Nad
Epitafium Fryderyka Chopina w kościele Św. Krzyża w Warszawie
widnieje napis wzięty z dzisiejszych czytań: „Gdzie skarb Twój,
tam i serce Twoje”.
Przed
każdym z nas stanęło lub stanie pytanie: co jest w moim życiu
najważniejsze, co jest skarbem, perłą, za którą mogę oddać
wszystko? Dla króla Salomona, najważniejszą była mądrość. Mógł
prosić Boga o bogactwa, potęgę, a on prosił o mądrość: „racz
więc dać Twemu słudze serce pełne rozsądku do (...) rozróżnienia
dobra od zła” (1 Krl 3,9). I to był najwłaściwszy wybór. Mając
mądrość, rozsądek - cieszył się królestwem. Bo kto posiadł
mądrość, ten będzie umiał właściwie dokonywać wyboru. Tylko
człowiek mądry rozpozna co jest wartością.
Jakże
często mówimy w życiu codziennym: niech pan, niech pani będzie
rozsądna. Prośba i zarazem różne skojarzenia. Ludzie różnym
mianem określają rozsądek.
Czasem
jest to ktoś, kto umie się dobrze zamaskować. Dla drugiego
rozsądny, bo podpisał. Jeszcze inny rozsądny, bo wie, z której
strony wiatr wieje. Złodziej jest rozsądny, gdyż potrafi ukryć
coś przed sądem. Rozsądny obserwator ulicznego zajścia - bo umie
nabrać wody w usta. Rozsądny, bo wie, ile trzeba zostawić na
wszelki wypadek. Rozsądny, gdyż nie śpieszy się, przechodząc
przez ulicę. Rozsądny znajdzie na wszystko sposób.
Można
od tej litanii ludzi rozsądnych dostać zawrotu głowy i - podobnie
jak ze szczęściem - widząc wiele, nie widzieć nic. Gorzej. Gdy
kończy się czarne, a zaczyna białe. I można rozmyć najwyższe
wartości i skojarzenia...
Dlatego
rozsądek - domaga się ewangelicznej rewizji. Rozsądek w znaczeniu
biblijnym jest cnotą, potrzebną człowiekowi do umiejętnego
odróżnienia (salomonowego rozsądzenia) dobra i zła. Rozsądek
pozwala dokonać wyboru odpowiedniej hierarchii wartości: pomiędzy
dobrem a złem.
Świat
ludzki, w którym żyjemy, stanął „na rozdrożu”. Ludzie sporu
o hierarchię wartości, ludzie ciągłego wyboru, nieustających
pytań... co jest najważniejsze.
Wiele
jest nieprawdziwych, fałszywych skarbów. Trudno czasem odróżnić
prawdziwą perłę. Można zapłacić za sztuczne, fałszywe złoto
czy klejnoty. Są nic nie warte.
I
trzeba mądrości salomonowej, aby odróżnić dobro od zła. Mądrość
jest wyborem dobra, tym samym jest podporą sumienia, które opiera
się na rozumie. Dobro i wybór właściwych wartości domaga się w
tym wypadku poznania.
W
rozeznaniu prawdziwych wartości potrzebna jest człowiekowi prostota
serca. Jeśli jej zabraknie, Ewangelia będzie zawsze dla innych.
Kojarzyć się będzie ze wszystkimi, tylko nie z moimi osobistymi
decyzjami. Dzięki prostocie serca - ufności i miłości - jaką
żywi do Boga, Ewangelia przyjmowana jest jako Słowo Życia.
Tak
przyjęte Słowo Boże chroni przed subiektywizmem, który jest
chorobą. Subiektywizm typu: to jest dobre, co dla mnie korzystne. W
subiektywizmie można wszystko łatwo sprzedać: młodość, urodę,
dobroć oczu... Można sprzedać łatwo wszystko, szybko i za byle co
i byle komu i już nigdy nie odzyskać. Można też z dziecięcą
naiwnością dać się oszukać tym, którzy proponują fałszywe
wartości, fałszywe szczęście, fałszywe obietnice... Takich
oszustów jest sporo. Szkoda tych twoich skarbów - nie daj się
nabrać, bo są większe wartości, które są Bożym darem.
Dobro
trzeba pokochać, inaczej człowieka nie pociąga. Trzeba się
cieszyć dobrem swoim i moich bliskich. Mówiąc językiem św.
Pawła: jest to postawa starania się „o większe dary”. Gdy
wygasa pragnienie dobra, wygasa rozsądek. Cnota ta pozostaje w
człowieku, tylko w formie szczątkowej jako instynkt
samozachowawczy.
Rozsądek
domaga się jeszcze (na co wskazywała od dawna tradycja
chrześcijańska) pewnych ćwiczeń duchowych, czyli ascezy.
Wymagania od siebie. Działania woli. Stąd św. Paweł radzi
każdemu: „Wszystko badajcie, a co szlachetne, zachowujcie.
Unikajcie wszystkiego, co ma choćby pozór zła” (1
Tes
5,21-22).
Po
tych rozważaniach o rozsądku, nasuwa się pytanie: co to wszystko
ma wspólnego z Ewangelią o perle i o skarbie?
Ano
ma. Ponieważ przeciwieństwem rozsądku jest głupota. A głupiemu
choćby siłą wciskał skarb do torby, a perłę do mieszka - i tak
wyrzuci. A skarbem największym, który może zdobyć człowiek - to
Boże Królestwo, a w konsekwencji sam Bóg. Człowiek mądry będzie
umiał poświęcić wszystko to, co posiada, aby zdobyć skarb
największy - Boga.
Zrozumie,
że to co ma, co zdobył i uważał za domniemaną wartość, okazało
się mniej wartościowe niż to, co miał posiąść. Perła
Królestwa Bożego, skarb w niebie, są czymś nieskończenie cennym,
wielkim i pięknym, że, aby go nabyć, trzeba oddać wszystko.
Rozumieli to święci i choć nie kalkulowali po kupiecku, umieli
badać, co szlachetne, wybierać i płacić wszystkim za wszystko, bo
tu żaden wkład nie jest za wielki. Mądry, rozsądny, dojdzie do
wniosku, że to wszystko co zdobył (majątek, sławę, pieniądze,
konto...) jest dobre i pożyteczne, ale niejako cel sam w sobie, lecz
jako środek do czegoś wznioślejszego - aby posiąść Boga i jego
Królestwo, bo to jest największa perła, skarb.
Jakże
wielu Polaków, pokazało swoim życiem, że nauczyli się mądrości.
Udowodnili czynami, że trzeba poświęcić nawet życie, aby
dochować wierności Bogu i Ojczyźnie. Dzisiaj pochwalamy tę
mądrość Narodu. Żyjemy w wolnej Polsce, dzięki krwi naszych
braci i dzięki ich odwadze i właściwym wyborom.
Jesteśmy
odpowiedzialni za Polskę, za dziedzictwo pokoleń. Dla zdobycia
perły trzeba zdobyć się na wyrzeczenie, na trud. I chociaż, jako
kapłan, do polityki nosa nie wtykam, to jednak mam prawo zabrać
publicznie głos i zadać pytanie - moim rodakom - jak my się
obecnie prezentujemy na oczach świata, jako naród od przeszło
tysiąca lat chrześcijański. Ten naród, który do niedawna
śpiewał: „Ojczyznę wolną racz nam wrócić Panie”. Który w
latach reżimu chował się pod opiekuńcze skrzydła Kościoła -
dziś popadł w sklerozę narodową...
Postradaliśmy
mądrość. Na litość - trochę elementarnej ludzkiej przyzwoitości
nam potrzeba na co dzień, troszeczkę ludzkiej wdzięczności... bo
to takie ludzkie, że jeżeli się od kogoś - czy z czyjejkolwiek
strony - doznało życzliwości i pomocy w trudnościach, to po
prostu jest szokujące, jeżeli się później poniewiera skarbem i
pluje na perłę.
To,
cośmy zdobyli z trudem: wolność, suwerenność, nie może być
zabawką w rękach malutkiego dziecka, które tak się tą zabawką
bawi, tak manipuluje, że w końcu ją zepsuje.
Mądry
król Salomon przeżywając bezradność i zagubienie, zaczął się
modlić. Wiedział i odczuwał wyraźnie, że nie można budować
królestwa na sobie. Odwołał się do Pana Boga. Zrobił to tak
zwyczajnie, spontanicznie: „Panie, Ty możesz mnie wesprzeć.
Proszę Cię: racz dać swemu słudze serce pełne rozsądku do
sądzenia (...) do rozróżnienia dobra i zła” (1 Krl 3,9). I
wybrał dobro. Tylko warunek: oddać całe serce. Daję ci serce
mądre i rozsądne. Wtedy mogę odkryć skarb w roli swojego serca,
jak ten kupiec, który znalazł drogocenną perłę. Gotowym być
oddać wszystko, aby pozyskać wszystko. Nie jest to piękna i
wzniosła teoria.
Życie,
nasza kultura, dzieła myśli, wyszukane propozycje świata - to
niezwykle głęboka ziemia, w której rozeznać można z trudem i
rozwagą skarb.
Skarb
powołania - dla tych, którzy porzucili wszystko, aby posiąść
wszystko.
Skarb
Chrztu - ale nie taki, który nic nie kosztuje, bo inni nam go
podali, tak
że do dziś nie mamy wrażenia skarbu. Lecz Chrzest - skarb - który
w życiu niesie trud konsekwencji i radości. Skarb wiary - ale nie
tej wiary, którą wzięliśmy, bo była w naszym domu, ale tej
wiary, którą wzięliśmy i niesiemy w życiu, po różnych
przygodach i trudach.
Skarbem
i perłą - może być człowiek najbliższy, dany mi przez Boga,
przyjaciel, podopieczny, wychowawca, wychowanek. Myślę i wiem, że
słuchają mnie dzieci, które zostawiłem na kolonii letniej w
podgórskiej okolicy. Niektóre z nich nie mają rodziców,
opuszczone... czekają na powrót. Ich życie jest skarbem w naszych
rękach. Po raz pierwszy niekiedy jesteśmy z ludźmi jak przygodni i
przypadkowi przechodnie - jak chorzy na wakacjach z ich opiekunami -
oni wszyscy - są uderzeniem w struny duszy, aby stało się coś
ważnego, aż dla nieba. Idziemy razem, dalej i zdobywamy skarb jak
podniesiony kamyk.
Skarb
modlitwy - ludzi chorych, szept cierpiących warg, które w bólu
wypowiadają słowa: Jezus! Maryja! Wyrażają ufność, że Jezus i
Maryja są z nimi, że nie są sami, obcy, opuszczeni, że ich
cierpienie nie pogrąży się w beznadziejność, że tam mieszka
sens i uzasadnienie.
Jak
wiele skarbów ukrywa się w ziemi ornej, ciężkiej, wydajnej,
Pańskiej. Trzeba tylko umiejętnie szukać tych Bożych skarbów.
Skoro
istnieje skarb, dla zyskania którego warto wszystko sprzedać, skoro
istnieje jakaś najpiękniejsza perła, warta wszystkich innych
pereł, to warto podjąć ryzyko szukania, aby chodząc wśród
skarbów, nie być nędzarzami. Aby ludzie nie żyli w smutku bez
Boga. Tragiczni, nie widzący...
Znacie
skarby, posiadacie, strzeżcie ich i rozdawajcie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz