Środa, XXXIII tydzień Okresu Zwykłego
Z
Apokalipsy Świętego Jana Apostoła
Ja,
Jan, ujrzałem: oto drzwi otwarte w niebie, a głos, ów pierwszy,
jaki usłyszałem, jak gdyby trąby rozmawiającej ze mną,
powiedział: «Wstąp tutaj, a to ci ukażę, co potem musi się
stać». Doznałem natychmiast zachwycenia: A oto w niebie stał tron
i na tronie Ktoś zasiadał. A Zasiadający był podobny z wyglądu
do jaspisu i do krwawnika, a tęcza dokoła tronu – podobna z
wyglądu do szmaragdu. Dokoła tronu – dwadzieścia cztery trony, a
na tronach dwudziestu czterech siedzących Starców, odzianych w
białe szaty, a na
ich głowach złote wieńce. A z tronu wychodzą błyskawice i głosy, i gromy, i płonie przed tronem siedem lamp ognistych, które są siedmiu Duchami Boga. Przed tronem – niby szklane morze podobne do kryształu, a pośrodku tronu i dokoła tronu cztery Istoty żyjące, pełne oczu z przodu i z tyłu: pierwsza Istota żyjąca podobna do lwa, druga Istota żyjąca podobna do cielca, trzecia Istota żyjąca mająca twarz jak gdyby ludzką i czwarta Istota żyjąca podobna do orła w locie. Cztery Istoty żyjące – a każda z nich ma po sześć skrzydeł – dokoła i wewnątrz są pełne oczu, i bez wytchnienia mówią dniem i nocą: Święty, Święty, Święty, Pan Bóg wszechmogący, Który był i Który jest, i Który przychodzi. A ilekroć Istoty żyjące oddadzą chwałę i cześć, i dziękczynienie Zasiadającemu na tronie, Żyjącemu na wieki wieków, upada dwudziestu czterech Starców przed Zasiadającym na tronie i oddają pokłon Żyjącemu na wieki wieków, i rzucają przed tron wieńce swe, mówiąc: «Godzien jesteś, Panie i Boże nasz, odebrać chwałę i cześć, i moc, bo Ty stworzyłeś wszystko, a z woli Twojej istniało to i zostało stworzone». (Ap 4,1-11)
ich głowach złote wieńce. A z tronu wychodzą błyskawice i głosy, i gromy, i płonie przed tronem siedem lamp ognistych, które są siedmiu Duchami Boga. Przed tronem – niby szklane morze podobne do kryształu, a pośrodku tronu i dokoła tronu cztery Istoty żyjące, pełne oczu z przodu i z tyłu: pierwsza Istota żyjąca podobna do lwa, druga Istota żyjąca podobna do cielca, trzecia Istota żyjąca mająca twarz jak gdyby ludzką i czwarta Istota żyjąca podobna do orła w locie. Cztery Istoty żyjące – a każda z nich ma po sześć skrzydeł – dokoła i wewnątrz są pełne oczu, i bez wytchnienia mówią dniem i nocą: Święty, Święty, Święty, Pan Bóg wszechmogący, Który był i Który jest, i Który przychodzi. A ilekroć Istoty żyjące oddadzą chwałę i cześć, i dziękczynienie Zasiadającemu na tronie, Żyjącemu na wieki wieków, upada dwudziestu czterech Starców przed Zasiadającym na tronie i oddają pokłon Żyjącemu na wieki wieków, i rzucają przed tron wieńce swe, mówiąc: «Godzien jesteś, Panie i Boże nasz, odebrać chwałę i cześć, i moc, bo Ty stworzyłeś wszystko, a z woli Twojej istniało to i zostało stworzone». (Ap 4,1-11)
Z
Ewangelii według Świętego Łukasza
Jezus
opowiedział przypowieść, ponieważ był blisko Jeruzalem, a oni
myśleli, że królestwo Boże zaraz się zjawi. Mówił więc:
«Pewien człowiek szlachetnego rodu udał się do dalekiego kraju,
aby uzyskać dla siebie godność królewską i wrócić. Przywołał
więc dziesięciu sług swoich, dał im dziesięć min i rzekł do
nich: „Obracajcie nimi, aż wrócę”. Ale jego współobywatele
nienawidzili go i wysłali za nim poselstwo z oświadczeniem: „Nie
chcemy, żeby ten królował nad nami”. Gdy po otrzymaniu godności
królewskiej wrócił, kazał przywołać do siebie te sługi, którym
dał pieniądze, aby się dowiedzieć, co każdy zyskał. Stawił się
więc pierwszy i rzekł: „Panie, twoja mina przysporzyła dziesięć
min”. Odpowiedział mu: „Dobrze, sługo dobry; ponieważ w
drobnej rzeczy okazałeś się wierny, sprawuj władzę nad
dziesięciu miastami”. Także drugi przyszedł i rzekł: „Panie,
twoja mina przyniosła pięć min”. Temu też powiedział: „I ty
miej władzę nad pięciu miastami”. Następny przyszedł i rzekł:
„Panie, oto twoja mina, którą trzymałem zawiniętą w chustce.
Lękałem się bowiem ciebie, bo jesteś człowiekiem surowym:
bierzesz, czego nie położyłeś, i żniesz, czego nie posiałeś”.
Odpowiedział mu: „Według słów twoich sądzę cię, zły sługo!
Wiedziałeś, że jestem człowiekiem surowym: biorę, gdzie nie
położyłem, i żnę, gdzie nie posiałem. Czemu więc nie dałeś
moich pieniędzy do banku? A ja po powrocie byłbym je z zyskiem
odebrał”. Do obecnych zaś rzekł: „Zabierzcie mu minę i dajcie
temu, który ma dziesięć min”. Odpowiedzieli mu: „Panie, ma już
dziesięć min”. „Powiadam wam: Każdemu, kto ma, będzie dodane;
a temu, kto nie ma, zabiorą nawet to, co ma. Tych zaś przeciwników
moich, którzy nie chcieli, żebym panował nad nimi, przyprowadźcie
tu i pościnajcie w moich oczach”». Po tych słowach szedł
naprzód, zdążając do Jerozolimy. (Łk 19,11-28)
Refleksja nad Słowem Bożym
Mieć
oczy, to znaczy widzieć. Sytuacja stosowna, żeby się dobrze
orientować w okolicznościach swojego życia, i te okoliczności
dobrze wykorzystać. I każdy ma taki talent, taką zdolność.
Widzieć, to dzieło czystego serca. Gdzie indziej Chrystus nam to
przypomina: „Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga
oglądać będą”.
Widzieć,
jak słyszeliśmy dziś w I. czytaniu, to mieć „pełno oczu z
przodu i z tyłu”, to rzecz zasiadania na tronach w pobliżu Boga.
Zatem, to znaczy żyć w przyjaźni z Bogiem. A w przyjaźni z Bogiem
żyje ten, kto praw Boskich się trzyma, kto Ewangelię w życie
wprowadza i wedle tej Ewangelii żyje na co dzień.
Widzieć,
to znaczy oceniać dobrze przeszłość, dobrze potraktować "dziś",
i plany czynić na "jutro". A jest to człowiekowi zawsze
potrzebne, aby dobrze się umiał ustosunkować do swojej i naszej
historii, by "dziś" wykorzystać, bo to jest również ów
talent, by dobrze prognozować i planować.
Dziś
zwłaszcza wydaje się taka sytuacja, moja i nasza, jest konieczna.
Dlatego chcemy przyjąć dar oczu przez to, iż rozpoznamy Boga,
którego objawia wciąż Święty Duch; przez to, iż przyjmiemy
prawa Boskie za regułę naszego życia; przez to, iż wciąż
będziemy się starać ze swej strony być w pobliżu Boga, Tego,
który jest źródłem wszelkiego widzenia i dobrej oceny.
„Przywołał
i dał każdemu” – znana nam przypowieść o talentach, o minach,
jak dziś nazywa w nowym tłumaczeniu Ewangelia.
Każdy
człowiek, żyjący i dziś również, ma talent. A w związku z
talentem, ma swoje zadanie i swoją misje do spełnienia – tak w
stosunku do siebie, jak i w stosunku do wspólnoty Kościoła, czy
też wspólnoty rodzinnej i człowieczej.
Talent.
Do czego on nas uzdalnia? Przede wszystkim znowu do współpracy z
Bogiem. Pan Bóg nikogo na siłę nie zbawia; Pan Bóg nikogo nie
zmusza do wejścia na teren zarobkowania – Pan Bóg po prostu daje
taką szansę. Ktoś pięknie porównał: Boże działanie, i nasze
współdziałanie z Bogiem, ma się tak, jak wino w kielichu, które
przygotowujemy do konsekracji. Wina dużo, kropla wody. Boga i Bożej
działalności, Bożej mocy w nas bardzo dużo. Trzeba jednak owej
kropli wody z naszej strony, wykorzystania talentu wszelkiego, by
stało się święte moje życie, a przez życie moje – życie
innych. I ta współpraca z talentem jest bardzo konieczna. Bez niej
nie ma mowy o naszym wewnętrznym i zewnętrznym uświęceniu.
„Zabierzcie
temu, co nie ma, i dajcie temu, co ma”. Zatem, ten, który z Bogiem
nie współpracuje, nie ma nic, bo „bez Boga – mówi przysłowie
– ani do proga”. Tak też jest w życiu naszym. I to nie to, że
Bóg w swoim niemiłosierdziu przychodzi i zabiera nasz dobytek, ale
po prostu zawijamy w taką czy inną chustkę talent, grzebiemy w
ziemi, bojąc się. Niestety, te postawy często nas paraliżują:
boimy się inicjatyw, odważnych czynów, nowości w życiu, bo boimy
się Boga i człowieka. A przecież głównym niejako poleceniem
Pańskim było: „nie lękajcie się”, „pokój z wami”. Zatem,
jeżeli pokój, to na lęk nie ma miejsca, bo już wydoskonaliła się
dzięki darowi Bożemu w nas miłość.
Tak,
chcemy dziś, czytając Pismo św. przeznaczone na dzień dzisiejszy,
myśleć o naszym widzeniu i pytać się: Czy mamy oczy z przodu i z
tyłu, jak owi starcy zasiadający na Bożych tronach? Jak traktujemy
talent, ten najzwyczajniejszy: życia, zdrowia, innych jeszcze
zdolności?
W
tych dniach, kiedy czekamy na uroczystość Chrystusa Króla, możemy
się do niej przygotowywać, powtarzając akt strzelisty: Chcę, by
Chrystus królował! Chcemy mieć oczy otwarte na wszelkie
dobro, jakim zostaliśmy obdarowani i to dobro pomnażać ku chwale
Pana i ku dobru naszych braci i sióstr. Pragniemy szerzyć królestwo
Chrystusa na ziemi, w społeczeństwie, w którym żyjemy: w
rodzinie, w pracy, między sąsiadami, wśród kolegów na
uczelni lub w pracy, wśród klientów lub uczniów. A szczególnie
wśród tych, którzy w jakiś sposób zostali nam powierzeni. I
pragniemy, aby to królestwo urzeczywistniło się po pierwsze w
naszym umyśle, naszej woli, naszym sercu, w całym naszym
jestestwie. Dlatego módlmy się: „Jezu, Panie mój, spraw, bym
odczuwał Twoją łaskę i był jej uległy do tego stopnia, żeby
moje oczy otwarły się, a moje serce wyzwoliło się całkowicie...
i napełniło Tobą, Przyjacielu mój, Bracie mój, mój Królu, mój
Boże, Miłości moja! Dopomóż mi, Jezu, tak żyć, abym był gotów
na Twoje ostateczne przyjście, na moje spotkanie z Tobą w miłości”.
Amen.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz