Widząc
piękno świata, trudno się nim nie zachwycić, a zachwyt prowadzi
do
modlitwy i adoracji Autora całego stworzonego piękna. Jak Maria, siostra Marty i Łazarza, usiadła kiedyś u stóp Jezusa, by zasłuchać się w Jego głos i spędzić z Nim kilka chwil, tak my możemy, choćby co jakiś czas, spędzać chwile naszego życia na kontemplacji piękna stworzonego świata. Niekiedy zachwyt pięknem ogarnia nas również w czasie kontaktu z ludzkimi dziełami sztuki: podczas słuchania muzyki lub oglądania pięknych obrazów. Czyż zachwyt nad pięknem świata i dobrocią ludzi nie jest jednocześnie uwielbieniem dla Stwórcy świata? Czyż nie jest to modlitwa?
modlitwy i adoracji Autora całego stworzonego piękna. Jak Maria, siostra Marty i Łazarza, usiadła kiedyś u stóp Jezusa, by zasłuchać się w Jego głos i spędzić z Nim kilka chwil, tak my możemy, choćby co jakiś czas, spędzać chwile naszego życia na kontemplacji piękna stworzonego świata. Niekiedy zachwyt pięknem ogarnia nas również w czasie kontaktu z ludzkimi dziełami sztuki: podczas słuchania muzyki lub oglądania pięknych obrazów. Czyż zachwyt nad pięknem świata i dobrocią ludzi nie jest jednocześnie uwielbieniem dla Stwórcy świata? Czyż nie jest to modlitwa?
Co
to znaczy, że zawsze powinniśmy się modlić i nie ustawać (por.
Łk 18, 1)? Przecież z pewnością Pan Jezus nie oczekuje, żebyśmy
przeklęczeli całe życie w kościele. Nie oczekuje tego ani od
kapłanów, choć są od chwili święceń w stopniu diakonatu w
szczególny sposób zobowiązani do modlitwy za Kościół, ani tym
bardziej od małżonków mających na utrzymaniu gromadkę dzieci i
jeszcze zatroskanych o starzejących się i słabych rodziców.
Zachęcając do nieustannej modlitwy, Chrystus oczekuje czegoś
innego.
Dopowiedzenie
i wyjaśnienie słów Chrystusa znajdujemy w Katechizmie
Kościoła katolickiego. Cała
jego czwarta, ostatnia część została poświęcona modlitwie
chrześcijańskiej. Jest w niej fragment dotyczący Chrystusowej
zachęty do nieustanej modlitwy, która znalazła echo w zachętach
św. Pawła: „Nieustannie się módlcie” (1 Tes 5, 17) oraz „Przy
każdej sposobności módlcie się w Duchu! Nad tym właśnie
czuwajcie z całą usilnością i proście za wszystkich świętych”
(Ef 6, 18). Nieustanna
modlitwa „może płynąć tylko z miłości”; jest możliwa tylko
wówczas, gdy człowiek jest rozkochany w Bogu. Miłość bowiem
sprawia, że: po pierwsze - modlitwa jest zawsze możliwa; po drugie
- modlitwa jest życiową koniecznością i po trzecie - modlitwa i
życie chrześcijańskie stają się nierozłączne.
1.
Modlitwa jest zawsze możliwa, ponieważ Chrystus jest „z nami
przez wszystkie dni” (Mt 28, 20) - jest i pozostanie z nami na
zawsze. Dzięki temu, że On zawsze jest z nami, możemy modlić się
do Niego i z Nim. Jak zauważa św. Jan Chryzostom: „Można modlić
się często i gorąco. Nawet na targu czy w czasie samotnej
przechadzki, siedząc w swoim sklepiku czy też kupując lub
sprzedając, a nawet przy gotowaniu”.
2.
Modlitwa jest życiową koniecznością, ponieważ bez Jezusa niczego
nie możemy uczynić. Modlitwa sprawia, że jednoczymy się z Nim.
Przecież nam powiedział: „Ja jestem krzewem winnym, wy -
latoroślami. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity,
ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić” (J 15, 5).
Za
koniecznością modlitwy przemawia też argument z przeciwieństwa:
jeśli się nie modlimy, to nie pozwalamy, by prowadził nas Duch
Święty, a bez Jego prowadzenia człowiek ulega niewoli pożądania
i popada w niewolę grzechu (por. Ga 5, 16-25). Święty Alfons
Liguori powie jeszcze radykalniej: „Kto się modli, z pewnością
się zbawia; kto się nie modli, z pewnością się potępia”.
3.
I wreszcie, modlitwa i życie chrześcijańskie są nierozłączne,
ponieważ i w modlitwie, i w codziennym życiu chrześcijańskim
najważniejsze jest uzgodnienie własnej woli z wolą Bożą. Modląc
się, nie tylko mówimy, czego pragniemy, ale przede wszystkim
wsłuchujemy się w słowo Boże, by usłyszeć to, czego pragnie od
nas Bóg. Życie chrześcijańskie polega na realizacji słów
modlitwy Pańskiej: „bądź wola Twoja”.
Modlitwa
nieustanna, jakiej oczekuje od nas Pan Jezus, jest możliwa. Orygenes
powie, że „Ten tylko modli się nieustannie, kto modlitwę łączy
z czynami, a czyny z modlitwą. Tylko w ten sposób możemy uznać za
możliwą do urzeczywistnienia zasadę nieustannej modlitwy”.
W
swojej przypowieści o aroganckim sędzi, który nie bał się Boga
ani nie liczył się z ludźmi, Pan Jezus zadał retoryczne pytanie:
„A Bóg, czyż nie weźmie w obronę swoich wybranych, którzy
dniem i nocą wołają do Niego, i czy będzie zwlekał w ich
sprawie?” (Łk 18, 7). Pan Jezus zapewnia Bożą opiekę tym,
którzy zwracają się do Boga z wytrwałą i ufną modlitwą.
Moi
drodzy, co to znaczy że mamy modlić się nieustannie?
Święta
Teresa od Dzieciątka Jezus mówiła: „Modlitwa jest dla mnie
wzniesieniem serca, prostym spojrzeniem ku Niebu, okrzykiem
wdzięczności
i
miłości zarówno w cierpieniu, jak i radości”. To wzniesienie
serca
może dokonać się wszędzie - nie tylko w kościele czy w kaplicy –
i o każdej porze dnia. Pomocą są akty strzeliste:
Jezu,
ufam Tobie; Jezu, kocham Cię. Modlitwą
jest też jakaś forma
wdzięczności
wobec Boga za piękno świata i dobroć ludzi, albo też prośba o
cierpliwość i opanowanie w chwilach trudnych w
chwili
znużenia.
Moi
drodzy!
Chrystus
w przypowieści o wdowie przychodzącej do nieuczciwego sędziego
ukazuje wartość
modlitwy prośby zanoszonej w chwili zagrożenia przez zło.
Pragnie w ten sposób zapewnić słuchaczy, że modlitwa taka z
pewnością zostanie wysłuchana. Powtarzane przez nas codziennie
słowa modlitwy „Ojcze, zbaw nas od złego” można traktować
jako pewnego rodzaju zabezpieczenie. Codziennie powtarzam Bogu,
że gdybym się znalazł w zasięgu oddziaływania zła, to Ty,
Ojcze, zbaw mnie od jego niszczącego działania. Zupełnie jednak
inaczej brzmią te same słowa, gdy człowiek faktycznie znajduje się
w ręku zła. Wtedy wołanie staje się krzykiem o ratunek, posiada
charakter sygnału S.O.S.
Jezus
ma na uwadze taką właśnie sytuację, zapewniając, że jeśli Bóg
usłyszy wołanie, ów sygnał S.O.S., prędko pospieszy z pomocą i
weźmie wołającego w obronę.
Zło
zawsze zmierza do oddzielenia człowieka od Boga, a gdy mu się to
udaje, niszczy człowieka całkowicie. Jego pierwsze uderzenie
boleśnie rani, chcąc nas odciąć od Boga. Można powiedzieć, że
ostrze zła trafia w nasze połączenie z Bogiem. W tym momencie, gdy
człowiek zagrożony przez zło zaczyna wołać do Boga o ratunek,
tak mocno przywiera do Niego, że uderzenia zła zamiast go od
Boga
oddzielać, „wbijają” go w Niego. Skoro zaś sam człowiek szuka
ratunku u Boga, to i Bóg wychodzi naprzeciw
i otwiera
swoje
serce, by zagrożonego ocalić.
Jeżeli
człowiek zaatakowany przez
zło nie
wzywa
pomocy,
nie
wyczekuje od Boga, to znak, że
mu ani
na Jego pomocy, ani na
spotkaniu z Bogiem nie zależy. Najczęściej dobrowolnie wybiera
drogę życia daleką od Boga.
Każde
zagrożenie, każde nieszczęście winno nas do Boga zbliżać, a nie
oddalać. To dlatego ono jest dopuszczone przez Boga. Zawsze też
stanowi okazję do umocnienia naszej wiary. Jeśli w zagrożeniu
uciekamy się do Boga i umacniamy swoje więzy z Nim, to po pewnym
czasie będziemy wdzięczni Bogu, że pozwolił nam przeżyć bolesne
dni. Odkryjemy, że znacznie więcej w nich zyskaliśmy, niż
wycierpieli, a nawet stracili.
Wykładnikiem
tego wewnętrznego zawierzenia Bogu jest właśnie modlitewna prośba
o ratunek. Chodzi przy tym szczególnie o modlitwę samego
zagrożonego, to ona jest niezawodnie skuteczna. Stąd też
opanowanie sztuki modlitwy prośby, w chwili zagrożenia przez zło,
stanowi jeszcze jeden ważny element życia religijnego. Jezus uczy
nas tego w Modlitwie Pańskiej, każąc wołać „Ojcze, zbaw nas od
złego”. Jak modlitwa wdzięczności jest potrzebna do rozwoju
życia religijnego, tak w chwilach zagrożenia przez zło modlitwa
prośby jest potrzebna do ocalenia człowieka.
Polskie
przysłowie „jak trwoga, to do Boga” wcale nie musi być
rozumiane jako krytyka słabej religijności, która dostrzega Boga
jedynie w chwili zagrożenia. Może być bardzo ewangelicznym
przypomnieniem prawdy o potrzebie nadawania sygnału S.O.S. w stronę
nieba wtedy, gdy sytuacja jest trudna, a możliwości człowieka
niewystarczające do jej przezwyciężenia.
Często
mamy do czynienia z zagrożeniem przez zło - nałogi, rozkład
rodziny, potęga opinii środowiska, które kradnie lub żyje
kłamstwem, niemoralność - wtedy trzeba sięgnąć do wytrwałej,
wprost naprzykrzającej się Bogu modlitwy, do nadawania sygnału
S.O.S. W tej wytrwałości jest zawarta wiara w Jego pomoc.
Wytrwałość ta gwarantuje również możliwość współpracy z
łaską, gdy Bóg zacznie jej udzielać.
Jako
ludzie wierzący częściej prosimy za tymi, których zło już
osaczyło.
Ta
modlitwa nie posiada tak zdecydowanej skuteczności, nie
odwraca
bowiem ich serca od zła, nie rzuca ich wprost w ręce Boga.
Niemniej
jest to modlitwa twórcza, gest naszej miłości bliźniego
i
troski o
jego
prawdziwe
dobro. Często właśnie ta wstawiennicza modlitwa
przygotowuje
akcję
ratunkową podjętą przez
Boga
w celu jego ocalenia. Wielu ludzi zostanie zbawionych dzięki
modlitwie ich bliskich. Skutki tej wstawienniczej modlitwy objawią
się dopiero w wieczności. Nie ma modlitwy nieskutecznej.
Moi
drodzy!
Modlimy
się każdego dnia, ale szczególnym dniem, który jest uświęcany
przez modlitwy, jest niedziela, skupiona wokół Eucharystii.
Eucharystia to uczta i ofiara wypełniona najpiękniejszą modlitwą.
W niej sam Pan Jezus włącza nas w swoją modlitwę do Boga Ojca i
daje nam swego Ducha, abyśmy wraz z Nim złożyli Bogu
najdoskonalszą ofiarę uwielbienia.
Trzeba
nam, znającym moc modlitwy, stanąć obok Chrystusa na Golgocie,
który z wyciągniętymi rękami modli się od dwu tysięcy lat
i czeka na moment, w którym na ziemi umilknie szczęk oręża i
zapanuje miłość i pokój. Prawdziwy pokój może spłynąć w
serca nasze, naszych braci i sióstr jedynie z serc podłączonych do
Boga przez modlitwę. Czy ty, drogi bracie i siostro, masz nieustannie
swe ręce wzniesione do Boga? Czy ty się modlisz? Jeśli tak, to
Bogu niech będą dzięki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz