Ukochani Bracia i Siostry!
Pojęcie czujności w Starym Testamencie ma dwa wymiary. Po pierwsze chodzi o to, aby już sam człowiek czuwał i siebie pilnował. Każdy z nas musi wykazywać się troską o samego siebie. Nikt o nas nie zadba, jeśli my tego sami nie uczynimy. Drugi wymiar czujności znajduje swoje odzwierciedlenie w otwartości na Boże wołanie, w słuchaniu Jego Słowa.
Z kolei w Nowym Testamencie czujność występuje przede wszystkim w kontekście eschatologicznym, czyli oczekiwania końca czasów. Czujność charakteryzuje życiową postawę chrześcijan, ich nastawienie do życia. Oznacza ona właściwe postępowanie moralne. Każdy będzie musiał zdać sprawę ze swojego życia wobec chwalebnego Pana. Nikt nie wie, kiedy ten czas na niego przyjdzie. A przyjście Sędziego to absolutny pewnik. Mimo znaków zapowiadających powtórne przyjście Syna Człowieczego, nie znamy dokładnego czasu Jego Paruzji. Dlatego postawa uczniów Jezusowych winna charakteryzować się czujnością i gotowością na Jego przyjście. Mądrze wyraża to tekst Apokalipsy 3, 20-21. „Oto stoję u drzwi i kołaczę: jeśli kto posłyszy mój głos i drzwi otworzy, wejdę do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze Mną. Zwycięzcy dam zasiąść ze Mną na moim tronie, jak i Ja zwyciężyłem i zasiadłem z mym Ojcem na Jego tronie”.
Niemiecki pastor luterański, Martin Niemóller, więziony w Sachsenhausen i Dachau za sprzeciw wobec nazizmu, tak wyznał w więzieniu:
„Najpierw przyszli po komunistów, ale nie protestowałem, bo nie byłem komunistą.
Potem przyszli po związkowców, ale nie protestowałem, bo nie byłem związkowcem.
Potem przyszli po Żydów, ale nie protestowałem, bo nie byłem Żydem.
Potem przyszli po katolików, ale nie protestowałem, bo nie byłem katolikiem.
Potem przyszli po mnie, ale... już nie było nikogo, kto by zaprotestował”.
Nie łudźmy się. Każdy z nas zostanie wezwany, aby zdać sprawę ze swojego postępowania, dlatego czuwajmy! Miejmy w sobie moc nawet do protestu, do głosów krytycznych wobec tych, co chcą zniszczyć nasze myślenie o Bogu! Nie poddawajmy się obojętności i przeświadczeniu, że nas to nie dotyczy! Żyjmy tak, jakby Pan miał się zjawić właśnie teraz, w tym ułamku sekundy.
Sam Jezus prosi nas, abyśmy byli gotowi na ten moment, dlatego musimy czuwać, być w stanie ciągłej gotowości. W wyrażeniu: „jedli i pili, żenili się i za mąż wychodzili" ukazana jest ludzka egzystencja. Te naturalne czynności (jedzenie, picie, zawieranie małżeństw) właściwe są wszystkim ludziom.
Wykonywane są zarówno przez ludzi nieprawych, którzy nie odnoszą swego życia do Boga i do wartości duchowych, jak i przez ludzi świadomych, wierzących Bogu. Nieoczekiwane przyjście Syna Człowieczego nastąpi w chwili wykonywania codziennych, prostych zajęć: mężczyźni będą pracować w polu, kobiety będą w trakcie przygotowania posiłku. Podział na zbawionych i potępionych nie będzie wynikiem wykonywanej pracy, lecz skutkiem wewnętrznej postawy. Czuwanie to analizowanie, rozmyślanie o Bogu; to tęsknota za Nim. Psalmista woła: „Boże, Ty Boże mój, Ciebie szukam; Ciebie pragnie moja dusza, za Tobą tęskni moje ciało, jak ziemia zeschła, spragniona, bez wody” (Psalm 63, 2).
Ta Ewangelia, zaproponowana na I Niedzielę Adwentu, pragnie ożywić w nas postawę czujności i wrażliwości, a szczególnie wyczulenia na Bożą wolę w życiu człowieka. Postawa ta wymaga pokory i zgody na działanie Boga w naszym życiu. Czuwanie oznacza gotowość wypełniania woli Boga przez odrzucenie zła i praktykowanie dobra. Planując nasze życie, mamy kry tycznie rewidować oferty otoczenia. Znany rosyjski pisarz, Lew Tołstoj, pisząc swoje wielkie epickie powieści, przygotował sobie w 1906 r. cykl lektur. Wybrał teksty niezbędne, do których w pierwszym rzędzie zaliczył Ewangelie, krytycznie odrzucając rzeczy nawet ważne i dobre. Zdecydował się na lektury najlepsze; dobre go nie interesowały. Napisał: „Lepiej znać niewiele spraw, ale pięknych i niezbędnych, niż wiele o małej wadze : nieużytecznych”.
Chrześcijańskie czuwanie musi nas prowadzić do rozróżniania dobra i zła w tym, co nam świat oferuje. Dzisiaj otoczenie podaje nam ogromny kosz wszelkich dóbr, nowinek, informacji, pokus; od najgorszych odpadów, aż po perły. Rodzi to w nas relatywizm, dezorientację i apatię. Popadamy w uśpienie i obojętność. Konieczne jest ćwiczenie umysłu, przesiewanie, selekcjonowanie, wyodrębnianie niewielu spraw, ale pięknych i nieodzownych. Czuwać oznacza mieć się na baczności. Krytyczny umysł, ale nie krytykancki, rodzi się z właściwego ducha. Trzeba więcej modlitwy i zasłuchania. Za rzadko sięgamy w naszym życiu po Biblię. A właśnie lektura i medytacja Słowa Bożego ożywia w nas pragnienie Boga. Trzeba więcej czasu na myślenie o Bogu. Czuwanie to trudna posługa myślenia, prowadząca do pragnienia Boga. „Pragnienie Boga jest wpisane w serce człowieka, ponieważ został on stworzony przez Boga i dla Boga. Bóg nie przestaje przyciągać człowieka do siebie i tylko w Bogu człowiek znajdzie prawdę i szczęście, których nieustannie szuka” (KKK 27). Nasze oczekiwanie Boga wynika z tego, że to Bóg najpierw zapragnął człowieka.
Być czujnym, to wołać o Ducha Bożego dla naszego umysłu, dla naszego ducha. Tak często bowiem wydaje się nam, że Bóg milczy. Mamy wrażenie, jakby zniknął z naszego życia. Z czuwaniem łączy się otwartość na dary Bożego Ducha. Niech zatem Duch Święty napełnia nas swoimi darami i charyzmatami!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz