Bracia
i Siostry! Święty pustelnik Antoni kiedyś bardzo mądrze pocieszył
niewidomego chłopca. Powiedział mu tak: „Mój drogi, ty wprawdzie
nie masz takich oczu, jakie mają również kury i gęsi, a nawet
muchy i komary. Ale za to masz takie oczy, jakie mają aniołowie –
oczy, którymi można oglądać samego Boga i Jego światłość”.
Chłopiec ten przeszedł później do historii jako jeden z wielkich
myślicieli katolickich IV wieku. Dydym Niewidomy po dziś dzień
jest wymieniany we wszystkich podręcznikach patrologii oraz w
teologicznych encyklopediach.
I
z całą pewnością również dzisiaj wielu jest takich niewidomych,
których przepełnia jakieś nadziemskie, duchowe światło. Ale
zauważmy, że możliwa jest również sytuacja odwrotna: ktoś może
mieć wzrok świetny, wzrok na miarę pilota samolotu odrzutowego, a
zarazem być pogrążony w ciemnościach, być ślepym duchowo.
Otóż
istnieje wielka różnica między człowiekiem, który jest
pozbawiony wzroku cielesnego, a człowiekiem zaślepionym,
człowiekiem, któremu szwankuje wzrok duszy. Człowiek, któremu nie
funkcjonują oczy cielesne, wie, że nie widzi. Czasem nawet potrafi
to swoje nieszczęście przemienić w swoją szansę i tym więcej
otwiera się na światło duchowe. Natomiast zaślepienie duchowe
jest nieszczęściem tak głębokim, że nie da się go przemienić w
szansę. Co gorsza, człowiek zaślepiony duchowo nie zdaje sobie
sprawy z tego, że jest zaślepiony.
Jeśli
tak się rzeczy mają, to każdy z nas może być ofiarą jakiegoś
zaślepienia i o tym nawet nie wiedzieć. Toteż staje przed nami
niezmiernie ważne pytanie: W jaki sposób szuka się u Chrystusa
ratunku od tego strasznego duchowego nieszczęścia, jakim jest
zaślepienie? Ale przedtem warto się zastanowić, na czym konkretnie
może polegać zaślepienie.
Na
przykład mogę nie zauważać mojego bliźniego. Czasem człowiek
jest tak zaaferowany różnymi swoimi sprawami, że nie zorientuje
się nawet, iż jego własny współmałżonek czuje się bardzo
samotny, albo że narasta w nim jakieś rozgoryczenie i poczucie
krzywdy. Czasem człowiek bardzo się troszczy o różne potrzeby
swojego dziecka, a nie zauważy, że dziecko jest zgłodniałe
odrobiny rodzicielskiego ciepła i rodzicielskiej aprobaty.
Nie
tylko mogę nie zauważyć potrzeb drugiego człowieka. Mogę
również nie zauważyć i nie docenić darów, jakimi on mnie
obdarza. I w ten sposób narasta obcość między ludźmi, czasem
nawet między mężem i żoną, między rodzicami i dziećmi. A
jeszcze łatwiej nam nie zauważać ludzi innych, ludzi spoza naszej
rodziny. Źródłem tego zaślepienia, które czyni człowieka
niewrażliwym na potrzeby i dary drugiego człowieka, jest
egocentryzm.
Jak
widzimy, nie tylko namiętności zaślepiają człowieka. Zaślepia
człowieka nie tylko nienawiść, nie tylko chciwość, nie
tylko niezdrowa ambicja, nie tylko rozpustna pożądliwość.
Człowieka zaślepia również egoizm i lenistwo. To nie jest nawet
tak. że człowiek zaślepiony uważa się za bezgrzesznego. Zauważył
kiedyś z przekąsem La Rochefoucauld, że my nawet chętnie
przyznajemy się do małych wad. bo chcemy w ten sposób przekonać
samych siebie, że nie mamy wielkich. Tak, największe nieszczęście
zaślepienia polega na tym. że człowiek swojego grzechu nie widzi.
Jak czytamy w Psalmie 36: „Zaślepiony sam sobie schlebia i nie
widzi swej winy. by ją mógł znienawidzić”.
Często
zaślepienie przybiera postać aktywną. Wówczas nie jest tak, że
człowiek czegoś nie widzi. Owszem, widzi, ale widzi fałszywie, a
jest święcie przekonany, że widzi prawidłowo. Człowiekowi czasem
wydaje się wówczas, że jest mądrzejszy od Pana Boga. Wie. jakie
jest Boże przykazanie, ale wydaje mu się. że znalazł drogę
lepszą od tej. którą wskazuje Pan Bóg. Zarówno całe narody jak
poszczególni ludzie już bardzo dużo ucierpieli od takich większych
i mniejszych zbawicieli, co to lepiej od Pana Boga wiedzą, gdzie
leży dobro i na czym polega szczęście.
Zatem
jest nad czym rekolekcyjnie się zastanowić, jeśli w duchu wiary
zechcemy wgłębić się w ewangeliczny opis uzdrowienia niewidomego.
Zawsze kiedy czytamy o cudach Pana Jezusa, wiara nam mówi, że takie
same cuda Pan Jezus chce dzisiaj czynić w nas, we mnie i w tobie.
Chce nas uzdrowić również z naszych różnych zaślepień. Bo
tutaj sama tylko nasza dobra wola. żeby wyzwolić się z naszych
zaślepień, nie wystarczy. Owszem, ona jest niezbędna, bez niej Pan
Jezus nie dokona w nas cudu. Ale dopiero cud może sprawić, że w
naszych wnętrzach zajaśnieje światłość Boża i że będziemy
umieli patrzeć na świat oraz na różne wydarzenia naszego życia
naprawdę Bożymi oczyma.
Bracia
i Siostry! Spróbujmy wziąć sobie do serca cztery wielkopostne
sugestie, jakie wynikają z dzisiejszej Ewangelii. Po pierwsze,
spróbujmy więcej zauważać obecność Boga w naszym życiu. Kiedyś
świętego Teofila, biskupa Antiochii, ktoś zaczepił: „Pokaż mi
tego twojego Boga, boja Go nie widzę”. Na to święty Teofil
odpowiedział: Spróbuj pokazać, że ty naprawdę jesteś
człowiekiem, a zobaczysz mojego Boga! Spróbuj zachować czystość
i czynić sprawiedliwość, a całe twoje życie będzie przepełnione
obecnością Boga. I przekonasz się wtedy, że cały świat jest
wypełniony światłem obecności Bożej. Bo otworzą ci się wtedy
oczy i uszy twojej duszy. Kochani Chorzy! Jak by to dobrze było.
gdyby ciężkie doświadczenie waszej choroby pomogło każdemu w Was
otworzyć się więcej na obecność Bożą w naszym codziennym
życiu!
Drugie
wielkopostne postanowienie niech dotyczy naszych bliźnich. Otwórzmy
szerzej oczy na drugiego człowieka, bądźmy bardziej uważni.
Starajmy się zauważyć radość bliźniego oraz jego lęki i
oczekiwania, jego zapracowanie i jego kłopoty. Nie zapominajmy o
tym. że moim bliźnim jest również mój własny współmałżonek,
mój własny ojciec i matka oraz moje własne dzieci.
Wśród
naszych wielkopostnych postanowień niech się znajdzie również
serdeczne pragnienie, ażebyśmy na wszystko, co dotyczy dobra i zła,
na sens naszego życia oraz na nasze powinności, umieli patrzeć
oczyma Pana Jezusa. Ilekroć w naszych poglądach odbiegamy od nauki
Pana Jezusa, ulegamy złudzeniu. Ale nie wystarczy uznać to
teoretycznie. Trzeba pozytywnie pragnąć tego, ażeby światło
Jezusa rozjaśniało wszystkie sprawy mojego życia oraz wszystkie
moje poglądy. Tak właśnie było u Matki Najświętszej. Wszystko w
Jej życiu było prześwietlone światłem Jezusa Chrystusa.
Czwarte
postanowienie, jakie wynika z dzisiejszej Ewangelii, będzie
najważniejsze. Mianowicie, niech nam serdecznie zależy na tym,
ażeby światłość Boża rozświetlała nas samych. Pamiętajmy
jednak, iż żadnym postanowieniem tej światłości w swoje wnętrza
nie sprowadzimy. Tą światłością Bóg rozświetla tych
wszystkich, którzy oddają swoje wnętrza na świątynię dla Niego.
Nie
możemy tej światłości Bożej sprowadzić w swoje wnętrza, ale
możemy się o nią ubiegać. Zatem sprawdźmy samych siebie, jak
przystępujemy do źródeł laski Bożej: Jaka jest nasza
coniedzielna Msza Święta? Czy nie zaniedbujemy Sakramentu
Pojednania? Czy nie należałoby czegoś pogłębić w naszym
przystępowaniu do Komunii Świętej? Jak ożywić i pogłębić
naszą modlitwę? Jak zachowywać w swoim sercu słowo Boże, aby ono
w nas trwało i wydawało swoje owoce?
To
są bardzo ważne pytania. Jeśli naprawdę chcę prosić Pana mojego
Jezusa Chrystusa o wyzwolenie z moich ciemności, pytania te muszę
potraktować poważnie. Wówczas On, Zbawiciel mój, z pewnością
obdarzy mnie swoim światłem. Co daj Boże nam wszystkim. Amen.
Bóg Zapłać za piękną homilię
OdpowiedzUsuń