Ukochani Bracia i Siostry! Oto
Pan otwiera rękę i karmi nas do syta (Ps 145, 16). Chleb z
pierwocin, świeże zboże w worku (2 Krl 4, 42). Już pola bieleją,
zbliża się czas żniw... Dojrzewa owoc pracy rąk ludzkich. Ileż
trudu włożył rolnik w to, aby ludzie mogli spożywać chleb! Ileż
rąk działało pracowicie, aby inni mogli nasycić się. Oto
dojrzewa owoc ziemi i pracy rąk ludzkich, aby nie było wśród
nas głodnych.
Każdego
roku stajemy w zadumie przed tajemnicą życia, wzrostu,
dojrzewania,
owocowania, Potrzebny jest trud człowieka, jego praca w pocie czoła.
Potrzebne są jego zmagania z przyrodą, wysiłek umysłów i
mięśni tylu ludzi. Człowiek sieje, człowiek pielęgnuje,
człowiek zapuszcza sierp i gromadzi do spichlerzy, ale wzrost daje
Bóg; ale dawcą życia jest tylko On jeden. Dlatego chleb z
pierwocin, dlatego świeże zboże w worku – niosą ludzie jako
ofiarę dla Pana, Wyznają w ten sposób, że dzięki Bożej
hojności otrzymali chleb. W rękach Stwórcy mnoży się chleb,
aby nasycić wszystkich. Bogactwo przyrody jest darem Boga, ale aby
dokonał się ten wielki cud pomnożenia życiodajnego ziarna, musi
być człowiek i jego praca w pocie czoła. Chleb mnoży się w
rękach Bożych, ale potrzebny jest człowiek, który poda Panu
pierwociny swej pracy, który da Stwórcy swój twórczy wysiłek.
Tej
prawdy uczymy się dziś na nowo, gdy patrzymy na pola, które już
bieleją na żniwa, gdy słuchamy, jak Pan wziął z ręki człowieka
jęczmienny chleb i nakarmił nim tysiące. Lekcja to bardzo
potrzebna, tak łatwo bowiem zapomnieć, że dawcą życia jest Bóg.
Tak łatwo ulec złudzeniu, że życie nasze tworzymy sami. Tak łatwo
odwrócić się od Stwórcy i uważać się za jedynego władcę
świata! A jak może wyglądać świat, który człowiek chce
urządzić po swojemu, na miarę swych ambicji i pożądań,
mówią nam najczarniejsze prognozy tych, którzy badają mechanizmy
rządzące życiem społecznym. Jak może wyglądać jutro ludzkości,
która chce żyć niezależnie od praw moralnych, nadanych jej przez
Pana życia? Lękiem napawają takie rozważania. Dlatego
jeszcze raz, z pokorą, popatrzmy na zboże, które w pełnym
kłosie niesie ziarno.
Wyznajemy
z głęboką wiarą, że jest to owoc pracy rąk ludzkich i dar Boży.
Jak
tą prawdą żyć na co dzień? Pomyślmy teraz wspólnie. W ręce
każdego z nas Bóg złożył swe twórcze moce. Daje nam czas: dzień
po dniu... Ten czas mamy przeżywać owocnie, to znaczy z Nim! On
nadaje wartość nie przemijającą naszemu codziennemu trudowi.
Praca i cierpienie stają się owocne, dlatego że jest w nich On –
Dawca życia. Nieść Panu pierwociny swej pracy, ofiarować
Stwórcy owoc swego trudu, złożyć przed Nim swe cierpienie –
to nie tylko gest czy obrzęd. Jak ten chłopiec, o którym wspomina
Ewangelista, stajemy przed Panem, aby odrobinie naszego trudu
nadał wartość. Bo człowiek sieje, człowiek pielęgnuje,
człowiek zapuszcza sierp, ale
dawcą
życia jest tylko On, jedyny Pan życia.
Niedziela
stała się dla nas przede wszystkim dniem odpoczynku. Mnożą
się programy rekreacyjne, tworzy się ośrodki czynnego wypoczynku;
powstają naukowe dzieła na temat: jak ma upływać czas wolny od
codziennej pracy. Mieszkańcy miast na miarę swych możliwości
uciekają na ,,łono natury”. Cały swój majątek niektórzy
przeznaczają na budowanie domków na działce, aby w tygodniu,
przez chwilę odetchnąć „powietrzem”. Są to bardzo
wartościowe inicjatywy, bo człowiek musi oderwać się od
swojej codziennej pracy. Nie wolno jednak zapomnieć, że „dzień
święty trzeba święcić”. Niedziela – to pierwszy dzień
tygodnia, niesiemy Panu pierwociny naszego codziennego trudu.
Niedzielna ofiara to bardzo ważny znak. Każdy z nas staje dziś
jak ten bezimienny chłopiec, aby podać Panu chleb jęczmienny,
owoc naszego codziennego trudu, cierpienia, pracy. Na naszych oczach
dokonuje się cud przemiany. Ofiara człowieka staje się ofiarą
Chrystusa. Kropla ludzkiego potu staje się jedno z Krwią, która
daje życie światu! Pamiętaj, abyś dzień święty święcił (Wj
20, 8). Dzień święty – to nie tylko chwila wytchnienia, to
przede wszystkim wyznanie wiary w Stwórcę, to przyniesienie Panu
pierwociny naszych trudów,
aby
w Jego rękach nabrały one wartości, aby wzbogaciły nas, aby
karmiły naszych bliźnich.
Święty
Paweł Apostoł pisze do
Efezjan
upominając ich, aby postępowali w sposób godny powołania, jakim
zostali wezwani. Jest to przecież upomnienie skierowane do
nas.
To
my
mamy żyć nadzieją, jaką daje nasze powołanie. „Jeden jest Bóg
i Ojciec wszystkich, który jest i działa ponad wszystkimi, przez
wszystkich i we
wszystkich”
(Ef 4, 6). Nasze powołanie – to przede wszystkim wiara w
twórczą obecność Boga w naszym życiu. Żaden trud człowieka,
żadna kropla potu, żadne cierpienie i ból
nie
zaginą, nie przeminą bez echa; bo ponad wszystkimi, przez
wszystkich, we wszystkich jest i działa jeden Bóg i Ojciec
wszystkich nas (Ef 4, 6). Naszym powołaniem jest zobaczyć siebie w
roli tego chłopca,
który Panu przynosi jęczmienne chleby, trochę niepewny, bo
„cóż to jest dla tak wielu?” (J 6, 9).
Tylko
Pan może sprawić, że trud ludzi dobrej woli przyniesie owoce
jedności ducha i pokoju. Te bowiem owoce ludzkiego wysiłku są
darem samego Boga. Słowo Boże musi dziś dotrzeć do ludzi
samotnych, do ludzi cierpiących, do tych wszystkich, którzy sądzą,
że ich codzienny trud, praca w pocie czoła, cierpienia podejmowane
dla sprawiedliwości są jałowe i przemijają bezpowrotnie, nie
przynosząc spodziewanych owoców.
Jezus
wszedł na wzgórze, podniósł oczy i ujrzał, że liczne tłumy
schodzą się do Niego, a zbliżało się święto Paschy (J 6, 3);
święto wyjścia z „domu niewoli”. To jest właśnie nasza
niedziela, naszą paschalną ofiarą jest sam Chrystus. On nas
wyzwala, On sprawia, że nie jesteśmy jak niewolnicy przykuci
do mijającego czasu. Nasze czyny mają wartość Bożą, nie
przemijającą; one idą za nami.
Drogi
Bracie, droga Siostro – stajesz teraz przed Chrystusem. To o tobie
powiedziano: „Jest tu jeden chłopiec, ma pięć jęczmiennych
chlebów” (J 6, 9). To są pierwociny twoich ludzkich zmagań z
codziennością. Dziś Chrystus jest ofiarowany jako nasza
Pascha, Jego ofiara ogarnia to, coś tu do ołtarza przyniósł. Jest
to nadzieja naszego powołania. Jego umęczone dłonie biorą od
ciebie twoje dary ofiarne, aby stały się sakramentem miłości i
pojednania między ludźmi; aby powróciły do ciebie jako łaska
Bożego pokoju. Oto Pan otwiera rękę i karmi nas do syta (Ps 145,
16).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz