Pojęcie
"króla", "królestwa" kojarzy się nam dzisiaj w
pierwszym rzędzie z autorytaryzmem, wyzyskiem, zniewoleniem,
totalitaryzmem. Ktoś nad nami staje, podbija nas, ogranicza,
działa i myśli za nas, każe nam służyć. Słusznie wydaje się
to nam niesprawiedliwe i niegodne człowieka. Trzeba przyznać,
że królestwa ziemskie miały nieraz w historii takie negatywne
oblicze. Było ono poniekąd nieuniknione ze względu na
niedoskonałość ustroju monarchicznego. Demokratyczne systemy, o
ile są rzeczywiście realizowane, okazują się bardziej chyba
odporne na tego typu wypaczenia.
Król
Dawid został wybrany na króla Izraela przez Boga: "Ty
będziesz pasł mój lud, Izraela, i ty będziesz wodzem dla Izraela"
(2
Sm 5,2). Działo się to, kiedy Dawid był jeszcze miody i żył w
domu swego ojca w Betlejem. Samuel przekazał mu wolę Boga i
namaścił go na króla pośród jego braci (1 Sm 16,1-13). Po latach
Izraelici potwierdzają i akceptują ten wybór. Sami ogłaszają go
królem i namaszczają. Łączy ich z nim wspólne pochodzenie i
uznają jego wielkie zdolności dowódcze. Dawid budził
nadzieję na pokonanie wrogów i życie w bezpieczeństwie i
sprawiedliwości.
Monarchiczny
styl zbiega się tu po części ze stylem demokratycznym.
Podobnie
jest też w wypadku Jezusa. Zostaje On wybrany i namaszczony przez
Boga na króla. Bóg nie narzuca Go jednak siłą, a sam Jezus nie
sięga po swą władzę przy pomocy oręża. Jego królestwo ma inny
charakter i realizuje się na innej drodze niż dyktatura. Ono musi
także zostać "wybrane" przez ludzi. Dobry łotr z
dzisiejszej Ewangelii prosi o nie w ostatniej godzinie: "Jezu,
wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swego królestwa" (Łk
23,42). A św. Paweł pisze do Kolosan: "Dziękujcie
Ojcu, który was uzdolnił do uczestnictwa w dziele świętych w
światłości. On uwolnił nas spod władzy ciemności i
przeniósł do królestwa swego umiłowanego Syna" (Kol
1,12-13). Nie widać tu cienia przymusu, zniewolenia, ograniczenia,
lecz przeciwnie, mamy do czynienia z wyzwoleniem, radością,
miłością. Człowiek pragnie królestwa Chrystusa, chce do niego
wejść, być jego uczestnikiem, a kiedy się to urzeczywistnia,
dziękuje Bogu za tę łaskę.
Uczestniczyć
w królestwie Chrystusa oznacza uczestniczyć w pełni stworzenia.
Chrystus znajduje się bowiem w centrum całego stworzenia,
wszystkich bytów widzialnych i niewidzialnych. On jest ich zasadą,
fundamentem i racją. "Wszystko
w Nim, przez Niego i dla Niego zostało stworzone" (Kol
1,16). Wszystko należy do Niego, a w Nim - do każdego, kto łączy
się z Nim w jedno (por. 1 Kor 3,21-23).
Uczestniczyć
w królestwie Chrystusa oznacza także uczestniczyć w pełni
odkupienia. Chrystus oczyścił bowiem i pojednał cały świat z
Bogiem, przezwyciężył grzech i śmierć. On jest nowym Adamem,
początkiem nowego stworzenia, odnowionego i jaśniejącego
chwałą Bożą. On jest Głową Ciała, to jest Kościoła,
zrodzonego poprzez Jego krzyż i Zmartwychwstanie. To było owo
przejście, pascha Chrystusa, a wraz z Nim pascha każdego
człowieka i całego stworzenia. Wszystko odzyskało wtedy królewski
blask, obecny w stworzeniach na początku.
Uczestniczyć
w królestwie znaczy uczestniczyć w pełni, bo w Chrystusie mieszka
pełnia. Nie zostaje ona narzucona z zewnątrz siłą, lecz
przychodzi do nas od wewnątrz, rośnie w nas i wraz z nami, o ile
utożsamimy się z Chrystusem. On przyjął nasze ciało, stał się
człowiekiem. Trzeba, abyśmy z naszej strony rozpoznali, że
jesteśmy Jego kośćmi i Jego ciałem, że Jego królestwo to nasza
najgłębsza sprawa - nasza wolność, nasze życie, nasza godność.
Tu nie chodzi już tylko o demokrację, tu chodzi o zjednoczenie,
komunię z Chrystusem, a poprzez Niego z Bogiem.
Obyśmy
umieli doświadczyć wybornego smaku Jego królestwa i mogli
powtarzać za psalmistą:
"Ucieszyłem
się, gdy mi powiedziano:
«Pójdziemy
do domu Pana».
Już
stoją nasze stopy
w
twoich bramach Jeruzalem.
Do
niego wstępują pokolenia Pańskie,
aby
zgodnie z prawem Izraela wielbić imię Pana" (Ps
122).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz