Jezus na weselu w Kanie Galilejskiej wraz z ze swoją Matką i uczniami. Dzieli radość i szczęście z dwojgiem młodych ludzi, którzy rozpoczynają nową drogę życia. Znamiennym w tym wydarzeniu jest fakt, że Chrystus rozpoczyna swoją działalność publiczną i czyni pierwszy cud na godach weselnych. Rozpoczyna Zbawiciel od tego co uważane jest za rzecz mało ważną: związek dwojga ludzi i cudowna przemiana wody w wino. Rozpoczyna Chrystus od tego co można by nazwać „teologią rzeczywistości życiowej”. Małżeństwo i naturalne Boże dary podnosi do rangi nadprzyrodzonej, aby je uświęcić.
Chrystus przyjął
zaproszenie na wesele młodych ludzi, nie odmówił im. Widział
bowiem w małżeństwie wielką tajemnicę i świętość. Dla Niego
małżeństwo ma znaczenie bardzo głębokie: jest zadatkiem
wieczności. „Co więc Bóg złączył, niech człowiek nie
rozdziela” (Mt 19,6). Nie ma niczego i nikogo, kto mógłby to
małżeństwo rozerwać na tym świecie, ma ono trwać zawsze, aż do
śmierci i dalej w wieczności.
Nic więc dziwnego, że
Jezus przyjął zaproszenie na gody weselne w Kanie. Cud, który
uczynił, był prawdziwym znakiem i symbolem nowego życia i nowych
czasów, które On zapoczątkowuje. Woda zamienia się w wino, w
symbol radości i szczęścia. Chrystus Pan przychodząc na świat i
głosząc Ewangelię o Królestwie Bożym rozpoczyna nowa erę –
erę radości. Jak zapowiadał prorok Izajasz: „Pomnożyłeś
radość, zwiększyłeś wesele” (Iz 9,2).
Chrystus Pan
rozpoczynając nową erę, nie wymaga od nas abyśmy rezygnowali z
radości i korzystania z pełni życia. W Nim jest najwyższa
afirmacja życia. Tylko człowiek, żyjący pełnią życia, czyli
żyjący życiem nadprzyrodzonym i ziemskim, przezwycięża w
sobie i wokół siebie smutek ogarniający świat. Człowiek żyjący
pełnią życia to święty. I tutaj dotykamy problemu dzisiejszego
świata, który uważa że świętość zabiera człowiekowi radość.
Żyjemy bowiem w świecie, w którym świętość Boga i świętość
do jakiej jest wezwany każdy człowiek nie są radością,
szczęściem, ani celem dla wielu ludzi. Dzisiaj ludzie zaślepieni
są wizją człowieka silnego, zdrowego, bogatego, sprytnego, o
atrakcyjnym wyglądzie, zawsze młodego, zawsze uśmiechniętego,
żyjącego tak jakby Bóg nie istniał, żyjącego dla siebie,
człowieka sukcesu. I każdy z nas niejako podświadomie czuje się
wplątany w to zawirowanie świata i stara się odrzucić ową
świętość, jako nie osiągalną dla niego i zabierająca radość
życia. Chrystus Pan jednak niczego nam z życia nie zabiera, a nawet
poucza przez św. Pawła: „co szlachetne - zachowujcie! Unikajcie
wszystkiego, co ma choćby pozór zła” (1 Tes 5,21-22). Świat z
jego dobrami jest darem Bożym. I życie jest darem. A daru nie wolno
odrzucać, nie wolno lekceważyć. Z daru życia trzeba nam korzystać
zgodnie z wolą ofiarodawcy.
Zadziwiające jest, że w dzisiejszych czasach istnieje taka dziwna pokusa, zniszczenia wszystkich darów Bożych. Bóg jednak staje na ich straży i woła: „nie zabijaj” – to znaczy nie niszcz tego wszystkiego. W dzisiejszym wydarzeniu w Kanie Galilejskiej podnosi miłość mężczyzny i kobiety do rangi sakramentu. Stając na straży tego wszystkiego, Bóg chroni istniejąca w tym wszystkim radość.
Korzystajmy z życia, które daje na Chrystus. Nie korzystajmy z życia jak złodzieje, podkradający się w nocy do zamkniętego ogrodu – i kosztujący owoce przyprawione smakiem zakazanym. Przed Bogiem i na Jego oczach kosztujmy dary Jego ogrodu. Radujmy się tym wszystkim, co Bóg dał nam dla naszej radości na świecie. Nie bójmy się świętości życia i płynącej z niej radości.
Chrystus Pan cudem przemiany wody w wino ukazuje cud życia i radości. Wskazuje przez to na jeszcze większy cud, który dokona się w Wieczerniku i poprzez pokolenia będzie się dokonywał na ołtarzach całego świata: na cud przemiany wina w Jego Najświętszą Krew, która będzie przelana na odpuszczenie grzechów. I to będzie największa radość dla wszystkich.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz