Jest
w dzisiejszej Ewangelii słowo, które nas podnosi na duchu, słowo, do
którego każdy wzdycha i słowo, które w ostatnich latach chciało zrobić
zawrotną karierę - słowo: przemiana, przemienienie.
Przemiana
ustrojów społecznych i ustrojów politycznych, przemiany w oświacie, w
kulturze i obyczajowości, przemiany w systemie pracy i płacy, przemiany w
państwie i przemiany w Kościele...
Ludzie
oczekują przemian. Ludzie się cieszą, że jeżeli się dokona przemiana,
to im będzie lepiej. A jeśli nie jest lepiej to narzekają, iż przemiana
była niepotrzebna albo niewłaściwa.
Czasem
nam się wmawia, że jest już lepiej, że już coś tam gdzieś drgnęło...,
że już coś mamy... Ludzie siedzą w domach i liczą, stoją w kolejkach - i
liczą, jadą tramwajem i robią to samo... Liczą ci, co sprzedają,
wytwarzają, i świadczą usługi... A na pociechę mamy to i tamto... coraz
obficiej. Owszem - mamy przede wszystkim seks w mass-mediach. Bez żadnej
wątpliwości, coraz obficiej. Stosowne obrazki nawet w
„popołudniówkach". Filmy „z pogranicza" w kinach premierowych. Dalsze
zapowiedzi i obietnice w tym względzie, żebyśmy mieli z czego się
cieszyć. Mamy triumfalne wybory „Miss Polonia", rozbite na stuetapową
celebrę eliminacji wojewódzkich... Obraz sytuacji społecznej łatwiej
dziś kreślić w ciemnych niż w jasnych barwach...
Nawet,
gdy po przemianie jest gorzej, nie należy żałować, bo warto się było
przekonać... Przecież dopiero dzisiaj wielu ludziom otworzyły się
oczy... W każdym razie należy pamiętać, że bez przemiany nie ma postępu.
Człowiek wciąż powinien szukać i walczyć - i wypracowywać coraz to nowe
formy życia.
Niestety
trudność w tym, że ludzie wierzą tutaj w jakiś automatyzm, że coś się
zmieni nam na lepsze - ale bez nas, poza nami czy ponad nami; a
tymczasem nie dokona się żadna przemiana, odnowa, odrodzenie, jeśli nie
przemieni, nie odnowi się, nie odrodzi sam człowiek. I nic nam nie
pomoże, że zmieni się ustrój czy system, jeśli na miejsce jednych leniów
i wałkoni przyjdą inni.
Na
miejsce jednych złodziei - inni złodzieje, na miejsce starych kanciarzy
nowi. Żadna przemiana ustrojów, żadna przemiana administracyjna czy
organizacyjna nie uszczęśliwi człowieka, jeżeli człowiek nie dokona
przemiany wewnątrz siebie.
Jezus
Chrystus chciał przemienić świat, chciał go poprawić nie tylko duchowo -
ale i materialnie. Powiedział najwyraźniej: „Szukajcie najpierw
Królestwa Bożego i sprawiedliwości Jego" - a te wszystkie inne rzeczy
będą wam przydane. To był program przemiany, który Chrystus przyniósł na
ziemię. Chrystus chciał, abyśmy mieli dane te wszystkie dobra
materialne potrzebne do życia: chleb, ubranie - w dostatecznej ilości. A
Królestwo Boże - powiedział - „w Was jest".
A
więc to obiecane Królestwo musi najpierw zapanować w nas. Z nas musi
wyjść cierpliwość, ustępliwość, uczynność, wyrozumiałość, miłosierdzie i
sprawiedliwość. Czy wówczas istniałyby wojny, morderstwa, oszustwa,
kradzieże?...
Zachowajmy
Ewangelię - a ona nas zachowa, ona nas przemieni. Ewangelia jest nauką
pokoju i Ewangelia poucza, jak zachować pokój z Bogiem i pokój z
bliźnimi. I Ewangelia naprawdę wszystko za nas uczyni - ale pod
warunkiem, że my ją wiernie zachowamy.
Zachowajmy
Ewangelię, a ona nas zachowa. Jeżeli miliony chrześcijan zaczną
praktykować cierpliwość, uczynność, wyrozumiałość, przebaczenie, to
chyba coś na świecie się zmieni. Pozwólmy, że oblicze Chrystusa
zajaśnieje w nas jak słońce poprzez czyny - a świat się naprawdę
przemieni.
Z jakąż ulgą słuchamy Ewangelii o przemianie Chrystusa na Górze Tabor i zachwycie jego uczniów: „Panie, dobrze nam tu być..."
Po
raz pierwszy Naród nasz doznał łaski przemienienia 1050 lat temu, w
wiosenny dzień Wielkanocny. Od tej pory idzie ku doskonałości z Bogiem.
Ilekroć
sprzeniewierzył się Bogu - doznawał klęsk i upadków... Podniósł się
jednak. Był obrońcą wiary i cywilizacji, moralności i kultury. Doznawał i
doznaje nasz Naród wielu łask i cudów.
„Dobrze,
że tu jesteśmy"... To miejsce Bóg sobie upodobał. Jest ono znakiem -
Bożym znakiem. Bóg jest na każdym miejscu i w każdym człowieku,
szczególnie towarzyszy tym, którzy serdecznie się trudzą w Winnicy i na
Niwie Pańskiej. To dzięki trudowi kapłanów dokonała się Boża przemiana
olbrzymiej gromady ludzi, którzy Boga nie znali, od niego odeszli lub
byli mu przeciwni.
Dziś
szczególnie modlimy się o pomyślność i dobro w naszej Ojczyźnie. Aby w
niej nastąpiła przemiana... Jan Paweł II w encyklice "Społeczna troska
Kościoła" (Sollicitudo rei socialis) mówi: "Narody potrzebują reformy
niektórych niesprawiedliwych struktur, a zwłaszcza własnych instytucji
politycznych, aby zastąpić rządy zdeprawowane czy dyktatorskie - rządami
demokratycznymi..."
Może
jeszcze do skuteczności ofiarnego kielicha Narodu, do jego przemiany
potrzeba więcej naszego osobistego zaangażowania. Może jeszcze za mało
naszych dobrowolnych wyrzeczeń, za mało czystej ludzkiej solidarności.
Za mało odwagi do demaskowania zła, za mało troski o cierpiących i
chorych. Może za dużo ciągle w nas egoizmu, zalęknienia, za dużo
pijaństwa, za dużo ludzi sprzedajnych, bez własnego zdania, chcących
wygrywać własne interesy kosztem innych.
W
Polsce żyje jeszcze wielu takich, którzy nie chcą, aby się coś
zmieniło... Jest im z tym dobrze: wygodny fotelik, wysoka pensja i
"ciepłe kapcie" - tak wrosłem w małą stabilizację, jest mi z tym dobrze.
Tylko, czy ja stawiam sobie pytanie: - a innym jest dobrze ze mną,
skoro od lat nie zmieniam się i moja twarz jest ciągle taka sama?
Nieprzejrzysta i niejasna. A twarz - jak mówili już starożytni - ma być
zwierciadłem ludzkich wartości. Stąd i to, co w ludzkiej twarzy - to i w
Polsce, w ludziach...
Widzimy
wielką potrzebę przemienienia w domu ojczystym. Zagraża nam tyle plag:
pijaństwo, narkomania, rozwiązłość, nieposzanowanie poczętego życia,
zatrucie środowiska biologicznego...
Na
każdym kroku wypada nam znosić ludzi niemądrych, ordynarnych,
nieszczerych: tych, co żyją pośród nas i nam żyć nie dają. Zatruwają nam
życie we wspólnych mieszkaniach, kolejkach, biurach, nawet we własnych
domach: mój mąż pijak, moja córka - złośnica, moja teściowa - sekutnica.
Co
nam pomoże Ewangelia w tych warunkach?... Może ktoś powie: "Niech
ksiądz ich przemienia teraz Ewangelią, którą głosi." Albo niech
przyjdzie choroba, kalectwo, pożar, powódź - i cóż tutaj da się
przemienić... Doktor nie pomoże ani ksiądz nie przemieni.
Nie
w tym rzecz, abyśmy przemieniali wszystko to, co dla nas niewygodne, a
czego przemienić się nie da. Chodzi o to, abyśmy sami siebie
przemieniali. To są te słodkie chwile Góry Tabor. Ważne, aby Chrystus
był z nami także po zejściu z tej Góry, w naszych dniach powszednich.
Aby był z nami poprzez swoje prawa i zasady. Bo tylko to jest gwarancją
dobrej przemiany.
„PANIE
DOBRZE. ŻE TU JESTEŚMY" – tu, w tym świętym miejscu Bóg daje nam znaki
nadziei i pokrzepienia. Czyż nie jest pokrzepiającym znakiem to, że
nasze trwanie i modlitwy są mile Bogu i Jego Matce, do której tak
licznie zdążają dziś pielgrzymi na Jasną Górę... Na jaki jeszcze znak,
na jakie jeszcze przemienienie czekamy?
"Tak mi się czasem wydaje o Chryste
Że nie tam kędyś daleko, za morzem.
Aleś tu, u nas, miał drogi cierniste
I żeś tu skonał i zszedł do otchłani.
Gdzie wszystko chwili wybawienia czeka.
I zdaje mi się, że tu leżysz w grobie.
Który jest ciężkim zawalon kamieniem,
I że straż pilna czyni się przy Tobie...
Ale ja czekam z tęsknotą i drżeniem.
Bo wiem, bo czuję, że tu też, o Panie
W dniu trzecim - będzie Twoje Zmartwychwstanie". Amen. ("Wielki Piątek" - Maria Konopnicka)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz