Narodził się Bóg-Człowiek
"Świat cały taki zajęty, nie widzą, nie czują ślepcy, że znów śpi Dzieciątko Święte, w ubogiej jak co rok Stajence" (K. Iłłakowiczówna)
W zajęty tylu sprawami świat pada dziś jak potężny głos dzwonu radosne wołanie: "Bóg się rodzi, moc truchleje", zwiastując nam święto radości i wesela.
Zabrzmiały nasze piękne i dla serca tak miłe kolędy, pojawił się żłóbek Zbawiciela, a po domach wystrojone choinki jarzące się światłem. Przy wieczerzy wigilijnej łamaliśmy się wczoraj opłatkiem, składając sobie wzajemnie życzenia.
Święto dzisiejsze pełne nastroju wzniosłego przenosi nasze serca i myśli do odległego Betlejem, do żłóbka w którym złożony był Syn Boży zrodzony z "Przeczystej Dziewicy".
Co roku obchodzimy Święta Bożego Narodzenia, a zawsze na samą myśl o tym święcie mimo woli radośnie uderzają nasze serca, tak jakbyśmy to święto obchodzili po raz pierwszy.
Kto sprawia ten cały urok, kto powoduje to wzniosłe nastawienie duszy, - to Boże Dziecię.
Przypominamy sobie, że w tę Świętą Noc, gdy aniołowie zanucili nad uśpioną ziemią hymn chwały i zbudzili pasterzy wołaniem: "Zwiastuję wam radość wielką... Że się wam dziś narodził Zbawiciel" - "Słowo stało się Ciałem i mieszkało między nami".
Właśnie Bóg zszedł do ludzi, aby ich zbliżyć do siebie, aby im niebo otworzyć. Tu leży źródło radości dla ludzi wierzących. Radość z tego, że Bóg stał się człowiekiem i przemówił do nas: już nie przez proroków, nie wśród błyskawic i gromów, ale widokiem najsilniej pociągającym - dziecka, tym głosem, na który nie może zostać nieczułym żadne serce ludzkie. Przy żłóbku Jezusowym nic nie trwoży, nie budzi leku, ale wszystko pociąga, podbija dobrocią Zbawiciela.
Bóg stał się Człowiekiem. Druga osoba Boska do swej natury Boskiej przyjęła naturę ludzką, by się na ziemi narodzić. Jeszcze raz - Bóg stał się człowiekiem, a więc w jednej osobie zjednoczone są dwie natury: boska i ludzka - czyli że Jezus Chrystus jest jednocześnie prawdziwym Bogiem i prawdziwym Człowiekiem.
Nie rozumiesz tego - powiesz. Ja też nie rozumiem, bo to wielka i niezgłębiona tajemnica. Nie rozumiem, ale wiem, że tak jest. Zapewnia mnie o tym wiara święta, a rozum nie widzi w tym żadnej sprzeczności i niemożliwości. Szukam podobieństwa i jakże blisko je znajduję - w sobie samym. Mam przecież duszę i ciało, zupełnie dwa różne pierwiastki - to jednak jestem jeden, stanowię jedną osobowość (mam swoje osobiste "ja" -jakby chciała powiedzieć filozofia). Choć to niedoskonałe porównanie -pozwala mi jednak zbliżyć się do jaśniejącej ponad słońce tajemnicy Wcielenia Syna Bożego.
Syn Boży - stając się Człowiekiem - nie przestał być Bogiem. Nie! Jezus Chrystus pozostał tym, kim był od wieków, zapowiadanym Emmanuelem -Bogiem z nami!
"Chrystus narodził się nam, pójdźcie, oddajmy Mu cześć" - śpiewamy dzisiaj w kolędach polskich. Narodził się nam! Z nieba, które jest Jego tronem, zstąpił na ziemię, która jest podnóżkiem nóg Jego. On na którego anieli patrzeć nie mogli od blasku i świętości, pozwolił patrzeć na siebie grzesznym ludziom.
Tak urodził się Bóg - Człowiek. Nie w nowoczesnym pałacu za bramą triumfalną. Urodził się bez straży, rakiet, bez salwy, ale za miastem, w polu, w nędznej szopie.
Umysł ludzki jest osłupiały tą Bożą bezpretensjonalnością, miłosnym pospolitowaniem się Boskiego Dzieciątka - a zdziwienie nasze wyraża się między innymi zwrotką pieśni kolędowej: "Czyżeś nie mógł sobie, W największej ozdobie Obrać pałacu drogiego Nie w tym leżeć żłobie?" Zamiast tronu - zimna grota, zamiast baldachimu - dziurawy dach. Tak oto wyglądała główna kwatera chrześcijaństwa - a w niej Małe Dziecię - to główny wódz, bez sztabu, bez doradców i dyplomacji. Ale dlatego właśnie tak się stało, że człowiek przez pychę chciał być równy Bogu. Dlatego teraz Bóg naprawia zło przez pokorę i ubóstwo Nowonarodzonego. Teraz w wielkiej biedzie rodzi się ogień, który miłością obejmie cały świat.
I właśnie, przyszedł mały, a zmalało przy Nim wszystko, co było wielkie. Runął świat pogański (świat panów i niewolników) - przed żłóbkiem betlejemskim. I tu u progów betlejemskiej stajenki przyszło zrównanie pasterzy z królami w hołdzie Bogu i braterskiej jedności wszystkich ludzi. Nie miecz położył kres wybujałej starożytności pogańskiej, lecz miłość reformowała wtedy świat. Nie w duchu przemocy i nienawiści, ale niewinności i ukochania ludzi.
Tak zakładał Chrystus podwaliny chrześcijańskiej rzeczywistości. Królestwo Chrystusa, to królestwo ducha, które choć cierpi, zawsze zwycięża. Jakże wiele przeciwieństw zawarł Chrystus w sobie:
Stał się bezsilnym, byśmy jego słabością byli silni. Narodził się Synem ludzkim, by człowiek narodził się Synem Bożym.
Bóg zstąpił na ziemię, by człowiek mógł wejść do nieba. Stał się ubogim, by nas ubogacić.
Kto zrozumie tę cudowną przemianę przeciwieństw, która dokonała się dla naszej korzyści. Któż pojmie potęgę miłości Bożej? I gdybyśmy uroczystości Bożego Narodzenia mieli dać inną nazwę - to moglibyśmy o niej powiedzieć, że jest to święto miłości Bożej.
I pamiątkę tej Bożej miłości obchodzimy właśnie dzisiaj, kiedy już minęła najdłuższa noc zimowa i kiedy znowu zaczyna przybywać dnia. Dzieje się to jakby do akompaniamentu słów św. Jana: "Była światłość prawdziwa, która oświeca każdego człowieka". To Boże Dziecię, to właśnie światłość ludzkości.
Pięknie uzmysłowił to włoski malarz Corregio, w obrazie Narodzenia Pańskiego. Wokoło panują ciemności. Do stajenki cisną się pasterze, którzy wyłaniają się z cieniów nocy. U żłóbka siedzi Maryja obejmując macierzyńskim ruchem spoczywające na sianku dzieciątko, które zdaje się być całe przepromienione światłością. Łuna bijąca od Dzieciątka rozjaśnia cały obraz. Najmocniej oświetlona jest Przeczysta Matka, potem stopniowo blask maleje, a w tym blasku widać pasterzy, którzy pierwsi przyszli złożyć hołd Bożej Dziecinie. Im dalej od Nowonarodzonego, tym ciemniej. Głębia obrazu tonie w mroku, podczas gdy aniołowie oświetleni od dołu, unoszą się nad kolebką Króla wieków, śpiewając mu swoje radosne: "Gloria".
Drodzy! Ukochani! Im dalej od Jezusa, tym ciemniej. Aniołowie przekazali wiadomość: "Chrystus Wam się narodził!"
Wszyscy, którzy próbują budować świat bez Chrystusa i tak układać życie ludzkie, wcześniej czy później doznają przykrych rozczarowań i muszą sami zejść z areny życia publicznego.
Chrystus bowiem przez swoje narodzenie stał się pierwiastkiem dziejowym, którego w budowie świata bezkarnie pomijać nie wolno. Nad zwykłymi ludzkimi pierwiastkami bierze górę poczucie Bożej Mocy. Chrystus wszczepiony w życie ludów, kształtuje ich kulturę i losy, jako twórczy czynnik rozwoju i szczęścia. Kto Go świadomie odpycha, powoduje ogromne katastrofy dziejowe, a przykłady takie obserwujemy na naszej Ojczyźnie. Nie można budować dziejów naszych bez Chrystusa.
Chrystus bowiem wszedł w historię ludzkości nie tyle jako człowiek, ile jako Bóg prawodawca. Nie można więc zlekceważyć Jego i Prawa Bożego. Albo się Go przyjmuje wraz ze wszystkimi konsekwencjami i wtedy życie człowieka staje się pełne i radosne, albo się go odrzuca, a wtedy nad światem zawisa to fatum, którego tak charakterystycznym przykładem jest współczesna chwila - gdy naród nie jest w stanie przejść ponad tym co dzieli, by złączyć swe siły w dzieło budowania wspólnego dobra - ojczyzny.
Musimy pamiętać, że nie wolno nam walczyć herodowym sposobem z Bożą Dzieciną, bo to walka tragiczna, daremna i zgubna, ale musimy z hołdem i w pokorze - pokonując samych siebie - pójść do stajenki po Boży pokój, po błogosławieństwo i po natchnienia. Bożej Dziecinie - otwórzmy nasze serca i bramy.
Niech wkroczy w nasze serca i bramy. Niech wkroczy w nasze dusze i w polskie życie. Tym najbiedniejszym, najbardziej potrzebującym, którzy Bożą Dziecinę w stajence witali, głodnym, bezdomnym, bezrobotnym, załamanym, nieszczęśliwym, ludziom chorym, będącym na marginesie społecznym, niech przyniesie pociechę i ratunek.
Ludzi zaś dobrej woli, niech otacza radością i niech natchnie apostolskim duchem, aby to co szlachetne rosło i zwyciężało. A w rodzinach naszych niech utwierdza jedność, obyczaj święty oraz ukochanie dziecka.
Klęka więc dziś Polska i polski Naród przed Bożym Dziecięciem z hołdem wierności i uwielbienia, przyjmując wiadomość od Aniołów, że Chrystus nam się narodził. I to jest właśnie centralne wydarzenie w całej naszej historii ludzi żyjących na ziemi. Od tej chwili Bóg-Człowiek jest z nami. Połączył swój los z naszym losem... Niech przy świetle betlejemskiej Gwiazdy Zbawienia, ustąpią ciemności, stopnieje nienawiść, niech połączą się serca bratnie i niech zapanuje "Chwała na wysokości Bogu, a na ziemi pokój ludziom dobrej woli". Amen!.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz