„O Boże,
A Sara? Była kobietą w podeszłym wieku i w dodatku niepłodną, a teraz otrzymuje zapewnienie, że „otrzyma moc poczęcia”. Czyż łatwo był jej uwierzyć? Niezmiernie trudno! Według ludzkich kalkulacji, według ludzkiej wiedzy, było to wręcz niemożliwe. Miała bardzo poważne wątpliwości, o których mówi Księga Rodzaju. Uwierzyła jednak w Bożą wszechmoc i słowność, dzięki czemu otrzymała dar macierzyństwa. Stał się cud, bo Abraham miał wtedy 99 lat, kiedy ukazał mu się Bóg i powiedział do niego: „Jam jest Bóg Wszechmogący” (Rdz 17,1), a Sara miała wtedy 90 lat! (17,17), objawiając im, że w tym wieku będą mieli syna! Z rodu tego powstało niezliczone potomstwo.
Abraham i Sara byli pielgrzymami. Wędrowali do swojej nowej ojczyzny. Wiara jest pielgrzymowaniem do niebieskiej ojczyzny. O niej mówi cała Ewangelia. Aby dojść do niebieskiej ojczyzny, trzeba odznaczać się czujnością i gotowością na przyjście Pana, który nas wezwie do siebie. Pan Jezus mówi wprost: „Wy też bądźcie gotowi, gdyż o godzinie, której się nie domyślacie, Syn Człowieczy przyjdzie”. W innym miejscu Pan Jezus powie, że śmierć przychodzi jak złodziej, o godzinie najmniej spodziewanej. Czujność, do której wzywa nas Pan Jezus, jest trwała postawą duchową, która przejawia się w naszym życiu duchowym. Św. Teresa z Avila, pisała: „We wszystkim potrzeba czuwania i baczności, bo nieprzyjaciel nie śpi; a im dusza wyżej postąpi w doskonałości, tym pilniej powinna czuwać, bo taką kusiciel, nie śmiejąc nastawać na nią jawnie, tym chytrzej i zdradliwiej podchodzi i jeśliby się nie miała na baczności, wielką jej szkodę wyrządzi. Dlatego, jak Pan nas ostrzega, potrzeba czuwać i modlić się zawsze, bo na odkrycie tych zasadzek złego ducha nie ma skuteczniejszego sposobu nad modlitwę”.
Abraham jest także bohaterem wiary, gdyż był wystawiony na ciężką próbę, aby złożył swojego jedynego syna, Izaaka, na ofiarę. Była to wielka próba wiary. Nie wahał się, choć serce krwawiło. Jest bohaterem wiary! Odniósł zwycięstwo nad samym sobą. Wiara wystawia nas na wiele doświadczeń, stawia wyzwania, którym trzeba podołać, nieraz budzi kontrowersje, jak w przypadku Krzyża spod Pałacu Prezydenckiego. Możemy zapytać: czy to jest wyznanie wiary w zbawczą moc Krzyża? Naturalnie, że tak, choć ci, którzy się tam zgromadzili zostali najczęściej wyzywani jako fanatycy, co jest wielce niesprawiedliwą opinią. Poprawność polityczna każe rządzącym pozbywać się jakichkolwiek symboli religijnych na miejscach publicznych. Najlepiej ukryć wszystko w kruchcie kościoła!. Tam nie wszyscy pójdą, a przez plac przed Pałacem przechodzą tłumy, więc niektórych Krzyż mógłby drażnić! A w dodatku po co wspominać - według opinii wielu - takiego Prezydenta! Z symbolu religijnego, z Krzyża, na którym Chrystus dokonał naszego zbawienia, zrobiła się sprawa polityczna. Padały pytania: czy to jest heroizm czy fanatyzm? Z ust polityków i dziennikarzy przeciwnych obecności Krzyża w tym miejscu, to był fanatyzm, a w ustach obrońców Krzyża w tym miejscu, to był heroizm! Nie dziwmy się temu, gdyż w historii Kościoła pod adresem Krzyża i jego obrońców padały nieraz ciężkie zarzuty, oskarżenia, a nawet prześladowania. Wydarzeń historii nikt nie zmieni, więc ci ludzie, tam stojący, może nawet jej nie znający, ale wyczuwający, że dzieje się coś niewłaściwego, tak się zachowywali. Ludzie tam zebrani chcieli także zamanifestować swoją wiarę, bo mają takie prawo, choć na pewno w sytuacji tak stresującej można było spotkać zachowania także naganne. Ale czyż ogromne tłumy policjantów, straży miejskiej, barierki, zamknięty plac, wypowiedzi polityków, starannie dobieranych rozmówców dziennikarzy, miały działać na nich kojąco?.
Wiara jest także bohaterstwem. Nikt przecież nie nazwie pójścia na śmierć głodową do oświęcimskiego bunkra, św. Ojca Maksymiliana, jako przejawu „fanatycznego postępku”. Ludzie widocznie chcą, aby Krzyż mógł stanąć nawet przed Pałacem Prezydenckim, aby każdemu urzędującemu tam prezydentowi przypominał o najwyższych, niezmiennych wartościach. Wiara wymaga także ofiary, poświęcenia się w obronie trwałych wartości. Pan Jezus mówił o świadectwie dawanym wobec ludzi: „kto się do Mnie przyzna przed ludźmi...”. W wierszu „Stać bliżej Krzyża”, jedna ze zwrotek brzmi:
Wielki poeta, R. Brandstaetter, modlił się kiedyś:
Nędzna jest moja wiara,
Jak kości gryzione przez szakala,
Tak nędzna, że nie umiem powiedzieć,
czy naprawdę w Ciebie wierzę” – R. Brandstaetter
Drodzy młodzi Przyjaciele!
Otwierając
Ewangelię, spróbujmy dziś odpowiedzieć sobie na pytanie - czym jest
wiara?, Jaka jest moja wiara? Przypomnijmy sobie scenę uzdrowienia
ślepego od urodzenia. Kiedy niewidomy spotkał Jezusa Chrystusa, Ten go
zapytał - czy ty wierzysz w Syna Człowieczego? On odpowiada - a któż to
jest, Panie, abym w niego uwierzył? To ten, który teraz z tobą rozmawia,
a który wzrok ci przywrócił. I wtedy uzdrowiony pada na kolana i mówi
„wierze Panie”. Uwierzył w Syna Człowieczego, w Chrystusa i Ten Chrystus
znalazł się w centrum jego życia.
To
ewangeliczne zdarzenie, i inne, wskazuje na to, że wiara jest
spotkaniem Boga, spotkaniem Boga w Jezusie Chrystusie. Bóg objawił sie w
Jezusie Chrystusie. To trochę tak jak w miłości. Dwoje ludzi gdzieś się
spotyka, pokocha, a potem nie wyobraża sobie życia bez siebie. Chcą iść
razem, mają do siebie zaufanie, jedno na drugim może polegać. Podobnie i
człowiek, który uwierzył Bogu.
Wiara,
moja wiara jest łaską, to znaczy że Bóg pierwszy nas umiłował, On
pierwszy puka do serca człowieka, pierwszy odkrywa tajemnicę swego
Serca, a człowiek? - to ja mam Mu otworzyć drzwi swego serca, swego życia.
Pan
Bóg ofiaruje tobie dar, a twoja rzeczą jest ten dar przyjąć. I tu tak
często występuje dramat wiary. Człowiek nie otwiera swojego serca. "Oto
stoję u drzwi i kołaczę..." - mówi Pan w Objawieniu św. Jana. Te słowa
stały sie natchnieniem dla malarza, który przedstawił Chrystusa
pukającego do zamkniętych drzwi. A synek artysty przygląda się obrazowi i
mówi - tatusiu, źle namalowałeś ten obraz, bo Pan który puka do drzwi
nie będzie mógł wejść, bo tam nie ma klamki u drzwi. Tak dziecko, ojciec
odpowiada synkowi -masz racje- istotnie, tak jest jak zauważyłeś, ale
tak niestety bywa na świecie. Pan, który puka to Bóg, drzwi bez klamki
prowadzą do serca ludzkiego, a można je otworzyć tylko od wewnątrz, żeby
Pan Bóg mógł wejść do naszego serca musimy je sami przed Nim otworzyć.
Łaska Boża działa jak wiosenne słonce, ogrzewa, ale nie spala,
delikatnie działa, chociaż stanowczo. Znamy wielu ludzi, którzy po wielu
latach powrócili do wiary, którzy otrzymali od Boga ten dar wiary,
łaskę w późniejszym wieku. Wiara. Bóg zmusza do szukania, zmusza do
stawiania pytań, i tak podczas pielgrzymki Ojca św. Jana Pawła II do
Francji, ojciec św., spotkał sie z młodzieżą i tam pewien młodzieniec
zadaje papieżowi pytanie -mówi- jestem ateistą, odrzucam wszelkie
wierzenie, ale wiary niczyjej nie zwalczam, jednakże wiary nie rozumiem.
I Ojciec św. odpowiada - wiara nie jest związaniem, wiara nie jest
zobowiązaniem umysłu przez system gotowych prawd. Wiara jest świadomą
odpowiedzią człowieka, całego człowieka, odpowiedzią na słowo Boga.
Drodzy
młodzi. Jedni dostrzegają Boga w mądrości i pięknie stworzeń, patrząc
na wspaniały wszechświat. Jeśli człowiek ma trochę dobrej woli, musi
uznać Stwórcę, musi uznać, że istnieje Ktoś wszechmocny, wspaniały
Zegarmistrz, który ten wszechświat musiał puścić w ruch - stworzyć.
Piękno stworzeń mówi nam o Bogu. I słusznie mówi Pismo św.: „Niebiosa
opowiadają chałę Bożą, a dzieła rąk Jego obwieszcza nieboskłon”.
Dostrzec Boga, uwierzyć i żyć wiarą. Pomyśl –Drogi Bracie i Siostro-
jaka jest twoja wiara? Jak ty patrzysz na Boga? Czy może tak, jak lotnik
na swój spadochron – owszem, On tam jest od wszelkiego wypadku, ale się
ma nadzieję, że nie będzie potrzebny. Tak! Potrzebujesz Boga wtedy gdy
masz trudny egzamin, gdy jakaś katastrofa życiowa, to idziesz do
kościoła i wtedy tak mocno dostrzegasz Boga. Modlisz sie, ale to za
mało, tak nie można! Mówisz, że nie masz grzechów, że chodzisz do
kościoła, nikogo nie zabiłem, nikomu nic nie ukradłem, a wiec jestem w
porządku. Czy to jest prawdziwa wiara? Czy to jest wiara żywa? Wiary nie
można ograniczyć wyłącznie do unikania grzechów, do strony negatywnej. W
liście św. Jakuba czytamy: ”wierzysz że Bóg jest, słusznie czynisz,
lecz także i złe duchy wierzą i drżą”.
Wiara
ma być miłością, miłością, która działa przez miłość. Wiara ma być
żywa, to znaczy otwierająca twoje serce na drugiego człowieka.
Natomiast, jeśli człowiek odrzuci Boga, sięga po bóstwa, namiastki
szczęścia, namiastki miłości. Być innym potrzebnym, ofiarować się komuś,
bez tego nie ma wiary, a bez wiary nie ma miłości, a bez miłości nie ma
życia. Wszystko traci koloryt, traci sens. Do kogo wiec należę i komu
mogę zawierzyć? Komu mogę powiedzieć: „Cały Twój”? Jakże często
dziewczyna mówi do chłopaka „cała twoja jestem”,
ale on nie pragnie jej całej, on pragnie jej ciała. Z jej smutkiem,
problemami nie wiedziałby co począć. Kto więc przyjmie człowieka całego,
z jego wnętrzem? Cały twój jestem mówi chłopak do dziewczyny, ale cóż
on tej dziewczynie może ofiarować, skoro znaczną część swojego życia
roztrwonił, zniszczył w przelotnych przygodach. Cały twój - mówi
egoista, zamykając się w sobie, zamykając swoje serce szczelnie przed
bliźnim, aby żyć tylko dla siebie. Tak! „Cały twój” mówimy do pieniądza,
który często staje sie bożkiem, przed którym gotowi jesteśmy uklęknąć,
żeby tylko go zdobyć, i wchodzimy wtedy na drogę materializmu
zapominając, że człowiekowi nie wystarczają tylko te wartości zamykające
sie w ramach doświadczenia, w ramach doczesności. Człowiek tęskni za
czymś, co przerasta jego samego. „Cały twój” mówimy często swoim
nałogom, które tak często nas zniewalają, rzucają na ziemie. Cały twój -
i tak w swoim życiu szukamy namiastek Boga, zapominając o tym, że
zostaliśmy stworzeni przez Boga i dla Boga.
Człowiek
wyszedł od Boga i do Boga ma zdążać. Drogę do Boga wskazuje mu krzyż i
Chrystus na krzyżu. Chrystus mówi: „Ja jestem Drogą, Prawdą i Życiem” -
drogą bezpieczną, Prawdą bożą, i to prawda o szczęściu człowieka, to
prawda o ludzkiej duszy nieśmiertelnej, prawda o miłosierdziu i
przebaczeniu w sakramencie pojednania. Naszą przyszłością, moi drodzy,
jest Chrystus. On jest naszą teraźniejszością i przyszłością. Wołamy
słowami dobrego łotra, tego który sie nawrócił, tego który w ostatniej
chwili się nawrócił i modlił się tak: „wspomnij na mnie, Panie...”,
zapamiętaj moje imię. Więc i ja wołam: Boże, nie zniechęcam sie twoim
niepowodzeniem, szyderstwami, których ci nie szczędzono. Boże, ufam
Tobie, chociaż zamiast złotej korony nosisz cierniową, zamiast berła w
ręku trzymasz trzcinę, wierze Tobie, Boże. W tym właśnie, że jesteś
odrzucony i sponiewierany, dostrzegam Twoja wielkość, Twoje serce
otwarte dla mnie. Boże mój, wierze w Ciebie i uwielbiam Cie. Wszyscy
uwielbiamy Cię, Panie, słowami poety:
Im więcej razy na dzień jesteś znieważony,
Im śmieszniejsze na ciebie wkładają korony
I krzyczą urągając: pokaż swoją siłę,
Albo liczą cię między pamiątki niebyłe,
Im więcej żalu, drwiny, gniewu, oskarżenia,
Bo słowo twoje z miejsca nie ruszy kamienia,
Tym bardziej pewnym mogę być tego jednego:
Że ty jesteś, zaiste, Alfą i Omegą.(Cz. Miłosz)
Moi
Drodzy! Łatwo jest zdefiniować czym jest wiara, ale trudniej żyć według
wiary – zwłaszcza w dzisiejszych czasach. W Liście do Hebrajczyków
możemy wyczytać jej określenie: „Wiara jest poręką tych dóbr, których
się spodziewamy, dowodem tych rzeczywistości, których nie widzimy”.
Autor tego Listu podaje przykłady ludzi wiary, wymieniając Abrahama i
Sarę. Patrząc na życie Abrahama, to wiara u niego przejawiła się w tym,
że „usłuchał wezwania Bożego”, a które to wiązało się z opuszczeniem
swego rodzinnego kraju i pójścia w nieznane. Wymagało to pewnego rodzaju
odwagi i ogromnego zaufania do Pana Boga kierującego do niego to
żądanie wiążące się zresztą z konkretną obietnicą. Ziemia Obiecana była
dla niego ziemią obcą, ale była to Ziemia Obietnic. Pan Bóg wymaga, ale i
daje człowiekowi coś w zamian. Wymaga zaufania, aby można było przyjąć
obiecany dar. Dla Abrahama żądanie Pana Boga nie było czymś oczywistym,
czymś, co można byłoby sprawdzić. Abraham zaufał słowu Boga. Możemy już
teraz pokusić się o określenie wiary jako bezgranicznego zaufania
względem Pana Boga. Oprzeć możemy się tylko na Jego słowie, które jednak
- jak się okazało w przypadku Abrahama - było niezawodne. Dlatego też i
my możemy zaufać Panu Bogu, Jego słowu, kiedy mówi do nas, że „wiara
(...) jest dowodem tych rzeczywistości, których nie widzimy”. Nie
widzimy bowiem tych rzeczywistości, o których mówi nam wiara. Wierzymy
jednakże prawdomówności Boga. Abraham przy całej swej postawie
nacechowanej wiarą i zaufaniem, okazał się także bardzo cierpliwy.
Wędrówka z Ur poprzez Haran i wejście do Kanaanu, nie było proste, ani
łatwe. Wiązało się z wieloma niedogodnościami, przede wszystkim z
doświadczeniem tymczasowości, niepewności jutra, jakiejś obcości. To
wszystko jednak, mówiąc prostym językiem, opłaciło się, bo towarzyszyła
mu stale pewność obietnicy „miasta zbudowanego na silnych fundamentach,
którego architektem i budowniczym jest sam Bóg”. Tak więc wiara prowadzi
do czegoś trwałego niezmiennego, niewzruszonego, co warto zdobywać mimo
trudu i niepewności.Im śmieszniejsze na ciebie wkładają korony
I krzyczą urągając: pokaż swoją siłę,
Albo liczą cię między pamiątki niebyłe,
Im więcej żalu, drwiny, gniewu, oskarżenia,
Bo słowo twoje z miejsca nie ruszy kamienia,
Tym bardziej pewnym mogę być tego jednego:
Że ty jesteś, zaiste, Alfą i Omegą.(Cz. Miłosz)
A Sara? Była kobietą w podeszłym wieku i w dodatku niepłodną, a teraz otrzymuje zapewnienie, że „otrzyma moc poczęcia”. Czyż łatwo był jej uwierzyć? Niezmiernie trudno! Według ludzkich kalkulacji, według ludzkiej wiedzy, było to wręcz niemożliwe. Miała bardzo poważne wątpliwości, o których mówi Księga Rodzaju. Uwierzyła jednak w Bożą wszechmoc i słowność, dzięki czemu otrzymała dar macierzyństwa. Stał się cud, bo Abraham miał wtedy 99 lat, kiedy ukazał mu się Bóg i powiedział do niego: „Jam jest Bóg Wszechmogący” (Rdz 17,1), a Sara miała wtedy 90 lat! (17,17), objawiając im, że w tym wieku będą mieli syna! Z rodu tego powstało niezliczone potomstwo.
Abraham i Sara byli pielgrzymami. Wędrowali do swojej nowej ojczyzny. Wiara jest pielgrzymowaniem do niebieskiej ojczyzny. O niej mówi cała Ewangelia. Aby dojść do niebieskiej ojczyzny, trzeba odznaczać się czujnością i gotowością na przyjście Pana, który nas wezwie do siebie. Pan Jezus mówi wprost: „Wy też bądźcie gotowi, gdyż o godzinie, której się nie domyślacie, Syn Człowieczy przyjdzie”. W innym miejscu Pan Jezus powie, że śmierć przychodzi jak złodziej, o godzinie najmniej spodziewanej. Czujność, do której wzywa nas Pan Jezus, jest trwała postawą duchową, która przejawia się w naszym życiu duchowym. Św. Teresa z Avila, pisała: „We wszystkim potrzeba czuwania i baczności, bo nieprzyjaciel nie śpi; a im dusza wyżej postąpi w doskonałości, tym pilniej powinna czuwać, bo taką kusiciel, nie śmiejąc nastawać na nią jawnie, tym chytrzej i zdradliwiej podchodzi i jeśliby się nie miała na baczności, wielką jej szkodę wyrządzi. Dlatego, jak Pan nas ostrzega, potrzeba czuwać i modlić się zawsze, bo na odkrycie tych zasadzek złego ducha nie ma skuteczniejszego sposobu nad modlitwę”.
Abraham jest także bohaterem wiary, gdyż był wystawiony na ciężką próbę, aby złożył swojego jedynego syna, Izaaka, na ofiarę. Była to wielka próba wiary. Nie wahał się, choć serce krwawiło. Jest bohaterem wiary! Odniósł zwycięstwo nad samym sobą. Wiara wystawia nas na wiele doświadczeń, stawia wyzwania, którym trzeba podołać, nieraz budzi kontrowersje, jak w przypadku Krzyża spod Pałacu Prezydenckiego. Możemy zapytać: czy to jest wyznanie wiary w zbawczą moc Krzyża? Naturalnie, że tak, choć ci, którzy się tam zgromadzili zostali najczęściej wyzywani jako fanatycy, co jest wielce niesprawiedliwą opinią. Poprawność polityczna każe rządzącym pozbywać się jakichkolwiek symboli religijnych na miejscach publicznych. Najlepiej ukryć wszystko w kruchcie kościoła!. Tam nie wszyscy pójdą, a przez plac przed Pałacem przechodzą tłumy, więc niektórych Krzyż mógłby drażnić! A w dodatku po co wspominać - według opinii wielu - takiego Prezydenta! Z symbolu religijnego, z Krzyża, na którym Chrystus dokonał naszego zbawienia, zrobiła się sprawa polityczna. Padały pytania: czy to jest heroizm czy fanatyzm? Z ust polityków i dziennikarzy przeciwnych obecności Krzyża w tym miejscu, to był fanatyzm, a w ustach obrońców Krzyża w tym miejscu, to był heroizm! Nie dziwmy się temu, gdyż w historii Kościoła pod adresem Krzyża i jego obrońców padały nieraz ciężkie zarzuty, oskarżenia, a nawet prześladowania. Wydarzeń historii nikt nie zmieni, więc ci ludzie, tam stojący, może nawet jej nie znający, ale wyczuwający, że dzieje się coś niewłaściwego, tak się zachowywali. Ludzie tam zebrani chcieli także zamanifestować swoją wiarę, bo mają takie prawo, choć na pewno w sytuacji tak stresującej można było spotkać zachowania także naganne. Ale czyż ogromne tłumy policjantów, straży miejskiej, barierki, zamknięty plac, wypowiedzi polityków, starannie dobieranych rozmówców dziennikarzy, miały działać na nich kojąco?.
Wiara jest także bohaterstwem. Nikt przecież nie nazwie pójścia na śmierć głodową do oświęcimskiego bunkra, św. Ojca Maksymiliana, jako przejawu „fanatycznego postępku”. Ludzie widocznie chcą, aby Krzyż mógł stanąć nawet przed Pałacem Prezydenckim, aby każdemu urzędującemu tam prezydentowi przypominał o najwyższych, niezmiennych wartościach. Wiara wymaga także ofiary, poświęcenia się w obronie trwałych wartości. Pan Jezus mówił o świadectwie dawanym wobec ludzi: „kto się do Mnie przyzna przed ludźmi...”. W wierszu „Stać bliżej Krzyża”, jedna ze zwrotek brzmi:
Gdy w oddali cel się maże,
kto sens trudu tobie wskaże?
To Krzyż - NADZIEJA, co się nie chwieje,
Zmiażdży twój smutek i beznadzieję.
A jaka jest nasza wiara – moja i twoja? - raz jeszcze pytam siebie i każdego z was... kto sens trudu tobie wskaże?
To Krzyż - NADZIEJA, co się nie chwieje,
Zmiażdży twój smutek i beznadzieję.
Wielki poeta, R. Brandstaetter, modlił się kiedyś:
O Boże,
Nędzna jest moja wiara
Jak kości ogryzione przez szakala,
Tak nędzna, że nawet nie umiem powiedzieć,
Czy naprawdę w Ciebie wierzę??.
Nędzna jest moja wiara
Jak kości ogryzione przez szakala,
Tak nędzna, że nawet nie umiem powiedzieć,
Czy naprawdę w Ciebie wierzę??.
W tym kontekście proszę Was, Kochani
młodzi przyjaciele - zawierzcie Chrystusowi swoje życie wiary, swoją
codzienność. Tylko On –Miłość – może być fundamentem, na którym możemy
budować swoje życie wiary. Drodzy młodzi, na chrzcie św. otrzymaliście
łaskę wiary, ale pamiętajcie, że wciąż na nowo musicie szukać Boga,
umacniać swoją wiarę. Tak często tego Boga gubisz. Trzeba wciąż szukać
Pana powtarzając za poetą: „uczyniwszy na wieki
wybór, w każdej chwili wybierać muszę”. Jeśli ON jest Bogiem twoim -
idź za Nim, żyj Nim zawsze, na co dzień, w każdej sytuacji twojego
życia. I niech się tak staje w waszym życiu. Amen.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz