sierpnia 04, 2018

Homilia na Uroczystość Przemienienia Pańskiego - Panie, dobrze że tu jesteśmy

Jest w dzisiejszej Ewangelii słowo, które nas podnosi na duchu, słowo, do którego każdy wzdycha i słowo, które w ostatnich latach chciało zrobić zawrotną karierę - słowo: przemiana, przemienienie.
Przemiana ustrojów społecznych i ustrojów politycznych, przemiany w oświacie, w kulturze i obyczajowości, przemiany w systemie pracy i płacy, przemiany w państwie i przemiany w Kościele...
Ludzie oczekują przemian. Ludzie się cieszą, że jeżeli się dokona przemia­na, to im będzie lepiej. A jeśli nie jest lepiej to narzekają, iż przemiana była niepotrzebna albo niewłaściwa.
Czasem nam się wmawia, że jest już lepiej, że już coś tam gdzieś drgnęło..., że już coś mamy... Ludzie siedzą w domach i liczą, stoją w kolejkach - i liczą, jadą tramwajem i robią to samo... Liczą ci, co sprzedają, wytwarzają, i świadczą usługi... A na pociechę mamy to i tamto... coraz obficiej. Owszem - mamy przede wszystkim seks w mass-mediach. Bez żadnej wątpliwości, coraz obficiej. Stosowne obrazki nawet w „popołudniówkach". Filmy „z pogranicza" w kinach premierowych. Dalsze zapowiedzi i obietnice w tym względzie, żebyśmy mieli z czego się cieszyć. Mamy triumfalne wybory „Miss Polonia", rozbite na stuetapową celebrę eliminacji wojewódzkich... Obraz sytuacji społecznej łatwiej dziś kreślić w ciemnych niż w jasnych barwach...
Nawet, gdy po przemianie jest gorzej, nie należy żałować, bo warto się było przekonać... Przecież dopiero dzisiaj wielu ludziom otworzyły się oczy... W każdym razie należy pamiętać, że bez przemiany nie ma postępu. Człowiek wciąż powinien szukać i walczyć - i wypracowywać coraz to nowe formy życia.
Niestety trudność w tym, że ludzie wierzą tutaj w jakiś automatyzm, że coś się zmieni nam na lepsze - ale bez nas, poza nami czy ponad nami; a tymczasem nie dokona się żadna przemiana, odnowa, odrodzenie, jeśli nie przemieni, nie odnowi się, nie odrodzi sam człowiek. I nic nam nie pomoże, że zmieni się ustrój czy system, jeśli na miejsce jednych leniów i wałkoni przyjdą inni.
Na miejsce jednych złodziei - inni złodzieje, na miejsce starych kanciarzy nowi. Żadna przemiana ustrojów, żadna przemiana administracyjna czy organizacyjna nie uszczęśliwi człowieka, jeżeli człowiek nie dokona przemia­ny wewnątrz siebie.
Jezus Chrystus chciał przemienić świat, chciał go poprawić nie tylko duchowo - ale i materialnie. Powiedział najwyraźniej: „Szukajcie najpierw Królestwa Bożego i sprawiedliwości Jego" - a te wszystkie inne rzeczy będą wam przydane. To był program przemiany, który Chrystus przyniósł na ziemię. Chrystus chciał, abyśmy mieli dane te wszystkie dobra materialne potrzebne do życia: chleb, ubranie - w dostatecznej ilości. A Królestwo Boże - powiedział - „w Was jest".
A więc to obiecane Królestwo musi najpierw zapanować w nas. Z nas musi wyjść cierpliwość, ustępliwość, uczynność, wyrozumiałość, miłosierdzie i sprawiedliwość. Czy wówczas istniałyby wojny, morderstwa, oszustwa, kradzieże?...
Zachowajmy Ewangelię - a ona nas zachowa, ona nas przemieni. Ewangelia jest nauką pokoju i Ewangelia poucza, jak zachować pokój z Bogiem i pokój z bliźnimi. I Ewangelia naprawdę wszystko za nas uczyni - ale pod warunkiem, że my ją wiernie zachowamy.
Zachowajmy Ewangelię, a ona nas zachowa. Jeżeli miliony chrześcijan zaczną praktykować cierpliwość, uczynność, wyrozumiałość, przebaczenie, to chyba coś na świecie się zmieni. Pozwólmy, że oblicze Chrystusa zajaśnieje w nas jak słońce poprzez czyny - a świat się naprawdę przemieni.
Z jakąż ulgą słuchamy Ewangelii o przemianie Chrystusa na Górze Tabor i zachwycie jego uczniów: „Panie, dobrze nam tu być..."
Po raz pierwszy Naród nasz doznał łaski przemienienia 1050 lat temu, w wiosenny dzień Wielkanocny. Od tej pory idzie ku doskonałości z Bogiem.
Ilekroć sprzeniewierzył się Bogu - doznawał klęsk i upadków... Podniósł się jednak. Był obrońcą wiary i cywilizacji, moralności i kultury. Doznawał i doznaje nasz Naród wielu łask i cudów.
„Dobrze, że tu jesteśmy"... To miejsce Bóg sobie upodobał. Jest ono znakiem - Bożym znakiem. Bóg jest na każdym miejscu i w każdym człowieku, szczególnie towarzyszy tym, którzy serdecznie się trudzą w Win­nicy i na Niwie Pańskiej. To dzięki trudowi kapłanów dokonała się Boża przemiana olbrzymiej gromady ludzi, którzy Boga nie znali, od niego odeszli lub byli mu przeciwni.
Dziś szczególnie modlimy się o pomyślność i dobro w naszej Ojczyźnie. Aby w niej nastąpiła przemiana... Jan Paweł II w encyklice "Społeczna troska Kościoła" (Sollicitudo rei socialis) mówi: "Narody potrzebują reformy niektórych niesprawiedliwych struktur, a zwłaszcza własnych instytucji politycznych, aby zastąpić rządy zdeprawowane czy dyktatorskie - rządami demokratycznymi..."
Może jeszcze do skuteczności ofiarnego kielicha Narodu, do jego przemia­ny potrzeba więcej naszego osobistego zaangażowania. Może jeszcze za mało naszych dobrowolnych wyrzeczeń, za mało czystej ludzkiej solidarności. Za mało odwagi do demaskowania zła, za mało troski o cierpiących i chorych. Może za dużo ciągle w nas egoizmu, zalęknienia, za dużo pijaństwa, za dużo ludzi sprzedajnych, bez własnego zdania, chcących wygrywać własne interesy kosztem innych.
W Polsce żyje jeszcze wielu takich, którzy nie chcą, aby się coś zmieniło... Jest im z tym dobrze: wygodny fotelik, wysoka pensja i "ciepłe kapcie" - tak wrosłem w małą stabilizację, jest mi z tym dobrze. Tylko, czy ja stawiam sobie pytanie: - a innym jest dobrze ze mną, skoro od lat nie zmieniam się i moja twarz jest ciągle taka sama? Nieprzejrzysta i niejasna. A twarz - jak mówili już starożytni - ma być zwierciadłem ludzkich wartości. Stąd i to, co w ludzkiej twarzy - to i w Polsce, w ludziach...
Widzimy wielką potrzebę przemienienia w domu ojczystym. Zagraża nam tyle plag: pijaństwo, narkomania, rozwiązłość, nieposzanowanie poczętego życia, zatrucie środowiska biologicznego...
Na każdym kroku wypada nam znosić ludzi niemądrych, ordynarnych, nieszczerych: tych, co żyją pośród nas i nam żyć nie dają. Zatruwają nam życie we wspólnych mieszkaniach, kolejkach, biurach, nawet we własnych domach: mój mąż pijak, moja córka - złośnica, moja teściowa - sekutnica.
Co nam pomoże Ewangelia w tych warunkach?... Może ktoś powie: "Niech ksiądz ich przemienia teraz Ewangelią, którą głosi." Albo niech przyjdzie choroba, kalectwo, pożar, powódź - i cóż tutaj da się przemienić... Doktor nie pomoże ani ksiądz nie przemieni.
Nie w tym rzecz, abyśmy przemieniali wszystko to, co dla nas niewygodne, a czego przemienić się nie da. Chodzi o to, abyśmy sami siebie przemieniali. To są te słodkie chwile Góry Tabor. Ważne, aby Chrystus był z nami także po zejściu z tej Góry, w naszych dniach powszednich. Aby był z nami poprzez swoje prawa i zasady. Bo tylko to jest gwarancją dobrej przemiany.
„PANIE DOBRZE. ŻE TU JESTEŚMY" – tu, w tym świętym miejscu Bóg daje nam znaki nadziei i pokrzepienia. Czyż nie jest pokrzepiającym znakiem to, że nasze trwanie i modlitwy są mile Bogu i Jego Matce, do której tak licznie zdążają dziś pielgrzymi na Jasną Górę... Na jaki jeszcze znak, na jakie jeszcze przemienienie czekamy?
"Tak mi się czasem wydaje o Chryste
Że nie tam kędyś daleko, za morzem.
Aleś tu, u nas, miał drogi cierniste
I żeś tu skonał i zszedł do otchłani.
Gdzie wszystko chwili wybawienia czeka.
I zdaje mi się, że tu leżysz w grobie.
Który jest ciężkim zawalon kamieniem,
I że straż pilna czyni się przy Tobie...
Ale ja czekam z tęsknotą i drżeniem.
Bo wiem, bo czuję, że tu też, o Panie
W dniu trzecim - będzie Twoje Zmartwychwstanie". Amen. ("Wielki Piątek" - Maria Konopnicka)
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Homilie i rozważania , Blogger