Bracia i Siostry!
Radość wypełniła serca Apostołów. Oto Zmartwychwstały Pan staje pośród nich. Ten, który był umarły, żyje. Wszedł w ich smutek i zamknięcie. Tchnął swego Ducha. Oto serce człowieka wypełnione zostało niezwykłą mocą.
Moc Ducha Jezusowego wzywa do działania. ,,Weźmijcie Ducha Świętego. Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie są im zatrzymane" (J 20,23). Oto dokonało się nowe stworzenie. Człowiek został niejako stworzony na nowo.
Jak to się dzieje, że dzisiaj po XX wiekach od tamtego wydarzenia ludzie się wstydzą wyznawania swojej wiary. Wydaje się, że zostaliśmy jakoś niedobrze przekonani do tego, że religia jest sprawą osobistą. Daliśmy się zamknąć w kruchcie. Przecież o to właśnie chodziło przeciwnikom Kościoła. Przyjmujemy mimo woli argumenty drugiej strony. Zostaje narzucony pewien styl. Zamykamy się ze swoją wiarą, spełniamy w miarę porządnie praktyki religijne.
Tymczasem Bóg, w którego wierzymy pragnie uczestniczyć w naszym losie. Jest zaangażowany w sytuację życiową człowieka. Stał się Człowiekiem, abyśmy naprawdę uwierzyli, że jest obecny w centrum naszego życia. Nie jest Bogiem na marginesie życia. Jest Bogiem jedynym.
Posyła swego Ducha, którym wypełnia serca swych uczniów. Oni zaś stają się żywym znakiem Jego obecności. Jan Apostoł powie: „o tym świadczymy czego dotykały nasze ręce i na co patrzyły nasze oczy". Ta fascynacja Chrystusem sprawiła, że w mocy Jego Ducha porwali cały ówczesny świat. Przez ich słowa i czyny Bóg staje się obecny w życiu ludzi.
Ogniem swej miłości wypala grzech - największe zło i nieszczęście człowieka. Człowiek na nowo staje się wolnym. Wyzwolony z mocy grzechu. Odzyskuje utraconą godność dziecka Bożego.
Siła tego ognia jest tak potężna, że człowiek nią wypełniony nie może pozostawać w zamknięciu, na marginesie, w kruchcie. Oni poszli i głosili Dobrą Nowinę wszystkim ludziom, aż po krańce świata.
My uczestnicy tego wydarzenia - w dzisiejszą Uroczystość Zesłania Ducha Świętego - zgromadzeni tu w kościele stajemy wobec tego samego Ducha, Ducha miłości, który pragnie nas napełnić. Stawiamy sobie pytanie, czy jest możliwe doświadczyć w naszym życiu mocy Jego działania? W naszym skomplikowanym i trudnym świecie rodzinnym, małżeńskim, sąsiedzkim i narodowym. Jako ludzie wierzący pytamy się na ile w tym wszystkim jest obecny Bóg, w którego wierzymy? Na ile jego Duch przenika nas samych i świat, w którym żyjemy?
Że jest to możliwe mogliśmy się przekonać namacalnie, w wymiarze narodowym podczas I pielgrzymki Ojca Św. do naszej Ojczyzny. Poczuliśmy, że coś się zmienia w nas i w Polsce. Wstaliśmy z kolan i poczuliśmy własną godność i moc, która wypełniła nasze serca.
Przypomniał nam wtedy Papież modlitwę o dary Ducha Świętego. Modlił się o te dary z całą Polską. W ten sposób wskazał na społeczny wymiar tych darów.
W duchu tego dzisiejszego święta, wyjdźmy z Apostołami z zamknięcia. Rozważmy wspólnie znaczenie tych darów dla osobistego i narodowego życia.
Trwa debata i przygotowanie do jakże ważnych wyborów do Parlamentu Europejskiego i debatujemy o kształcie obecnej i przyszłej Europy oraz roli miejsca w niej naszej Ojczyzny. Jako ludzie wierzący mamy obowiązek odczytać to wszystko w świetle Ducha Świętego. Tu się decydują nasze wspólne sprawy.
Po pierwsze musimy się zastanowić, czy będzie to nasz świadomy wybór? Podjęty na podstawie swego sumienia? Czy nie ulegniemy namowom i podszeptom innych ludzi?
A co nam mówi nasze sumienie Bracia i Siostry? Ileż trzeba mocy Ducha Świętego, nieraz odwagi i samodzielnego myślenia, by powiedzieć za św. Piotrem: „Bardziej trzeba słuchać Boga niż ludzi". Czy będziemy na tyle odważni, aby iść za Jego głosem? Dlaczego tak bardzo trzeba nam wołać w modlitwie o dary Ducha Świętego?
O dar mądrości, czyli umiejętność widzenia siebie i świata poprzez pryzmat odwiecznej mądrości Boga. Tę mądrość odczytujemy w historii naszego narodu.
Nasze spojrzenie w przeszłość jest niezbędne. Od tego zależy odpowiedzialny krok w przyszłość. Wspominamy kilka tygodni temu św. Wojciecha. W ostatnich dniach odbyły się w Warszawie procesje z relikwiami św. Andrzeja Boboli. Święci - milowe kamienie w historii naszego narodu. Ci święci, to świadkowie i strażnicy wartości najwyższych. Prowadzeni mocą Ducha Świętego idą odważnie i ogłaszają prawdę o zbawieniu. Wskazują człowiekowi na jego największe zagrożenie, jakim jest grzech. Jednocześnie głoszą Chrystusa, jedynego, prawdziwego Boga, który zbawia, kocha człowieka do szaleństwa krzyża. Sami stają się dla naszych praojców znakiem, że w tym szaleństwie miłości nie ma granic. Ich męczeńska śmierć stanie się najbardziej przekonującym dowodem miłości Boga do człowieka.
Z takiego dziedzictwa wyrastamy. To dziedzictwo nas zobowiązuje. Możemy się zapytać jak głosowałby św. Wojciech, św. Andrzej Bobola, czy współczesny nam bł. ks. Jerzy Popiełuszko. Wsłuchajmy się w ich głos i nasze sumienia.
Dokąd może sięgać kompromis i ugoda, aby nie naruszyły uczciwości działania zgodnego z własnym sumieniem? Dla nas ludzi wierzących fundamentem niezmiennym jest odwieczna mądrość Boga. Ta Mądrość przyoblekła nasze człowieczeństwo. Punktem odniesienia będzie dla nas zawsze Jezus Chrystus, Jego Ewangelia. Źródłem mądrości każdego wierzącego człowieka jest mądrość Boga. Nie może więc głosować człowiek wierzący za Europą, której choćby jeden traktat, choćby jeden paragraf nie był w zgodzie z przykazaniami Bożymi.
Duch Święty wyprowadził Apostołów z zamknięcia. Wyszli i głosili z mocą i przekonaniem prawdę o zmartwychwstaniu Jezusa. Mądrość Boża prowadzi do konkretnych czynów. Stawiamy sobie dzisiaj konkretne pytania. Kim jesteśmy jako ludzie wierzący w tym świecie, w tym kraju od 1000 lat wyznającym wiarę w Jezusa Chrystusa? Jak żyjemy na co dzień? Czy naprawdę Duch Święty przenika wszystkie wymiary naszego życia? Wszystkie wymiary?
Tak wszedł na nasze ziemie św. Wojciech. Wniósł nowy porządek. Mocą Ducha Świętego ogłosił nowe prawo, prawo Ducha Jezusowego. Nie milczał, wobec wewnętrznego przynaglenia Ducha Świętego. Wkraczanie Boskiej mądrości w ludzki porządek zawsze tworzy krzyż. Jakiekolwiek próby łagodzenia krzyża poprzez kompromisy, fałszywą tolerancję prowadzą ostatecznie do odejścia od Prawdy.
Jesteśmy w trudnym położeniu jako naród. Na skrzyżowaniu wielkich potęg. I może nam grozić pokusa szukania wkoło różnych ludzkich zabezpieczeń. Tak był kuszony Naród Wybrany, do paktowania z potężnymi sąsiadami. Zapomniał wtedy o pierwszym przykazaniu: „Jam jest Bóg jedyny".
Zwątpić w Bożą moc i panowanie - oto zasadniczy grzech człowieka wierzącego. Wtedy trzeba się układać z potężnymi tego świata. Ale za takie układy płaci się wysoką cenę rozmywania granic dobra i zła, zagłuszania swego sumienia, sprowadzania Boga i Jego prawa do roli narzędzia, którym można się posłużyć do robienia własnych interesów.
Pod pewnymi względami Polska była mądrzejsza od innych narodów. To nie przypadek, że nie było rewolucji, bratobójczych, nienawistnych walk. Mądrość Ducha zwyciężała. Modliliśmy się razem przez całe wieki w tych samych kościołach: biedni i bogaci, władcy i poddani. Człowiek nie był ogołocony ze wszystkiego, miał swoją godność.
Czy staramy się usłyszeć jak poprzez wieki zwracają się do nas praojcowie, święci naszego narodu: zachowaj i dzisiaj swoją godność Polsko!
Przypomnijmy w przededniu kolejnej wizyty wołanie św. Jana Pawła II z pierwszego pobytu w Polsce: ,,...proszę was, abyście całe to dziedzictwo, któremu na imię «Polska>> raz jeszcze przyjęli z wiarą, nadzieją i miłością...
- abyście nigdy nie zwątpili i nie znużyli się i nie zniechęcili,
- abyście nie podcinali sami tych korzeni, z których wyrastamy,
- abyście mieli ufność wbrew wszelkiej swojej słabości,- abyście szukali duchowej mocy u tego, u którego tyle pokoleń ojców naszych i matek ją znajdowało
- abyście nigdy nie wzgardzili tą Miłością, która jest „największa",
która się wyraziła przez krzyż, a bez której życie ludzkie nie ma ani korzenia ani sensu proszę Was o to przez pamięć św. Wojciecha... przez pamięć św. Stanisława ... Proszę Was o to".
(Jubileusz św. Stanisława, Błonia Krakowskie, 10 czerwca 1979 r.)
Modlimy się o dar pobożności. Dar, który się przejawia nie tylko w pobożnym składaniu rąk do modlitwy. Jest to przede wszystkim poczucie sakralności życia - pamięć o tym, że jesteśmy Bożym stworzeniem. Wyszliśmy od Boga i do Boga wracamy. Żyć pobożnie - znaczy żyć po-Bożemu! Wszystko ma być przeniknięte obecnością Boga.
Zbliżające się wybory będą więc sprawdzianem naszej pobożności. To znaczy, czy patrzę na obecną sytuację w świetle Ducha Bożego. Mam oddać głos po-Bożemu. W pewnym sensie skrzywdzę moich braci niewierzących, gdy zagłosuję wbrew swojemu sumieniu, trochę pod ich oczekiwania. Ważna jest prawda, którą ocalimy. Ona nas wyzwala z wszelkich złudzeń i pozorów. „Prawda jest i do niej się dochodzi..." za cenę zmagań, męstwa ducha, odrzucając wszystkie przejawy - nieraz bardzo subtelnego - zniewolenia i szantażu. Stąd trzeba nam uważnie rozeznawać duchy, bo nie każdy jest z Boga, powie św. Jan. Jednym ze znaków Ducha Bożego jest cierpliwość. Wszelkie przejawy pośpiechu, zniecierpliwienia są znakiem działania złego ducha. Dlatego trzeba, abym się zastanowił, do tego wzywa mnie głos sumienia – skąd ten pośpiech? po tylu latach oczekiwania?
Tak naprawdę podstawowe prawo jako ludzie wierzący mamy zapisane w naszych sercach. Jest nim Ewangelia Jezusa Chrystusa. To jest nasz punkt odniesienia. Możemy być spokojni o dzieje naszego narodu, jeżeli trzymać się będziemy i kierować w życiu Konstytucją naszej wiary. Nie stajemy wobec potęg tego świata w roli ubogich krewnych, którzy wyciągają rękę o pomoc. Mamy wiele do ofiarowania temu światu czerpiąc z tysiącletniej tradycji naszego narodu. Narodu męczenników, świętych znanych i nieznanych z imienia. To jest nasz dar, dzięki, któremu możemy stawać wobec potęg tego świata w poczuciu własnej wartości i godności.
Wielu z nas naprawdę przejmuje się Polską. Taka troska i niepokój nie mogą być zmarnowane. Bez względu na wynik wyborów albo ocalimy to co ważne, wierność własnemu sumieniu, swoją godność i szacunek dla samych siebie, albo wszystko co ważna dla naszego Narodu i każdego z nas utracimy. Nie jest to ocena polityczna, tylko moralna.
Niezależnie od wyniku głosowania musimy się modlić i myśleć o Europie i naszym w niej miejscu godnym tradycji naszego Narodu. Trzeba nam uwierzyć, że jest to możliwe. Dlatego Bracia i Siostry wołajmy dzisiaj z całym Kościołem, nawiązując do słów Św. Jana Pawła II z pierwszej pielgrzymki do Ojczyzny: „Niech zstąpi Duch Twój! I odnowi oblicze ziemi. Tej Ziemi".
Jest bardzo ważne, abyśmy te słowa powtarzali z głęboką wiarą i przekonaniem, że wszystko jest możliwe dla tych, którzy wspólnie się modlą. Potężna i skuteczna jest modlitwa człowieka cierpiącego, który dźwiga swój krzyż w zjednoczeniu z Męką Zbawiciela.
Bracia i Siostry pracujący na roli. Błogosławiony i święty jest wasz trud i ciężka praca. Za chwilę owoc waszej pracy - chleb zostanie przemieniony mocą Ducha Świętego w Ciało Pańskie. Będziemy spożywać ten przemieniony, święty Chleb z wiarą głęboką. Pan Jezus powiedział, że wszystko jest możliwe dla tego kto wierzy. Wierzymy Panie, ale zaradź naszemu niedowiarstwu i umocnij nas swoim Duchem, aby nasze życie osobiste, rodzinne i narodowe mogło się przemienić. Amen.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz