„Dajcie mi chrześcijańskie matki, a uratuję ginący świat" - słowa, które mówią o wartości matek i ich poświęceniu dla rodziny.
Pismo
Święte, ta skarbnica Bożych myśli, zawiera wiele ciekawych tekstów,
które podkreślają rolę, godność i zadania kobiety-matki. Posłuchajcie
słów Pisma Świętego, hymnu pt. „Pochwała mężnej niewiasty", jest to
niewątpliwie jeden z najpiękniejszych hymnów na cześć kobiety. Z Księgi
Przysłów: „Niewiastę mężną któż znajdzie? Jej wartość przewyższa
perły. Ufa jej serce małżonka, któremu na zyskach nie zbywa. Nie czyni
mu ona zła, ale dobrze przez wszystkie dni jego życia"- kobieta dobra i
dzielna nazwana jest tu perłą, największym zyskiem, dobrocią i
zaufaniem. I dalej: „Wstaje, gdy jeszcze jest noc i żywność rozdziela
domowi, a obowiązki swoim domownikom”. Ile to razy w domu jest tak,
że kobieta-matka, ostatnia idzie spać po ciężkiej pracy i długiej
modlitwie, wstaje pierwsza, przygotowuje mężowi jedzenie i wyprawia go
do pracy, a następnie czyni podobnie z dziećmi, wysyłając je do szkoły.
Mówi dalej Pismo Święte „Otwiera dłoń ubogiemu, do nędzarza wyciąga swe
ręce"- dom dobrej kobiety to dom czynnego miłosierdzia, jakie to jest
pouczające dla domowników, gdy biedny nie jest odpędzali y od
progu domu, a zawsze ma się dla niego dobre słowo i chętną pomoc w
postaci jedzenia. „Kłamliwy wdzięk i marne jest piękno, należy chwalić
niewiastę, co boi się Pana". Istotą każdej kobiety nie jest piękno
zewnętrzne, ale osobista pobożność, która połączona jest z bojaźnią
Bożą, bojaźnią grzechu, ustawicznym niepokojem o swój dom, by nikt nie
utracił wiary, nie wykoleił się życiowo, nie poszedł na manowce.
Dlatego „Bóg ją wspomoże o świcie, bo jest w jej wnętrzu i dlatego
nigdy się nie zachwieje...”. A św. Piotr Apostoł w swoim liście pisze:
„Ich (kobiet) ozdobą, niech nie będzie to, co zewnętrzne, uczesanie
włosów, złote pierścienie ani strojenie się w suknie, ale wnętrze serca,
o nienaruszalnym spokoju i łagodności ducha, który jest tak cenny
wobec Boga. Tak samo bowiem i dawniej święte niewiasty, które miały
nadzieję w Bogu, same siebie ozdabiały"
Zapytajmy,
czy obecne kobiety, matki i dziewczęta odbijają w sobie taki nakreślony
przez Pismo Święte ideał kobiecości, czy mają taką „iskrę Bożą" w
sobie, by stanowić źródło szczęścia i powodzenia w naszych rodzinach?
Niestety, kobieta ery emancypacji całkowicie zatraciła ten ideał.
Zaczęła myśleć o swym wyzwoleniu, równouprawnieniu płci, a zapomniała,
że to ona ma być matką, wychowawczynią i kapłanką ogniska domowego.
Natura obdarzyła was szczególnym uwrażliwieniem na prawość, dobroć i
tymi przymiotami powinniście promieniować na swój dom i poza nim,
wszędzie.
Kornel
Makuszyński pisał: „wszystko w świecie, prócz ludzi, chce pocieszać
nieszczęśliwych - słońce i księżyc, morze i las, gwiazdy i kwiaty". Ich
rolę powinna wziąć na siebie niewiasta, by ogrzewać, co zimne, oświecać,
co ciemne, łączyć, co się rozpada. A pisarka niemiecka Gertruda von Le
Fort stworzyła pojęcie wiecznej kobiecości. Polega ono na gromadzeniu w
naturze kobiety uczuć delikatności, współczucia i przebaczenia, w
stopniu niespotykanym vi mężczyzn. Ta przeciwwaga psychiczna dla
brutalności świata dzisiejszego ma bardzo wielkie znaczenie. Wojny,
grabieże, napady, rozwinęli do potwornych rozmiarów mężczyźni, a zatem
żelazu i pięści trzeba przeciwstawić subtelne serca kobiet. Powiedział
ktoś trafnie, że dobro nie miało dotychczas swojej historii, gdyż
prawdziwą historią jest historia zła.
Reżyser
francuski Greville mówi: „kobiety bardzo lubią matematykę, bo dzielą
swój wiek przez dwa, mnożą cenę swej sukni dwa razy, odejmują mężom
połowę ich zalet i dodają rywalkom przynajmniej 10 lat
życia" - a więc gadulstwo i zazdrość. Całe szczęście, że te ich wady
nie doprowadziły do wybuchu wojen światowych, bo byłoby ich znacznie
więcej.
Jakie
cnoty powinna mieć dobra kobieta? Już wiele słyszeliśmy. „Bez wiary nie
można podobać się Bogu"- dodajmy, że i ludziom. Bez takiej wiary nie
można sobie wyobrazić kobiety-matki. Bez głębokiego przeżycia zasad
wiary niemożliwa jest jakakolwiek doskonałość. Następną cechą jest
skromność, wymaga jej natura, która źródło życia osłania zwyczajnie
tajemnicą. Czystość obyczajów czyni niewiastę miłą Bogu i ludziom. Musi
ona unikać nawet cienia podejrzeń, żeby samej nie narobić sobie kłopotów
i narazić się na obmowy innych. I wreszcie posłuszeństwo. Coraz mniej
się o tym mówi. Dlaczego tyle rozwodów w katolickiej Polsce i tyle
porzuconych dzieci? Bo dwie urażone pychy się spotkały i nie mogą się
pogodzić. Dochodzi do kłótni, awantur, a wszystko kończy się na sali
sądowej. „Niewiasty bądźcie poddane mężom swoim" - to poddaństwo nie
jest jakimś upokorzeniem, ale wzajemnym poszanowaniem. On jest głową
rodziny, ona jej duszą. W takim domu panuje spokój i zgoda, o czym mówi
Fredro: „Zgoda, zgoda, a Bóg rękę poda".
Każda
niewiasta musi mieć oczy i serce zwrócone na Maryję - pokorną
Służebnicę Pańską i Ją naśladować. Bez tego nie może być dobrą matką i
postępować według zasad Bożych. W walce ze złem nie jesteśmy sami ze
złem, Bóg nie skąpi nam swej łaski, jest z nami Chrystus w tabernakulum,
w Eucharystii - źródło wszelkiej świętości.
Ludwik
Bleriot, pilot francuski, który pierwszy przeleciał nad kanałem La
Manche, kazał wybić z tej okazji wotum dziękczynne - medal i na jednej
stronie umieścił kościół z Normandii - jego rodzinnego miasta, a na
drugiej obraz Matki Bożej z napisem „Patrz na Nią i wzbijaj się do
lotu".
Spotkałem
w swoim życiu kapłańskim wiele wspaniałych kobiet, każda z nich pałała
wielką miłością do Matki Bożej, wpatrywała się w nią, naśladowała jej
cnoty. I ta miłość do Matki Niebieskiej uskrzydlała je do pięknego,
wzorowego życia. I chociaż niewiasty nie zbudowały wielkich piramid
egipskich, nie napisały Iliady czy Hamleta, to
jednak przez ciche, pokorne życie, ruszyły z posad bryłę świata w
kierunku dobra i miłości. Stały się pod tym względem prawdziwymi
geniuszami dobroci i miłości. Hipolit Taine pisze: „Ludzie zapoznają się
3 tygodnie, kochają się 3 miesiące, kłócą się 3 lata, a 30 lat się znoszą - zaś dzieci ich zaczynają to samo od nowa". Czy aż tak źle przedstawia się małżeństwo?!
Źródłem
stałości rodziny jest silna wiara. Odbywał się ślub w kościele. Ślub
był niezwykle uroczysty, wszystkie światła świeciły się jasnym
blaskiem. Dekoracje z kwiatów na ołtarzu i w kościele. Przepiękna gra
organów marsza weselnego Mendelsona. Kiedy orszak weselny opuścił
kościół, zaraz przyszedł kościelny i pogasił światła jedne po drugich,
umilkły organy, usuwano kwiaty z kościoła. Po chwili ciemność zaległa w
kościele i na ołtarzu, co dopiero tak rzęsiście oświetlonym. Tylko
światło wiecznej lampki pozostało. Podobnie gasną jedna po drugiej
radości tego życia, a jeśli mąż i ojciec jest pijakiem, to gasną bardzo
szybko. Oby w tej ciemności rodzinnej nie zagasła wieczna lampka serca
matki i żony, wieczna lampka wiary, miłości, cierpliwości i modlitwy.
Uprzyjemniaj mężowi życie rodzinne, a nie zwabią go koledzy, nie zwabi
go lokal gastronomiczny... Strzeż, broń męża przed utratą wiary. Gdzie
bowiem światło wiary zgaśnie, łatwo załamie się wierność małżeńska, tam
się załamie szczęście rodzinne, ratuj męża, ratuj dzieci przed takim
nieszczęściem. Zachwiała się wiara w Boga, w ludzi, w Ojczyznę, czeka
nas wielka próba dziejowa własnej wiary, miłości i roztropności. Kiedy
król Saul był pełen smutku i zwątpienia, wtedy młody Dawid zaczął grać
przed nim na harfie, a słodkie tony strun rozproszyły czarne chmury jego
myśli i ukoiły smutne serce króla. I ty również, gdy szatan trapi duszę
twojego męża, porusz najsłodsze struny swego serca, struny wiary,
nadziei, miłości, pociechy, a rozproszysz czarne myśli i pocieszysz jego
serce. Stań się dla męża żywym katechizmem, niech odczuje w twojej
uczciwości i sumienności siłę wiary, wartość religii i zdrowej
pobożności. Niewiasty katolickie ratujcie wiarę swoich mężów. To, że on
jest taki obojętny religijnie, chodzi rzadko do kościoła, raz na rok do
spowiedzi, to może jest i twoja wina, bo się mało modlisz, za mało
poświęcasz, za mało mówisz, a za dużo jest kłótni, podejrzeń,
lekkomyślnego traktowania, a to się mści na całej rodzinie.
Matka
to najpiękniejszy kwiat natury, stoi na usługach Boga, na usługach
narodu, matka to godność najwyższa, to urząd najważniejszy... Ale cóż to
za matka, co się synami i córkami brzydzi, co boi się dziecka. Cóż to
za matka, ta współczesna matka, co karmi się wiadomościami z broszur i
szmir kobiecych, to drzewo nie rodzące owoców, to wypaczenie,
zwyrodnienie matki, to degeneracja. I czy takie matki i żony będą
szanowane przez męża i dzieci. Nigdy!
Kościół
w oparciu o Pismo Święte uważa za moralną regulację urodzin środkami
naturalnymi. Za naturalne środki uważa się stosowanie metody
fizjologicznej, o której można dowiedzieć się w Parafialnej Poradni
Rodzinnej. To wszystko musi być pod kontrolą lekarza katolika, nie
można się tłumaczyć, że u mnie to przebiega inaczej. Bo wszyscy chętniej
wybierają to, co łatwiejsze, aniżeli to, co przychodzi trudniej.
Najskuteczniejszym środkiem naturalnym jest opanowanie siebie i wzajemna
wstrzemięźliwość małżonków, zwłaszcza mężczyzny. Motywem regulacji
urodzeń mogą być warunki zdrowotne, względy gospodarcze, a nigdy
wygodnictwo i egoizm. Stąd ten system posiadania jednego lub dwojga
dzieci doprowadza do takiego stanu, że matka jest niezdrowa, dzieci są
niezdrowe, ojciec znerwicowany, a w małżeństwie jest dużo grzechów -
zalegalizowana rozpusta. Kościół uważa za niemoralne stosowanie
sztucznych czy chemicznych środków antykoncepcyjnych, a zwłaszcza
zabijanie dzieci nienarodzonych.
Niezachowanie pod tym względem prawa Bożego mści się okrutnie na rodzinie, narodzie i całej ludzkości.
„Dajcie
mi chrześcijańskie matki, a uratuję i naprawię walący się świat" -
mówił papież Pius XII. Tak jest - dajcie mi dobre matki, a naprawimy
rodzinę, naród i cały świat. Można powiedzieć, że rodzina, dzieci, mąż,
jak mają dobrą matkę i żonę, już są jedną nogą w niebie, a matka, jak
mądrze, religijnie, po Bożemu poprowadzi rodzinę, stanie w niebie obiema
nogami.
Wychowanie
to sztuka nad sztukami, trzeba się uczyć jej przez całe życie. Pewna
wdowa zamieszkiwała sutereny, gdzie nie docierały promienie słońca,
dlatego swoje kwiatki wystawiała co dzień na słońce, na światło. Wasze
kwiatki, to wasze dzieci. Jeśli chcecie, żeby się właściwie rozwijały,
kwitły i rosły na duszy i ciele, to je wystawiajcie na zbawienne
działanie słońca łaski Serca Jezusa i Serca Maryi. Kiedy tak patrzy się
na rodziców, kiedy się ma styczność z dziećmi i młodzieżą, to daje się
łatwo zauważyć, że nie należy narzekać na dzieci i młodzież, ale
cierpkie słowa krytyki trzeba kierować pod adresem rodziców. Nieraz
pytałem zarówno dzieci, jak i młodzież: dlaczego nie obchodzisz
pierwszych piątków? Bo rodzice moi nie chodzą. Dlaczego nie modlisz się
rano i wieczór? Bo moi rodzice tego nie czynią, jeśli czynią to bardzo
rzadko. Dlaczego opuszczasz Mszę Św.? Bo moi rodzice często opuszczają
Mszę św. niedzielną i świąteczną. I tak można by długo podawać przykłady
i zachowania poszczególnych przykazań przez młode pokolenie, a ono
tłumaczyć to będzie tym, że rodzice, starsi tego nie czynią.
Kochane
Matki! Wy dziś decydujecie o losach ludzkości, decydujecie o być lub
nie być naszego narodu, tego za was nikt nie zrobi ani Kościół, ani
państwo, ani szkoła, żadna instytucja wychowawcza. Wam w tej trudnej
pracy mogą jedynie pomóc wymienione instytucje, ale nigdy nie wychowają
dziecka bez was, prawdziwego człowieka, który w myśli Bożej jest
stworzony i przeznaczony do świętości.
Wy
macie wypuścić w świat dziecko dobrze wychowane. Dziś rodzice są
przewrażliwieni na punkcie swej pociechy, każda prawdziwa matka kocha
swoje dziecko, ale niekiedy ta „małpia" miłość może wyrządzić dziecku
krzywdę. Moje dziecko jest święte, idealne, złote, tylko inne dzieci to
łobuzy, chuligani, bandyci itd. A nie dostrzegasz, że dziecko cię
okłamuje, że przez nie płaczą inne dzieci, bo jednemu rozbił nos,
drugiemu potargał ubranie lub popchnął do błota, a ty go chwalisz, że on
da sobie radę w życiu. Dziś inni płaczą przez niego, a za kilka lat i
ty zapłaczesz z jego powodu. Co powiedział Zdanowicz, zanim w Tarnowie
skazano go na śmierć? - „miałem trudne dzieciństwo". Komu wystawił
świadectwo, jak nie swojej matce. Jego matka po ogłoszeniu wyroku na
sali sądowej zemdlała, bo uświadomiła sobie, że źle wychowała swojego
syna w dzieciństwie. A ten proces nauczycielki w Krakowie? Nauczycielka
została uderzona przez matkę w obecności całej klasy, za to, że
ośmieliła się zwrócić uwagę jej dziecku. Dzisiejsze wychowywanie często
nie przypomina wychowania. Dziecka nie wolno uderzyć rodzicom,
księdzu, nauczycielom, nikomu. Dziecko wprost w oczy starszym mówi:
„spróbuj mnie uderzyć, to ja wiem , gdzie się udać". I rośnie taki
bożek, z wygórowaną ambicją i poczuciem wyższości, nikogo nie chce uznać
za autorytet. I mamy to, co mamy. To prawda, nie można karać do
przesady, ale musi wiedzieć, że gdy jest nieposłuszne, gdy krzywdzi
innych, to poniesie karę.
Musimy na końcu postawić sobie pytanie: czy wychowuję dzieci, ucząc je szacunku do Boga, Kościoła, wychowawców i starszych? Czy modlę się razem z rodziną o dobre wychowanie? Czy interesuję się, co moje dziecko robi,
jak spędza wolny czas, jak się zachowuje w miejscach, gdzie przebywa?
Czy biorę udział w wywiadówkach szkolnych? Czy wychowuję je w szacunku
do bliźnich? Czy dbam o religijne wychowanie dziecka?
Kochane
Matki! Stańcie na wysokości swego powołania. Bo wasze powołanie jest
piękne, wzniosłe, wspaniałe, zwłaszcza wtedy, kiedy wychowujecie dzieci
dla Boga i ludzi, kiedy jako kapłanki życia rodzinnego prowadzicie
wszystkich do Boga.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz