Ukochani Bracia i Siostry!
Słowa
„ścieżka", „droga" są używane kilkaset razy w Piśmie Św., niekiedy w
zwykłym znaczeniu, np. w określeniu „droga szabatu" lub w przestrodze:
„Na drogi pogan nie chodźcie". Ale już w Starym Testamencie słowo
„droga" oznacza cudowny sposób, w jaki Bóg prowadził lud wybrany w
historii od czasów Abrahama. Często również „drogi Boże" oznaczają
postępowanie ludzi, zgodne z wyznaczonymi przez Boga wskazaniami.
„Droga" więc w tych ostatnich przypadkach jest symbolem zbawczego
działania Boga, a ze strony człowieka współpracy z boskimi zamiarami
względem nas; zgodność życia człowieka z powołaniem, jakie mu Jezus
wyznaczył. On sam jest naszą „drogą", dzięki której osiągamy
przestawanie z Ojcem.
W
Ewangelii uderza nas przekaz o naszych możliwościach przemiany
grzesznych, przepastnych dróg na proste, aby Chrystus mógł do nas
przyjść i poprowadzić za sobą drogami zbawienia.
Ukochani!
Żyjemy
w czasach mesjańskich i trzeba nam prostować drogi Zbawicielowi, wyjść
naprzeciw, witać Go i zaprosić Go do naszych serc. Bóg ofiarowuje nam
zbawienie, ale jeśli chcemy być zbawieni, winniśmy ze swej strony
wszystko uczynić, aby drogi, którymi do nas przychodzi, były przez nas z
Jego daru przygotowane, by nic nie stało na przeszkodzie Jego
przyjściu, żadne grzeszne uwarunkowania.
Jezus
idzie z naprzeciwka i zabiera nas z sobą do Betlejem, aby
urzeczywistnić z nami program wyśpiewany przez aniołów: „Chwała na
wysokości Bogu, a na ziemi pokój ludziom dobrej woli".
Moi drodzy!
Betlejem,
w którym narodził się Zbawiciel, miasteczko oddalone osiem kilometrów
na południe od Jerozolimy, dzisiaj jest w Warszawie, Płocku, Krakowie, i
gdziekolwiek indziej, w ludzkich sercach.
W
przygotowaniu się do godnego przeżycia świąt Bożego Narodzenia
zapytajmy siebie samych, czy nasze Betlejem ust, serca, dłoni - podobne
do groty koło Betlejem judzkiego, gdzie narodził się Chrystus? Gdyby
zabrakło w naszych sercach Jezusa, a zostałaby tylko stajenka i żłóbek,
nie byłoby to Betlejem Jezusowe. Bądźmy szczerzy, stajnia i żłób bez
Jezusa nie są symbolami zbawienia, a więc musimy iść z Jezusem do
Betlejem serca. Prostowanie dróg jest symbolicznym ujęciem tych samych
zadań, które św. Jan przekazywał w Ewangelii czytanej w ubiegłą
niedzielę. Pouczał on tych, którzy do niego przyszli, poucza nas, jak
ma wyglądać nasze życie, żebyśmy byli blisko Zbawiciela. Trzeba się
dzielić z biedniejszymi od nas ubraniem i jedzeniem. Nie możemy
posługiwać się przemocą fizyczną czy moralną, by uzyskać przez to nieco
więcej wartości materialnych.
Musimy
jednak zapytać św. Jana w czasie adwentowym, jak konkretnie mamy
postępować w naszych uwarunkowaniach, w zasięgu powierzonych nam zadań.
Z całą pewnością św. Jan zalecałby niektórym z nas, co są chorzy,
cierpliwe znoszenie dolegliwości w domu czy w szpitalu, bo inni są
nawet w ciężkich chorobach nad wyraz zrównoważeni i spokojni. Może
jednemu, drugiemu człowiekowi, usługującemu chorym przykazałby większą
delikatność. Może św. Jan przynagliłby kogoś z wykładowców czy studentów
do jeszcze poważniejszego traktowania studiów; może kogoś chciałby
pouczyć, jak należy sumienniej pracować, jak spędzać mądrze czas wolny.
Wszyscy weźmy od św. Jana pouczenia, jakich nam potrzeba. Będziemy
wówczas krzywe drogi czynić prostymi.
Ukochani Bracia i Siostry!
W
ostatnich dniach Adwentu przygotowania do Świąt winny objąć odnowę
religijną we wszystkich wymiarach, a więc nawet odnowę zwyczajów
związanych z Bożym Narodzeniem.
„Jest w moim kraju zwyczaj — pisał C. K. Norwid — że w dzień wigilijny.
Przy wejściu pierwszej gwiazdy wieczornej na niebie,
Ludzie gniazda wspólnego łamią chleb biblijny,
Najtkliwsze przekazując uczucia w tym chlebie".
Ten
chleb opłatka stoi w ścisłym związku z Betlejem w którego nazwie
niektórzy dopatrują się znaczenia: Dom chleba. Opłatek przypomni nam
starochrześcijańskie agapy, symbol wzajemnej życzliwości i miłości. A
może wieczerza wigilijna rozszerzy naszą miłość również poza krąg
najbliższej rodziny? Nasze mieszkania mogą się zamienić dla jednej
chociażby tzw. obcej osoby — na jej dom.
Pewnemu człowiekowi, we wspomnieniach dawnych lat, wraca scena z 1944 roku.
„Była ostra zima, wszyscy w Wilnie żyliśmy bardzo ubogo. Ubogo również żyła pewna wdowa ze swym dorastającym synem. Zdziwiła ją prośba skierowana przez niego, aby wieczerzę wigilijną przygotowała na trzy osoby, bo on musi zaprosić na nią pewnego gościa. I na dwie godziny przed wieczerzą przyprowadził okropnie zaniedbanego żebraka, wykąpał go, podzielił się z nim swoją bielizną, oddał mu swoje drugie ubranie i drugie buty. Ależ to była wieczerza wigilijna, najpiękniejsza pewnie w całym świecie!”
„Była ostra zima, wszyscy w Wilnie żyliśmy bardzo ubogo. Ubogo również żyła pewna wdowa ze swym dorastającym synem. Zdziwiła ją prośba skierowana przez niego, aby wieczerzę wigilijną przygotowała na trzy osoby, bo on musi zaprosić na nią pewnego gościa. I na dwie godziny przed wieczerzą przyprowadził okropnie zaniedbanego żebraka, wykąpał go, podzielił się z nim swoją bielizną, oddał mu swoje drugie ubranie i drugie buty. Ależ to była wieczerza wigilijna, najpiękniejsza pewnie w całym świecie!”
Moi
drodzy, nie potrzeba szukać dzisiaj żebraków, bo ludzi od nas
biedniejszych, osamotnionych jest wielu. Czy umiemy się cieszyć z
przyjścia do nas krewnych, jak radowała się św. Elżbieta z odwiedzin
Najświętszej Maryi Panny? Czy nie masz możliwości podzielenia się z
kimś sercem i opłatkiem, a może również czymś po opłatku? Pomyśl!
Ze
świętami Bożego Narodzenia łączy się również pradawny obyczaj polski:
rodzinny śpiew kolęd. Z kolęd możemy się nauczyć najbardziej
zasadniczych prawd chrześcijańskich, przypomnieć sobie, jak powinien
wyglądać styl katolickiego życia w zakresie etyki i kultu. Myśli
zawarte w kolędach posłużą nam do przezwyciężenia najbardziej
nagminnych chorób duchowych: zagubienia zmysłu sakralności własnej
osoby i świata oraz pomogą zniszczyć zarazę konsumpcjonizmu. Pierwszą z
tych chorób wyklucza przeżycie spotkania się ze Zbawicielem, bo dla nas
Betlejem nie jest zamarłą przeszłością sprzed prawie dwudziestu wieków,
lecz rzeczywistością żywą, dzisiejszą i jutrzejszą. Konsumpcjonizm we
wszelkich swych formach zaniknie w zetknięciu się z ubogą stajenką, z
ubogim żłóbkiem. One nasuną nam nieodparcie myśl o ośmiu
błogosławieństwach, na których czele stoi zapewnienie Zbawiciela:
„Błogosławieni ubodzy duchem, albowiem ich jest królestwo niebieskie"
(Mt 5, 3).
Melodie
kolęd, zasłyszane w wieku dziecięcym, przezwyciężają ponadto każdy
zgiełk wydarzeń nawet lat najdłuższych i wywołują odzew wdzięczności
względem Pana Jezusa, który opuścił śliczne niebo a obrał barłogi.
Wyrazisty tego przykład mamy we wspomnieniach Ignacego Domeyki,
przyjaciela Mickiewicza. Domeyko w późnej starości, miał bowiem wówczas
osiemdziesiąt cztery lata, przybył z Chile do Ziemi Świętej i tak opisał
swe wrażenia z Betlejem: „Nie jest to — pisze — sen, marzenie, że w
osiemdziesiąt lat od tamtych dni, kiedy po raz pierwszy o tym mówiła mi
matka, a na obrazkach to widziałem i w kościele radośnie śpiewał lud
«Anioł pasterzom mówił, Chrystus się nam narodził w Betlejem», dziś
świat tak jak jest szeroki ... Bóg mi daje obaczyć to miejsce ... Jakież
to miłe wspomnienia owych lat dziecinnych, kiedy wiara była prosta,
wiara wcielona w życie domowe, rodzinne..., wszakżem to już był na
drugiej stronie ziemi i tam wiek przetyrał między ludźmi obcej mowy i
innego szczepu, a te rodzinne pieśni «Przybieżeli pastuszkowie», «Bóg
się rodzi, moc truchleje», «Anioł pasterzom mówił» ... nie przestawały
nigdy obudzać się w uszach, jak gdyby Anioł Stróż śpiewał je mnie
niegodnemu do zachowania wiary" (Jan St. Bystroń, Polacy w Ziemi Świętej,Kraków 1930 s. 259).
Ukochani!
Przygotowania
przedświąteczne obejmą oczywiście również najzwyklejsze sprawy
życiowe, ale musimy pamiętać, że narodziny Jezusa w nas, czy pogłębienie
z Nim naszej przyjaźni, jest najważniejsze, konieczne, aby nasze drogi
były naprawdę proste i by nasze Betlejem było podobne do betlejemskiej
groty, w której narodził się Chrystus — Emanuel, Bóg z nami!
Tak
jak św. Elżbieta, prowadźmy teraz — uczciwiej niż kiedykolwiek -—
dialog z Matką Najświętszą a naszą Panią, Królową i Matką; a
„Błogosławiona między niewiastami", najlepiej nas przygotuje do
uroczystości Bożego Narodzenia, dzieląc się z nami radością w Bogu Jej i
naszym Zbawcy; ucząc nas swoją wizytą, o której czytaliśmy w
dzisiejszej Ewangelii, że życie winno być drogą z Jezusem, ujmowane w
perspektywie „Zdarzenia", pisanego z wielkiej litery, że Syn Boży dla
nas zstąpił z nieba.
Wierzysz, że się Bóg zrodził w betlejemskim żłobie,
lecz biada ci, jeżeli nie zrodził się w tobie. (A. Mickiewicz)
A
zatem: Czy już twoje życie jest jak droga do Betlejem? Czy już twoje
serce jest gotowe stać się miejscem dla Jezusa? Jeśli tak, to Bogu niech
będą dzięki - w twoim sercu, w twoim życiu będzie Boże Narodzenie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz