Przychodzimy
dziś do Jasnogórskiej Pani, stajemy przed jej Obliczem fizycznie czy też duchowo, bo wiemy jedno, że czego
nie może uczynić człowiek, to może uczynić Boża Matka.
Już
od zarania dziejów, kiedy człowiek utracił godność raju,
upadającemu człowiekowi Bóg dał nadzieję: „...Wprowadzam
nieprzyjaźń między ciebie i niewiastę, pomiędzy potomstwo twoje
a potomstwo jej: ono zmiażdży ci głowę, a ty zmiażdżysz mu
piętę”. I od zarania dziejów wszystkie niewiasty Izraela
spodziewały się: może to właśnie ja będę Tą wybraną, która
przyniesie światu Zbawiciela, Jezusa Chrystusa.
I,
„gdy nadeszła pełnia czasów”, przed pokorną Niewiastą staje
Wysłaniec i obwieszcza tę największą Dobą Nowinę: Bóg Ciebie
wybiera, i Bóg chce, abyś przyniosła zbawienie poprzez Syna,
Jezusa Chrystusa, Syna Boga. I Maryja od tego momentu rozpoznała
misję, jaką Bóg Jej polecił – tak bardzo ukochała człowieka,
że jest z nim przez cały czas.
Szczególnie
mocno weszła Maryja w dzieje naszego Narodu. Pierwszy misjonarz,
który przybył na ziemie Polski, przyniósł ze sobą krzyż,
Ewangelię i Obraz Bożej Matki – Jej podobiznę, jak Jasnogórska
Ikona, Matka, trzymająca na swym ręku Dziecko. I dziwi się cały
świat, dlaczego my, Polacy, jesteśmy tak bardzo romantyczni? Jak
mamy być nieromantyczni, skoro wpatrzyliśmy się w Matkę,
trzymającą na swych ramionach Dziecko, a każda matka trzymająca
na ręku dziecko jest bardzo romantyczna. I dlatego Polacy są bardzo
romantyczni, bo wpatrzyli się w Obraz Jasnogórskiej Ikony. To
właśnie z Jej podobizną idą przez swoje życie. Św. Jan Paweł
II, kiedy przybył do naszej Ojczyzny po raz pierwszy, na wałach
Jasnej Góry niemal wykrzyczał całemu światu, że jeżeli człowiek
chce zrozumieć jakim rytmem bije serce Polaka, to musi przyłożyć
ucho do Jasnej Góry, a usłyszy czuły szept modlitwy o miłość do
Boga, o miłość do drugiego człowieka. To Ona buduje zręby
polskości. To Ona nadaje kształt polskiemu ludzkiemu życiu. To Ona
jednoczy wszystkich Polaków u swoich stóp na Jasnej Górze. Ona
zawsze zwycięża, a dzięki Jej zwycięstwu, i zwycięstwu Jej Syna,
zwycięża nasz Naród, każdy z nas.
Maryja
nie jest jakąś uzurpatorką i nie chce żadnych hymnów
bałwochwalczych, wielkich modlitw dla siebie – Jej radością
jest, byśmy z Jej ręki wzięli Jezusa i postawili Go na pierwszym,
poczesnym miejscu. To jest największa radość Jasnogórskiej Matki.
I dlatego tak bardzo pragnie zgromadzić wszystkich Polaków u stóp
Jasnej Góry. To z Nią zawsze zwyciężamy. To z Nią zwyciężaliśmy
w naszej historii. Kiedy patrzymy w okres Polskiej historii, Ona
zawsze pomagała, Ona zawsze pomaga. „Nigdym Ja ciebie Ludu nie
rzuciła – pisze poetka – nigdym od ciebie nie odjęła lica. Jam
po dawnemu twoja moc i siła, Bogurodzica”.
I dziś, kiedy
przychodzimy na jej imieniny, przynosimy nasze serca, po to, by Ona
dała nam Jezusa, by Ona w naszym życiu postawiła Go na poczesnym
miejscu. Zawsze przegrywaliśmy, kiedy w naszym sercu nie było
Chrystusa i Jego Matki. Pamiętamy czasy komunistyczne, bardzo trudne
– czyniono wszystko, aby Polskie serce zapomniało o Matce
Jasnogórskiej, kiedy wyszła ze swojego Grodu w kopii Obrazu
Jasnogórskiego, aby popatrzyć w serca Polaków, aby popatrzyć w
oczy swoich dzieci. I wtedy zajechano autami milicyjnymi, wyciągnięto
ten Obraz, jak największą zbrodniarkę, zarzucono plandekami,
obwiązano powrozami i zawieziono niemal do więzienia. A mówiono,
że ten Obraz, to mit i legenda, wielka bujda. Czego oni się bali?
Tych trzech desek ze sobą zbitych? Jaka to musi być moc i siła?
Cesarscy żołnierze nazwali Ją „pierwszą rewolucjonistką”.
Jakaż to musi być moc i jaka siła?
Przed
chwilą powtarzaliśmy słowa Psalmu: „Tyś wielką chlubą naszego
Narodu”. Dlaczego jest tak, że słowo Częstochowa, słowo Czarna
Madonna, wywołuje w sercu każdego Polaka jakieś ciepłe uczucia,
przynagla go do szybszego bicia? Dlaczego jest tak, że gdziekolwiek
Polacy ze swojego kraju wyruszą, tam ten właśnie Obraz, Matki
Bożej Częstochowskiej, że sobą biorą?
Jak
długo istnieje nasz Naród, zawsze trzeba było walczyć; trzeba
było walczyć o wolność; trzeba było walczyć o naszą tożsamość;
trzeba było walczyć o godność Polaka. I to właśnie tam, na
Jasnej Górze, nasz Naród szukał siły. To tam rozbłysła iskierka
nadziei, kiedy cały kraj zalały fale potopu i wydawało się, że
tej nadziei nie ma. To właśnie tam, w kolejnych wojnach i
powstaniach patrioci szukali siły, pociechy. I dlatego nazwano tę
górę Jasną Górą Zwycięstwa.
Ale
przecież rozumiemy doskonale, że ta walka o zewnętrzną wolność,
że ta walka o międzynarodowe uznanie naszej godności, to nie jest
jeszcze wszystko, że jest jeszcze inna – ważniejsza walka – ta
walka, która dokonuje się w sercu każdego z nas; ta walka, ta
bitwa, której front przebiega przez środek duszy każdego z nas,
każdego Polaka, każdego człowieka. Bo przecież musimy
wypowiedzieć walkę temu wszystkiemu, co nas tej godności pozbawia,
co tej godności w jakiś sposób ubliża: naszym nałogom, które
czynią nas mniej ludźmi, naszym grzechom, naszym słabościom,
które sprawiają, że czasami człowiek sam sobie prosto w oczy nie
potrafi.
Kto
był na Jasnej Górze, wie, że i takie zwycięstwa tam się
dokonują. Kto wsłuchuje się we własne serce, kto słucha swoich
przyjaciół, swoich bliskich, wie, że Maryja, Częstochowska Pani
Zwycięstwa, i do tych zwycięstw nas prowadzi. Bo to przez Jej
wstawiennictwo, mocą Jej Syna, dokonuje się ta wewnętrzna
przemiana, przemiana podobna do tej, o której słyszeliśmy w
Ewangelii. To Jej Syn swoją mocą może wodę naszych marnych
uczynków, naszych słabych postanowień, naszej chwiejącej się
woli, zamienić w wyborne wino wolności, wielkości i zwycięstwa.
W
sposób szczególny, myślę, te słowa odnoszą się do ludzi
młodych, bo to oni dopiero wyruszają w pielgrzymkę swojego życia,
to oni stawiają sobie samym i nam wszystkim, wśród których żyją,
to pytanie: Co robić, by wygrać, by życia nie stracić? Za czym
się opowiedzieć? Co wybrać? Na jaką wartość przewodnią
postawić w życiu, by żyć w prawdziwej wolności, by godność
ocalić? Na te pytanie niech nam odpowie serce kochające naszą
Matkę, Panią Jasnogórską. AMEN.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz