Cisza
Wielkiej Soboty, w której jak gdyby wyraża się zdumienie natury nad
spoczywającym w grobie Zbawicielem, przygotowuje nas na wybuch radości
paschalnej, która osiąga szczyt w dzisiejszej liturgii. Jest ona
streszczeniem istoty chrześcijaństwa. Wydarzenia, które dokonały się w
Jerozolimie prawie dwa tysiące lat temu, tej właśnie Nocy, dały podstawę
do określenia jej mianem Wielkiej. Czterdzieści dni przygotowania
paschalnego prowadziło do przeżycia tego właśnie święta. Misja Jezusa
Chrystusa ukazuje się w pełni w perspektywie zdarzenia Wielkiej Nocy.
Nasza życiowa pielgrzymka, jej radości i trudy nabierają właściwego
znaczenia tylko wtedy, gdy spoglądamy na nie w świetle Zmartwychwstania
Chrystusa.
Starożytna
tradycja chrześcijańska Noc tę określała mianem Wigilii, czyli
czuwaniem. Aby podkreślić taki charakter spotkania, wierni przynosili
świece, które zapalane od paschału wyrażały postawę oczekiwania na Pana,
który zapowiedział powrót w chwale. Liturgia światła stanowi pierwszą
część obrzędów Wigilii Paschalnej. Po niej następuje liturgia Słowa, w
tym dniu szczególnie bogata, ukazująca wypełnienie się obietnic Boga w
historii Jego spotkań ze swoim ludem: od stworzenia świata, poprzez
dzieje Narodu Wybranego aż po Nowe Przymierze z Kościołem założonym
przez Jezusa Chrystusa. Starożytne wspólnoty chrześcijan wykorzystywały
czterdzieści dni czuwania paschalnego jako czas intensywnego
przygotowania kandydatów do chrztu świętego. Noc Paschalna była momentem
uroczystego sprawowania tego sakramentu. Ta część liturgii uświadamia
nam, że to właśnie dzięki ofierze Chrystusa możemy zaliczyć się do
rodziny Bożej, gdzie poprzez chrzest święty stajemy się dziećmi Boga.
Radość ze zjednoczenia z Ojcem wyraża się udziałem w liturgii
eucharystycznej stanowiącej ostatnią część dzisiejszych obrzędów.
Chrystus poprzez śmierć i Zmartwychwstanie pokonał największego wroga
człowieka - szatana, a wraz z nim grzech. Karmiąc się Ciałem Pańskim,
mamy już tu, na ziemi, udział w Jego zwycięstwie i rękojmię pełnego
zjednoczenia po tym życiu w Królestwie Jezusa Chrystusa.
Cud
Zmartwychwstania dokonał się pod osłoną nocy. Dlatego dzisiejsze święto
nosi tę właśnie nazwę. Nikt z ludzi nie był świadkiem faktu
Zmartwychwstania. Dla najbliższych i przyjaciół Mistrza z Nazaretu
świadectwem cudu był otwarty i pusty grób. Kobiety, które przyszły oddać
"ostatnią posługę" Ciału Jezusa stały się pierwszymi świadkami cudu.
Zmartwychwstanie Jezusa, które może być wyjaśnione tylko faktem
bezpośredniej interwencji Boga, Stwórcy i Pana natury, zadziwia również
sposobem jego proklamacji. Z ludzkiej perspektywy najmocniejszym
argumentem na potwierdzenie prawdziwości misji ze strony Jezusa byłoby
pokazanie się Piłatowi i Sanhedrynowi w Swoim Zmartwychwstałym Ciele.
Bóg jednak daleki jest od takiego sposobu postępowania. Do współpracy w
dziele Objawienia zaprasza człowieka. Grono najbliższych uczniów,
tych, których przygotował w czasie działalności publicznej w swojej
"szkole", ma być świadkami największego cudu w dziejach ludzkości. Jeszcze raz okazuje się, że Bóg działa w ciszy, z łagodnością i cierpliwością. Pozwala się znaleźć tym, którzy z wytrwałością podążają Jego śladami.
"Pan
naprawdę zmartwychwstał, Alleluja!" Chrystus umęczony i ukrzyżowany
zmartwychwstał po trzech dniach i zatriumfował nad śmiercią, nad siłami
ciemności, nad lękiem i cierpieniem... Jest to święto naszego
zbawienia, fundamentalna prawda naszej wiary, z której czerpiemy moc,
odwagę i radość w naszej codziennej chrześcijańskiej misji głoszenia
światu tej najważniejszej prawdy, że Chrystus żyje i zbawia!
Ukochani
Bracia i Siostry! Dzielimy więc między sobą radość płynąca z tego
święta, próbując mozolnie i konsekwentnie - dzień po dniu - pokonywać
każdą pokusę osłabienia w nas owej radości i mocy; pokusę, która zrodzić
się może w sercu człowieka pod wpływem konfrontacji ze złem obecnym w
świecie. Jako chrześcijanie jesteśmy również świadomi, że prawda
Zmartwychwstania Jezusa pozostaje do dzisiaj, z różnych powodów,
nieczytelna bądź niedostępna. Dla wielu ludzi, niestety, pusty grób
Jezusa nie oznacza jeszcze prawdy Zmartwychwstania. Dotkliwie
odczuwając dramat swego życia, stają na progu jego beznadziei,
przekonani o nieobecności Boga w świecie. Może się nawet niekiedy
wydawać, że niektórym jakby odpowiada to kontemplowanie pustego grobu.
Nie przypadkowo o twórczości najpopularniejszego dramaturga naszych
czasów - Becketta, powiedziano, że ukazał w swojej twórczości człowieka
uwięzionego pomiędzy Wielkim Czwartkiem a Wielkim Piątkiem. Możemy
śmiało dopowiedzieć: człowieka, który nie usłyszał jeszcze brzmienia
dzwonów w Niedzielę Zmartwychwstania. Zresztą, w poważnej części
twórczości literackiej naszych czasów obecne jest owo Beckettowskie
«misterium rozczarowania» - poczynając od pamiętnych fraz Eliota: "I tak
kończy się świat, nie hukiem, ale skomleniem", a skończywszy na
posępnym Skowycie Ginsberga, będącym jeszcze nie tak dawno hymnem kontestującej młodzieży.
Tak,
jak gdyby nie było nigdy owego poranka, o którym piszą i świadczą swoim
życiem naoczni świadkowie tamtego wydarzenia, którzy do końca swoich
dni nie mogli zapomnieć szalonego biegu Magdaleny z okrzykiem na ustach:
"Widziałam Pana!" (J
20,18). Tak jak gdyby nie było nigdy nieoczekiwanego powrotu uczniów z
drogi prowadzącej do Emaus, relacjonujących z przejęciem, jak Go
rozpoznali przy łamaniu chleba. Tak jak gdyby nie było tych, którzy nie
mogli zapomnieć Jego przybycia pomimo zaryglowanych drzwi...
Spróbujmy
spojrzeć w świetle Ewangelii na przyczynę tej dominującej obecnie
perspektywy "pustego grobu". Za pomocą relacji z wydarzenia pod Emaus,
Ewangelia podpowiada nam, iż nie dostrzeżemy Zmartwychwstałego Jezusa,
jeśli nasze oczy pozostaną "niejako na uwięzi" (Łk
24, 13). Prawdę tę potwierdza w odczytanym dziś fragmencie św. Jan,
zwracając naszą uwagę na sposób, w jaki się "patrzy" na pusty grób
Jezusa.
Maria
Magdalena, patrząc po raz pierwszy na pusty grób, zdolna jest dostrzec
jedynie odwalony kamień. Gdy przerażona powraca z cmentarza, wypowiada
dokładnie takie samo zdanie, które później w formie plotki, będzie
rozpowszechniane przez wrogów Jezusa: "Zabrano Pana z grobu i nie wiemy, gdzie go położono" (J
20,2). Sensacja, jaką wzbudziła relacja Magdaleny, powoduje, że do
pustego grobu przybywają kolejno, "drugi uczeń" i Szymon Piotr, ale i
oni przy pierwszej konfrontacji z rzeczywistością nieobecności ciała
Jezusa w grobie, "patrzą na płótna i chustę, zamknięci, jak później
uczniowie idący do Emaus, w swoim uwięzionym patrzeniu". Św. Jan
podkreśla ten fakt poprzez użycie tego znaczenia wyrazu "zobaczyć",
które wskazuje w języku greckim na "materialne" widzenie świata.
Dopiero, za kolejnym razem ów drugi uczeń "ujrzał i uwierzył" (J 20,8), bo, jak wyjaśnia ewangelista, dotąd nie rozumiał Pisma.
Widzimy
więc, Moi Drodzy, że nasz świat, jeżeli już tak często koncentruje się
na beznadziei pustego grobu, a nawet, choć brzmi to nieprawdopodobnie,
"gustuje" w jego mrocznej pustce, to tylko dlatego, że "patrzy" na
prawdę pustego grobu oczami niewiary, nie wsłuchując się w to, co mówią
Pisma.
Z
dalszej części czytanego dzisiaj fragmentu Ewangelii dowiadujemy się,
jak to Magdalena "ujrzała" Zmartwychwstałego Jezusa, a On nakazał jej: "udaj się do moich braci i powiedz im" (J
20, 17). Także i my, którzy spotkaliśmy w naszym życiu Chrystusa
zmartwychwstałego, mamy jak Maria Magdalena głosić w świecie, że Pan
zmartwychwstał i my zmartwychwstaniemy. Mamy to czynić tym bardziej, że
nasz czas - co podkreślił Ojciec św. na spotkaniu młodzieży w Denver - "to nie jest czas wstydzenia się Ewangelii" (Rz 1,16), ale czas głoszenia jej na dachach!
Ukochania
Bracia i Siostry! Pan rzeczywiście zmartwychwstał i pozostał ze swymi
uczniami, którzy wyczuwali Jego bliskość, chociaż nie potrafili Go
uchwycić ani opisać dokładnie Jego obecności. Chrystus Zmartwychwstały
wykracza poza granice świata, który można bezpośrednio ująć zmysłami.
Stąd niedokładności i pozorne sprzeczności w opowiadaniach ewangelijnych
o spotkaniach Zmartwychwstałego ze swymi uczniami, w czasie których
Jezus wydaje się jednocześnie "być i nie być". Ten dyskretny sposób
opisu zdaje się także przemawiać za prawdziwością Zmartwychwstania
Chrystusa.
Pan
rzeczywiście zmartwychwstał i jest obecny w historii jako pierwszy jej
autor. Dzięki Jego mocy i światłu mógł narodzić się Kościół. Zaiste,
jeżeli zaneguje się historyczny charakter Zmartwychwstania, odbierze mu
walor realnego wydarzenia, narodziny Kościoła i wiary stają się
tajemnicą bardziej niewytłumaczalną niż samo Zmartwychwstanie.
"Idea,
że imponująca budowla historii chrześcijaństwa jest niczym ogromna
piramida wspierająca się niepewnie na fakcie bez znaczenia, jest mniej
wiarygodna niż stwierdzenie, że Zmartwychwstanie miało faktycznie
miejsce w historii, porównywalne do tego, które mu przyznaje Nowy
Testament" (C.H. Dodd).
Pan rzeczywiście zmartwychwstał!
Kochani
moi! Módlmy się i życzmy sobie dzisiaj, aby Chrystus obdarzył nas wiarą
w Jego Zmartwychwstanie i pozwolił doświadczyć Jego obecności. W ten
sposób będziemy mogli przezwyciężyć każdą rozpacz i smutek i być
zwiastunami nadziei i budowniczymi cywilizacji życia. Amen.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz