Liturgia
zastawia nam dziś obficie stół Słowa Bożego. Z tej obfitości
niech nas Pan nakarmi swoją hojną ręką. Idźmy zatem, krok po
kroku, za myślą dzisiejszych czytań mszalnych. Żeby lepiej
zrozumieć wymowę fragmentu księgi Izajasza, należy sięgnąć do
Księgi Powtórzonego Prawa.
Z
historii zbawienia pamiętamy, że naród, do którego Bóg skierował
w pierwszym rzędzie swoje słowo, to Izrael. Jeszcze słychać ten
tajemniczy głos Boży, bo do dziś jest żywy. W Powtórzonym Prawie
czytamy: „Słuchaj, Izraelu, Pan jest naszym Bogiem - Panem
jedynym" (Pp 6,4). Konsekwencje tego jednego słowa - słuchaj,
były dla ludu izraelskiego zobowiązaniem do wierności. Słuchaj,
to inaczej - bądź posłuszny. W tym jednym słowie leży tajemnica
Bożego wybrania. Dzieje tego narodu pokazują jak umiał być on
konsekwentny w wierze, choć tyle razy niszczył go grzech, choć
zdarzały się odstępstwa mniejsze i większe. Chociaż błądził
wielokrotnie, to jednak wiedział, że może i musi powrócić, bo
Bóg. który powiedział do niego - słuchaj, jest ojczyzną
człowieka bardziej, niż najgoręcej miłowany zakątek ziemi, na
którym wypadło żyć i pracować.
I
taką właśnie wiarę wyznawał przez wieki ten naród wobec
wszystkich swoich pogańskich sąsiadów. Wiarę bez pytań, bez
dociekań; w której Bóg jest oczywisty i prawdziwy. Ale także taką
wiarę, w której Bóg jest nie tylko czczony, lecz nade wszystko
miłowany.
Mówi
nam o tym dalszy fragment Księgi: „Będziesz miłował Pana, Boga
twojego, z całego twego serca, z całej duszy swojej, ze wszystkich
swych sił. Niech pozostaną w twym sercu te słowa, które ja ci
dziś nakazuję. Wpoisz je twoim synom, będziesz o nich mówił
przebywając w domu, w czasie podróży, kładąc się spać i
wstając ze snu. Przywiążesz je do twojej ręki jako znak. Niech ci
będą ozdobą przed oczami. Wypisz je na odrzwiach swojego domu i na
twoich bramach" (Pp 6, 5-9).
Pozostanie
dla nas tajemnicą, w którym momencie Pan Bóg zdecydował, że ów
znak, o którym mówił tylko do narodu wybranego, będą mogły
odczytać także inne narody.
Zastanów
się w tym miejscu nad tym, jak wielka jest mądrość Stwórcy,
który stopniowo, jak dobry nauczyciel i wychowawca odsłania z
prawdy o samym sobie tylko tyle, ile uczeń jest w stanie pojąć i
zrozumieć. Na przykładzie narodu wybranego pokazał nam Pan Bóg,
że można dziś Jego chwałę rozważać jakby z oddalenia, a jutro
w niej uczestniczyć. Jest to więc zaproszenie. Dlatego dziś prorok
Izajasz nakreślił w pierwszym czytaniu tak wyraźnie tę wielką
sprawę powszechności wezwania do oddawania czci Bogu na przykładzie
narodów o dziwnie dla nas brzmiących nazwach - Tarszisz, Put,
Meszek, Rosz i Tubal. Bóg przez proroka chciał pouczyć, że jest
Panem historii każdego narodu i chce być obecny w świadomości
każdego narodu, jak był obecny w historii Izraela.
Niezmiernie
ważna to sprawa dla czasów późniejszych, w których Bóg w swojej
odwiecznej mądrości zdecyduje, że nadeszła już „pełnia
czasów", by nas pouczyć przez swego Syna i ukazać w ten
sposób pełną prawdę o sobie w znaku Śmierci i Zmartwychwstania
Jezusa Chrystusa.
Znak
ten dla jednych jest zbawieniem, dla drugich zgorszeniem, dla innych
zdziwieniem, a jeszcze inni nic z tego pojąć nie mogą, choć w
swoich planach Bóg chce zbawić każdego.
Skoro
dziś tak wyraźnie liturgia nam mówi o znaku, dobrze będzie
przypomnieć sobie słowa Symeona wypowiedziane do Maryi nad maleńkim
Jezusem: „Oto Ten przeznaczony jest na upadek i na powstanie wielu
w Izraelu i na znak, któremu sprzeciwiać się będą" (Łk,2,
34b). Warto w tym miejscu zastanowić się nad tym, jak wielka jest
ludzka ignorancja i niechęć w stosunku do Boga odsłaniającego
prawdę o sobie i objawiającego się w swoim Synu, Jezusie
Chrystusie. Jezus jest Bramą, Znakiem dla narodów. W Nim Bóg
przemówił do wszystkich pełnym miłości głosem. On do nas dziś
powiedział: „Usiłujcie wejść przez ciasne drzwi; gdyż wielu,
powiadam wam, będzie chciało wejść, a nie będą mogli" (Łk
13, 24).
Izrael,
naród niegdyś wybrany, sprzed tych drzwi zawrócił. Wielu o ten
wymowny Znak Śmierci i Zmartwychwstania Bożego Syna się potknęło
i nie zrozumieli go do końca. Dla wielu wreszcie, którzy nie ulękli
się trudów wąskiej drogi i ryzyka przejścia przez ciasne drzwi,
znak krzyża przyniósł życie i wprowadził do zmartwychwstania z
Jezusem. Wielki mędrzec chrześcijański z IV wieku, św. Jan
Chryzostom tak o tym pisze: „Krzyż odniósł zwycięstwo i to na
całym świecie. Nauka krzyża nie dotyczyła spraw pospolitych, ale
Boga, prawdziwej religii, życia według Ewangelii i przyszłego
sądu. Wszystkich niewykształconych i prostaków przemienia w
mędrców. Popatrz, jak to, co jest głupstwem u Boga,
przewyższa mądrością ludzi, a to, co jest słabe u Boga,
mocniejsze jest od ludzi. W jaki sposób mocniejsze? W ten
mianowicie, że krzyż rozszerzył się po całym świecie, że
zawładnął wszystkimi, że niezliczeni wrogowie pragnąc wymazać
imię Ukrzyżowanego, osiągnęli coś wręcz przeciwnego. To Imię
jaśniało coraz bardziej, oni zaś upadli i zginęli" (z
homilii św. Jana Chryzostoma do 1 Kor.). O tych wielkich sprawach
naszej wiary przypadło nam rozważać pod koniec upalnego lata, przy
końcu sierpnia, gdy tyle spraw ważnych dzieje się na naszych
oczach. Otrzymujemy nieustannie, jako naród przez chrzest wpisany w
wymiar krzyża, tyle znaków od Boga. Przed każdym z nas, jako
dzieckiem tego narodu, staje wciąż pytanie o tę trudną, bądź co
bądź, umiejętność czytania Bożych znaków. Drzwi jakby stały
się ciaśniejsze, droga jest jakby jeszcze węższa. Wielu zawróciło
sprzed tych drzwi, które wydają się im zbyt ciasne i niewygodne.
Przyjęli z nauki Jezusa ile sami chcieli, okroili ją do swoich
potrzeb, ciesząc się, że mają prawdę i prawdziwą pobożność.
Jezus mówi do takich: „Powiadam wam, nie wiem, skąd jesteście"
(Łk 13, 27).
Chrześcijanie
ujmują swoje życie jako podróż do wiecznej ojczyzny, jako
pielgrzymowanie do nieba, do domu. Jest to dom Ojca. Jezus Chrystus
jest tego domu Panem. Wszyscy ludzie, dopóki żyją na ziemi,
mogą osiągnąć ten cel wyznaczony nam przez Trójcę
Przenajświętszą, jeśli idą – mówiąc językiem Ewangelii –
wąską drogą i usiłują wejść do królestwa Bożego ciasnymi
drzwiami. Czy zaraz na początku homilii nie przelękliście się
tej wąskiej drogi i ciasnych drzwi? Czy przypadkiem nie
sądzicie, jak niektórzy, że należy tak przekazywać naszym czasom
katolicki dogmat i etykę, „żeby katolicyzm był łatwiejszy do
przyjęcia i przyjemniejszy do przeżycia?" (o. J. Mirewicz,
Klio,
Muza płacząca, Londyn
1986 s. 126).
Nie
lękajmy się! „Wąska droga", „ciasna brama" to
symbole życia dekalogiem w stylu ośmiu błogosławieństw; życia,
w którym Bóg jest pierwszy, a człowiek, każdy człowiek,
jest rzeczywistością świętą, świat zaś natury,
cywilizacji i kultury – darem Boga i wezwaniem nas do współpracy
ze Stwórcą i z ludźmi. Czyż można się tego lękać? Swoje
królestwo, państwo Boże, niebo – przedstawia dzisiaj Pan
Jezus w obrazie jakby starego dworu, do którego od ulicy, od
drogi prowadziła wysoka drewniana, główna brama, przez którą nie
było nic widać, co się dzieje na podwórzu, a tym bardziej w
mieszkaniu. Aby się znaleźć w środku, trzeba było
oczywiście przez nią przejść, nie zatrzymywać się na ulicy przy
pogawędce z sąsiadami, przy łakomym jedzeniu fig i pomarańczy
sprzedawanych na stoiskach bazaru. Należało uważać, by się
nie spóźnić na przyjęcie, na które się zostało zaproszonym,
ponieważ o oznaczonej godzinie bramę zamykano na zawory.
Uważano
za ogromny nietakt, jeżeli ktoś w czasie wyznaczonym na
uroczyste spotkanie odbywał leniwe spacery, załatwiał swoje małe
sprawy, a zwłaszcza gdyby oddawał się zajęciom zdrożnym,
np. pożyczaniu na lichwę pieniędzy, kradzieży, czy innym
niegodziwym czynnościom.
Ewangelia
wyrzuca Żydom, że oni, chociaż zaproszeni pierwsi, obyci z Bogiem
w Jego Synu Jezusie Chrystusie, zamiast wchodzić w czasie łaski
do królestwa Bożego, przez bramę wyznaczoną w przykazaniach,
oznaczoną w ośmiu błogosławieństwach, „czynili to, co
złe" i dlatego nie znajdą się w domu Bożym; a kiedy
przyjdzie moment ich odejścia z tego świata, daremnie będą się
powoływać nawet na znajomości z Mesjaszem. Drzwi będą zamknięte
na zawsze. „Odstąpcie ode Mnie – powie Pan Jezus – wy, którzy
oddajecie się temu, co jest nieprawością, wy, robotnicy zła"
(Łk 13, 27) – jak przełoży ten werset na język polski o. Jakub
Wujek w swoim genialnym tłumaczeniu Nowego Testamentu. Pan Jezus
przestrzega jednak nie tylko Żydów, ale wszystkich „robotników
zła", żeby idąc przestronną, szeroką drogą przez życic,
nie zapomnieli o Jego drodze, o ciasnej bramie ośmiu
błogosławieństw. Pan stawia przed każdym z nas możliwość
wyboru życia: albo w Jego stylu, albo w stylu nijakim.
Pismo
św. w Starym Testamencie, wprowadzając władców judzkich i
izraelskich na tzw. widownię historii, podaje na wstępie
podstawową charakterystykę każdego z nich, mówiąc o jednym:
„Czynił to, co dobre przed oczyma Boga" (1 Krl 11, 38), a o
drugim: „Czynił to co złe" (1 Krl 16, 19). Powyższa
klasyfikacja jest również stosowana przez Pana Jezusa w
Ewangelii, z podkreśleniem przez Niego możliwości przemiany nawet
celników, uchodzących w oczach prawowiernych Izraelitów za
wyrazistych przedstawicieli zła. Zbawiciel uwzględnia także
fakty, iż nawet w najbardziej zakłamanych Jego słuchaczach, jakimi
byli niektórzy faryzeusze i ówcześni uczeni, mogą współistnieć
w jednym i tym samym sumieniu zło i okruszyny dobra, które
jednak nie mogą rozświetlić ciemności, skoro Pan przekazał swoim
informację, że jeśli sprawiedliwość ich nie byłaby większa
niż faryzeuszów, nie weszliby do królestwa Bożego (Mt 5, 20). Do
tych ciasnych drzwi prowadzi wąska droga, która naszemu życiu
nadaje kierunek do nieba. Ksiądz J. Twardowski pisze o niej
zrozumiale dla każdego:
„Zaufałem drodze
wąskiej
takiej
na łeb na szyję
z
dziurami po kolana
takiej
nie w porę jak w listopadzie spóźnione buraki
i
wyszedłem na łąkę stała święta Agnieszka
-
Nareszcie - powiedziała
-
Martwiłam się już
że
poszedłeś inaczej
prościej
po
asfalcie
autostradą
do nieba - z nagrodą od ministra
i że
cię diabli wzięli”
(Na
osiołku, Lublin
1986 s. 11).
Tą
wąską drogą ciasną bramą ośmiu błogosławieństw idziemy do
domu
Ojca.
Jak
iść tą drogą – św. Paweł nam podpowie: Czynić prawdę w
miłości (Ga 5, 6). Zaczynamy od prawdy słów. Już pewnie nie ma
Polaka, który by nie znał modlitwy z Kwiatów
polskich: „Niech
prawo zawsze prawo znaczy, a sprawiedliwość sprawiedliwość"
(J. Tuwim). O to samo błaga inna modlitwa drugiego wielkiego poety:
„Z
gruzów podźwigną się domy...
Ale
jak odbudować słowa
Ale
jak dźwignie się mowa? ...
Zbombardowano
ją straszliwiej
Niż
Rotterdam i Warszawę ...
Zmiłuj
się, Panie, nad nami ...
Uskrzydlij
nas, podnieś słowami,
Przywróć
nam słowo.
Jedna
niech będzie miara, jak sylab jednaki rząd.
Niech
wiara znaczy znów – wiara, a błąd niech oznacza błąd”. (A.
Słonimski, Modlitwa,
cyt.
za: Jerzy Mirewicz, Klio,
Muza płacząca, Londyn
1986 s. 133–134). Nie myślmy, że kryzysy etyczne wywołane przez
zakłamanie mają usunąć politycy, czy choćby dziennikarze. Nasze
słowa mają być zawsze prawdziwe. Nasze życie winno być
prawdziwe, ludzkie! A potem winniśmy uwierzyć w plany Boże
względem każdego oraz każdej z nas i je urzeczywistniać.
Uczynki dobre, które gwarantują nam, że znajdziemy się pośród
zaproszonych na Boże przyjęcie, obejmują jako pole działania
własne sumienia, ale w pewnej mierze również przeogromny zakres
wszystkich czasów. „Bóg stworzył mnie – pisze mądry i święty
kardynał H. Newman – abym wypełnił dla niego jakąś
określoną służbę; powierzył mi jakąś pracę, której nie
powierzył nikomu innemu. Mam swoje posłannictwo – mogę nigdy nie
poznać go w tym życiu, ale dowiem się o nim w życiu przyszłym. W
jakiś sposób jestem niezbędny dla Jego zamiarów, tak niezbędny
na swoim miejscu, jak archanioł na swoim ... On nie stworzył mnie
dla niczego. Będę czynił dobro, będę wykonywał Jego pracę
... na miejscu przeznaczonym dla mnie, chociażbym tego nie
pojmował – jeśli tylko będę zachowywał Jego przykazania i
służył Mu w moim powołaniu. Czymkolwiek i gdziekolwiek
jestem, nie jest możliwe, abym był odrzucony. Jeśli choruję, moja
choroba może Mu służyć; jeśli mam trudności, moje trudności
mogą Mu służyć; jeśli jestem smutny, mój smutek może Mu
służyć. Moja choroba, trudności, smutek mogą być niezbędne dla
jakiegoś wielkiego celu, który znajduje się całkowicie poza
naszym zasięgiem. Bóg zawsze wie, ku czemu zmierza"
(Rozmyślania
i modlitwy, Warszawa
1967
s.
12–13).
Widzicie,
jak zróżnicowane są uczynki dobre, jak dostępne dla każdego z
nas, jak prawie czasami nieuniknione, więc idźmy przez życie wąską
drogą, wchodźmy ciasnymi drzwiami dziesięciu przykazań w
stylu ośmiu błogosławieństw, aby nas przyjęto do domu Ojca,
gdzie Chrystus przygotował nam miejsce wiecznego zameldowania w
szczęściu. Amen.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz