymi Izraelitami: "My chcemy służyć Panu, bo On jest naszym Bogiem?" Ilu jest wśród nas takich, którzy mogliby powiedzieć: "nie boimy się służyć Bogu". Niestety wielu już zdążyło odejść. Osiągnęli bowiem swoje przyziemne cele i Pan Bóg czy też Kościół przestali im być już potrzebni.

Trudno jest być dziś uczniem Chrystusa. Nadal trudno jest słuchać Jego mowy o Eucharystii. Nie jest łatwo trwać w łasce uświęcającej umożliwiającej spożywanie Ciała i Krwi Chrystusowej, gdy wokół nas jawi się tyle propozycji nie wiążących się z krzyżem i cierpieniem, nie wiążących się z ofiarą, proponujących życie łatwe, lekkie i przyjemne.

Dlatego też i nas wszystkich pyta dzisiaj Jezus: Czyż i wy chcecie odejść?. Musimy dokonać wyboru. Wśród uczniów Jezusa nastąpił rozłam. Niektórzy odeszli.

W której grupie jesteśmy my? Z tonącego statku najwygodniej jest uciec. Czy mamy odwagę trwać przy łodzi Chrystusowego Kościoła pomimo szalejącego sztormu zła i nienawiści? Czyż i ty chcesz odejść - pyta dziś jasno Chrystus. Niech naszą odpowiedzią, niech odpowiedzią nas wszystkich, pomimo trudnej mowy Jezusowej będzie odpowiedź Szymona Piotra z dzisiejszej Ewangelii: "Panie do kogóż pójdziemy, Ty masz słowa życia wiecznego." Amen.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Homilie i rozważania , Blogger