Z
Ewangelii według świętego Mateusza
Gdy
Jezus wychodził z Kafarnaum, ujrzał człowieka siedzącego w
komorze celnej, imieniem Mateusz, i rzekł do niego: «Pójdź za
Mną». On wstał i poszedł za Nim. Gdy Jezus siedział w domu za
stołem, przyszło wielu celników i grzeszników i siedzieli wraz z
Jezusem i Jego uczniami. Widząc to, faryzeusze mówili do Jego
uczniów: «Dlaczego wasz Nauczyciel jada wspólnie z celnikami i
grzesznikami?» On, usłyszawszy to, rzekł: «Nie potrzebują
lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają. Idźcie i starajcie
się zrozumieć, co znaczy: „Chcę raczej miłosierdzia niż
ofiary”. Bo nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale
grzeszników». (Mt 9,9-13)
1.
Odpowiedź św. Mateusza na wezwanie Pana.
Św.
Marek, św. Łukasz i sam św. Mateusz opowiadają w swoich
Ewangeliach o powołaniu tego ostatniego Apostoła zaraz po
uzdrowieniu paralityka z Kafarnaum. Prawdopodobnie tego
samego dnia lub w dniu następnym Jezus udał się nad brzeg jeziora,
a za Nim poszła wielka rzesza ludzi. Przechodził obok miejsca,
gdzie płacono cło za przewóz towarów z jednego regionu do
drugiego. Mały port na jeziorze, Kafarnaum, był miasteczkiem
graniczącym z regionem Perea leżącym po drugiej stronie Jordanu.
Mateusz
jako celnik był w służbie Heroda. Nie był urzędnikiem, lecz
poborcą podatków. Funkcja ta była źle widziana,a nawet pogardzana
przez ludzi, chociaż równocześnie kusząca ze względu na
możliwość łatwego wzbogacenia się. Należy przypuszczać, że
celnik ten miał dobrą pozycję, ponieważ był w stanie wydać
wielkie przyjęcie u siebie w domu; był spory
tłum celników oraz innych [ludzi], którzy zasiadali z nimi do
stołu (Łk 5, 29).
Jezus,
przechodząc, zaprosił go, aby poszedł za Nim. Mateusz wstał i
poszedł za Nim (Mt 9, 9). Była to odpowiedź natychmiastowa i
wielkoduszna. Mateusz, który zapewne poznał Jezusa przy innej
okazji, czekał na tę wielką chwilę i przy pierwszej sposobności
nie wahał się porzuć wszystkiego i pójść za Nim. Jedynie Bóg
wie, co tego dnia przeżywał Mateusz i tylko Apostoł mógłby
powiedzieć co takiego zobaczył w Jezusie, że natychmiast
pozostawił stół opłat i poszedł za Nim. Odrywając się od
wszystkich ludzkich spraw, swym bezwarunkowym posłuszeństwem dał
świadectwo, że został powołany we właściwym czasie.
Moment
i sytuacja, w których Pan wchodzi do duszy i domaga się
bezgranicznego oddania, są przewidziane przez Opatrzność Bożą i
dlatego są najstosowniejsze. Często dzieje się to w młodym wieku
i właśnie wtedy dla danej osoby jest najodpowiedniejszy moment
pójścia za Panem. Innych ludzi Chrystus wzywa w wieku dojrzałym, w
najróżnorodniejszych sytuacjach rodzinnych, w pracy itd. Wraz
z powołaniem Bóg udziela łaski, żeby na nie chętnie odpowiedzieć
i zachować wierność do końca. Może się też zdarzyć, że kiedy
się mówi Panu nie, z nadzieją powiedzenia tak w
przyszłości, taka chwila już się nie powtórzy, gdyż wszelki
opór wobec łaski czyni serce zatwardziałym. Jest także możliwe,
że Pan nie będzie już po raz drugi przechodził obok, że nie
powtórzy już swojego miłosnego zaproszenia. Dlatego św.
Augustyn wzywał wszystkich wiernych, by odpowiadali na łaskę,
kiedy Bóg jej udziela; i dodawał:boję się, iż Jezus przejdzie
i nie wróci.
Na
każdego z nas Pan spogląda uważnie, niezależnie od naszego wieku
czy stanu. Wiemy, że Jezus Chrystus przechodzi obok nas, patrzy na
nas i zwraca się do nas w sposób szczególny. Wzywa nas, byśmy
szli za Nim z bliska, a równocześnie pozostawia nas – w
większości przypadków – zaangażowanych w życie społeczne,
w pracę, w rodzinę. Zastanów się nad tym, co mówi Duch Święty,
pełen podziwu i wdzięczności: Wybrał nas przed założeniem
świata,abyśmy byli święci przed Jego Obliczem.
Niełatwo
jest być świętym, ale też nie tak trudno. Być świętym, to
być dobrym chrześcijaninem – upodabniać się do Chrystusa. Im
ktoś jest bardziej podobny do Chrystusa, tym lepszym jest
chrześcijaninem, tym bardziej należy do Chrystusa, tym bardziej
jest świętym.
– A
jakie mamy środki? Te same, co pierwsi wierni, którzy ujrzeli
Jezusa, bądź poznali Go dzięki opowiadaniom Apostołów i
Ewangelistów.
2.
Radość z powołania.
Aby
uczcić dzień swojego powołania i podziękować za nie, św.
Mateusz wydał wielkie przyjęcie, na które zaprosił swoich
przyjaciół, z których wielu uważano za grzeszników. Ten
gest odzwierciedla radość nowego Apostoła z powodu powołania
Bożego, które jest tak wielkim dobrem – jest także wezwaniem dla
nas, że powinniśmy radować się z naszego powołania zawsze.
Jeżeli będziemy wracać uwagę na wyrzeczenie, którego wymaga
wszelkie zaproszenie Chrystusa do naśladowania Go w sposób
zdecydowany, może ogarnąć nas smutek,
jak owego bogatego młodzieńca, który nie chciał opuścić
swoich bogactw I odszedł zasmucony. Myślał jedynie o tym, co ma
opuścić.
Nie
zaznał cudu przebywania z Chrystusem i służenia za narzędzie dla
wielkich rzeczy. Pomyśl – może wczoraj byłeś jedną z tych osób
zgorzkniałych, zawiedzionych w swych ludzkich ambicjach.
Dzisiaj, od kiedy On wkroczył w Twoje życie – dzięki Ci,
mój Boże! – śmiejesz się i śpiewasz, i wszędzie
promieniejesz uśmiechem, Miłością i szczęściem.
Ten,
kto został powołany przez Jezusa Chrystusa – a wszyscy zostaliśmy
powołani – nie powinien przypominać owej postaci, o której
wspomina Jezus przy końcu przypowieści o synu marnotrawnym. Nie
powinien być podobny do starszego brata, który pozostał w
gospodarstwie ojca, był pracowity i nie opuszczał granic
ojcowskich posiadłości. Był wierny, ale bez radości, nie okazał
miłości swemu młodszemu bratu, powracającemu po długiej
nieobecności. Jest to żywy obraz sprawiedliwego, który nie potrafi
zrozumieć, że możliwość służenia Bogu i cieszenia się z Jego
przyjaźni i obecności już oznacza ciągłe święto. Taki człowiek
nie rozumie, że w tej służbie sam Bóg stanowi nagrodę, że
służyć oznacza królować. Bóg oczekuje od nas radosnej służby,
nic z przymusu, albowiem radosnego dawcę miłuje Bóg (2 Kor
9, 7). Kiedy służymy Panu, kiedy odpowiadamy tak na Jego
wezwania, zawsze jest dosyć powodów do świętowania, do
dziękczynienia i do radości.
Św.
Mateusz stał się wyjątkowym świadkiem życia i działalności
Nauczyciela. Nieco później został wybrany na jednego z Dwunastu,
aby iść za Panem wszędzie: słuchał Jego słów, oglądał Jego
cuda, był przy ustanowieniu Eucharystii wśród najbliższych,
obecnych na Ostatniej Wieczerzy, słyszał także testament Pana o
przykazaniu miłości i towarzyszył Chrystusowi w Ogrodzie Oliwnym,
gdzie wraz z innymi uczniami rozpoczął Kalwarię trwogi, zwłaszcza
gdy opuścił Jezusa. Nieco później zaznał radości
Zmartwychwstania, a potem Wniebowstąpienia i wreszcie otrzymał
nakaz głoszenia Dobrej Nowiny aż po krańce ziemi. Jeszcze
później, z uczniami i Najświętszą Maryją Panną, otrzymał
Ogień Ducha Świętego podczas Zielonych Świątek. Pisząc
Ewangelię, będzie wspominał tak wiele miłych chwil spędzonych
przy Nauczycielu. Zrozumiał, że warto żyć przy Chrystusie. Jakże
inaczej wyglądałoby to wszystko, gdyby owego ranka pozostał przy
swoim stole celnika i gdyby nie poszedł za Jezusem! Nasze życie –
doskonale to wiemy – warte jest trudu, jeżeli przeżywamy je przy
Chrystusie, z coraz większej wierności i odpowiedzi na łaskę.
Jeżeli na każde wezwanie, które kieruje do nas Jezus, odpowiadamy
chętnie i z radością.
3.
Nasza odpowiedź na powołanie apostolskie.
W
uczcie wydanej przez Mateusza wzięli udział jego przyjaciele i
bliscy znajomi. Niektórzy byli celnikami. Faryzeusze i uczeni w
Piśmie szemrali między sobą i mówili uczniom Jezusa: Dlaczego
jecie i pijecie z celnikami i grzesznikami? (Łk 5, 30). Na
marginesie tego tekstu św. Hieronim zaznacza żartobliwie, że
musiało to być święto grzeszników. Nauczyciel wziął udział w
uczcie w domu nowego ucznia. A uczynił to z radością,
wykorzystując tę sposobność do zdobycia sobie sympatii przyjaciół
Mateusza. Jezus, do którego doszły owe złośliwe komentarze
faryzeuszy, odpowiedział im w sposób pełen mądrości i prostoty:
Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają
(Łk 9, 12). Wielu z obecnych na uczcie poczuło, że Pan ich
akceptuje i zapewne po upływie pewnego czasu ochrzciło i zostało
wiernymi chrześcijanami. Pan uczy nas swoim przykładem otwartości
na wszystkich, żeby zdobyć wszystkich. Ponieważ zbawczy dialog nie
zważał na zasługi tych, z którymi go nawiązywano ani na owoce,
które miał wydać, bo nie zdrowym potrzeba lekarza (Łk 5,
31), dlatego słuszną jest rzeczą, aby również nasz dialog nie był
skrępowany żadnymi granicami i nie był obliczony na naszą
korzyść. Nikt nie może nam być obojętny, a im większa istnieje
potrzeba, tym większe powinno być nasze zaangażowanie apostolskie,
tym większe środki ludzkie i nadprzyrodzone powinniśmy stosować.
Zastanówmy się dzisiaj, podczas naszej modlitwy, czy jesteśmy
otwarci na wszystkich, również na tych, którzy wydają się być
dalecy od naszych przekonań i naszego chrześcijańskiego sposobu
myślenia i światopoglądu.
Podziękujmy
dzisiaj Apostołowi za Ewangelię, którą nam zostawił. Czytajmy ją
z pobożnością, aby coraz lepiej poznawać Jezusa i nauczyć się
Go kochać z całej naszej duszy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz