Ukochani
Bracia i Siostry! Jakże jasne i zdecydowane są wezwania liturgii
słowa, które słyszeliśmy przed chwilą: daruj obrazę; przestań
nienawidzić; odpuść winę bliźniemu! Te kategoryczne wymagania
Księgi Syracydesa potwierdził sam twórca dwu największych
przykazań miłości – Chrystus. On to na pytanie Piotra: „Panie,
ile razy mam przebaczyć, jeśli mój brat wykroczy przeciwko mnie?
Czy aż siedem razy?” – odpowiedział: „Nie mówię ci, że aż
siedem razy, lecz aż siedemdziesiąt siedem razy”. (Mt 18,21–22).
A to w języku biblijnym znaczy: zawsze! Więc trzeba zawsze
przebaczyć, darować – choć buntuje się zraniona ambicja, choć
pięści zaciskają się w pragnieniu zemsty. Zawsze i wciąż na
nowo – bo wciąż na nowo przebacza nam nasze winy
najmiłosierniejszy Bóg. Zawsze i całkowicie, aby zarzewie urazy i
niechęci, niby niewygasła iskra w popiele, nie rozpaliło się
znowu niespodzianie płomieniem ślepego gniewu.
1.
Dwutysiącletnie dzieje Kościoła – to chyba w pierwszym rzędzie
pasjonująca historia zmagania się poszczególnych osób, grup ludzi
czy całych narodów z wielkością zdania, jakie Chrystus powierzył
swoim wyznawcom, przekazując im w testamencie przykazanie miłości.
Zadaniu temu były wierne aż do końca, aż do strasznej śmierci na
arenach cyrków rzymskich tysiące bohaterskich męczenników spośród
pierwszych chrześcijan. Im to właśnie stworzył trwalszy od spiżu
pomnik literacki nasz H. Sienkiewicz, kreując w „Quo vadis?”
nieśmiertelną postać Glaukosa. On to, płonąc żywcem jako jedna
z „Pochodni Nerona”, przebacza zrozpaczonemu Chilonowi – temu,
który wydał go na tak potworną kaźń. Iluż takich wiernych
naśladowców Chrystusa przebaczającego miał Kościół wieków
średnich. Należała do nich i nasza, oddana bez reszty swemu
ludowi, królowa Jadwiga, wybaczająca bolesne krzywdy
wyrządzane jej przez oszczerców, po zerwaniu zaręczyn z
austriackim księciem Wilhelmem.
Jak
wielu ludzi zdolnych do podjęcia podobnych decyzji żyje i teraz
wśród nas. Wspomnijmy jedno, bliskie nam wydarzenie. W roku 1966
przygotowywaliśmy się w Polsce do wielkiej rocznicy tysiąclecia
chrztu. Nasi biskupi zapraszali na uroczystości jubileuszowe
katolików z wielu krajów. Wysłali także list do Niemiec.
Zawierał on również przypomnienie ciągnących się przez stulecia
tragicznych konfliktów sąsiedzkich oraz krzywd i zbrodni, których
ofiarą był nasz naród. W liście znalazło się głośne
zdanie: „Przebaczamy i prosimy o przebaczenie”. To odważne i do
głębi chrześcijańskie stwierdzenie wywołało początkowo
oburzenie w wielu środowiskach. Ale czas bardzo szybko potwierdził
jego słuszność. List stał się początkiem ożywionych kontaktów
nie tylko religijnych, ale też politycznych. Przyszła chwila,
w której głównemu autorowi, Prymasowi Tysiąclecia,
wzniesiono pomnik w Warszawie, na Krakowskim Przedmieściu.
2.
Drodzy bracia i siostry! Stykając się wciąż z wieloma ludźmi,
często popadamy w różne konflikty: doznajemy krzywd, ale i my
także nieraz krzywdzimy innych. Aby, mimo tego, życie i wspólna
praca w rodzinie, w sąsiedztwie i w wielu innych środowiskach były
w ogóle możliwe, trzeba wciąż rozbrajać powstające napięcia,
wygaszać sytuacje zapalne, naprawiać wyrządzone szkody, umieć
wiele darować i wybaczyć. Innej drogi – po prostu nie ma.
Kościół, który wciąż nam przypomina Chrystusowe przykazanie
miłości, chce nas chronić przed tym wszystkim, co wypacza nasze
spojrzenie na drugiego człowieka, zamyka możliwość porozumienia i
współpracy z nim.
Zwróćmy
uwagę przynajmniej na jedno z takich zjawisk, wywierających dziś
destruktywny wpływ szczególnie na ludzi młodych, kształtując u
nich postawę, którą możemy nazwać punkowsko-skinerską. Spotyka
się i u nas pewne kręgi młodzieży, które identyfikują się z
modnymi dziś w wielu krajach grupami punków, skinersów,
rastamanów, metalowców i jeszcze innych. Poznajemy ich na
ulicy, w kinie, w sali koncertowej, po stroju i różnych
rekwizytach. Czarne skórzane kurtki nabijane nitami, ciężkie
podkute buty, czarne koszule zadrukowane szokującymi symbolami.
Spotykamy wśród nich trupie czaszki, różne ziejące ogniem
potwory, rogate diabelskie głowy z wyszczerzonymi kłami. Niektórzy
mają ogolone głowy lub wielokolorowe grzywy Apaczów, tatuaże,
a czasami noszą odwrócone krzyże, wskazujące
na jakieś związki z satanistami. Wszystkie grupy fascynują się
muzyką, która przy swym zróżnicowaniu ma to wspólne, że jest
gwałtowna, agresywna, „nasycona” zmysłowością. Teksty
piosenek są często brutalne, prowokujące, cyniczne. Pod
wpływem tej muzyki słuchacze niszczą sprzęty, rzucają różnymi
przedmiotami, zaczynają staczać formalne bitwy z fanami innych
ugrupowań. Trudno byłoby w tej chwili dokładnie ocenić postawę
moralną członków tych różnych grup. Poprzestańmy więc na
jednym kryterium i zapytajmy, czy ich ideologia i styl życia
ułatwiają spełnianie pierwszego i najważniejszego dla
każdego chrześcijanina przykazania miłości? Odpowiedź jest
negatywna: nie tylko nie ułatwiają, ale bardzo utrudniają. Dzielą
ludzi na „swoich” i wrogów, których trzeba zwalczać.
Przytępiają wrażliwość i naturalną potrzebę pomagania innym,
prowadzą do nihilizmu moralnego. Grupy te przynoszą wartości dość
wątpliwe, obce zarówno naszej kulturze chrześcijańskiej jak i
narodowej. Dlatego powinniśmy i siebie, i innych bronić przed ich
oddziaływaniem. A wielu oszołomionym dzikim rytmem można by
zalecić, aby powtarzali nieraz znaną modlitwę poetycką Marka
Antoniego Wasilewskiego:
Wargi
moje są wąskie.
Gdy
mam zacięte usta,
Spójrz
na mą małość, Panie,
Wargi
mi w uśmiech ustaw.
Serce
moje jest gniewne.
Serce
me bije ciemno.
Rozjaśnij
serce moje,
Zawieś
swój spokój nade mną.
Oczy
moje są złe.
W
mych oczach gra pożądanie.
Zakryj
mi oczy Twą wizją.
Daj
mi nie widzieć, Panie.
3.
Nasza postawa i odnoszenie się do drugiego człowieka zależy od
tego, kim on jest dla mnie, za kogo go uważam. A może być
konkurentem w wyścigu po lepsze zarobki, może być tylko
narzędziem, którym chcę się posłużyć dla zdobycia
przyjemności, pieniędzy, władzy. Może być wreszcie wrogiem,
który zagraża moim planom, którego trzeba poniżyć, usunąć z
drogi, zniszczyć. Trzeba odrzucić takie okaleczone pojmowanie i
traktowanie drugiego człowieka. Trzeba patrzeć na niego w świetle
wiary, oczyma Chrystusa. W każdym dostrzegać istotę obdarzoną
duszą nieśmiertelną, stworzoną na obraz i podobieństwo Boże,
przeznaczoną do życia wiecznego. Pamiętać, że Bogu na
każdym z nas bardzo zależy, że dla wszystkich jest najlepszym,
kochającym Ojcem, który smuci się z powodu naszych upadków,
ale chętnie daruje nam i przebacza. A jednym z najważniejszych
warunków uzyskania Bożego miłosierdzia jest przebaczenie i
odpuszczenie tym, którzy wobec nas zawinili.
4.
Nie wszyscy podjęliśmy dalszą naukę w rozpoczętym niedawno
nowym roku szkolnym. Dla większości dawno już skończył się
ten okres życia. Ale wszyscy: dzieci, młodzież i starsi,
zdrowi i chorzy, wykształceni i niewykształceni – wszyscy przez
całe życie jesteśmy uczniami i uczennicami w szkole
Chrystusa. A jednym z najważniejszych jej „przedmiotów” jest
to, o czym dziś rozważamy: przykazanie miłości. Jego „lekcje”
muszą odbywać się każdego dnia. Pomyśl więc życzliwie o
drugich już przy rannym pacierzu. Polecaj swemu Mistrzowi
Nauczycielowi szczególnie tych, z którymi trudno ci żyć.
Naradź się z Nim, komu i jak należałoby dziś pomóc, poświęcić
trochę czasu. Przy pacierzu wieczornym zadaj sobie pytanie: jak dziś
myślałem i mówiłem o drugich? Czy nie skrzywdziłem kogoś? Czy
nie gniewam się na kogoś? Wobec dobrego Ojca i własnego sumienia
od razu daruj i przebacz, abyś mógł spać spokojnie, znowu w
pełnej wspólnocie z Chrystusem i braćmi. Msza św. niedzielna z
„Ojcze nasz” i „znakiem pokoju” niech będzie dla ciebie
bardziej uroczystą lekcją. Niech będzie uroczystym, dokonanym
wobec całego zgromadzenia powiedzeniem najlepszemu Ojcu, że chcesz
wszystkim darować zło wyrządzone. A swoim życzliwym spojrzeniem i
uściskiem dłoni przy „znaku pokoju” obejmij nie tylko obecnych
w kościele, ale wszystkich tych, z którymi żyjesz, pracujesz,
których spotykasz przez cały tydzień. Niech promień Chrystusowego
pokoju i łaski rozjaśni i ogrzeje ich serce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz