lipca 06, 2024

14. Niedziela Zwykła (B) - Jezus lekceważony przez swoich

Wprowadzenie

Chrystus Pan gromadzi nas dzisiaj w naszym kościele  na Eucharystii. Gromadzi nas Pan, byśmy wspólnie mogli przeżywać to szczególne spotkanie z naszym Stwórcą i Odkupicielem. Chrystus Pan zapewnia nas wszystkich o swojej bliskości. Czynił to już wielokrotnie z niezmienną cierpliwością i miłością. My natomiast tak bardzo jesteśmy osłuchani z Jego zapewnieniem, że nie czyni ono na nas już prawie żadnego wra­żenia. Odchodzimy często od Niego, by szukać innych wrażeń: On jednak czeka na każdego z nas. Otwórzmy teraz przed Nim nasze serca i zanim z wiarą wysłuchamy Słowa Bożego i złożymy Najświętszą Ofiarę wzbudź­my żal za to wszystko, co nie pozwala nam przybliżyć się do Niego.

PRZYJMIJ PROROKA ODRZUCONEGO „PRZEZ SWOICH"

Drodzy uczestnicy liturgii eucharystycznej zebrani tu w kościele we wspólnym uwiel­bieniu i dziękczynieniu Bogu Trójjedynemu! Drodzy bracia i siostry!

Lektura Słowa Bożego, którą proponuje nam dzisiaj Kościół do rozważenia, przypomina nam o jednym z istotnych wymiarów naszej wiary, a mianowicie o naszym uczestnictwie w misji prorockiej Chrystusa, którą nabyliśmy przyjmując sakramenty chrztu św. i bierzmowania.

Misja proroka

Kim jest prorok i jaka jest jego misja według Pisma świętego i w na­uczaniu Kościoła? Prorok to przede wszystkim człowiek wybrany przez Boga. Jemu Bóg objawia swoją świętą wolę: jemu pozwala lepiej widzieć swoje zbawcze zamiary względem człowieka. Prorok to człowiek, który przewiduje, dokąd może zaprowadzić nas grzech, nasz sprzeciw wobec Bożego planu zbawczego. Ponieważ otrzymał on od Boga zdolność prze­widywania niebezpieczeństwa płynącego z niezachowania woli Bożej, jest przez Boga posłanym, aby przestrzegać przed nim innych przez swoje słowo lub przynajmniej przez swoje odmienne zachowanie.

Śledząc los proroka Starego Testamentu widzimy, że wypełniając wiernie misję zleconą mu przez Boga narusza on spokój tych, do których go Bóg posyła, narusza spokój swojego otoczenia, psuje mu niektóre zabawy, potępia lekkie i nieodpowiedzialne życie, przestrzega, nawołuje do opamiętania, do zaniechania grzesznego życia oraz do powrotu do Boga i życia zgodnie z Jego wolą zbawczą.

Wypełniając swoją misję prorok staje się często nielubianym czy pogardzanym przez ludzi, a nawet znienawidzonym. Przez większą wier­ność Bogu prorok staje się obcym nawet wśród swoich. Dlatego, że prorok jest świadomy tego, że jako człowiek ma czas i siły w ograniczonej ilości, że świat jest szeroki, a zadania wielkie, staje się pielgrzymem, człowiekiem bez domu, bez odpoczynku, często bez pomocnika i przyja­ciela.

Prorok nie jest uznawany przez ludzi m.in. dlatego, że najczęściej Bóg wybiera go spośród tych najskromniejszych, nie mogących wykazać się np. tytułem naukowym, piastowanym wysokim urzędem czy wysokim urodzeniem. Dlatego spotyka się z pogardą, ludzie bagatelizują go, a jeśli tego nie mogą, to zazdroszczą mu. A wiemy, że od zazdrości do nie­nawiści jest już bardzo blisko. I pomimo doznawanego odrzucenia i po­gardy prorok z miłości do Boga i ludzi jest zawsze zrównoważony, spo­kojny, zdecydowany, a w przeciwnościach wytrwały.

Jezus - największym prorokiem.

Los proroków Starego Testamentu spotkał również największego wśród proroków - Jezusa Chrystusa, który przyszedł po to, by wypełnić zbawczą wolę Ojca do końca. Kiedy wypomniał swoim ziomkom ich nie­wiarę, tak się wzburzyli, że wypędzili Go z synagogi i z miasta i chcieli zrzucić Go w przepaść. Była to zapowiedź tego, co za jakiś czas zrobi z Nim cały Jego naród, który wyprowadził Go za miasto - tym razem będzie to Jerozolima - i ukrzyżował.

Była to również zapowiedź tego, co zrobimy z Nim i my sami - Jego duchowi bracia i siostry - kiedy nie chcemy wyzbyć się grzechu, kiedy On nie chce na pierwsze zawołanie czynić dla nas cudów dla jakichś oso­bistych naszych korzyści. W takich wypadkach wyrzucamy Go z serca, z domu, z rodziny i z miasta, a nawet pobudzamy innych, aby to samo czynili. I tak spełnia się to, co Jezus powiedział: „Żaden prorok nie jest mile widziany w swojej ojczyźnie... Tylko w swojej ojczyźnie wśród swoich krewnych i w swoim domu może być prorok tak lekceważony". To o Nim napisał umiłowany uczeń Jan w Prologu: „Przyszedł do swoich, a swoi Go nie przyjęli" (J 1,11).

Dlaczego swoi nie przyjęli Jezusa? Dlaczego prorok nie jest mile wi­dziany w swojej Ojczyźnie? Św. Jan daje następującą odpowiedź: „ponieważ ludzie kochają bardziej ciemności niż światło; lękają się światła, gdyż ono ujawnia ich złe czyny" (J 1,5; 3,19n). Trudno posądzać miesz­kańców Nazaretu o to, że chcieli odrzucić światło, a wybierać ciemności. Raczej odrzucili nowość, którą ogłosił Jezus w swym pierwszym publicz­nym wystąpieniu w synagodze. Tą nowością było to, że Jezus ogłosił siebie prorokiem. A prorok to nowość pochodząca od Boga, gdyż narzuca czło­wiekowi Boży styl i wzywa do nawrócenia, tzn. do zmiany sposobu myśle­nia i w konsekwencji całego życia. A ludzie nie lubią nowości: lub raczej lubią nowości „wokół" siebie, ale nie „w" sobie. Aby tylko niczego nie zmieniać odwołują się do przeszłości, do uczucia spokoju i bezpie­czeństwa, jakie dają rzeczy, które dobrze się zna. Po co w ogóle coś zmieniać? Przecież zawsze tak było! I nie ma znaczenia, że postępując zawsze tak samo jest się niezadowolonym, nieszczęśliwym i niewolnikiem, bo można przecież przywyknąć do tego, iż jest się nieszczęśliwym i nie­wolę też można polubić.

Bóg posyłał proroków zawsze w dostatecznej ilości. I wszyscy oni byli podobni w tym, że budzili strach, że niepokoili tych, którzy szukali grze­sznego spokoju.

Urząd prorocki w Kościele

Oprócz takich wyjątkowych wypadków istnieje w Kościele oddzielny urząd prorocki. Są nimi pewni wybrani i powołani przez Boga ludzie, którzy mają przypominać wolę Bożą i uwrażliwiać na niebezpieczeństwa płynące z jej niezachowania. Jest to przede wszystkim papież, biskupi i kapłani, na których nieraz w sposób wyraźny powtarza się to, co stało się z Chrystusem w Nazarecie.

Szuka się u nich braków. Zasypuje się ich plotkami, nie dostrzega się ich i część ludzi pragnie wyłączenia ich spomiędzy siebie. I tak się dzieje, że nie rozumiany, ale nie załamany prorok Chrystusa wędruje cierpliwie dalej świadomy, że to właśnie należy do jego prorockiego urzędu.

Niedoścignionym wzorem świadomego uczestniczenia w misji proroc­kiej Chrystusa dla każdego biskupa, kapłana, katechety i każdego z nas jest niewątpliwie Piotr naszych czasów, Ojciec Święty, Jan Paweł II. W przesłaniu do polskich biskupów Ojciec Święty przypomniał: „Polskie społeczeństwo wymaga gruntownej nowej ewangelizacji. Nikogo nie mo­żemy uważać za straconego, bo Chrystus umarł za wszystkich, otwierając każdemu drogę do życia wiecznego. Potrzeba wiary w moc Chrystusowego Krzyża". I dalej Ojciec Święty stwierdza: „W tej chwili człowiek musi znaleźć w Kościele jakby przestrzeń do obrony poniekąd przed samym sobą: przed złym użyciem swej wolności, przed zmarnowaniem wielkiej szansy dla Narodu. O ile sytuacja dawniejsza zyskiwała Kościołowi ogólne uznanie - nawet ze strony osób i środowisk laickich - to w sytuacji obecnej na takie uznanie w wielu wypadkach nie można Uczyć, trzeba raczej Uczyć się z krytyką, a może nawet gorzej. Trzeba zdobyć się na «discernimento»: akceptować to, co w każdej krytyce może być słuszne. A co do reszty: jest rzeczą jasną, iż Chrystus zawsze będzie «znakiem sprzeciwu» (Łk 2,34). Ten «sprzeciw» jest dla Kościoła także jakimś potwierdzeniem bycia sobą, bycia w prawdzie".

Prorokiem może być każdy

Ale również wśród wiernych świeckich znajduje się wielu, których Bóg obdarzył charyzmatem bycia Jego prorokiem. Są oni obdarzeni przez Niego zdolnością bardziej realnego poznawania wszystkiego. Bóg posłał ich do środowiska, w którym żyją, niekiedy tylko do własnej rodziny. Także i ci muszą się liczyć z tym, że przez swoją wierność Bogu i swoje uwagi nie będą przez każdego kochani.

My wszyscy, którzy przyjęliśmy chrzest, jesteśmy przeznaczeni, by oznajmiać światu wolę Bożą przez nasze słowa, czyny i plany. Jesteśmy wezwani do tego, by pozbawiać świat jego grzesznego spokoju. Mamy wskazywać na niebo jako na właściwy nasz cel oraz na grzech jako zasad­niczą przeszkodę w jego osiągnięciu. I dlatego nie dziwmy się, jeśli z powodu naszego chrześcijańskiego życia i świadectwa nie będą nas poznawać bliscy, że będą usuwać nas z zajmowanych miejsc, pozbawiać urzędu, wyrzucać ze szkoły, może nawet wykluczą nas z rodziny. Tak postąpiono z Chrystusem. To było udziałem Jego proroków i tak będzie po wszystkie czasy.

Na zakończenie naszego rozważania powiedzmy sobie: Jeśli mamy przed sobą kogoś obdarzonego charyzmatem prorockim, kogoś, kto jest posłany, aby swoim życiem i słowem oznajmiać nam wolę Bożą, dbajmy o to, abyśmy go nigdy nie odrzucili, bowiem takich ludzi posyła nam Bóg. A jeśli w sobie dostrzeżemy ten niewdzięczny i nieprzyjemny dar Boży, nigdy nie dajmy się opanować zniechęceniu, jeśliby z tego powodu trzeba było znieść jakieś przykrości.

Człowiek dotknięty słabością, złem, niezrozumieniem, a może nawet pogardą ze strony najbliższych zaczyna czuć realnie, co to jest cierpienie. Ale to cierpienie może stać się początkiem oczyszczenia serc ze zgubnych przyzwyczajeń, z osadu kłamstwa, pychy, lenistwa i obstawania przy swoim. Rozpoczyna się krystalizowanie tego, co słuszne. Zaczyna roz­szerzać się przestrzeń, w której może działać łaska Chrystusowa.

Drodzy bracia i siostry, a szczególnie ci, którzy cierpicie! Wy macie swój szczególny udział w misji prorockiej w Kościele. To was Bóg wybrał do tego zadania, abyście świadczyli o Nim wobec tych, z którymi spotykacie się na drodze waszego cierpienia, waszej samotności i waszego bólu. Jesteście prorokami Chrystusa, który was nie opuszcza w waszym doświadczeniu. On was dzisiaj na nowo zapewnia, jak zapewnił św. Pawła, który skarżył się, że jest mu ciężko, że doświadczenia, które go spotykają są ponad jego siły: „Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali".

Kochani moi! Pamiętajcie, że wam wystarczy łaski Chrystusa. On jest szczególnie blisko każdego i każdej z was. W ewangelii dzisiejszej czytamy, że w Na­zarecie, swoim rodzinnym mieście, Jezus nie mógł zdziałać żadnego cudu z powodu braku wiary. Jednak „na kilku chorych położył ręce i uzdrowił ich",  gdyż ich serca były otwarte na Boga. Oni nie tylko wierzyli w Jezusa, ale również zaufali Mu. Drogi bracie i droga siostro! Jezus widzi i twoje serce. On chce również ciebie uleczyć, a szczególnie twoje serce, które może wciąż jeszcze za mało wierzy i ufa. Pozwól się dotknąć Jezusowi, a On cię uleczy. Amen.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Homilie i rozważania , Blogger