Ukochani
Bracia i Siostry! Dzielimy więc między sobą radość płynąca z tego
święta, próbując mozolnie i konsekwentnie - dzień po dniu - pokonywać
każdą pokusę osłabienia w nas owej radości i mocy; pokusę, która zrodzić
się może w sercu człowieka pod wpływem konfrontacji ze złem obecnym w
świecie. Jako chrześcijanie jesteśmy również świadomi, że prawda
Zmartwychwstania Jezusa pozostaje do dzisiaj, z różnych powodów,
nieczytelna bądź niedostępna. Dla wielu ludzi, niestety, pusty grób
Jezusa nie oznacza jeszcze prawdy Zmartwychwstania. Dotkliwie
odczuwając dramat swego życia, stają na progu jego beznadziei,
przekonani o nieobecności Boga w świecie. Może się nawet niekiedy
wydawać, że niektórym jakby odpowiada to kontemplowanie pustego grobu.
Nie przypadkowo o twórczości najpopularniejszego dramaturga naszych
czasów - Becketta, powiedziano, że ukazał w swojej twórczości człowieka
uwięzionego pomiędzy Wielkim Czwartkiem a Wielkim Piątkiem. Możemy
śmiało dopowiedzieć: człowieka, który nie usłyszał jeszcze brzmienia
dzwonów w Niedzielę Zmartwychwstania. Zresztą, w poważnej części
twórczości literackiej naszych czasów obecne jest owo Beckettowskie
«misterium rozczarowania» - poczynając od pamiętnych fraz Eliota: "I tak
kończy się świat, nie hukiem, ale skomleniem", a skończywszy na
posępnym Skowycie Ginsberga, będącym jeszcze nie tak dawno hymnem kontestującej młodzieży.
Tak,
jak gdyby nie było nigdy owego poranka, o którym piszą i świadczą swoim
życiem naoczni świadkowie tamtego wydarzenia, którzy do końca swoich
dni nie mogli zapomnieć szalonego biegu Magdaleny z okrzykiem na ustach:
"Widziałam Pana!" (J
20,18). Tak jak gdyby nie było nigdy nieoczekiwanego powrotu uczniów z
drogi prowadzącej do Emaus, relacjonujących z przejęciem, jak Go
rozpoznali przy łamaniu chleba. Tak jak gdyby nie było tych, którzy nie
mogli zapomnieć Jego przybycia pomimo zaryglowanych drzwi...
Spróbujmy
spojrzeć w świetle Ewangelii na przyczynę tej dominującej obecnie
perspektywy "pustego grobu". Za pomocą relacji z wydarzenia pod Emaus,
Ewangelia podpowiada nam, iż nie dostrzeżemy Zmartwychwstałego Jezusa,
jeśli nasze oczy pozostaną "niejako na uwięzi" (Łk
24, 13). Prawdę tę potwierdza w odczytanym dziś fragmencie św. Jan,
zwracając naszą uwagę na sposób, w jaki się "patrzy" na pusty grób
Jezusa.
Maria
Magdalena, patrząc po raz pierwszy na pusty grób, zdolna jest dostrzec
jedynie odwalony kamień. Gdy przerażona powraca z cmentarza, wypowiada
dokładnie takie samo zdanie, które później w formie plotki, będzie
rozpowszechniane przez wrogów Jezusa: "Zabrano Pana z grobu i nie wiemy, gdzie go położono" (J
20,2). Sensacja, jaką wzbudziła relacja Magdaleny, powoduje, że do
pustego grobu przybywają kolejno, "drugi uczeń" i Szymon Piotr, ale i
oni przy pierwszej konfrontacji z rzeczywistością nieobecności ciała
Jezusa w grobie, "patrzą na płótna i chustę, zamknięci, jak później
uczniowie idący do Emaus, w swoim uwięzionym patrzeniu". Św. Jan
podkreśla ten fakt poprzez użycie tego znaczenia wyrazu "zobaczyć",
które wskazuje w języku greckim na "materialne" widzenie świata.
Dopiero, za kolejnym razem ów drugi uczeń "ujrzał i uwierzył" (J 20,8), bo, jak wyjaśnia ewangelista, dotąd nie rozumiał Pisma.
Widzimy
więc, Moi Drodzy, że nasz świat, jeżeli już tak często koncentruje się
na beznadziei pustego grobu, a nawet, choć brzmi to nieprawdopodobnie,
"gustuje" w jego mrocznej pustce, to tylko dlatego, że "patrzy" na
prawdę pustego grobu oczami niewiary, nie wsłuchując się w to, co mówią
Pisma.
Z
dalszej części czytanego dzisiaj fragmentu Ewangelii dowiadujemy się,
jak to Magdalena "ujrzała" Zmartwychwstałego Jezusa, a On nakazał jej: "udaj się do moich braci i powiedz im" (J
20, 17). Także i my, którzy spotkaliśmy w naszym życiu Chrystusa
zmartwychwstałego, mamy jak Maria Magdalena głosić w świecie, że Pan
zmartwychwstał i my zmartwychwstaniemy. Mamy to czynić tym bardziej, że
nasz czas - co podkreślił Ojciec św. na spotkaniu młodzieży w Denver - "to nie jest czas wstydzenia się Ewangelii" (Rz 1,16), ale czas głoszenia jej na dachach!
Ukochania
Bracia i Siostry! Pan rzeczywiście zmartwychwstał i pozostał ze swymi
uczniami, którzy wyczuwali Jego bliskość, chociaż nie potrafili Go
uchwycić ani opisać dokładnie Jego obecności. Chrystus Zmartwychwstały
wykracza poza granice świata, który można bezpośrednio ująć zmysłami.
Stąd niedokładności i pozorne sprzeczności w opowiadaniach ewangelijnych
o spotkaniach Zmartwychwstałego ze swymi uczniami, w czasie których
Jezus wydaje się jednocześnie "być i nie być". Ten dyskretny sposób
opisu zdaje się także przemawiać za prawdziwością Zmartwychwstania
Chrystusa.
Pan
rzeczywiście zmartwychwstał i jest obecny w historii jako pierwszy jej
autor. Dzięki Jego mocy i światłu mógł narodzić się Kościół. Zaiste,
jeżeli zaneguje się historyczny charakter Zmartwychwstania, odbierze mu
walor realnego wydarzenia, narodziny Kościoła i wiary stają się
tajemnicą bardziej niewytłumaczalną niż samo Zmartwychwstanie.
"Idea,
że imponująca budowla historii chrześcijaństwa jest niczym ogromna
piramida wspierająca się niepewnie na fakcie bez znaczenia, jest mniej
wiarygodna niż stwierdzenie, że Zmartwychwstanie miało faktycznie
miejsce w historii, porównywalne do tego, które mu przyznaje Nowy
Testament" (C.H. Dodd).
Pan rzeczywiście zmartwychwstał!
Kochani
moi! Módlmy się i życzmy sobie dzisiaj, aby Chrystus obdarzył nas wiarą
w Jego Zmartwychwstanie i pozwolił doświadczyć Jego obecności. W ten
sposób będziemy mogli przezwyciężyć każdą rozpacz i smutek i być
zwiastunami nadziei i budowniczymi cywilizacji życia. Amen.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz