1.
W jednej ze swych nowel Józef Conrad Korzeniowski przenosi
czytelników w głąb puszczy afrykańskiej, do prymitywnego
szczepu tubylców, u których zamieszkał i którymi zawładnął
jeden biały człowiek, Europejczyk. Przyszedł tu kiedyś z bronią
palną, jak gromowładne bóstwo i został już wśród nich uznawany
za istotę wyższą, pozaziemską. Tu jemu wszystko wolno. Czuje się
jak Nietzcheański nadczłowiek, poza dobrem i złem. Nie służy
nikomu, przeciwnie, jemu służą. Jest przedmiotem bałwochwalczego
kultu, bożkiem, przed którym
dokonują rytualnych pląsów i padają czołem na ziemię. Takie to „jądro ciemności” maluje Conrad, biorąc podobno z życia motyw do swej noweli.
dokonują rytualnych pląsów i padają czołem na ziemię. Takie to „jądro ciemności” maluje Conrad, biorąc podobno z życia motyw do swej noweli.
Motyw
identyfikacji, ubóstwienia człowieka jest nie tylko wzięty z
życia, lecz ma nawet długą i niechlubną historię. To
przecież nie w legendzie, lecz rzeczywiście starożytni
cesarze pogańscy kazali sobie oddawać cześć boską. Uznawali się
za nie związanych żadnym prawem; oni swą wolą dyktowali prawo. A
biada tym, którzy chcieliby się im sprzeciwić.
Pycha
władców, stawianie się ponad wszelkim prawem i łamanie siłą
sumienia poddanych były niestety zjawiskiem częstym również w
krajach
ery nowożytnej, wśród narodów chrześcijańskich. Czy nie
stwierdzamy tego i dziś? Zjawisko ubóstwiania tyranów
istnieje nadal. A łamanie sumień, najgłębszych przekonań, także
religijnych – mimo oficjalnych deklaracji i międzynarodowych
paktów – notujemy ciągle w różnych częściach świata.
2.
Usłyszeliśmy dziś, w pierwszym czytaniu, opis śmierci rodziny
żydowskiej z czasów przedchrześcijańskich z powodu wierności dla
swych przekonań religijnych i nieposłuszeństwa władcy
zmuszającego mieszkańców Palestyny do działania wbrew prawu
Mojżeszowemu. Wszyscy z tej rodziny, to znaczy matka i jej siedmiu
synów, mężnie przeciwstawili się woli tyrana. Wytrzymali
męczarnie i pokusę zdrady, zginęli śmiercią męczeńską.
Skazujący
tych i wielu innych, Izraelitów na tortury i śmierć król Antioch
utrwalił się w pamięci świata jako władca bezwzględny i
okrutny. Chciał w swym wielkim państwie narzucić wszystkim
jeden blok wierzeń i jeden styl życia. Podjął więc
starania, by przekreślić odwieczne odrębności wiary i
kultury uciemiężonego narodu żydowskiego. Napotkał jednak na
opór, twardy i zdecydowany. Swych zamiarów nie udało mu się
przeprowadzić. Ile złego potrafił jednak dokonać? Miażdżył
ludzi i deptał ich przekonania. Zwyciężał, ale i jego zwyciężono.
A koniec taki, jak każdego człowieka – choćby uważanego za
bóstwo – śmierć. A po niej wieczna niesława.
Bracia
Machabejscy bici i kuszeni do odstępstwa mówili: „nie!”
Natchnieniem i mocą była wiara w nieśmiertelność i nadzieja
powstania z martwych. Jeden z nich wyznaje przed śmiercią: „Król
świata jednak nas, którzy umieramy za Jego prawo, wskrzesi i ożywi
do życia wiecznego”. A inny woła na chwilę przed skonaniem:
„...w Bogu pokładamy nadzieję, że znowu przez Niego
będziemy wskrzeszeni”.
Perspektywę
zmartwychwstania i przyszłego życia w Bogu ukazuje sam Chrystus w
dzisiejszej Ewangelii. Przeciwko zastrzeżeniom saduceuszów
głosi wyraźnie, że będzie zmartwychwstanie, bo Bóg żyje i w Nim
żyją zmarli. Życie w świecie przyszłym będzie inne,
nieobciążone namiętnością ciała. Będziemy jak Aniołowie
– bliscy Boga i uczestniczący w Jego chwale.
3.
Niekiedy konieczny jest sprzeciw. Przykład braci Machabejskich,
zespolony z wiarą w zmartwychwstanie, przyświecał wyznawcom
Chrystusa w ciągu minionych wieków w zmaganiach o wiarę w czasach
różnych prześladowań religijnych.
Były
takie i za naszych czasów. Ale byli również bohaterscy wyznawcy,
gotowi nawet na męczeństwo. Jednego z nich, św. Maksymiliana,
umęczonego w oświęcimskim obozie zagłady Kościół wyniósł na
ołtarze. Drugi sługa Boży, św. biskup Michał Kozal, zginął w
hitlerowskim obozie w Dachau odrzucając niegodną drogę ocalenia. A
podobnych do nich, bohaterskich wyznawców Chrystusa, mówiących do
końca „nie” tyranii, zaprzaństwu, nikczemności – było tak
wielu nie tylko w Oświęcimiu i Dachau. Również w okresie
powojennym. To wspaniały przykład, ale i zobowiązanie.
Byłoby
złudzeniem sądzić, że my, ludzie wierzący, będziemy już na
zawsze uwolnieni od konieczności walki o wiarę i obrony swych
przekonań religijnych. Kto wie, czy nie czekają nas jeszcze
trudne czasy, w których będziemy musieli okazać wiele odwagi
i determinacji w obronie naszej wiary, dużo gotowości do ofiar,
nawet największych. Musimy się więc czynić do tego sposobnymi.
Zbierać w sobie moc i odporność.
Nie
jest to nawoływanie do walki orężnej i do zemsty wobec
przeciwników ideowych czy politycznych. Krwawa, a tym bardziej
okrutna zemsta na wrogu nie leży w naszym charakterze narodowym, i
jest niezgodna z moralnością chrześcijańską. Najlepsze
świadectwo o tym wydał w swym pamiętniku pisanym w więzieniu po
wojnie największy kat naszego narodu, Rudolf Hess, komendant
obozu zagłady w Oświęcimiu. Uznaje on naprzód ogrom swych
zbrodni: „W osamotnieniu więziennym doszedłem do gorzkiego
zrozumienia, jak ciężkie popełniłem na ludzkości zbrodnie. Jako
komendant obozu zagłady w Oświęcimiu urzeczywistniałem część
straszliwych planów Trzeciej Rzeszy — ludobójstwa. W ten sposób
wyrządziłem ludzkości i człowieczeństwu najcięższe
szkody. Szczególnie narodowi polskiemu zgotowałem
niewysłowione cierpienia”. Dalej jednak pisze: „Dopiero w
polskich więzieniach poznałem, co to jest ludzkość (...) Mimo
wszystko, co się stało, traktowano mnie po ludzku, czego bym się
nigdy nie spodziewał, a co mnie najgłębiej zawstydziło”.
Rzeczywiście,
okrucieństwo i krwawa zemsta na wrogach nie leży w naszej polskiej
kulturze. Nie znaczy to jednak, by nam nie zagrażało to zło, które
niektórych z nas, Polaków, doprowadziło do załamania się w
wierze, poddania się tyranii, a nawet do współdziałania z nią w
jej walce przeciw religii i wolności narodu. Odrzućmy przede
wszystkim postawę pychy, bo ona prowadzi do zaprzeczenia władzy
Boga. W imieniu wielu swych rodaków oskarża się poeta:
Twą
chwałę pragnąc poniżyć, rozwiać w ułud dymie,
Pisałem
z głupią pychą przez b małe
Wielkie,
potężne, Twoje, Boga, imię.
L.
Staff
Nie
wolno nam się także poddać innej, wielkiej pasji ludzkiej, tak
widocznej u tyranów i wszelkich prześladowców wiary: chęci
władczej żądzy dominowania nad ludźmi, panowania, narzucania
innym swej woli – nawet z łamaniem wolności sumienia i
innych przyrodzonych praw ludzkich. A ta żądza siedzi w wielu z nas
i może zagrażać poważnym wypaczeniem, jeśli tylko powstają
sprzyjające warunki do jej rozwoju i dominacji.
Prośmy
Chrystusa, aby chronił nasz naród przed wszelkimi przejawami
tyranii i przed prześladowaniem w nim kogokolwiek z powodu
przekonań religijnych, ideowych czy politycznych. Prośmy Go
również, aby zniszczył w nas samych pychę, żądzę władzy i
chęć panowania nad innymi, a umacniał postawę szacunku dla
ludzi oraz gotowość do służenia i niesienia braterskiej
pomocy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz