Pochyleni nad Słowem Pańskim słyszymy dziś prawdę o dochowaniu wierności Bogu. Najpierw Jozue,
który wprowadził naród wybrany do Ziemi Obiecanej, zgromadził w Sychem
wszystkie pokolenia Izraela, w celu przypomnienia powołania narodu i
postawił im zasadnicze pytanie: «Rozstrzygnijcie dziś, komu służyć chcecie…Ja sam i mój dom służyć chcemy Panu». Wtedy przedstawiciele narodu odpowiedzieli Jozuemu: «Dalecy
jesteśmy od tego, abyśmy mieli opuścić Pana, a służyć cudzym bogom. My
również chcemy służyć Panu, bo On jest naszym Bogiem».
Słuchając dzisiejszej Ewangelii rozważamy ten fragment, kiedy Pan Jezus, przemawiając w synagodze w Kafarnaum powiedział: «Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew moja jest prawdziwym napojem», wtedy oburzyło się wielu, spośród Jego uczniów i zaczęli mówić: «Trudna jest ta mowa. Któż jej może słuchać?» Wielu
odwróciło się od Niego i po prostu odeszli. Pan Jezus jest w pełni
świadomy tego, że uczniowie Jego na to szemrali, dlatego mówi do nich: «To was gorszy?» Jezus uświadamia nam, że w czasie próby dla ludzi wierzących nie może być miejsca na tzw. obojętność. Przyszło nam żyć w ciekawych, aczkolwiek trudnych czasach dla obrony wiary, religii, Kościoła.
Dużo osób w tym wszystkim dusi się, nie wie co ma o tym myśleć i po
prostu się gubi. Jak odzyskać utraconą pewność i wiarę, jak pomóc tym
osobom wątpiącym i niezdecydowanym na nowo powrócić do wierności?! Ważna
jest modlitwa i postawa wiernej wytrwałości.
To pytanie, które Jezus zadaje uczniom w chwilach próby, zadaje dziś także i nam: „Czy i wy chcecie odejść?”
Dlaczego Jezus stawiam nam to pytanie?! Dlatego, że Jezus wie, że nauka
jest trudna i wymagająca, ale nie jest niemożliwa do zachowania i
przestrzegania dla tych, którzy Mu w pełni ufają i wierzą. Czy my ufamy
Jezusowi? Czy wierzymy? Wielu współczesnych ludzi woli się nie angażować
w to, co jest trudne, i żyć wygodnie, pozostaje obojętnymi religijnie.
Wielu żyje jakby w dwóch światach i przez to ich postawa i zachowanie
może wydawać nam się chwiejna, dwulicowa. Tymczasem Jezus domaga się
konkretnej, opartej na wierze decyzji. Gdyby Jezus nas nie kochał, nie
ufał nam, gdyby nie dał nam wolnej woli, to nie postawiłby nam tego
pytania. Do nas należy decyzja, czy zostajemy z Nim, czy odejdziemy.
Pamiętajmy jednak, że tylko On ma słowa życia wiecznego. Budująca jest
postawa najwierniejszego z uczniów – Piotra, który jednak nie był wolny w
swoim życiu od błędów, wypaczeń, bo przecież sam zaparł się trzykrotnie
Mistrza. Piotr jednak wie za kim poszedł, kiedy w jego powołaniu swoje 5
minut miał jego brat Andrzej, mówiąc do niego: „Znaleźliśmy Mesjasza”. To jemu potrójnie wyznał miłość, wierności przywiązanie, mówić: „Panie Ty wszystko wiesz! Ty wiersz, że Cię kocham!” Dlatego z ufnością mówi: „Panie, do kogo pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego. A my uwierzyliśmy i poznaliśmy, że Ty jesteś Świętym Bożym».
Kościół w Polsce doczekał się beatyfikacji Sługi Bożego – Stefana Kardynała Wyszyńskiego, która miała miejsce 12 września 2021r. w Świątyni Opatrzności Bożej.
Jest to wielka postać dla naszego narodu, wiele o nim wiemy, ale warto
przypomnieć, że był także wielkim patriotą, a w okresie Powstania
Warszawskiego pełnił funkcje kapelana grupy Kampinos AK, działającej w
Laskach, oraz kapelana szpitala powstańczego – pod pseudonimem Radwan
III; Kiedy w nocy z 25/26 września 1953 roku ówczesne
władze postanowiły internować Prymasa i przez trzy lata więzić go w
Rywałdzie, Stoczku Warmińskim, Prudniku Śląskim i Komańczy, to on
potrafił dzięki swojej postawie niezłomnej wiary, nieustającej modlitwy,
pokory i cierpliwości przetrwać ten trudny czas uwięzienia i
upokorzenia. Ani przez moment nie załamał się, nie stracił wiary i
przywiązania do Boga, Matki Najświętszej i do Kościoła. Dowodem tego są
pamiętne słowa kardynała z dnia 25 listopada 1953 r.: „Gdy
będę w więzieniu, a powiedzą Wam, że Prymas zdradził sprawy Boże – nie
wierzcie. Gdyby mówili, że Prymas ma nieczyste ręce – nie wierzcie.
Gdyby mówili, że Prymas stchórzył – nie wierzcie. Gdy będą mówili, że
Prymas działa przeciwko Narodowi i własnej Ojczyźnie – nie wierzcie.
Kocham Ojczyznę więcej niż własne serce i wszystko, co czynię dla
Kościoła, czynię dla niej”.
Na kilka miesięcy przed śmiercią, 6 stycznia 1981 r., Prymas mówił w Warszawie „Tak
często słyszymy zdanie: Piękną i zaszczytną rzeczą jest umrzeć za
Ojczyznę. Jednakże trudniej jest niekiedy żyć dla Ojczyzny. Można w
odruchu bohaterskim oddać swoje życie na polu walki, ale to trwa krótko.
Większym niekiedy bohaterstwem jest żyć, trwać i wytrzymać całe lata”. Uczmy
się od Prymasa Tysiąclecia tej postawy wierności i wytrwałości na drodze wiary,
przez wierne zachowywanie Bożego prawa, przez uczciwe wypełnianie swoich
obowiązków chrześcijańskich we wspólnocie Kościoła, przez umacnianie
miłości małżeńskiej i rodzinnej, która jak pisze Św. Paweł w II czytaniu
jest pełnym naśladowaniem miłości Chrystusa i Kościoła, a tylko wtedy
przetrwamy, przetrzymamy najtrudniejsze momenty w naszym życiu.
Zakończmy to nasze niedzielne rozważanie fragmentem słynnego przemówienia św. Jana Pawła II wygłoszonego na krakowskich Błoniach 10 czerwca 1979 roku:
Czy można odrzucić Chrystusa i wszystko to, co On wniósł w dzieje człowieka?
Oczywiście, że można. Człowiek jest wolny. Człowiek może powiedzieć Bogu: nie. Człowiek może powiedzieć Chrystusowi: nie. Ale – pytanie zasadnicze: czy wolno? I w imię czego „wolno”? Jaki argument rozumu, jaką wartość woli i serca można przedłożyć sobie samemu i bliźnim, i rodakom, i narodowi, ażeby odrzucić, ażeby powiedzieć „nie” temu, czym wszyscy żyliśmy przez tysiąc lat?! Temu, co stworzyło podstawę naszej tożsamości i zawsze ją stanowiło.
Kiedyś Chrystus zapytał apostołów (było to po zapowiedzi ustanowienia Eucharystii, gdy różni odsuwali się od Niego): „Czyż i wy chcecie odejść?” (J 6, 67). Pozwólcie, że następca Piotra powtórzy dzisiaj wobec was wszystkich tu zgromadzonych – i wobec całych naszych dziejów i całej współczesności..., że powtórzy dziś słowa Piotra – słowa, które wówczas były jego odpowiedzią na pytanie Chrystusa: „Panie, do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego” (J 6, 68).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz