Słowo Boże na dziś
Poniedziałek, 14 tygodnia Okresu Zwykłego
Mt 9, 18-26
Gdy
Jezus mówił do uczniów, oto przyszedł do Niego pewien zwierzchnik
synagogi i oddając Mu pokłon, prosił: «Panie, moja córka dopiero co
skonała, lecz przyjdź i połóż na nią rękę, a żyć będzie». Jezus wstał i
wraz z uczniami poszedł za nim. Wtem jakaś kobieta, która dwanaście lat
cierpiała na krwotok, podeszła z tyłu i dotknęła się frędzli Jego
płaszcza. Mówiła bowiem sobie: «Żebym choć dotknęła Jego płaszcza, a
będę zdrowa». Jezus obrócił się i widząc ją, rzekł: «Ufaj, córko! Twoja
wiara cię ocaliła». I od tej chwili kobieta była zdrowa. Gdy Jezus
przyszedł do domu zwierzchnika i zobaczył fletnistów oraz tłum
zgiełkliwy, rzekł: «Odsuńcie się, bo dziewczynka nie umarła, tylko śpi».
A oni wyśmiewali Go. Skoro jednak usunięto tłum, wszedł i ujął ją za
rękę, a dziewczynka wstała. Wieść o tym rozeszła się po całej tamtejszej
okolicy.
Refleksja nad Słowem Bożym
.
Są
sprawy i rzeczy w naszym życiu, o których można tylko marzyć – tak
mówimy, jeżeli jawi się nam coś, jako nieosiągalne. Są osoby marzące o
wielkich, dalekich podróżach. Któż z nas w dzieciństwie, czytając
książki podróżnicze, nie chciał wyjechać do Afryki, aby tam z
podróżnikami wędrować przez dżunglę, czy zdobywać bieguny zimna, czy też
wchodzić na najwyższe szczyty? Może wraz z latami nasze marzenia,
pragnienia zmieniają się: Mieć wielki dom z ogrodem, najlepszy samochód.
Nie wszyscy jednak potrafią swoje sny, pragnienia przemieniać w
rzeczywistość. Te marzenia, może w sytuacji dzisiejszej, niekiedy
zdecydowanie odrzucamy wobec sytuacji, którą widzimy wokół: bezrobocie,
zubożenie – mówimy: dajmy sobie spokój z tymi marzeniami.
Inne
jednak pragnienia, bo wciąż w sercu człowieka one rodzą się, powstają,
gdy choroba dotyka człowieka, może ktoś z rodziny, a może to ja
doświadczam sam choroby, i szukam lekarza, i szukam lekarstwa na moją
chorobę. To jest w danej sytuacji moje największe pragnienie. I w
obliczu cierpienia jakże nieistotne są poprzednie pragnienia, dążenia do
zdobycia bogactwa, czy nawet wspaniały wielki dom – to wszystko nie
będzie cieszyć, gdy człowiek jest ciężko chory. Wówczas człowiek
potrzebuje tej szczególnej pomocy.
Ale
w obliczu właśnie tego doświadczenia, Bóg niejako nas wychowuje, aby
nam pokazać właściwe wartościowanie; każe nam spojrzeć na tę
rzeczywistość i odpowiedzieć sobie na pytanie: Co jest najważniejsze w
naszym życiu? Gdy człowiek buduje swoje życie na rzeczach materialnych,
przemijających, a nawet gdy pokłada całą swoją nadzieję w drugim
człowieku, to jednak buduje na czymś, co przemija: złodziej może przyjść
i zagarnąć to, co gromadzisz – o tym już mówi Ewangelia. Kataklizm,
powodzie, jakie już były w naszej Ojczyźnie, niszczyły dorobek życia, i
człowiek był bezradny. A gwałtowna śmierć bliskiej osoby jest jak ostre
cięcie, które tą nić więzi przerywa, kończy. Jeżeli ta osoba była pewnym
oparciem, to przeżywamy to rozstanie bardzo boleśnie. Są sytuacje, gdy
człowiek znajduje się w pustce, bezsensie, bo odszedł ktoś tak bardzo
bliski, ktoś, na kogo liczyłem. Ale czy ktokolwiek z nas może
powiedzieć, ufając drugiej osobie do końca, że ta osoba przeżyje nas, że
będzie dłużej żyła od nas, że będzie dla nas na zawsze wsparciem.
Gdzie
więc szukać pomocy, wsparcia? Jakże trudne doświadczenie przeżywała
kobieta z dzisiejszej Ewangelii, cierpiąc dwadzieścia lat na krwotok. A
Jair, zwierzchnik synagogi, przeżywa śmierć swojej córki. Być może snuł
wspaniałe plany względem jej życia. Była może tym “oczkiem w głowie” dla
niego. Oto śmierć zabiera ukochaną osobę. A te osoby, kobieta i
przełożony synagogi, są ukazani, jako ludzie wierzący; wiedzą, że w
Jezusie jest ratunek. Nie zawiedli się. Ich wiara w Jezusa zaowocowała
odzyskaniem zdrowia u kobiety, przywróceniem życia w wypadku zmarłej
córki Jaira.
Bóg
dopuszcza tak bolesne chwile w życiu człowieka i czeka, aby w Nim
złożyć całą nadzieję. W Ewangelii jakże często Jezus pyta się: “Czy
wierzysz, że mogę cię uzdrowić?” Wiara jest naszym ratunkiem. “Twoja
wiara cię ocaliła” – powie do kobiety. Wiara jest zakotwiczeniem się w
Kimś, kto nie przemija, w Kimś, kto jest wierny słowom, które
wypowiedział; w Kimś, kto nas nie opuści w chwili próby. Tym “Kimś” jest
Jezus. Jezus pragnie uleczyć każdego z nas, bo każdy z nas w sercu nosi
pewne zranienia, pewien ciężar – potrzeba Bożego uleczenia. Wołajmy:
Panie, umocnij naszą wiarę; Panie, uzdrów w nas to, co chore; Panie, daj
nam wiarę ewangelicznej kobiety, wiarę Jaira, wlej w nas nowe życie i
daj nam ducha Twojego, Ducha Świętego. Niech się tak stanie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz