Ogród Oliwny - miejsce modlitwy Jezusa - fot. Józef Tabor |
Ale
jeżeli różnica społeczna jest zbyt wielka, a zasobność środków
zbyt mała, aby załatwić swoje sprawy, pozostaje środek
najuboższy. Prośba, natarczywa i uparta.
Dzisiejsza
Ewangelia wprowadza nas w klimat zrozumienia modlitwy. Najpierw Jezus
wyjaśnia wartość tego najuboższego środka, jakim jest prośba,
na podstawie spotkania sędziego i wdowy. Sędzia, osoba
należąca do elity społecznej, i wdowa, która w swoim osamotnieniu
nie znajduje oparcia w
najbliższych. Nie mając nikogo, kto wstawiłby się za nią, zwraca się natarczywie ze swoją prośbą do człowieka, który za nic miał takich ludzi jak ona, bez pieniędzy i pozycji.
najbliższych. Nie mając nikogo, kto wstawiłby się za nią, zwraca się natarczywie ze swoją prośbą do człowieka, który za nic miał takich ludzi jak ona, bez pieniędzy i pozycji.
I
o dziwo, ten, „który
Boga się nie bał i z ludźmi nie liczył”
(Łk
18,2), ze znudzeniem sobie właściwym mówi: „żeby
nie przychodziła bez końca i nie zadręczała mnie”
(Łk
18,5), obronię ją. Nie znamy dalszego ciągu ewangelicznej
historii; nie wiemy, jak wyglądał ów proces, o co w nim chodziło,
jaki był jego wynik. Uboga wdowa wygrała bowiem w chwili, kiedy
swoją prośbą skłoniła pychę i pewność sędziego do
stanięcia po jej stronie - sama bowiem przegrałaby, zakrzyczana
przez przeciwników.
Kołatanie
ubogiej wdowy z dzisiejszej Ewangelii znane nam jest z własnego
doświadczenia. Modlitwa często kojarzy nam się z prośbą. Wiele
mamy próśb, ważnych spraw, wiele dobrego chcielibyśmy zdziałać,
gdy tymczasem zaczyna brakować zdrowia i sił, walą się
nieszczęścia, przychodzi choroba, bezczynność i
osamotnienie. Pan Bóg zdaje się nie słyszeć wołania. A przecież
nawet niesprawiedliwy sędzia wziął w obronę wdowę, bo mu się
naprzykrzała.
Mówi
nam dziś Pan Jezus, że Bóg nie jest jak ten niesprawiedliwy
sędzia. Bóg jest Ojcem i dlatego tym bardziej weźmie w obronę
swoich wybranych. Chciałoby się zawołać: „Trudna jest to
mowa...” (por. J 6,60), jak powiedzieli słuchacze w Kafarnaum, gdy
mówił o chlebie swego Ciała, i odeszli. „Czy i wy chcecie
odejść?” - zapytał Jezus uczniów. „Panie, do kogóż
pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego...” - odpowiedział
Piotr.
„Panie,
do kogóż pójdziemy?” - odpowiadamy i my, nie rozumiejąc
tajemnicy cierpienia i milczenia Boga. Cóż zrobilibyśmy sami z
naszymi kłopotami, udrękami i cierpieniami? Do kogóż pójdziemy?
Tylko do Ciebie, bo nie
tylko
masz „słowa życia wiecznego”, nie tylko mówisz do nas, ale
jesteś z nami. Gdy Cię krzyżowano, wtedy z głębi poniżenia,
samotności i cierpienia wołałeś jak każdy człowiek: „Boże
mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił!” (Mt 27, 46). Ale
zamknąłeś swoją drogę aktem synowskiego zaufania: „Ojcze,
w ręce Twoje oddaję moją duszę” (Łk 23, 46).
Bóg
jest Ojcem. Bóg jest kochającym Ojcem.
Jeśli
Ojca syn poprosi o chleb, czy poda mu kamień? Albo o rybę, czy poda
mu węża? Albo o jajko, czy poda mu skorpiona? O ileż bardziej
Ojciec z nieba da Ducha Świętego tym, którzy Go proszą (Łk
11,11-13).
Duch
Święty jest najważniejszym Darem, który pozwala nam wołać
„Abba, Ojcze” (por. Gal 4,6) i w ręce Ojca oddawać skołataną
duszę, i nawet cierpienie zamieniać w odkupieńczą miłość.
„Abba, Ojcze! Niech się stanie nie jak Ja chcę, ale jak Ty”
(Mk 14,37).
To
Duch Święty jest Autorem tej niezwykłej modlitwy Jezusa w Ogrojcu
jak również Autorem naszej solidarności z Nim do tego stopnia,
że Św. Augustyn, ucząc o modlitwie chrześcijańskiej, stwierdził,
że: Chrystus modli się z nami, za nas i w nas.
Mojżesz,
który wyprowadził naród wybrany z niewoli, jest zapowiedzią,
obrazem i figurą Chrystusa. Jak długo Mojżesz trzymał
podniesione ręce do góry, naród zwyciężał. Gdy Mojżesz
już był zmęczony Aaron i Chur podparli jego ręce.
Chrystus
wyciągnął raz na zawsze swoje ręce na krzyżu: raz - bo stało
się to prawie dwa tysiące lat temu na Golgocie; na zawsze - bo
chociaż po zmartwychwstaniu zasiadł po prawicy Ojca, to historia
ludzi toczy się nadal i dlatego ponawia On i uobecnia wciąż w
sposób bezkrwawy swoją ofiarę: „To jest ciało moje za was
wydane... Kielich Krwi mojej, która za was i za wielu będzie wylana
na odpuszczenie grzechów...” nie tylko za nas obecnych, ale i
tych, którzy powinni uczestniczyć w tej Mszy Św., ale nie mają
czasu ani ochoty; i za tych, którzy manipulują Jego Ewangelią i
zwalczają Kościół; i tych, którzy o Chrystusie jeszcze nie
słyszeli..., za wszystkich, ponad 5 miliardów ludzi na świecie.
My
zaś jesteśmy uprzywilejowani, jak Aaron i Chur, co podtrzymywali
ręce Mojżesza, jak Matka Najświętsza i Św. Jan Apostoł, co
stali pod krzyżem Jezusowym. Czy uczestnicząc w tej wielkiej
tajemnicy wiary potrafimy modlić się tak, aby ożywiało nas to
samo dążenie, które było w Chrystusie Jezusie? (por. Flp 2,5).
Obraz
walki Izraela z Amalekitami, jakże sugestywny, potwierdza
jeszcze bardziej gotowość Boga do obrony tych, którzy Go kochają.
Liczniejsze siły Amalekitów w porównaniu ze słabo wyszkolonym
i uzbrojonym narodem nomadów, jakim był Izrael wędrujący do Ziemi
Obiecanej, miały większą szansę wygrania bitwy. Jozue wybrał
najlepszych wojowników i stanął w polu gotowy do walki.
Mojżesz walkę tę wspierał wzniesionymi do Boga rękoma. „Jak
długo ręce Mojżesza wzniesione były do góry, przewagę miał
Izrael”
(Wj
17,11). O zmroku zeszli z pola umęczeni, ale zwycięzcy wojownicy
Izraela. Opuścił górę przewodnik duchowy narodu, równie
utrudzony całym dniem wytrwałej modlitwy, której obrazem były
jego zdrętwiałe od nieustannego trzymania w górze ręce. Te ręce,
które wyjednały u Boga zwycięstwo.
Moi
drodzy!
Spróbujmy
teraz wydobyć elementy wspólne dla fragmentu Ewangelii św. Łukasza
i I czytania z Księgi Wyjścia. Prośba wdowy i prośba Mojżesza.
Działanie sędziego i działanie Jozuego. Modlitwa i działanie –
te dwa czynniki zespolone ze sobą – ukazują nam właściwą
drogę. Modlitwa jako element otwarcia na Boga i działanie jako
element realizowania otrzymanej łaski.
Ciekawe
jest również podkreślenie długości modlitwy. W Księdze Wyjścia
czytamy, iż Mojżesz modlił się cały dzień, aż do zmroku. Jezus
w Ewangelii zachęca, abyśmy modlili się dzień i noc – wytrwale.
Do wytrwania wzywa też swojego ucznia Tymoteusza św. Paweł w
II czytaniu: „Trwaj
w tym, czego się nauczyłeś”
(2
Tm 3,14). Ale jak wytrwać w modlitwie, w nauce wiary? Odpowiedź
jest prosta i zawarta w tym samym Drugim
Liście do Tymoteusza: „Znasz
Pisma Święte, które mogą nauczyć cię mądrości, wiodącej ku
zbawieniu przez wiarę w Jezusie Chrystusie”
(2
Tm 3,14-15).
Znasz
Pisma Święte? Czy znam? Czy czytam?
Bo
przecież „żywe
jest Słowo Boże, skuteczne i ostrzejsze niż wszelki miecz
obosieczny, przenikające aż do rozdzielenia duszy i ducha, stawów
i szpiku, zdolne osądzić pragnienia i myśli serca”
(Hbr
4,12). Jeżeli ja również borykam się z trudnościami w
sformułowaniu prośby na modlitwie; jeżeli słabną moje ręce
wznoszone do Boga, jak ręce Mojżesza; jeżeli przeraża mnie
sama myśl o długości modlitwy; jeżeli brak mi wytrwania: powraca
jak echo pytanie - Znasz Pisma Święte?
„A
czy Syn Człowieczy znajdzie wiarę, gdy przyjdzie?”
(Łk
18,8)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz